SlideShare uma empresa Scribd logo
1 de 257
Baixar para ler offline
wiosna 2018  1 [671]
społeczeństwo
Pogoda
dla populistów
Zmakdonaldy­
zowana
­hiperdemokracja
wiara
Samosekularyzacja
po polsku
Religijność
sarmacka
kultura
Polskie strachy
Sanescobarczycy
i mesjaniści
60 lat „Więzi”
Inne rozdroża,
te same wartości
Geneza Marca ’68
Prozachodnia
liberalizacja
czy prosowiecki
nacjonalizm
Z drugiej strony Bugu
Polityka wschodnia
Jana Pawła II
Historia
Mimo wszystko
w obronie „polityki
historycznej”
Książki
Gęby Gombrowicza
Indeks 381489
Cena 24,99 zł
[w tym 5% vat]
issn 0511-9405
Drodzy Państwo!
Świętujemy właśnie 60-lecie „Więzi” i równocześnie oddajemy do Pań-
stwa rąk nasze pismo w nowej szacie graficznej.
W opracowaniu typograficznym, którego autorem jest Marcin Kie-
dio, „Więź” zyskuje świeżość. Znajdą tu Państwo więcej oddechu. Od tej
pory każdy numer pisma będzie też miał swój kolor. Nowe rozwiązania
edytorskie mają czynić lekturę łatwiejszą i jeszcze bardziej przyjemną.
Jest też nieco graficznej ekstrawagancji.
Sześć dekad to dużo jak na historię czasopisma. Udało się jednak,
aby klamrą spinającą te lata było dwoje autorów obecnych i w pierwszym,
i w tym jubileuszowym numerze „Więzi”. Wybitna witrażystka Teresa
Reklewska przed 60 laty opisywała na naszych łamach nowe wspólnoty
religijne we Francji, a obecnie podsumowuje swoje rozumienie sztuki.
Wrocławski profesor literatury i poeta Jacek Łukasiewicz w 1958 r. ana-
lizował twórczość Teodora Parnickiego, upominając się o miejsce dla
„mieszańców” i odmieńców, a dziś malowniczo wspomina początki na-
szego pisma.
Przez te 60 lat „Więź” miała pięciu redaktorów naczelnych, przeka-
zujących sobie stopniowo generacyjną pałeczkę bez napięć, w atmosferze
wzajemnego zaufania. Miałem szczęście współpracować z każdym z nich.
Jedynie Tadeusza Mazowieckiego nie znałem już z pracy redakcyjnej. Ter-
minowałem za to u boku Wojciecha Wieczorka, Stefana Frankiewicza
i Cezarego Gawrysia. Dziś chcę powiedzieć: jestem Wam wdzięczny za
naukę myślenia, która teraz bardzo się przydaje.
Oto bowiem niszczone jest wielkie dzieło pojednania Polaków
z Żydami, Niemcami i Ukraińcami, nad którym trudziły się poprzednie
więziowe pokolenia. Populiści zwyciężają w kolejnych krajach, coraz więk-
szego społecznego znaczenia nabierają ludzkie (także polskie) strachy,
a coraz mniejszego – szczera wiara. W takich czasach prawdziwe więzi
stają się jeszcze bardziej potrzebne.
Zbigniew Nosowski
więź  wiosna 2018kwartalnik, warszawa
Spis treści
wiosna 2018, nr 1 [671]
	5	Podziękowania dla Przyjaciół
60latWięzi
	6	Inne rozdroża, te same wartości
Redakcja „Więzi”
	9	Dwa tytuły
„Więź” i „Republika mieszańców”
Jacek Łukasiewicz
	16	Andrzej Szmidt  Epos, Pytania
Społeczeństwo
Pogodadlapopulistów
Żyjemy w czasach dobrych dla populistów. To problem ogólnoświatowy. Piszą
o nim autorzy z Austrii, Holandii, Niemiec, Serbii, Włoch i Polski. Jak można
skutecznie odpowiedzieć na populistyczne tendencje w polityce?
	19	Zmakdonaldyzowana
hiperdemokracja
Dyskutują: Katarzyna Kasia,
Jakub Majmurek i Bartłomiej
Radziejewski
	31	Powrót na Kosowe Pole
Co łączy populizmy w byłej 
Jugosławii i Europie Zachodniej
Nenad Stefanov
	38	Niemiecki populizm środka
Andreas Lob­‑Hüdepohl
w rozmowie z Tomaszem Kycią
	44	Jak populizm wkroczył
do głównego nurtu
holenderskiej polityki
Frans Hoppenbrouwers
	51	Austriaccy chrześcijanie
w epoce uchodźców
Ks. Paul Michael Zulehner
	58	Zdezorientowana lewica
i katolicki populizm
we Włoszech
Oliviero Forti
	65	Michał Sobol  Kryminał, Konferencja, Spotkanie
Marzec’68
	68	Prozachodnia liberalizacja
czy prosowiecki nacjonalizm
Wokół genezy Marca ’68
Andrzej Friszke
	84	Co się stało z moją
drużyną harcerską?
Agnieszka Magdziak­‑Miszewska
Czytanieświata
	88	Znowu czuliśmy się ludźmi
Katarzyna Jabłońska
ZdrugiejstronyBugu
	100	 Polityka wschodnia Jana Pawła II
Paweł Kowal
Historia
	113	 Mimo wszystko w obronie „polityki historycznej”
Rafał Stobiecki
	125	 Rzeczy(nie)pospolite 
Co dalej z konstytucją?
Aleksander Hall
Wiara
Samo­seku­laryzacjapopolsku
Czy sekularyzacja w Polsce wydarzyła się niejako na własne życzenie?
Czy Polacy to, jak pisał 60 lat temu o Niemcach ks. Joseph Ratzinger,
„wierzący poganie”? Na czym polega syndrom sarmacki polskiej religijności?
	131	 Polscy wierzący poganie
Ratzinger czytany po 60 latach
Ks. Andrzej Draguła
	145	 Religijność sarmacka
Ks. Alfred Marek Wierzbicki
	152	 Wybraliśmy najkrótszą drogę
do dechrystianizacji
Zbigniew Nosowski
Otwartaortodoksja
	155	 Nowy paradygmat, nie nowa doktryna
Pierangelo Sequeri i jego teologia
Ks. Mirosław Tykfer
Dziedziniecdialogu
	167	 Po drodze z poszukującymi
Tamara Kasprzyk­‑Przybysz
	175	 Literyna piasku 
J – jak ­Gombrowiczowskie „ja”
Michał Zioło OCSO
Kultura
Polskiestrachy
Czy zamknięta w swojskości Polska stanie się rezerwatem w Europie?
A może rezerwatem w rezerwacie staną się polscy „Sanescobarczycy”?
Skąd bierze się coraz silniejszy lęk przed „obcym”, zwłaszcza
przed uchodźcami? Jaka może być polskość na miarę XXI wieku?
	181	 Rezerwat polskich Indian
Jerzy Sosnowski
	192	 Sanescobarczycy
i mesjaniści – my, Polacy
Sebastian Duda
	204	 (Nie)święta wojna
Piotr Jakubowski
	215	 Kasper Bajon  Sonda Juno, Potworzenie
	218	 To nie ja zrobiłam
Teresa Reklewska w rozmowie z Katarzyną Jabłońską i Ewą Kiedio
	226	 Ksiądzz kobietąw kinie
Witajcie w dżungli
Katarzyna Jabłońska, Ks. Andrzej Luter
Książki
	232	 Gęby Gombrowicza
Krzysztof Biedrzycki
	239	 Traktat o życiu i miłości
Marek Zając
	243	 Dominikanie, SB  –
i dużo, dużo więcej
Tomasz Wiścicki
	248	 Wgalerii„Więzi”
Łukasz Saturczak
	250	 Naprogu
Do bólu, choć serdecznie
Jerzy Sosnowski
5
Podziękowania dla Przyjaciół
Serdecznie dziękujemy Darczyńcom i Patronom „Więzi”! W ostatnim okresie
wsparcia udzieliły nam następujące osoby:
Maciej Achremowicz,
Paweł Adamowicz,
Iwona D. Bartczak,
Jakub Błażej,
Mateusz Burzyk,
Michał Całka,
Maria Ciemniewska,
Jakub Ekier,
Jan Hałubiec,
Jacek Haman,
Urszula Jarosińska,
Krzysztof Jedliński,
Łukasz Kaczyński,
Agnieszka Kania,
Michał Kasperczak,
Wiesław Klisiewicz,
Jan Kofman,
Magdalena Krasuska,
Maria Krawczyk,
Artur Kulesza,
Marcin Kulwas,
Ludwik Lenkiewicz,
Marcin Listwan,
Marek Madej,
Kamil Markiewicz,
Andrzej Mierzejewski,
Paweł Mostek,
Anna Nowak,
Sebastian Oduliński,
Agnieszka Piskozub­‑Piwosz,
Katarzyna Pliszczyńska,
Maria Popiel,
Michał Przeperski,
Daniel Przygoda,
Jerzy Rostworowski,
Joanna Rózga,
Michał Rusiecki,
Paweł Sawicki,
Anna i Michał Siciarek,
Grzegorz Sikora,
Marcin Krzysztof
Składanowski,
Renata Soszyńska,
Aleksandra Springer,
Joanna Stawiarska,
Maciej Stępień,
Romain Su,
Krzysztof Marian Szczyrba,
Marta Tondera,
Jan Alfred Trammer,
Andrzej Tyc,
Marek Wesołowski,
Katarzyna Wojtak,
Ks. Stefan Wylężek,
Jan Wyrowiński,
Agnieszka Zawiejska,
Michał Zioło OCSO
oraz osoby, które pragną
pozostać anonimowe.
Dołącz do grona Patronów „Więzi”!
Zachęcamydokorzystaniaz transparentnegomechanizmuregularnegowspierania
naszej działalności w serwisie Patronite. Patroni „Więzi”, w zależności od wyso-
kości wsparcia, otrzymają od nas nagrody. Szczegóły na: www.patronite.pl/wiez.
MogąPaństworównieżprzekazywaćwpłatybezpośrednionarzeczstatutowejdzia-
łalnościTowarzystwa„Więź” –zarównojednorazowe,jaki regularne(np. w formie
stałegozleceniabankowego).Mogąonebyćodliczaneoddochodujakodarowizny.
Prosimy o przekazywanie wpłat, także dewizowych, na konto:
Towarzystwo „Więź”, 00-074 Warszawa, ul. Trębacka 3
PKO BP S. A. Warszawa, nr 79 1020 1156 0000 7702 0067 6866
z dopiskiem: darowizna na rzecz działalności statutowej Towarzystwa „Więź”
Zachęcamy Państwa również do prenumeraty redakcyjnej naszego pisma
oraz polecania prenumeraty „Więzi” swoim Bliskim i Przyjaciołom. Warunki
prenumeraty – zob. s. 255.
6 WIĘŹ  wiosna 2018
Inne rozdroża,
te same wartości
Redakcja „Więzi”
Przez sześć dekad ukazywania się naszego pisma
zmieniały się radykalnie rozdroża, na których musieliśmy
szukać drogowskazów. Nie zmieniły się jednak wartości,
którym „Więź” chce i powinna służyć.
W lutym 1958 r. w pierwszym numerze „Więzi” redakcja nowego miesięcz-
nika opublikowała tekst programowy zatytułowany Rozdroża i wartości,
napisany przez redaktora naczelnego Tadeusza Mazowieckiego. Czyta-
jąc go po 60 latach, jesteśmy pełni uznania, jak w większości niezmien-
nie aktualnie brzmi ta deklaracja ideowa. Sami mogą się Państwo o tym
przekonać, czytając ten tekst dostępny w całości w naszym odnowionym
serwisie internetowym Wiez.pl.
Twórcy „Więzi” uważali, że należy być obecnym w polskich dysku-
sjach o społeczeństwie, religii, historii, a tym samym uczestniczyć w do-
konujących się przemianach i wpływać na nie. Obecność nie była jednak
dla nich wartością absolutną – najważniejsze były wartości, w imię któ-
rych mamy być obecni.
Warto ryzykować
Chcąc pozostać wiernym tym wartościom, Tadeusz Mazowiecki kilkakrot-
nie podejmował decyzje ryzykowne dla dalszego istnienia pisma. Po raz
pierwszy w 1968 roku, kiedy „Więź” odmówiła gestów pojednawczych wo-
bec fali nacjonalistycznej i antysemickiej. Po raz drugi w latach 1976–1977,
kiedy wsparła rodzącą się opozycję demokratyczną, a naczelny „Więzi”
został rzecznikiem osób głodujących w obronie więzionych robotników.
Po raz trzeci, gdy Mazowiecki stanął na czele komisji doradców strajku
w Stoczni Gdańskiej w sierpniu 1980 r. Po 13 grudnia 1981 r. czterech re-
daktorów „Więzi” znalazło się w obozach internowania, a wydawanie
pisma wznowiono dopiero po kilku miesiącach.
60 lat
Więzi
Inne rozdroża, te same wartości 7
60latWięzi
Zmagającsięz cenzurąw latachstanuwojennego,miesięcznikpróbo-
wał nadal dawać świadectwo zgodne z naszym zasadniczym przesłaniem.
Wtedy, tak jak na początku istnienia pisma, najważniejszymi wartościami
w wymiarze społecznym były: wspieranie przemian, które prowadzą do
większej wolności i zarazem odpowiedzialności za Polskę, do budowania
podmiotowości społeczeństwa, poszanowania praworządności oraz praw
człowieka i obywatela; otwieranie Polski na świat Zachodu i naturalne
dla niego standardy życia publicznego; wyrażanie postawy świadomego
patriotyzmu, wolnego od nacjonalizmu; troska o polskie dziedzictwo
i tradycje narodowe – ale bez rezygnacji z ich wartościowania; budowanie
w duchu prawdy i pojednania mostów porozumienia z innymi narodami,
szczególnie tymi, z którymi złączyła nas wspólna historia.
Z nadzieją i troską zarazem obserwowała „Więź” dokonujące się
w PRL przemiany społeczne: urbanizację, industrializację, zmniejszanie
dystansów klasowych, tworzenie kultury masowej. Procesom tym towa-
rzyszyła erozja tradycyjnych zachowań i obyczajów. Jednocześnie nasze
pismo starało się upowszechniać świadomość ciągłości polskiej kultury,
zakorzenienia w tradycji, znaczenia religijności dla życia poszczególnych
ludzi i zachowania więzi społecznych. „Więź” dążyła do tworzenia chrze-
ścijańskiej kultury katolickiej ze świadomością, że celem jest nie tylko
indywidualne zbawienie, ale też poszukiwanie form religijności w mo-
dernizującym się społeczeństwie.
Jakometodę budowaniatych więzinasześrodowisko,uparciei przez
dziesięciolecia, postulowało dialog: wsłuchiwanie się w racje innych, szu-
kanie tego, co łączy ponad istniejącymi różnicami i podziałami. Perspek-
tywą dla tego dialogu było społeczeństwo zmierzające ku podmiotowości
i poszanowaniu praw wszystkich ludzi, eliminacja – na ile to tylko moż-
liwe – nienawiści, przemocy i siły w kształtowaniu relacji między ludźmi,
grupami społecznymi i państwami.
Warto kontynuować
Odzyskanie wolności i szansa budowania demokratycznego państwa
w 1989 r. budziły w „Więzi” dumę, satysfakcję i poczucie zobowiązania.
Staraliśmy się na nie odpowiadać, towarzysząc polskim przemianom,
analizując je i komentując.
W wolnej Polsce „Więź” wybrała drogę zaangażowania obywatel-
skiego i propaństwowego, a nie partyjnego. Wspieraliśmy budowanie de-
mokratycznego państwa prawa i powrót Polski do związków politycznych
z Europą Zachodnią. Wiele uwagi poświęcaliśmy dialogowi z naszymi
wschodnimi sąsiadami, widząc w nich braci i partnerów w budowa-
niu lepszej przyszłości naszych krajów i całej Europy. Opisywaliśmy hi-
Redakcja „Więzi”8 WIĘŹ  wiosna 2018
storię, by lepiej ją rozumieć i nie popadać w łatwe schematy, niszczące
szanse namysłu nad przeszłością. Analizowaliśmy stan polskiej religij-
ności i rolę Kościoła w zmieniającej się Polsce. Troszczyliśmy się o – co-
raz słabsze – aksjologiczne fundamenty społeczeństwa obywatelskiego.
Przez sześć dekad ukazywania się naszego pisma zmieniały się ra-
dykalnie rozdroża, na których redakcja musiała szukać drogowskazów
i razem z czytelnikami je odczytywać. Nie zmieniły się jednak wartości,
którym „Więź” chce i powinna służyć.
W naszej działalności chcemy łączyć wierność chrześcijańskim ko-
rzeniom i mądry krytycyzm, wspierać symbiozę głębokiej tożsamości
z otwartością – to, co z uporem nazywamy otwartą ortodoksją. Chcemy
współtworzyć katolicyzm aktywny społecznie, unikający z jednej strony
pułapki politycznego wykorzystywania i ideologizacji religii, a z drugiej –
prywatyzacji wiary. Absolutnie nie zgadzamy się na wypaczanie wiary
chrześcijańskiej, jej instrumentalne wykorzystywanie, traktowanie jako
tożsamościowego dodatku czy rytualnego ozdobnika.
Spieramysięi spieraćbędziemyzewszystkimi,którzysamiprzyznają
sobie monopol na katolicyzm, nowoczesność, tradycję czy patriotyzm.
Stawaliśmy i będziemy stawać w obronie człowieka: tego, co dla ludzi
najważniejsze i najświętsze, szczególnie w obronie słabych, którzy sami
się za sobą nie ujmą. Dlatego zawsze będziemy się sprzeciwiać pogardzie
wobec innych, nienawiści o wszelkich odcieniach ideologicznych, zwłasz-
czaskierowanejprzeciwkoosobominaczejwierzącym,innejnarodowości,
przybyszom, mniejszościom. Będziemy konsekwentnie odrzucać wąskie,
wyłącznieetnicznerozumieniepolskości,nacjonalizm,antysemityzmczy
islamofobię. Nie do przyjęcia jest dla nas zarówno antysemityzm ludzi
łagodnych i dobrych, jak i nihilizm ludzi sympatycznych i miłych.
Dzisiajśrodowisko„Więzi”podejmujeróżnorodneformyaktywności.
Nasze wydawnictwo dostarcza czytelnikom duchowych inspiracji i inte-
lektualnych wyzwań, publikując książki cechujące się najwyższą jakością:
takpodwzględemtreści,jakstarannościedytorskieji opracowaniagraficz-
nego. Think tank Laboratorium „Więzi” organizuje konferencje, semina-
ria, spotkania i warsztaty edukacyjne. Czasopismo (od 2013 r. kwartalnik)
diagnozuje i interdyscyplinarnie analizuje kwestie kluczowe dla polskiej
debaty publicznej, docierając do nowych pokoleń polskiej inteligencji.
Na co dzień „Więź” żyje także w internecie. W serwisie publicystycz-
nym Wiez.pl tworzymy silny ośrodek opiniotwórczy. Publikujemy pogłę-
bioneanalizyi nieoczywistekomentarze,odpowiadającnapotrzebypolskiej
opiniipublicznej,któraoczekujeczegoświęcejniżsporu„obozupostępu”
z „obozemtradycji”.Poprzezportalespołecznościowestalepodtrzymujemy
to,codlanasnajważniejsze:więźz czytelnikami.Dziękujemytym,którzy
byliz „Więzią”przezminione60lat –i tym,którzybędąprzeznastępne! •
9
60latWięzi
Dwa tytuły
„Więź” i „Republika
mieszańców”
Jacek Łukasiewicz
Pod koniec lat 50. kształtowała się w Polsce nowa mapa
idei, która miała być aktualna przez najbliższe dekady.
„Więź” stanowiła jedną z propozycji. Nie pożałowali
ci, którzy z tej propozycji skorzystali, dla których
personalizm więziowy stawał się busolą.
Kiedy przed sześćdziesięciu laty miał ukazać się pierwszy numer „Więzi”,
nie wszystkim przyszłym jej współpracownikom ten tytuł się podobał,
głównie ze względu na brzmienie. Trzeba było jednak przyznać, że jest
krótki i mocny. Mniej chodziło w nim o przeszłość (wielu bowiem z redak-
torów i autorów wcześniej było związanych z PAX‑em i patrzyło na owe
związki krytycznie), raczej o przyszłość, o więzi, które w owej projekto-
wanej przyszłości będą powstawały.
Punkty orientacyjne
Służyłotymwięziomnietylkoczasopismo.Naprzykładw półtorarokuod
wydania pierwszego numeru „Więzi”, w sierpniu 1959 r., zorganizowany
został obóz w Kazimierzu nad Wisłą, gdzie my, młodzi, dwudziestoparo-
letni, i nieco od nas starsi słuchaliśmy wykładów, dyskutowali, utrwalali
więzi dawniejsze i nawiązywali nowe, czasem bardzo mocne i trwałe,
jak więź Jana Turnaua z jego przyszłą żoną Birutą.
Zgodnie tym obozem kierowali Tadeusz Mazowiecki z Januszem Za-
błockim. O Mounierowskim personalizmie wykładał Andrzej Krasiński.
A młody Andrzej Kłoczowski, który nie był jeszcze dominikaninem, opro-
wadzał nas po zabytkowych kościołach, z rękoma splecionymi na piersi,
co bardzo mi się spodobało. Pamiętam też, jak leżał na trawie i czytał
60 lat
Więzi
Jacek Łukasiewicz10 WIĘŹ  wiosna 2018
Światłość w sierpniu. Faulkner był wtedy jednym z naszych pokolenio-
wych odkryć, tak jak Kafka, Camus czy Sartre. Na ekranach oglądaliśmy
Felliniego, Kurosawę, Wajdę. Była możliwość wyboru, jakiej nie zaznali-
śmy wcześniej na studiach, które przypadły na najpaskudniejszy okres
bierutowskiego stalinizmu.
Obóz w Kazimierzu był z pewnością ważnym elementem powstawa-
nia środowiska. Pod koniec lat 50. kształtowała się zresztą w Polsce nowa
mapa idei – miała być czytelna, aktualna przez najbliższe dekady. „Więź”
stanowiła jedną z propozycji. Nie pożałowali ci, którzy z tej propozycji
skorzystali, dla których personalizm więziowy stawał się busolą.
Na tym obozie kąpaliśmy się w Wiśle, przeprawialiśmy się przez nią
łodziami. Robiliśmy wycieczki do Janowca, do Puław. Tam, jak zapamię-
tałem – co zresztą też zostało utrwalone na fotografii – na ławce w parku
siedziała pani Anna Morawska z córeczką i czytała książkę. Ona zawsze
czytała książkę i notowała. Albo słuchała dyskutujących i notowała.
Później – po jednej z dyskusji więziowych, na które zapraszano nas,
współracowników, mieszkających w różnych miastach – pani Morawska
Obóz „Więzi” w Kazimierzu Dolnym, sierpień 1959. Od lewej: Jacek Łukasiewicz,
Anna Morawska, Ewa Morawska. Fot. z archiwum Jacka Łukasiewicza
Dwa tytuły 11
60latWięzi
powiedziaładomniei jeszczedokogoś,żetylkow Polsce,gdzietrwawciąż,
choć mocno osłabiony, oficjalnie zinstytucjonalizowany dychotomiczny
podział na katolików i marksistów, taka konstelacja współpracowników
jednegowyznaniowegoczasopismajestmożliwa.W normal-
nym zachodnim kraju grupowaliby się oni wokół różnych
ośrodkówideowych,świato­poglądowychczyartystycznych.
Punkty orientacyjne bardzo były potrzebne, zwłasz-
cza mnie i moim rówieśnikom. Kiedy teraz, po latach, czy-
tam moje własne teksty z dwóch pierwszych roczników
„Więzi”, czuję się świadkiem własnego ówczesnego, po-
zornie buńczucznego zagubienia. „Więź” nie tylko druko-
wała te teksty, ale pozwoliła też nabrać do nich dystansu
i szerzej się wypowiedzieć w dwóch wydanych w Bibliotece „Więzi” książ-
kach – Szmaciarze i bohaterowie (1963) oraz Zagłoba w piekle (1965).
Czas płynął, układy się zmieniały, a „Więź” zawsze była chrze-
ścijańska, katolicka, otwarta. Podobnie (choć nieco inaczej) jak „Tygo-
dnik Powszechny”, z którym także przez wiele lat współpracowałem.
Na świecie następowały zmiany; bywało, że radosne. Najradośniejszą
był II Sobór Watykański, choć nie wszystkie zamiary Jana XXIII zostały
spełnione, choć ekumeniczne projekty natrafiły na wiele trudności
zewnątrz‑ i wewnątrzkościelnych.
Pamiętam też, jak po śmierci abp. Baziaka jeden ze starszych ode
mniewięziowychprzyjaciół –niezrównanyStefanBakinowski –mówił,że
wątpliwe jest, aby w konserwatywnym Krakowie na tronie Sapiehy mógł
zasiąść ktoś, kto nazywa się tylko Wojtyła. Zdarzyło się, jak wiemy, ina-
czej. Wizja Jana Pawła II – wyrażona słowem i gestem (karteczką wsuniętą
w szparę jerozolimskiego muru, ucałowaniem Koranu), także poetycko
wypowiedziana w Tryptyku rzymskim – była prorocka, dalekosiężna,
chodziło w niej o więź dziedziców Abrahama: wszystkich ludzi Księgi,
oddających cześć jedynemu Bogu. Zadanie to nie zostało zrealizowane.
Tytuł „Więź” zobowiązywał. W 1968 roku była to więź z wiecującymi
studentami,z krzywdzonymiosobamiżydowskiegopochodzenia.I ważne
było to słowo, kiedy formowała się opozycja demokratyczna, jakże rozma-
ita. Tworzyli ją Tadeusz Mazowiecki i Bohdan Skaradziński, Andrzej Wie-
lowieyski i Andrzej Micewski oraz tylu innych. Na spotkaniu więziowym
w Laskach referat wygłaszał kiedyś późniejszy szef Konfederacji Polski
Niepodległej, Leszek Moczulski. W redakcji poznałem młodego Adama
Michnika, który wtedy sekretarzował Słonimskiemu. Minęło znów lat
parę i podobne znaczeniowo do słowa „więź” okazało się łączące miliony
osób słowo „solidarność”.
Teraz, gdy w niepamięć poszły dawne dychotomiczne podziały (po-
wstały zaś nowe, równie niebezpieczne), „Więź” – nie zrywając z własną
Czas płynął, układy
się zmieniały,
a „Więź” zawsze
była chrześcijańska,
katolicka, otwarta.
Jacek Łukasiewicz12 WIĘŹ  wiosna 2018
tradycją – stała się kwartalnikiem, a jej tytuł wytycza przede wszystkim
zorganizowaną pracę intelektualną, związaną ściśle z aktualnymi pro-
blemami religijnymi, społecznymi, politycznymi i kulturowymi w Pol-
sce i na świecie. Każdy tom tego kwartalnika to oczekiwana, poważna
lektura. Również internetowy serwis „Więzi” jest dociekliwy, wyrazisty,
mający własną twarz.
Mieszańcy i etnicznie jednolita PRL
Z tamtym pierwszym numerem Jubilatki łączy się jednak w mojej pamięci
także inny tytuł – mojego w nim artykułu: Republika mieszańców.
Zima była wtedy śnieżna i mroźna, leżałem w sanatorium w Zako-
panem. Z korektą tego tekstu oraz jakimiś uwagami, które miał do arty-
kułu redaktor naczelny, Tadeusz Mazowiecki, przyjechał mój przyjaciel
jeszcze ze wspólnych studiów na wrocławskiej polonistyce – wspomniany
już tu Janek Turnau.
Pisałem w tamtym szkicu o powieściach Parnickiego: Srebrnych
orłach, Końcu „Zgody Narodów” oraz o niewydanym jeszcze wówczas
pierwszym tomie Słowa i ciała (maszynopis pożyczyłem z Instytutu Wy-
dawniczego PAX). Ideał mieszańca noszącego w sobie różne dziedzictwa
(kulturowe, religijne, obyczajowe) jako zaczynu historii w wielu epokach,
kulturach i państwach – to zasadnicza myśl owych powieści. Zwłaszcza
Koniec „Zgody Narodów” krytycy traktowali wtedy chętnie – i błędnie –
jako utwór kostiumowy, w którym w istocie chodzi tylko o polską współ-
czesność, a nie o małoazjatyckie, rzymskie czy bizantyjskie starożytności.
Dla mnie była to wtedy lektura szczególna. Dziś lepiej widzę ową
szczególność w ówczesnym kontekście politycznym. Polska była sowie-
tyzowana, ale nie rusyfikowana. Miała być etnicznie jednolita. Służyły
temu wczesnopowojenne wysiedlenia, przesiedlenia, migracje. Dobrych
Niemców wysiedlono do NRD, złych – do NRF; Ukraińców, Rusinów, Łem-
ków, Rusnaków i jakich tam jeszcze – za wschodnią granicę albo w okolice
Zgorzelca czy Szczecina; Czechów – do Czechosłowacji, podobnie Sło-
waków. Ocaleni Żydzi raczej ukrywali fakt, że są Żydami. Cyganie zostali
osiedleni, bo kto to widział, żeby być nomadą bez miejsca zameldowania;
mieli mieć polskie wykształcenie i najwyżej własny folklor w dotowanym
zespole pieśni i tańca. O Litwinach się nie słyszało. Studenci Koreańczycy
wrócą do Korei, Grecy od generała Markosa – do Grecji, gdy zapanuje
w niejsocjalizm.JeszczebyliPolacyautochtoni,którychprzecieżudałosię
zrepolonizować w całości. A tu jacyś mieszańcy chcący zmieniać dzieje...
Kiedy latem 1957 r. czytałem powieść Parnickiego o Leptynesie, mia-
łem gorączkę. Stefan Bakinowski pożyczył mi tę opublikowaną przez
Giedroycia książkę tylko na trzy dni, sam też ją dostał od kogoś na krótko.
Dwa tytuły 13
60latWięzi
Spieszyłem się z lekturą. Statek o nazwie „Zgoda Narodów” został zato-
piony. Marzenie dynastii Eutydemidów nie spełniło się. Tak jak potem nie
będą się spełniać inne marzenia tego pisarza o wielkich ponadplemien-
nych i wielokulturowych wspólnotach ani tworzenie takich wspólnot –
projekty takie śledził w dziejach świata Teodor Parnicki.
Skażone życiorysy
Po polskim Październiku ujawniły się tylko niektóre podziały, genealogie
i tragiczne życiorysy. W 1956 roku dla wrocławskich „Poglądów” prosto-
dusznie napisałem reportaż o studencie Ślązaku i dramatach jego rodziny.
Obóz „Więzi” w Kazimierzu Dolnym, sierpień 1959. Od lewej: Andrzej Kłoczowski,
Agnieszka Wróblewska, Tadeusz Mazowiecki. Fot. z archiwum Jacka Łukasiewicza
Jacek Łukasiewicz14 WIĘŹ  wiosna 2018
W następnym numerze tekst ten spotkał się z ostrą, pryncypialną, ide-
ologiczną reprymendą pióra Mariana Orzechowskiego, wybijającego się
wtedy we Wrocławiu działacza, który zostanie potem ministrem spraw
zagranicznych PRL. (Wkrótce zlikwidowano czasopisma tak nieodpowie-
dzialne jak owe „Poglądy”, a cenzurę słusznie zaostrzono).
Republika mieszańców – to zgoda narodów. Wolność
dla odmienności – na razie ukrywanych, o których będzie
się mówiło głośno i otwarcie – to przełamywanie natural-
nychbarierlęku.A przytymtotakżetrudnewyborywłasnej
drogi,stojącezawszeprzedmieszańcemnoszącymw sobie
tak różne dziedzictwa. Takiego wyboru dokonał niegdyś
sam Parnicki, gdy w harbińskim gimnazjum postanowił
arbitralnie zostać polskim pisarzem historycznym, a po-
tem wybór ów realizował do ostatniej chwili swojego życia.
Wiele się w PRL zmieniało, ale główne trudności, naj-
ważniejsze lęki, rozmaite indywidualne, rodzinne tabu –
odkrywano skutecznie dopiero w latach 90. Dowiadywałem się wtedy, co
w sobie taili (albo o czym po prostu wcześniej nie wiedzieli) moi rówie-
śnicy, najbliżsi koledzy, przyjaciele. Matka jednego była Niemką, ratującą
w czasiewojnydzieciz obozuw Łodzi.Innyjakomłodychłopiecbyłw WiN,
potemukrywanogowe franciszkańskimnowicjacie.Czyjśojcieczostałpo
wojnie skazany na śmierć, wyrok wykonano. Inny wyszedł po torturach
i wkrótce umarł, pozostawiając córkom „złe pochodzenie”. I choć piło się
nieźle, to o tych zaszłościach nie mówiło się nawet przy wódce, a może
tym bardziej przy wódce. Miało się skażone życiorysy, dziedziczyło się,
chcąc czy nie chcąc, skomplikowane życiorysy ojców i starszych braci.
Potem przyszła pamięć o Jedwabnem i polskich zbrodniach popeł-
nionych w Łambinowicach oraz w innych miejscach. Ta zła historia także
została uświadomiona w polskiej literaturze ostatnich dekad. O zaska-
kujących rozmiarach owego uświadomienia mówi książka Przemysława
Czaplińskiego Poruszona mapa.
Republika mieszańców jako wartość – i to wartość koniecznie glo-
balna... W drugim numerze „Więzi” z roku 1959 wydrukowany został
wykład profesora Uniwersytetu w Lowanium, Alberta Dondeyne’a, za-
tytułowany Świat współczesny a wychowanie religijne. Nie używa się
w nim słowa „globalizacja”, lecz określenia „unifikacja naszej planety”.
„Środowisko, w którym żyjemy – pisał autor – i które przyczynia się do
naszego wychowania, nie ogranicza się do rodzimej wioski ani regionu
geograficznego, ani też ojczyzny, lecz obejmuje cały świat”. O tym były
powieści Parnickiego – obejmowały glob, a także bywały próbą zniesienia
barier czasowych, co już musiało być fantastyką, gdyż żaden człowiek nie
potrafi wyjść z własnej czasowości.
Nie wszystkim
przyszłym współ­
pracownikom „Więzi”
jej tytuł się podobał.
Trzeba było jednak
przyznać, że jest
krótki i mocny.
Dwa tytuły 15
60latWięzi
Od tamtego pierwszego numeru „Więzi” okoliczności się zmieniały,
ale oba tytuły wciąż są aktualne.
„Więź” spojona wspólnotą wartości, odważna i otwarta na świat, na
problemy wierzących i niewierzących, na problemy Kościoła, społeczeń-
stwa i państwa. To, że każdy jest mieszańcem w rozmaitych znaczeniach
tego słowa – to banał. Lecz uświadomić to sobie oraz uczynić z tego war-
tość – wcale do banałów nie należy. Do tego trzeba intelektualnego i emo-
cjonalnego wysiłku i sprzyjającej atmosfery. Przede wszystkim pokoju,
bo tylko w warunkach pokoju dziecko z mieszanego małżeństwa może
cieszyć się swoją dwujęzycznością, chwalić znajością różnych tradycji
w domach kochających je i przez nie kochanych dziadków, korzystać z tej
wiedzy, transformować ją, dokonywać w niej własnych wolnych wyborów,
a potem przekazać ją następcom. A przecież tych mieszanych małżeństw
będzie coraz więcej. Pokój utrwalać będą także organizmy ponadnaro-
dowe i ponadpaństwowe.
Oczywiście republika mieszańców (republika, a nie cesarstwo czy
dyktatura) wiązała się i nadal wiąże z cierpieniem. Mieszańcy nie tylko
byli zaczynem nowego, ale i cierpieli przez wieki. O tym także pisał Teo-
dor Parnicki. Tworzyli więc w powieściach Parnickiego nowe wspólnoty:
klerków (intelektualne), ubogich (religijno­‑społeczne), także jawne albo
tajne organizmy religijne i polityczne. W ciągu dziejów ginęły one, kost-
niały lub przekształcały się w totalitarne tyranie. Zaczyn jednak trwał,
działał wciąż na nowo.
Dzisiajorganizmyponadnarodowe –pomiędzynimi:UniaEuropejska
i ONZ – są konieczne, aby zaczyn mógł działać. Tak jak konieczne są po-
stawyekumenicznei otwartośćnacudzoziemcówzamiastksenofobii;gdy
spajanasniewspólnywróg,leczdążenieróżnymiścieżkamidowspólnych
celów; łączy miłość, a nie nienawiść. Tylko w takiej atmosferze powstają
rzeczywiście dobre więzi (są przecież także więzi złe: doświadczaliśmy
ich w XX wieku, doświadczamy niestety obecnie). Nie jest to łatwe. Jedno
Laboratorium z tym sobie nie poradzi.
Dziękuję „Więzi” za te sześćdziesiąt lat, życzę jej długiego, owocnego
życia w dalszych dekadach tego i przyszłego stulecia. •
Jacek Łukasiewicz – ur. 1934 we Lwowie. Poeta, krytyk, eseista, historyk
literatury, profesor Uniwersytetu Wrocławskiego. Autor licznych publika‑
cji krytyczno‑ i historycznoliterackich: Szmaciarze i bohaterowie, Zagłoba
w piekle, Laur i ciało, Republika mieszańców, Rytm i powinność, Oko poematu,
Ruchome cele oraz dziewięciu tomów poezji. Laureat wielu nagród literac‑
kich. Mieszka we Wrocławiu.
16 WIĘŹ  wiosna 2018
Andrzej Szmidt
Epos
nie jestem zły ani głupi
tylko mam marzenia
niedobrze zabliźnione
krzywe jak łopatki
rachitycznego dziecka
obwożonego po lekarzach
przez ogłupiałą matkę
śmieją się ze mnie
mówią: „wariat –
liczy i liczy
różańce niedzielnych przysłów
z krainy zielonego wzgórza
iii?
nawleka nimi atomy gwiazd
by rachunek nie mógł się zgodzić”
chcąc wyrównać rachunek
próbuję ukraść
pięć złotych
z czapki ulicznego żebraka
ale niepatrzące oczy są bystre
jak górski strumień
wstyd wstyd
śmieją się przechodnie
i oglądają uważnie
swoje torebki
napełnione świeżymi bułkami
spod spółdzielczego sklepu
maj 1957
I
II
17Andrzej Szmidt
Pytania
Czy można się kochać czereśnią czerwoną jak czapka ułańska
z cichego muzeum naszych najbardziej niebezpiecznych
marzeń?
Czy można płakać korą sosnowego drzewa cierpliwego po
ostatnią kroplę żywicy?
Czy można modlić się szeptem piasku zagrzebanym w eskadrze
doskonale pijackich butów?
Czy można jeść śniadanie brodatym krasnoludkiem tak
podobnym do kubka zsiadłego mleka?
Czy można pracować skrzydłem anioła o leniwym podbrzuszu,
ale rękach łagodnych jak piec i głowie dorównującej chyba
sowiemu oku?
Czy można spać tęsknotą nadnilnego krokodyla chrapiącego jak
preludium z symfonii Beethovena?
Powiedzcie panowie, a także poeci.
lipiec 1957
Publikowanewierszepierwotnieukazałysięw pierwszymnumerze„Więzi”w 1958r.
Andrzej Szmidt – ur. 1933 r. w Lyonie, zm. 18 grudnia 2006 r. w Warszawie.
Poeta, członek Stowarzyszenia Pisarzy Polskich, laureat literackiej Nagrody
Czesława Miłosza z 1992 roku (za tom wierszy Skrzypeczki). Ukończył po‑
lonistykę na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Związany z „Więzią” od
1958 r., w piśmie prowadził dział poezji. Tomem poezji Malowanki zadebiu‑
tował w roku 1966 r. Następnie wydał: Złożenie broni, Szczoteczka do sumie­
nia, Wyrok nieprawomocny, Skrzypeczki, Modne ubranko, Wiersze wybrane,
Zapiski. Jego wiersz pt. Taki pejzaż śpiewały Ewa Demarczyk i Wanda Warska.
Społeczeństwo
Pogodadla
populistów
Żyjemy w czasach dobrych dla populistów.
To problem ogólnoświatowy. Piszą o nim
autorzy z Austrii, Holandii, Niemiec, Serbii,
Włoch i Polski. Jak można skutecznie
odpowiedzieć na populistyczne tendencje
w polityce?
Więcej na stronie:
laboratorium.wiez.pl/populizmy
Społeczeństwo d Pogodadlapopulistów
19
Zmakdonaldyzowana
hiperdemokracja
Dyskutują: Katarzyna Kasia, Jakub
Majmurek i Bartłomiej Radziejewski
oraz Jakub Halcewicz-pleskaczewski
i Zbigniew Nosowski („Więź”)
Dlaczego populiści odnoszą dziś sukcesy?
Czy współczesny populizm jest wyłącznie prawicowy?
Jak skutecznie odpowiedzieć na populistyczne
tendencje w polityce? Czy liberalna demokracja zdoła
się obronić? Czy populizm to zjawisko wyłącznie
negatywne?
WIĘŹ  Narastanietendencjipopulistycznych
wewspółczesnymświeciejestczytelnym
faktem.Chcielibyśmy,żebypomogliPań-
stwo naszym Czytelnikom – patrząc ze
swych odmiennych perspektyw ide-
owych – zrozumieć, skąd biorą się dziś
te trendy i jak na nie odpowiadać. Za-
cznijmy od próby wyjaśnienia, dlaczego
w ostatnich latach coraz więcej ruchów
populistycznych znalazło swoją drogę
dopolitycznegomainstreamuw różnych
krajach Zachodu.
Katarzyna Kasia  Przedewszystkimmówi-
łabymo prostocienarracji.Przekazpartii
populistycznych tym się cechuje, że jest
prosty. To opowieść bardzo łatwa do za-
akceptowania.Tamsiębardzowieleobie-
cuje – i to nie tylko w przestrzeni socjal-
nej, ale również ideologicznej czy aksjo-
logicznej.
A dlaczegotakieuproszczonenarracje
wydają się obecnie bardziej atrakcyjne?
Możedlatego,żeżyjemyw trudnychcza-
sach,mamydużenapięciageopolityczne,
potrzebujemy więc jakichś prostych wy-
jaśnień.Jednaktaodpowiedźniew pełni
mnie samą przekonuje.
Druga odpowiedź, jaka mi się nasuwa,
to walor nowości, jaki niesie ze sobą ta
prostota. Jest w niej coś dla wielu za-
chęcającego, bo oferuje ona spójny pa-
kiet bez żadnych wyrw, dziur, bez ko-
nieczności zadawania żadnych dodatko-
wych pytań, jest całkowicie koherentna.
W sytuacji pewnego rozchwiania ideolo-
gicznego, rozchwiania w sferze warto-
Kasia ∙ Majmurek ∙ Radziejewski ∙ Halcewicz-pleskaczewski ∙ Nosowski20 WIĘŹ  wiosna 2018
ści, taki pakiet populistyczny może być
atrakcyjny po prostu z racji swojej jedno­
znaczności.
Jakub Majmurek  Dla zrozumienia feno-
menu narastania ruchów populistycz-
nychw dojrzałych(lubmniejdojrzałych)
demokracjachliberalnychbardzoważny
jest kontekst kryzysu tradycyjnego sys-
temu partyjnego, zwłasz-
czakryzyssocjaldemokra-
cji i chadecji jako maso-
wych partii ludowych.
Ten system partyjny
ukształtował się w  kra-
jach Zachodu po II woj-
nie światowej. Główną
rolę odgrywała w nim oś
centroprawica­–centro­
lewica. W  Europie kon-
tynentalnej centropra-
wicą na ogół była chrze-
ścijańska demokracja, za
wyjątkiem Francji, gdzie
tworzyli ją, zwłaszcza po
1958roku,gauliści.Centrolewicąbyłana-
tomiast socjaldemokracja. Wyjątek sta-
nowiły Włochy, gdzie główna oś podzia-
łu przebiegała między: z jednej strony,
chadecją i jej satelickimi partiami, łącz-
nie z socjaldemokracją, a z drugiej stro-
ny, partią komunistyczną.
Ten podział partyjny wytworzył dwa
dużebloki:masowe,ludowe,silniezako-
rzenione społecznie. Wokół nich istniał
szereg organizacji, którymi były obudo-
wane: od związków zawodowych, przez
różne stowarzyszenia profesjonalne, po
stowarzyszenia społeczne. Podział ten
jednak zaczął się w pewnym momen-
cie sypać. Tradycyjne partie nie są już
w stanie tak skutecznie reprezentować
mas społecznych i opisywać autentycz-
nychpodziałówspołecznych,jaktomiało
miejsce w okresie powojennym. Nowe
partie, mniej lub bardziej populistyczne,
pojawiają się właśnie w takim momen-
cie, kiedy stary podział zaczyna się wy-
czerpywać.
Dzieje się tak z kilku powodów. Po
pierwsze, obie główne partie przesu-
wają się w stronę centrum.
Naprzykładjeśliwsłuchamy
się w argumenty zwolenni-
ków niemieckiej AfD, to wi-
dać,żedawniejmoglibyoni
być członkami CDU lub CSU,
ale pod wodzą Angeli Mer-
kel partie chadeckie tak się
upodobniły – w ich mnie-
maniu – do socjaldemokra-
cji,żeniektórzyjużniewidzą
między nimi różnicy – i dla-
tego przyłączają się do no-
wego ruchu populistyczno­
‑prawicowego, jakim jest Al-
ternatywa dla Niemiec.
Po drugie, w zachodnich demokracjach
mamypostępującyspadekzaangażowania
obywateli.W różnychkrajachjestonwięk-
szy lub mniejszy, ale jest. Chodzi o spa-
dek frekwencji w głosowaniach, spadek
liczby członków partii, spadek zaanga-
żowania w różnego rodzaju organizacje.
Ludzie czują się coraz mniej reprezento-
wani, coraz mniej zakorzenieni i mniej
związani z tradycyjnymi partiami poli-
tycznymi. Wtedy pojawia się przestrzeń
dla nowych ruchów społecznych, z któ-
rych część odwołuje się do różnego ro-
dzaju populistycznej legitymacji.
Dobrym przykładem są Włochy. Naj-
pierwrozsypałysiętamchadecjai partia
komunistyczna. W tę pustkę w systemie
partyjnymwkroczyłBerlusconi.Później
KASIA: Popu­
listyczne rządy
PiS mają głęboki
walor edukacyjny.
Przeszliśmy
ostatnio znako­
mite korepetycje
z trójpodziału
władzy i nie­
zależności sądów.
Społeczeństwo d Pogodadlapopulistów
Zmakdonaldyzowana hiperdemokracja 21
byłyróżnepróbyzagospodarowaniasceny
politycznej, a teraz mamy nowe wyzwa-
nia populistyczne w postaci Ruchu Pię-
ciu Gwiazd Beppego Grillo.
Kasia  A obok tego – bardzo silne populi-
styczne tendencje separatystyczne. Nie-
dawno odbyły się referenda w Trieście
i w Wenecji. Zostały one wygrane przez
zwolennikówoddzieleniaPółnocyodPo-
łudnia. To inna, separatystyczna twarz
populizmu.
Pycha końca historii
Bartłomiej Radziejewski  Moimzdaniem,
odpowiedź na pytanie o przyczyny nara-
staniapopulizmujestprosta.Słuszniere-
daktor Majmurek wskazał na kryzys do-
tychczasowychpartiipolitycznych,aleto
niewystarcza.Gdybychodziłotylkoo kry-
zysdotychczasowegomodelupartyjnego,
wystarczyłoby ten model przekształcić.
Tymczasem problem jest poważniejszy.
Chodzi o głęboki kryzys kultury libe­
ralnej, dominującej kultury politycznej
świata zachodniego. Od drugiej połowy
XX wieku liberalizm ewoluował w kie-
runku,którynazywamturboliberalizmem,
przez analogię do turbokapitalizmu
Edwarda Luttwaka. To zwulgaryzowana
wersja dawnego liberalizmu polegająca
przede wszystkim na pysze związanej
z tym, że liberałowie wygrali na wszyst-
kich frontach. W tej perspektywie spory
przełomu XX/XXI wieku jawiły się jako
spory między liberalną lewicą, liberalną
prawicąi jeszczebardziejliberalnymcen-
trum.Wszyscyprzesiąklikulturąliberalną,
wszyscy zgodzili się na pewien model
globalizacjii ograniczonejredystrybucji.
W tym układzie pojawiały się oczywi-
ście wcale liczne głosy niezgody, ale do-
minowałoprzekonanie –poparteFukuy-
amowskąpychąkońcahistorii –żeotojuż
alternatywnemodeleniemająszans,więc
idziemyw stronępraktycznejuniwersali-
zacji liberalnej demokracji w skali plane-
tarnej. Konstatacja było prosta: po co za-
tem dopuszczać innych? Wszak to są lu-
dzie,którzynierozumiejąrzeczywistości,
którzy mają jakieś problemy i frustracje.
Jeśliktośniemieściłsięw tymspektrum
liberalno­‑demokratycznegokonsensusu,
tobyłoszołomem,faszystą,obskurantem,
ksenofobem,rasistą,antysemitą.Bardzo
niewiele trzeba było, żeby z takimi epi-
tetami wylądować w getcie debaty pu-
blicznej. Wszelki opór wobec dominują-
cego konsensusu był gettoizowany, mar-
ginalizowany. A jeśli się ludzi gettoizuje,
to oni się radykalizują.
Spadek mocy dominującego esta-
blishmentu liberalnego nastąpił najbar-
dziej spektakularnie w 2008 roku. Cho-
dzi nie tylko o kryzys finansowy, lecz
takżeo kompromitacjęUniiEuropejskiej
i Stanów Zjednoczonych, np. w związku
z wojnąw Gruzji,a później –kryzysemna
Ukrainie.Sypiesięmodelfinansowy,ład
światowytrzeszczyw szwach –a liberalne
elity nadal przemawiają tą samą super­
mocarstwową retoryką „kościoła” mędr-
ców,którzywiedząlepiej,którzykomuni-
kująsięzespołeczeństwemzapomocądo-
kumentóww stylutraktatulizbońskiego,
którzysąprzekonani,żew zamkniętych
gabinetachświatliprofesorowiei techno-
kraci mogą ustalić wszystko, a potem pa-
roma zdaniami się to ludziom sprzeda.
Owszem, to działało, ale tylko dopóki
byłprzepływgotówki,niskiebezrobocie
i wysoki wzrost gospodarczy, a ludziom
żyło się dobrze. Obowiązywała zasada,
że lud nie interesuje się polityką, zosta-
Kasia ∙ Majmurek ∙ Radziejewski ∙ Halcewicz-pleskaczewski ∙ Nosowski22 WIĘŹ  wiosna 2018
wiającjąelitom.Wkrótcejednakwzrosło
bezrobocie,zaczęłasięrecesja,radykalnie
wzrosłynierównościspołeczne,w wielu
krajach pojawiły się spadki realnych
­dochodówklasyśredniej.
Po roku 2008 problem
radykalnie się zaostrzył.
Jeślielityposługująsięre-
toryką jednocześnie aro-
ganckąi supermocarstwo­
wą, a  ponoszą kolejne
­klęski geopolityczne – to
coś nie gra. Jeśli mówi
się ludziom „wszystko
jest ­dobrze”, a ludzie wi-
dząi czująw kieszeniach,
że niejestdobrze –tocoś
nie gra. Czy w tej sytuacji
możedziwićeksplozjaru-
chówpopulistycznych?Ja
się dziwię raczej tylko te-
mu,żeliberalneelitysięte-
mu dziwią. Jestem też po-
niekądzaskoczony,żezor-
ganizowanie tych wszyst-
kich ruchów trwało aż tak długo: mniej
więcej6–7lat.Zatemto­dawne­elity –przez
swą niezdolność do adaptacji – są głów-
ną przyczyną sukcesów Donalda Trum-
pa, Jarosława Kaczyńskiego czy Vikto-
ra Orbána.
Oczywiście teraz jesteśmy już trochę
w innejfazie.HolenderskipremierMark
Rutte czy prezydent Emmanuel Macron
we Francji to przykłady dokonującej się
adaptacjinasceniepolitycznej.Niezmie-
nia to jednak mojej tezy o wyczerpaniu
się modelu liberalnego.
WIĘŹ  Czy tak ostra krytyka elit to już po-
pulizm?
Kasia  Taka krytyka elit to na pewno ele-
ment narracji populistycznej. Diagnoza
mówiącao globalnymkryzysieliberalnej
demokracji jest dosyć popularnym i wy-
godnym wyjaśnieniem aktualnego pro-
cesuwkraczaniaruchówpopulistycznych
do politycznego mainstre-
amu. Tylko że to nie pierw-
szy raz w historii, kiedy ten-
dencjepopulistycznedocho-
dzą do głosu. One zawsze
istniały, jednak z  jakiejś
przyczyny zostały ostat-
nio wzmocnione. Gdyby za
wszystkomożnabyłowinić
liberalną demokrację, to te
wcześniejszefalepopulizmu
musiałyby też z tego wyni-
kać, co historycznie nie jest
­możliwe.
Po drugie, mamy do czynie-
nia raczej z pytaniem, dla-
czego dana narracja populi-
styczna zyskuje na popular-
ności, dlaczego ludzie chcą
jejsłuchać.Wydajemisię,że
ta utrata zaufania do elit, ta
arogancja elit, ta pycha, o której Pan mó-
wił, chociaż na pewno jest wielkim grze-
chem,tojednakniejestwystarczającym
powodem do tego, żeby kłaść na szali
przyszłośćUniiEuropejskiejczyStanów
Zjednoczonych.
Bardzo często dzieli się ludzi na dwie
kategorie. Z jednej strony jest liberalna
elita (czy raczej: liberalne elity w licz-
bie mnogiej), z drugiej strony są wyklu-
czeni.W Polscetęfunkcjępełnimówienie
o Polsce A i Polsce B. Pierwsza to Polska
elit, które się dorobiły na transforma-
cji. Druga to Polska wykluczona, to ta
część Polaków, która poniosła ogromne
straty. W USA też mówiono, że zwycię-
stwo wyborcze Donalda Trumpa było
MAJMUREK: Ruchy
populistyczne
w USA były nie
tylko oddolną
reakcją, lecz
także elemen­
tem strategii
politycznej kon­
serwatywnych
elit dbających
o swoje interesy,
przede wszystkim
ekonomiczne.
Społeczeństwo d Pogodadlapopulistów
Zmakdonaldyzowana hiperdemokracja 23
triumfem bardzo licznej grupy wyklu-
czonychbiałychheteroseksualnychmęż-
czyznz klasyśredniej.Liberalnapolityka
amerykańska przez lata spychała tę nie-
zwykle liczną grupę na margines, poza
główny nurt narracji politycznej, a oni
wskutek tego popadali w coraz większą
frustrację,czemudaliwyraz,głosującna
Trumpa.
Taka argumentacja nie w  pełni do
mnie trafia. Po pierwsze, populizmem
trącisamotwierdzenie,żewiększośćoby-
wateli może zostać zepchnięta na margi-
nes.Tojakieśzaczarowywanierzeczywi-
stości, zrzucające winę na innych. Uwa-
żamteż,żeobarczaniezawszystkowiną
liberalnej demokracji, która przez swoją
pychę wpadła w kryzys, jest mało twór-
cze. Bo co możemy z taką diagnozą zro-
bić, co z niej wynika?
Majmurek  Na zwycięstwie Trumpa zawa-
żył cały szereg specyficznie amerykań-
skichczynników –poczynającodtego,że
onwcaleniewygrałwyborówpowszech-
nych,niezdobyłwiększościgłosówAme-
rykanów, a prezydentem został dlatego,
żezdobyłwiększośćgłosówelektorskich –
zadecydowałajegoprzewagaw kilkuklu-
czowych stanach.
Nie zapominajmy też o tym, że w Sta-
nachZjednoczonychruchypopulistyczne
byłynietylkooddolnąreakcjąspychanej
ekonomicznej klasy średniej, lecz także
elementem strategii politycznej konser-
watywnych elit dbających o swoje inte-
resy,przedewszystkimekonomiczne.Nie
byłoby na przykład Partii Herbacianej,
gdyby nie wpływowi miliarderzy, bracia
Koch. Ich pieniądze animowały ruch,
który tak przesunął Partię Republikań-
ską w populistyczno­‑prawicowym kie-
runku, że możliwy stał się Trump. Nie
byłoby Breitbart News, jednego z czo-
łowych mediów alterprawicy, gdyby nie
miliarderzy Rebekah Mercer i jej ojciec
Robert.
Elitaniejesttylkoi wyłącznieliberalna.
Jest też elita konserwatywna. I ma ona
swoje konkretne interesy, będące po-
chodnątego,w jakimsektorzegospodarki
ma ulokowane pieniądze i na ile ona zy-
skuje, a na ile traci na liberalnej globali-
zacji. Amerykański populizm często by-
wałkreacjąpewnegosektoraelit,bronią-
cych swoich interesów.
Radziejewski  Wina elit jest dla mnie rze-
czą oczywistą, ale nie o to tylko mi cho-
dzi.Turboliberalizm,o którymmówię,to
także rozdzielenie władzy i polityki, od-
dzielenie władzy od odpowiedzialności.
Są to konsekwencje bezprecedensowej
globalizacji i powstania gigantycznych
korporacji międzynarodowych.
Ktonaprzykładw Polscewieo roli,jaką
w zachodnich systemach władzy odgry-
wajątzw. niezależneagencjeregulacyjne,
którew międzynarodowychkręgachbar-
dzo hermetycznym językiem określają
standardydlatakichniebagatelnychsek-
torów jak energetyka czy telekomunika-
cja?Onepoprostuprzejęłyczęśćwładzy
odsuwerennychpaństwnarodowych!Po-
dobnie – organizacje międzynarodowe
typu Międzynarodowy Fundusz Walu-
towy czy Światowa Organizacja Handlu.
James Rickards kapitalnie określił spo-
sób działania MFW jako nietransparent-
nietransparentny:wszystkojestpublicz-
nie dostępne, ale jest pisane takim języ-
kiem, że nawet eksperci mają ogromne
problemy ze zrozumieniem.
W konsekwencji następuje spadek za-
kresu władzy polityków demokratycz-
nych.Oninaprawdęmniejmogą,alewciąż
Kasia ∙ Majmurek ∙ Radziejewski ∙ Halcewicz-pleskaczewski ∙ Nosowski24 WIĘŹ  wiosna 2018
się ich rozlicza z całokształtu spraw. Lu-
dzie oczekują, że to oni zapewnią do-
brobyt, bezpieczeństwo, będą rozwią-
zywać główne problemy – podczas gdy
dużaczęśćwładzyjestjużgdzieśindziej.
Wielcy lobbyści obracają budżetami nie-
raz większymi niż budżety państw. I nie
ma ścieżek ich kontroli.
Następuje dyfuzja władzy, zagmatwa-
nie procesów, zamazanie odpowiedzial-
ności...Przeżywamyobecnierozejściesię
politykidemokratycznej –któramacoraz
mniejsze znaczenie i jest coraz bardziej
pastiszem,teatrem,zabawą,parodią,gro-
teską, zajmowaniem się wyglądem, sty-
lami, emocjami – i realnych problemów
politycznych. Powaga realnych proble-
mów kontrastuje z niepowagą polityki
demokratycznej. I w pewnym momen-
cie następuje bunt.
Ten bunt jest dziś nieuchronny histo-
rycznie,ale –żebybyłajasnośćcodomo-
jegostanowiska –niejestonniczymopty-
mistycznym. To nie jest nawet zwykły
populizm, lecz coś więcej. Nazywam to
hiperdemokracją, czyli głoszeniem za-
sady woli ludu w taki sposób, że za jej
pomocąmożnawszystko.Takpostępują,
choćnaróżnesposoby,i Trump,i Orbán,
i Le Pen, i Kaczyński. Każdy przypadek
ma swoje uwarunkowania lokalne, ale
łączy je właśnie hiperdemokracja. Czyż
nie to właśnie mówi nam Jarosław Ka-
czyński:gdyuchwałaSąduNajwyższego
mi się nie podoba, to ją zignoruję, bo re-
prezentujęlud?TrybunałKonstytucyjny
teżzostałwziętyw imięludu.Bardzopo-
dobnie w wielu kwestiach mówi Orbán.
Podobnie widział rolę swych dekretów
Trump, ale w USA instytucje republikań-
skie są znacznie silniejsze, więc zostało
to zanegowane.
Obserwując pierwsze sukcesy populi-
stów – na które patrzyłem wtedy ponie-
kądprzychylnie,bojużbyłemnaprawdę
głęboko zawiedziony poziomem niea-
daptacyjności starych elit – napisałem
jednak tekst zatytułowany Stare elity
w miejsce nowych?. Doszedłem bowiem
downiosku,żechybalepiejbędzie,żeby
to te stare elity opamiętały się i zaczęły
przejmować hasła populistów. Wcale
więc nie wychwalam tego populistycz-
negobuntu.W wieluprzypadkachmamy
wręczdoczynieniaz lekarstwemgorszym
od choroby.
Majmurek  Proces adaptacji starych elit,
o którym Pan mówi, można już tu i ów-
dzie obserwować. Bardzo ciekawy jest
przykład Roberta Fico i  słowackiego
SMER‑u  – partii, która należy do mię-
dzynarodówki socjalistycznej, a jedno-
cześnie przejmuje cześć typowego dla
Grupy Wyszehradzkiej języka „suwere-
nistycznego”.W kwestiiuchodźcówFico
raczej zgadza się z Kaczyńskim i z polity-
kami czeskimi czy Orbánem. Ale prowa-
dzi u siebie względnie progresywną po-
litykę społeczną. Nie wdaje się w ostre
konflikty z centrum Europy jak Polska,
Słowacja jest krajem w strefie euro. I rzą-
dziod2012roku,a wcześniejrządziłw la-
tach2006–2010.Toprzykładbardzocie-
kawej i skutecznej adaptacji.
Zgadzam się z Pańską diagnozą, że
mamy do czynienia z wypłukiwaniem
władzy z instytucji demokratycznych.
Władza faktycznie jest przejmowana
przezróżnegorodzajumiędzynarodowe
instytucjeregulacyjne.Mamydziświelki
problem z demokratyczną legitymacją
władzy. Hasło, które animowało Brexit –
„przejmijmy kontrolę” – było często wy-
śmiewane, ale za nim stała autentyczna
Społeczeństwo d Pogodadlapopulistów
Zmakdonaldyzowana hiperdemokracja 25
społeczna emocja, którą demokracja li-
beralna musi zrozumieć, jeśli chce prze-
trwać ten populistyczny bunt.
Populizm fasadowy
Kasia  Pan Radziejewski mówił o różnicy
między demokracją a  hiperdemokra-
cją. Kiedy się je porówna – nawet bio-
rąc pod uwagę wszystkie niedostatki re-
alnej liberalnej demokracji – to nie dzi-
wię się, że Pan żałował i tęsknił za tym,
żeby jednak wróciły te dawne liberalne
elity.Hiper­demokracjajestbowiemzjawi-
skiem przede wszystkim fasadowym.
Uświadamiamy to sobie szczególnie
dobitniew Polsceprzezostatniedwalata,
słysząc stale powoływanie się na legity-
mację, którą władza otrzymała od wy-
borców.Pojęcie„suweren”nigdyniebyło
takczęstoużywanew Polscejakostatnio.
Władzapodpierasięsuwerenemprzykaż-
dej możliwej okazji. To zjawisko niezwy-
kle charakterystyczne dla tego rodzaju
populizmu, który – jak chyba każdy po-
pulizm – jest w ogromnej mierze ofertą
fasadową.Widzimytow USA,gdzierządy
DonaldaTrumpanieposkutkowaływcale
realnymi zmianami politycznymi. Kla-
sycznymprzykłademjestwizytaTrumpa
w Warszawiei jegoprzemówienie,które
tak naprawdę nie wnosiło nic, ale było
idealnienapisanepodpolskąprawicową
publiczność.
Radziejewski  Z jego perspektywy – to
świetnie. Wzbudził przecież w Polsce
entuzjazm, nie przywożąc nic poza cie-
płymi słowami.
Kasia  Dokładnie to mam na myśli, mó-
wiąc o fasadowości tej hiperdemokra-
tycznej struktury populistycznej. Ona
oferuje piękne słowa, zaspokojenie po-
trzeb, spełnienie obietnic. Owszem, jest
pewnemistrzostwow tymobiecywaniu,
bo część tych zapowiedzi zostaje zreali-
zowana.Takjestw Polsce:program500+,
obniżeniewiekuemerytalnego,podwyż-
szeniepłacyminimalnej,wyższastawka
godzinowa. Zawsze pojawia się pytanie
o koszty i konsekwencje realizacji tych
obietnic.Niedysponujęodpowiedniąwie-
dzą ekonomiczną, żebym to mogła osza-
cować,aleobawiamsię,żetekonsekwen-
cje będą dla gospodarki niszczące.
Ważniejszejestjednakcoinnego.Otóż
mam wrażenie, że za tymi obietnicami
wyborczymi kryją się działania, które
z populistyczną fasadą nie mają tak na-
prawdę wiele wspólnego. Wystarczy mi-
nimumświadomościpolitycznej,byzro-
zumieć,żeruchypopulistycznetoniesą
naprawdę ruchy oddolne. Za nimi stoją
określoneelity.Byćmożetestrukturysą
bardziej ukryte, ale są.
WIĘŹ  Do tej pory, mówiąc o populizmach,
skupiająsięPaństwogłównienaruchach
prawicowych. A co z populizmem lewi-
cowym?
Majmurek  Niewiem,czyokreślenie„lewi-
cowy populizm” jest właściwe. Choć nie
wzbraniałbym się przed nim, gdyż nie
traktuję słowa „populizm” jako czegoś
automatyczniepejoratywnego.Dlamnie
populizm to po prostu pewien styl upra-
wiania polityki. Także na ­lewicy.
Gdzie szukać przykładów? Na pewno
możnawymienićpartięPodemosw Hisz-
panii czy Syrizę w Grecji. Bez wątpienia
o populistycznejmobilizacjimożemyteż
mówićw przypadkukampaniiJean­‑Luca
Mélenchonapodczasostatnichwyborów
prezydenckichweFrancji.W jakimśsen-
sie populistycznie można też interpreto-
waćprzejęciebrytyjskiejPartiiPracyprzez
Kasia ∙ Majmurek ∙ Radziejewski ∙ Halcewicz-pleskaczewski ∙ Nosowski26 WIĘŹ  wiosna 2018
Jeremy’ego Corbyna, co stało się moż-
liwe dzięki oddolnemu buntowi człon-
ków partii przeciwko własnej reprezen-
tacji parlamentarnej. Warto tu jeszcze
wspomniećBerniegoSandersaw USA.My-
ślę, że on nie miałby pro-
blemu z określaniem się
jako populista.
Tyle że faktycznie te
inicjatywynieodnosząta-
kichsukcesówjakpopuli-
styczneruchyprawicowe.
Owszem,sukcesemPode-
mos jest fakt, że w hisz-
pańskiej polityce nie ma
prawicowegopopulizmu.
PartiaCiudadanosjestno-
wymruchemspołecznym,
którymożnauznaćzapo-
pulistyczny,alejesttopo-
pulizm liberalny, nie pra-
wicowy.W Grecjisukcesy
Syrizypomogływ sytuacji
najgłębszego kryzysu. Zasadniczo jed-
nak populizm lewicowy jest zdecydowa-
nie słabszy. Nigdzie poza Grecją nie zdo-
był władzy.
Grecja jest zresztą ciekawym potwier-
dzeniemprocesu,o którymmówiłredak-
tor Radziejewski: odpływania władzy
z państwa narodowego. Syriza wygrała
wybory, potem jeszcze wygrała referen-
dum w sprawie realizacji swojego pro-
gramu. Później stanęła jednak przed de-
cyzją: albo wyjście ze strefy euro i wstą-
pienie na bardzo niebezpieczną ścieżkę
realizacji jakiejś bardziej suwerennej po-
lityki zgodnej z mandatem społecznym,
jaki partia otrzymała, albo dostosowa-
nie się do wymogów Eurolandu i realiza-
cja programu tak naprawdę nie swojego.
I w końcu wybrano to drugie.
Radziejewski  Dodałbymdotego,żesamo
pojęciepopulizmuz definicjiniejakopró-
bujeprzekraczaćpodziałyprawica­–lewi-
ca. Nie ulegajmy też tak łatwo złudze-
niu, że na przykład Kaczyński to prawi-
ca. On jest permanentnie
krytykowany przez niektó-
rych, że kompromituje pra-
wicę. I rzeczywiście Prawo
i Sprawiedliwość jest partią
prawicowo­‑lewicową, bar-
dzoodległąodkanonówkla-
sycznego konserwatyzmu –
przez swe elementy rewo-
lucyjne, z  bardzo silnym
akcentem na antyestablish-
mentowośći antyliberalizm.
Owszem,w sensieobyczajo-
wymPiSjestprawicowe,ale
w sensiegospodarczymjest
lekko lewicowe. Na pewno
nie jest to klasyczna prawi-
ca.PodobnieOrbán.W pew-
nym stopniu do takich akcentów sięgał
też Trump, chociaż dużo mniej.
Ciekawy jest tu przykład wspomnia-
nego Sandersa – i to może być zwornik
różnychwątkównaszejdyskusji.W pew-
nym momencie pojawiły się w Stanach
Zjednoczonych badania wskazujące, że
gdyby Sanders został nominatem Partii
Demokratycznej, to ma wyraźnie więk-
szeszansewygraćz TrumpemniżHillary
Clinton.Przypomnę,żeSandersbyłlewi-
cowym populistą antyestablishmento-
wym, który mówił mniej więcej to samo
coTrump,tylkow stosunkudoPartiiDe-
mokratycznej:mamyzdegenerowanyes-
tablishment, który żyje sobie w świecie
luksusów,niesłuchaludzi,wyalienował
się, jest za pan brat z bogaczami itd. „Od-
zyskajmy Partię Demokratyczną w imię
RADZIEJEWSKI:
U źródeł sukcesu
populistów leży
głęboki kryzys
kultury liberalnej,
która margina­
lizowała inaczej
myślących.
A jeśli ludzi się
gettoizuje, to oni
się radykalizują.
Społeczeństwo d Pogodadlapopulistów
Zmakdonaldyzowana hiperdemokracja 27
ludu” – mówił Bernie Sanders, przedsta-
wiająckomunizująceniekiedypostulaty
politycznei gospodarcze.I cozrobiłesta-
blishmentPartiiDemokratycznej?Uznał
gozaapokalipsęjeszczegorsząodTrumpa.
Kandydatką na prezydenta została Clin-
ton,mającamniejszeszanse –i przegrała
wybory.Tojestbardzocharakterystyczne
zjawisko.
Populizmymająwięcodcieniebardziej
prawicowe lub bardziej lewicowe w za-
leżności od dwóch czynników. Po pierw-
sze, od tego, jaki był do tej pory dominu-
jący establishment. Tam, gdzie bardziej
dominowała prawica, wyraźniej się po-
jawia populizm lewicowy – i odwrotnie.
Drugiczynniktopoziomorganizacjitych
ruchów.
WIĘŹ  Byćmożechodziteżo to,jakielękispo-
łecznezagospodarowujesięw kampanii
wyborczej. Na przykład teraz mamy kry-
zys uchodźczy – do tego bardziej pasuje
retoryka populizmu prawicowego.
Majmurek  Charakterystyczne, że te lewi-
cowe fenomeny populistyczne pojawiły
sięw Hiszpaniii Grecji.Noi jeszczew Por-
tugalii,gdzieteżmieliśmyrządtrzechle-
wicowych partii. Ale to wiąże się także
z tradycjami mniej lub bardziej krwa-
wych dyktatur prawicowych we wszyst-
kichtychtrzechkrajach.Dlategotenowe
ruchy polityczne stają się tam bardziej
lewicowe.
Kasia  Zgadzam się, że populizm nie jest
ani prawicowy, ani lewicowy. On działa
nazasadziewhateverworks –cokolwiek
działa,tobędziemysprzedawać.A w róż-
nych krajach działają różne hasła. Do-
brymprzykłademjesttuantyuchodźcza
retorykaPiS.Rzeczywistośćsięzmieniła:
wielkiej fali uchodźców u granic Europy
już wcale nie ma – ale retoryka rządu się
nie zmienia, bo ten argument jest wciąż
nośnyspołecznie.Chodziprzedewszyst-
kim o utrzymywanie popularności.
Jak stworzyć alternatywę
dla populizmu
WIĘŹ  Jako kluczowe jawi się więc pytanie:
codalej?Czyliberalnademokracjamoże
sięobronićprzedhiperdemokracją?Czy
warto, żeby się broniła? Czy jest szansa,
by do głównego nurtu światowej poli-
tyki wróciło więcej równowagi i odpo-
wiedzialności?CzyteżpolitykaXXIwieku
stała się nieuchronnie bardziej populi-
styczna?
Kasia  Trudnomio optymizm.Dobrzeumo-
ściła się w dzisiejszym świecie ta zmak-
donaldyzowana polityka, w której wy-
borcymogąsobiełatwozamówićpewien
zestaw,którybędziedlanichnajbardziej
satysfakcjonujący.Coprawda,niebędzie
onzbytdobrzezaspokajałapetytu,aleteż
niebędziedoraźniedużokosztował.Nie
będzie niósł ze sobą wielu wartości od-
żywczych, ale jakoś będzie pełnił swoją
funkcję.
Taka oferta polityczna jest trudna do
przebicia. Bo chociaż ostatecznie okaże
się, że odżywiany fast foodem organizm
słabnie i przedwcześnie umiera, to jak
stworzyćalternatywęwobecpopulizmu?
Dopóki polityka będzie traktowana jako
właśnie taki McDonald’s dla obywateli –
zestaw opcji łatwych i lekkostrawnych –
topopuliścizawszebędąw takichkonkur-
sachwygrywali.Powiedzenie„Bądźodpo-
wiedzialnyi ciężkopracuj”jestdużomniej
popularneniżobietnica„mytozaciebie
załatwimy i dofinansujemy każde twoje
kolejnedzieckopowyżejpierwszego”.Dla-
tego sytuacja jest niezwykle trudna.
Kasia ∙ Majmurek ∙ Radziejewski ∙ Halcewicz-pleskaczewski ∙ Nosowski28 WIĘŹ  wiosna 2018
Majmurek  Wielezależyodtego,jaknaten
kryzysdemokracjiliberalnejodpowiedzą
elity. Jak poradzi sobie we Francji Ma-
cron,cosięwyłoniw Niemczech,czyprze-
trwa Angela Merkel? Jak ten francusko­
‑niemiecki duet popcha dalej Unię Euro-
pejską, jak zreformuje tę strukturę, czy
będziew stanieuczynićjąnawetnietyle
bardziejdemokratyczną,ileprzynajmniej
bardziej zalegitymizowaną wśród oby-
wateli? Jak sprawdzą się u władzy te siły,
które uznajemy tu za populistyczne: na
Węgrzech, w Polsce, w Stanach Zjedno-
czonych? Wszystko zależy zatem z jed-
nej strony od zdolności adaptacji bar-
dziejgłównonurtowychelitpolitycznych,
a z drugiej strony – od zdolności dowo-
dzeniatychnowychsiłpopulistycznych.
PrzykładPolskijesttuciekawy.Z jednej
strony partia populistyczna dużo się na-
uczyłaodczasu,gdypoprzedniorządziła,
a z drugiej – robi cały czas błędy, które
już dawno powinny były ją wykończyć.
Ale nie wykańczają, bo opozycja parla-
mentarna nie rozumie, że zasady gry się
zmieniły –onaciąglegraw siatkówkę,nie
zauważając, że obecnie gramy w hokeja
na lodzie. Dlatego u nas ten układ po-
pulistycznymożetrwaćspokojniedrugą
kadencję.
Radziejewski  Zdecydowanie zbyt prosta
jestdychotomia:dobrerządyelit –złypo-
pulizm. Spójrzmy na Donalda Tuska, bo
onjestw Polscegłównymkontrapunktem
dladzisiejszychrządówKaczyńskiego.Czy
onrzeczywiścieprowadziłtakąodpowie-
dzialnąpolitykę?W pewnymsensieonteż
byłpopulistą,tylkoinnegoetapu,innych
grupinteresu,innychelit.CoTuskzrobił,
żeby zapobiec lawinowemu zadłużeniu,
któreprzypadłoakuratnajegokadencję?
Po bardzo długich bojach wreszcie pod-
wyższyłwiekemerytalny –towłaściwie
jedynarzecz.A pozatym:kreatywnaksię-
gowośćw wykonaniuJackaRostowskiego,
upychanie długu do funduszu drogo-
wegoitp.DoktrynąrządzeniaTuskabyła
koncepcja satysfakcji tu i teraz. On miał
mnóstwo tanich zagrań pod publiczkę.
Po drugie, populizm wcale nie musi
być zły. Może być bardzo pozytywny. Po-
wiedziałbym,żeczęstowręcznależałoby
modlićsięo populizm –wtedy,gdymamy
zamknięte,wyalienowaneelity.Gdyelity
mają prestiż, pieniądze, sławę i żadnej
konkurencji – rozleniwiają się. W takiej
sytuacjipopulizmmożebyćczymśozdro-
wieńczym,zmuszającymdowysiłku,do
rywalizacji.
Padłopytanieo szanseliberalnejdemo-
kracji w tej sytuacji. Podkreślam, że uwa-
żam się za republikanina i dla mnie libe-
ralna demokracja to jedyny sprawdzony
modelrepubliki,jakidziśmamy.Otóżsy-
tuacjajestbardzopoważna.Dramatyczny
jestpoziomwiedzyobywateli.Odobywa-
telaoczekujemyodpowiedzialnych,racjo-
nalnych decyzji, ale w procesie edukacji
on nie otrzymuje wiedzy o tym, jak wy-
glądająkluczoweprocesypolityczne.
W skali globu zauważalne jest ewolu-
cyjne odchodzenie od demokracji libe-
ralnej – i to jeszcze przed Trumpem czy
Kaczyńskim. Od roku 2000 liczba demo-
kracjiliberalno­‑demokratycznychw skali
świata spada. A te, które pozostają – są
coraz mniej stabilne.
Kasia  Wciąż bym się jednak nie zgodziła,
że z samą liberalną demokracją coś jest
nie tak. Oczywiście niewykluczone, że
jejelitysobienieradzą.Byćmożejednak
libe­ralnademokracjazostałapozbawiona
mocyniez powoduwłasnychbłędów,lecz
ze względu na zmianę struktury geopo-
Społeczeństwo d Pogodadlapopulistów
Zmakdonaldyzowana hiperdemokracja 29
litycznej i ekonomicznej, na wytworze-
nie się instytucji przekraczających gra-
nice poszczególnych państw?
Wspomniał Pan o słabej edukacji oby-
watelskiej. Jako wykładowca mogę do-
dać – i to jest dla mnie jakieś światełko
w tunelu – że w przypadku studentów
w ostatnim czasie nastąpiła szybka edu-
kacjapolityczna.RządyPiSmająpodtym
względemgłębokiwaloredukacyjny.Prze-
szliśmy ostatnio znakomite korepetycje
z trójpodziału władzy czy niezależno-
ści sądów. Jeszcze cztery lata temu moi
studencizupełnieniechcielirozmawiać
o sytuacji politycznej. Mówili mi, że ich
tonieinteresuje,a nawetniedotyczy.I tu
nagle okazało się teraz, że pewne rzeczy
osobiścieichbardzodotyczą!Dochodzą
więc do wniosku, że jednak demokracja
jestdobrem,o którewartozawalczyć.Być
możetoonibędąw staniesprzeciwićsię
populizmowi i, jakkolwiek patetycznie
to zabrzmi, stanąć na straży liberalnej
demokracji.
Majmurek  Ważnyjesttenkontekstgeopo-
lityczny. Żyjemy bowiem w takim mo-
menciedziejowym,w którymzestawlibe­
ralnademokracja –prawaczłowieka –trój-
podział władzy stopniowo przestaje być
dominującą częścią światowej kultury
politycznej. Nie tylko mniej jest krajów,
które są liberalnymi demokracjami, ale
też coraz częściej do głosu dochodzą
takie siły, które otwarcie odrzucają de-
mokrację libe­ralną i wzorzec zachodni.
Dobrym przykładem jest to, co się
stałoz Turcjąw ciąguostatnichlatw cza-
sie panowania Erdoğana. Z kraju, który
aspirował do europejskich standardów
i wejścia w tę orbitę świata liberalno­
‑demokratycznego, stała się ona krajem,
któryrealizujewłasnąwersjęhiperdemo-
kracjisuwerennej.Podobnyprocesdzieje
sięw Rosjipojelcynowskiej,kiedyzmargi-
nalizowanosiłyaspirującedoprzekształ-
caniaRosjinawzórzachodniejdemokra-
cji liberalnej. To się dzieje na Filipinach,
gdziemamypopulistycznegoprezydenta
RodrigaDuterte.Politycyhiperdemokra-
tyczni rozsadzają też indyjską demokra-
cję. Klęska arabskiej wiosny, w założe-
niach prodemokratycznej, też jest pod
tym względem bardzo znacząca. Proces
ten skończył się albo powrotem do sta‑
tus quo, albo bardzo krwawym chaosem
i upadkiem państwa jak w Syrii i Libii. Je-
dyny pozytywny wyjątek to Tunezja, ale
to trochę mało.
A wkrótce będziemy żyć (albo już ży-
jemy) w świecie, w którym największą
potęgą będzie gospodarka chińska. Za-
tem znaczenie oraz wpływ Chin na in-
stytucjeświatowegoładugospodarczego
będą coraz większe. A to też bardzo ra-
dykalniezmienizasadygrydlaliberalnej
demokracji.Przykładchińskioddziałuje
szczególnie silnie, jak sądzę, na pewne
anty­demokratyczne pokusy na peryfe-
riachi półperyferiach –czylitakżew tym
naszym regionie świata.
Radziejewski  Chinytorzeczywiścieważny
przypadek,zewzględunaznaczenietego
kraju. I poważna przestroga! Warto prze-
cież dodać, że Chińczycy dokonali histo-
rycznejinnowacjiw dziedzinierywaliza-
cji różnych ustrojów: udało im się usta-
bilizować autorytaryzm. We wszystkich
dotychczasowych studiach politologicz-
nych jako główną wadę systemu autory-
tarnegowskazywanoniestabilność,czyli
szybką dekompozycję po śmierci chary-
zmatycznegolidera,np. Piłsudskiego,Sa-
lazara,Franco.A Chińczycywymyślilimo-
delkolektywnegoustrojuautorytarnego,
Kasia ∙ Majmurek ∙ Radziejewski ∙ Halcewicz-pleskaczewski ∙ Nosowski30 WIĘŹ  wiosna 2018
którysięregularniereprodukuje,maswój
merytokratyczny system rekrutacji i krą-
żeniaelit.Ogólnonarodowejdebatyoczy-
wiście tam nie ma, ale jest debata w wą-
skichkręgacheksperckichw obrębiepartii.
Tooznacza,żepojawiłsiępoważnyry-
wal dla demokracji liberalnej. Chiny roz-
wijająsięszybciej,szybciejredukująbiedę,
wyciągająludziz ubóstwa,rozwiązująpro-
blemyinfrastrukturalne.Krajeszukające
własnej drogi rozwoju będą się teraz za-
stanawiaćnadnaśladowaniemChinpod
względem politycznym. Jest to ogromne
wyzwanie nie tylko dla liberalnej demo-
kracji,alew ogóledlarządówprawai dla
wolności politycznej. Wymaga to wypra-
cowaniakompleksowej,szczegółowej,ale
też syntetycznej odpowiedzi. Nie znam
aktualnienikogow skaliplanetarnej,kto
bytakąodpowiedźmiałnapoziomieedu-
kacji, kultury, debaty publicznej, kluczo-
wychinstytucjipaństwowych.W tymkie-
runku powinna iść ogromna część wy-
siłku elit.
Majmurek  Trudno o nadzieję w skali glo-
balnej. Łatwiej o niej mówić w odniesie-
niu do poszczególnych regionów. U nas
pokładałbym nadzieję w tym, że Polacy
na dłuższą metę źle znoszą autoryta-
ryzm. Autorytaryzmy były w Polsce sto-
sunkowomiękkie,nawetPRL,zwłaszcza
po 1956 roku, była systemem średnio re-
presyjnym w porównaniu z innymi kra-
jami obozu.
Radziejewski  W Polscemamywięcejprze-
słanek do nadziei ze względu na naszą
specyfikę.U naswciążrośniew siłęklasa
średnia – a to ona jest najstabilniejszą
podstawąrządówprawai systemówwol-
nościowych.Sąteżteobywatelskiekore-
petycje, o których Pani mówiła. W prze-
szłości bywało tak, że gdy wokół szalały
absolutyzmy,Polskażyław systemienaj-
bardziejwolnościowym.Miejmynadzieję,
że historia się powtórzy.
Kasia  Ważnejestteżto,żePolskacałyczas
jestw UniiEuropejskiej,żestanowiczęść
większej całości. Próby poważniejszego
oddalenia nas od UE czy zwłaszcza wyj-
ścia poza jej obręb mogą zrodzić odruch
buntuprzeciwkoautorytarnejwładzy.Do-
tyczy to choćby rolników, którzy byliby
pozbawieni dotacji bezpośrednich. Sęk
w tym, że coraz bardziej obawiam się, iż
to odejście od populistycznego autory-
taryzmu z tą całą jego populistyczną fa-
sadą będzie miało charakter gwałtowny
i będzie zmianą rewolucyjną – a ja bar-
dzo chciałabym, żeby była to zmiana ła-
godna i spokojna. •
Katarzyna Kasia – ur. 1978, doktor filozofii, kierowniczka Katedry Teo‑
rii Kultury, prodziekan Wydziału Zarządzania Kulturą Wizualną Akademii
SztukPięknychw Warszawie,staławspółpracowniczka„KulturyLiberalnej”.
Jakub Majmurek – ur. 1982, publicysta, krytyk filmowy, związany ze śro‑
dowiskiem „Krytyki Politycznej”. Absolwent krakowskiego filmoznawstwa
oraz Instytutu Studiów Politycznych i Międzynarodowych UJ.
Bartłomiej Radziejewski – ur. 1984, politolog, publicysta, dyrektor think­
zine’u „NowaKonfederacja”(nowakonfederacja.pl).W przeszłościzwiązany
z redakcjami kwartalników „Fronda” i „Rzeczy Wspólne”.
Społeczeństwo d Pogodadlapopulistów
31
Powrót na Kosowe Pole
Co łączy populizmy
w byłej Jugosławii
i Europie Zachodniej
Nenad Stefanov
Ci, którzy uznają, że skłonności do populizmu są
właściwe pewnym narodom, ulegają złudzeniu, które
usiłują stworzyć sami populiści – że populistyczne
rządy mają charakter monolityczny oraz szerokie
oparcie w narodzie.
W księgarni, którą cenię, a która niewątpliwie należy do najlepiej zaopa-
trzonych w moim mieście, kupiłem niedawno imponujące dzieło Man-
freda Hildermeiera Geschichte Russlands [„Historia Rosji”]. Wdałem się
w rozmowę z księgarką o książce, której jeszcze nie znała.
Duże wrażenie wywarły na niej zwłaszcza obszerne ramy czasowe
tej syntezy dziejów Rosji (od średniowiecza do rewolucji październi-
kowej). W pewnej chwili kobieta stwierdziła, że na Kremlu zawsze po-
trzebne były rządy silnej ręki, bo taka jest najwyraźniej mentalność
mieszkańców Rosji, którzy się na nie godzili. Przez moment byłem tak
zaskoczony, że nie wiedziałem, co powiedzieć; bąknąłem tylko, że można
mieć w tej sprawie różne poglądy...
„Tam” zawsze tak „to” wyglądało?
W  osłupienie wprawił mnie fakt, że moja rozmówczyni, z  pewno-
ścią osoba o poglądach liberalno­‑lewicowych, doszła do wniosku na
pierwszy rzut oka sprzecznego z wyznawanym przez nią światopoglą-
dem, a mianowicie że całym narodom można przypisać określone ce-
Nenad Stefanov32 WIĘŹ  wiosna 2018
chy ponadhistoryczne. Już po chwili uświadomiłem sobie jednak, że
takie szufladkowanie wcale nie jest czymś nadzwyczajnym również
w środowiskach „postępowych”. Już od dawna – a obecnie coraz czę-
ściej – słyszymy i czytamy, że na wschód i południe od Europy Środkowej
demokracja jest słabsza, a ład polityczny kształtuje symbiotyczna relacja
między narodem a przywódcą. Można nad tym co prawda ubolewać, ale
tam tak po prostu jest, bo mieszkańcy tego regionu inaczej nie potrafią.
Zgodnie z takim postrzeganiem rzeczywistości po-
pulizm jest zatem w Europie Południowo­‑Wschodniej
czymś zupełnie normalnym. Jeżeli zaś występuje on
w społeczeństwach Zachodu, mamy do czynienia ze zja-
wiskiem nienormalnym, a wręcz – jak pokazują obecnie
zwłaszcza reakcje na politykę nowego prezydenta Stanów
Zjednoczonych – ze skandalem.
W takim ujęciu autorytaryzm i populizm niejako ko-
relują z położeniem geograficznym, stanowią zjawiska en-
demiczne dla Południa i Wschodu naszego kontynentu,
zaś w jego środkowej i zachodniej części są czymś niejako
przeflancowanym, a więc wyjątkowym.
Jak już stwierdziłem, takie schematy mentalne wcale nie cechują
jednej konkretnej opcji światopoglądowej. Można je odnaleźć u osób
zarówno o  poglądach konserwatywnych, jak i  liberalnych oraz so-
cjaldemokratycznych. Charakterystyczne dla twórców takich „men-
talnych map” Europy z podziałem na społeczeństwa otwarte i mniej
otwarte jest pomijanie szczegółowej analizy konkretnych uwarun-
kowań społecznych, a przecież to dopiero ich poznanie pozwala for-
mułować wnioski o cechach wspólnych i różnicach między danymi
społecznościami.
Ci, którzy tak postrzegają rzeczywistość, ulegają jednak przede
wszystkim złudzeniu, które usiłują stworzyć sami populiści – miano­
wicie, że populistyczne rządy mają charakter monolityczny oraz szerokie
oparcie w narodzie.
Tak na przykład w przededniu wojny domowej w Jugosławii bez
zastrzeżeń uwierzono w obrazki „narodu stojącego murem za wodzem”
i chętnie wzięto medialną inscenizację za rzeczywistość społeczną.
Symptomatyczne było tu przemówienie rządzącego wówczas w Serbii
Slobodana Miloševicia na Kosowym Polu w roku 1989 z okazji sześćset-
nej rocznicy stoczonej tam bitwy, w konsekwencji której – zgodnie z na-
rodową narracją – upadło średniowieczne państwo serbskie i rozpoczęło
się trwające przez pięć stuleci panowanie tureckie. Według mediów za-
chodnich słów serbskiego przywódcy słuchało około 600 000 ludzi, we-
dług miejscowych – ponad milion.
W populizmie kult
jednostki jest sprawą
drugorzędną.
Mamy do czynienia
przede wszystkim
z kultem narodu,
kultem vox populi.
Społeczeństwo d Pogodadlapopulistów
Powrót na Kosowe Pole 33
Patrząc ze wspomnianej wyżej perspektywy, uznającej popu­
lizm w Europie Południowo­‑Wschodniej za regułę, zbiegły się tu nie-
jako w sp­osób naturalny trzy ważne elementy: po pierwsze, przemawiał
­przywódca; po drugie, przemawiał do licznie zgromadzonych członków
swojego narodu; po trzecie, w historycznie ważnym miejscu mówił o „ich”
historii.
W takim ujęciu to historia jest najsilniejszym spoiwem łączącym
wodza i naród; to ona ukazuje rzekomo głęboką więź między narodem
a jego władcami oraz jej korzenie, które mają sięgać zamierzchłej prze-
szłości. Nieprzypadkowo więc wspomniana księgarka – mając przed
oczami podtytuł dzieła Hildermeiera (od średniowiecza do rewolucji
październikowej) – doszła do wniosku (podtytuł jest tu oczywiście cał-
kowicie niewinny), że „tam” zawsze tak „to” wyglądało.
Na Kosowym Polu, w obecności „swoich” Serbów, Slobodan Miloše-
vić stał się niejako ikoną, zwizualizowanym ideałem tego, czym w tej czę-
ści Europy jest populizm. Nieprzypadkowo w kolejnych latach widzowie
telewizyjnych wiadomości słyszeli pojęcie „przywódcy Serbów” – nie
odczuwając zapewne potrzeby dodatkowych wyjaśnień – gdy mowa była
o politykach, którzy zdecydowali się przemocą przekształcić kontrolo-
wane obszary w strefy jednorodne etnicznie.
Populizm jako odpowiedź na kryzys
Ostatnie dyskusje o nowym populizmie w społeczeństwach Zachodu
ukazują tymczasem fakt, że – pomimo odmiennych uwarunkowań wyj-
ściowych – posiada on wiele podobieństw do wyżej opisanych zjawisk.
Trzeba podkreślić, że w ramach naukowych badań nad populizmem
w Europie Południowo­‑Wschodniej już od dłuższego czasu konstatuje
się jego „nowoczesność”, postrzegając go jako reakcję na doświadcze-
nia kryzysu społecznego, mające o wiele mniej wspólnego z mitami roz-
maitych narodowych Kosowych Pól i innych pól bitewnych (również
przyprawiającymi zresztą o ból głowy), niż twierdzą często publicyści
głównego nurtu.
Krytyczna refleksja nad populizmem, który pogrążył byłą Jugosła-
wię w wojnie, rozpoczęła się niemal równolegle z jego ekspansją. W roku
1993, gdy kryzys i wojna osiągnęły swoje pierwsze apogeum, ceniony bel-
gradzki socjolog Nebojša Popov zajął się zagadnieniem, w jaki sposób to
zjawisko – raczej marginalne w dotychczasowej historii Serbii – mogło
stać się na tyle dominujące, by zapewnić utrzymanie się u władzy części
dawnej elity politycznej, wywodzącej się z ideologii realnego socjalizmu.
Popov zadał sobie pytanie, dlaczego znaczna liczba obywateli poparła
przedstawiciela elity, która w gruncie rzeczy utraciła już legitymację do
Nenad Stefanov34 WIĘŹ  wiosna 2018
sprawowania rządów, i na tak zwanych mityngach prawdy (przypomi-
nających obecne protesty ruchu Pegida w Niemczech) demonstrowała
w całej Serbii przeciwko „kłamstwom” rozpowszechnianym w innych
republikach jugosłowiańskich oraz ignorowaniu prześladowań kosow-
skich Serbów.
Przyczyniła się do tego koincydencja dwóch czyn-
ników: po pierwsze, głęboki kryzys gospodarczy, który
zniszczył skromny jugosłowiański dobrobyt, a po drugie,
związany z tym zjawiskiem kryzys legitymizacji systemu
politycznego, uchodzącego za stosunkowo liberalny w po-
równaniu z innymi krajami socjalistycznymi.
W połowie lat 80. XX wieku wśród robotników – do-
datkowo wzburzonych faktem, że coraz gorzej żyło im się
w państwie, które oficjalnie było „ich” państwem – za-
częły się nasilać strajki i narastało niezadowolenie. Ten
wybuch gniewu sparaliżował zdecydowaną większość
funkcjonariuszy partyjnych, ale znalazł się wśród nich
jeden, który podchwycił hasła protestujących, obiecując
robotnikom „rewolucję antybiurokratyczną” i ciskając
gromy w „establishment”.
Slobodan Milošević spełnił swoją obietnicę – jednak w inny spo-
sób, niż zapewne oczekiwało wielu niezadowolonych. Po pierwsze, rze-
czywiście dokonał czystki w aparacie partyjnym – tyle że jej ofiarą padli
działacze opowiadający się za reformami i przemianami demokratycz-
nymi, co wzmocniło konserwatywne siły w partii i państwie. Po drugie,
dzięki mediom oraz licznym intelektualistom – wcześniej nastawio-
nym „krytycznie”, a teraz „patriotycznie” – udało mu się skanalizować
nieskonkretyzowany, motywowany społecznie gniew i skierować go
w inną stronę.
Główną metaforą kryzysu stało się w tej narracji Kosowo. Dokonano
reinterpretacji kryzysu ekonomicznego i politycznego, przedstawiając go
jako kryzys o charakterze narodowo­‑państwowym. Jak twierdzono, nega-
tywne tendencje będą się utrzymywać dopóty, dopóki Serbia pozostanie
podzielona na trzy części (Serbię Centralną oraz autonomiczne prowin-
cje Kosowo i Wojwodinę); kres zbrodniom Albańczyków (wyznawców is-
lamu) na mniejszości serbskiej (wyznawcach chrześcijaństwa) w Kosowie
może położyć jedynie likwidacja autonomii tej prowincji. Kwestia nie-
zbędnych reform gospodarczo­‑politycznych została zastąpiona kwestią
organizacji państwa, a następnie, przedstawianą coraz bardziej patetycz-
nie, kwestią przetrwania narodu. Przemianę tę antropolog kultury Ivan
Čolović oddał w popularnym stwierdzeniu: „Przyszli [protestować] jako
robotnicy, rozeszli się jako Serbowie”.
Pożywką dla
serbskiego populizmu
było przywoływanie
islamskiego zagrożenia
ze źródłem w Kosowie.
Serbii przypisywano
zadanie ostrzegania
Europy przed
niebezpieczeństwem
islamu.
Społeczeństwo d Pogodadlapopulistów
Powrót na Kosowe Pole 35
O sukcesie Miloševicia zadecydował przede wszystkim aparat re-
presji – w przeciwieństwie do Pegidy nie wszyscy uczestnicy „mityngów
prawdy” przybyli na nie dobrowolnie. Całe zakłady pracy zwożono na
miejsce autobusami, co robotnicy znali już z obchodów świąt socjali-
stycznych. Ludzie wyrażający odmienne przekonania, które można było
jeszcze usłyszeć w roku 1987 i 1988, byli coraz bardziej spychani na mar-
gines. W najważniejszych dziennikach i mediach audiowizualnych de-
cydentami zostali ludzie Miloševicia. To ważna różnica w stosunku do
współczesnych ruchów populistycznych, które nie potrzebują takiego
wsparcia sterowanych przez siebie środków masowego przekazu.
Należy jednak podkreślić, że główne postaci owych sterowanych
mediów wcale nie występowały jako część obozu władzy, lecz wręcz
przeciwnie – przedstawiały się jako bojownicy przeciwko ogólnojugo-
słowiańskiemu „establishmentowi”, jako outsiderzy domagający się
większej roli Serbii w ramach federacji jugosłowiańskiej oraz piętnujący
niesprawiedliwe traktowanie swojej ojczyzny i eksploatowanie jej gospo-
darki przez inne republiki.
W takiej konstelacji reprezentanci nowego populizmu mogli się kre-
ować na przedstawicieli narodu niezasłużenie znajdującego się wśród
przegranych w obrębie federacji, z której korzyści czerpały wyłącznie re-
publiki położone na północy. Nie trzeba tu chyba specjalnie podkreślać
podobieństw tej narracji do nagonki współczesnych populistów na Unię
Europejską.
Solidarność narodowo­‑etniczna zamiast dobrobytu
Koniec wojny i rozpad Jugosławii oraz upadek reżimów autorytarnych
na tym obszarze – zwłaszcza w Chorwacji i Serbii – który nastąpił mniej
więcej na przełomie wieków XX i XXI, oznaczał początkowo koniec bez-
względnej politycznej dominacji populizmu o zarysowanych powyżej
cechach. Jednak kryzys nękający z różnych powodów od ponad dwóch
lat niemal wszystkie państwa byłej Jugosławii uświadamia, że zwłaszcza
w trudniejszych czasach wizja „narodu” jako jednorodnej, bezpiecznej ca-
łości zawsze może silnie oddziaływać jako pozorny stabilizator społeczny.
Fakt, że tak się właśnie dzieje, wiąże się nie tyle z rzekomą „men-
talnością bałkańską”, ile z niknącymi szansami na pomyślną przyszłość,
przez długi czas utożsamianymi z perspektywą przystąpienia do Unii
Europejskiej. Gdy po roku 2008 perspektywa ta zaczęła się stawać coraz
mniej prawdopodobna, w Macedonii doszło do autorytarnego zwrotu,
który pogrążył ten kraj w głębokim kryzysie politycznym. O tym zaś, że
przystąpienie do UE nie musi oznaczać automatycznego zerwania z po-
pulistycznymi praktykami, świadczy z kolei trwający już od dwóch lat
Nenad Stefanov36 WIĘŹ  wiosna 2018
okres niestabilności politycznej w Chorwacji, gdzie część elit politycz-
nych kokietuje wyborców skrajnie prawicową symboliką.
Wszystkiete,różnorodnepodwzględemgenezy,odmianypopulizmu
wykazują istotne podobieństwa. Te charakterystyczne cechy ujawniły się
dla Europy po raz pierwszy w tak radykalnej formie właśnie w Jugosła-
wii, w latach osiemdziesiątych XX stulecia, w okresie przejściowym po
zakończeniu „złotego wieku” (jak Eric Hobsbawm określa lata 60. i 70.).
Poniżej chciałbym wskazać na cztery takie charakterystyczne ele-
menty, dostrzegalne obecnie również w Europie Zachodniej.
Po pierwsze, w  okresach kryzysu idea solidarności narodowo­
‑etnicznej zastępuje niezrealizowaną wizję ogólnospołecznego do-
brobytu. Skoro niemożliwa staje się realizacja obietnic powszechnej
szczęśliwości, to należy przynajmniej zapobiec temu, by z okruchów do-
statku nie korzystali „inni”, lecz tylko członkowie „właściwego” narodu.
Po drugie, w populizmie kult jednostki jest sprawą drugorzędną.
Mamy do czynienia przede wszystkim z kultem narodu – kultem, jak
to ujął Ivan Čolović, vox populi. Milošević nie aspirował do roli wiel-
kiego wodza, a raczej tuby przekazującej prawdy o znaczeniu ponad­
historycznym, zawsze płynące ze wspólnoty narodowej. To, co narodowe
(narodno), było autentyczne, a tym samym prawdziwe. Krytycy władzy
nie mogli być natomiast prawdziwymi Serbami (czy też Chorwatami, Al-
bańczykami itp.), lecz tylko elementami „nienarodowymi” (nenarodni).
Po trzecie, kluczowe znaczenie w tej koncepcji przypada postawie
izolowania się i wykluczania „innych”. Pożywką dla serbskiego populi-
zmu było – jak zaznaczono już wyżej – przywoływanie islamskiego za-
grożenia ze źródłem w Kosowie. Lata 90. XX wieku stały pod znakiem
retoryki antymuzułmańskiej, w której Serbii i Serbom przypisywano za-
danie ostrzegania Europy przed niebezpieczeństwem islamu i jej obrony
w wojnie z Bośniakami. Tragiczny jest fakt, że wspomnianego aspektu nie
dostrzegli adresaci tej retoryki na Zachodzie.
Po czwarte, nie ulega wątpliwości, że fundamentalnym warunkiem,
który umożliwił dominację populizmu jako formy rządów, była zaryso-
wana powyżej „obróbka” sfery publicznej. Kanadyjski badacz Chip Ga-
gnon zauważył, że mówienie o populistycznej mobilizacji jest mylące.
W rzeczywistości ma miejsce coś przeciwnego – demobilizacja opinii
publicznej oraz blokada i marginalizacja wszystkich innych sił społecz-
nych, dzięki czemu tworzy się przestrzeń, w której mogą dominować
praktyki populistyczne.
Cechą szczególną populizmu jako formy sprawowania władzy – nie-
zależnie od tego, gdzie się z nim spotykamy – jest jednak właściwa mu
dynamika eskalacji. Ruchy i reżimy populistyczne nie są w stanie speł-
nić obietnicy dobrobytu danej narodowi, wskutek czego grupy społeczne
Społeczeństwo d Pogodadlapopulistów
Powrót na Kosowe Pole 37
stanowiące ich zaplecze doznają nieustannego zawodu. Aby w takiej sy-
tuacji zachować władzę, potrzebne są więc coraz to nowe formy eskala-
cji. W Jugosławii taka taktyka populistycznego reżimu doprowadziła do
rosnącej destabilizacji i w końcu do wybuchu wojny domowej. •
Tłum. Kamil Markiewicz
Pierwotna wersja tekstu ukazała się w kwartalniku „Ost­‑West Europäische Perspektiven”
2017, nr 3, wydawanym we Fryzyndze przez niemiecką kościelną fundację „Renovabis”
wspierającą inicjatywy katolickie w Europie Środkowej i Wschodniej. Niniejsza wersja
tekstu została przygotowana przez autora specjalnie dla „Więzi”.
Nenad Stefanov – doktor historii, koordynator Interdyscyplinarnego
Centrum „Crossing Borders – Border Crossings” na Uniwersytecie Hum‑
boldtów w Berlinie. Wykłada historię Europy Wschodniej i Południowej na
uniwersytecie w Lipsku. Był współpracownikiem Centrum Dokumentacji
Wojny 1991–1999 w Belgradzie.
		Bibliografia:
	1.	 Serbiens Weg in den Krieg. Kollektive Erinnerung, natio­
nale Formierung und ideologische Aufrüstung, red. Tho‑
mas Bremer i in., Berlin 1998.
	2.	 I. Čolović, Bordell der Krieger. Folklore, Politik und Krieg,
Osnabrück 1994.
	3.	 I. Čolović, Polityka symboli. Eseje o antropologii poli­
tycznej, przeł. M. Petryńska, Kraków 2001.
	4.	 V. P. (Chip) Gagnon, The Myth of Ethnic War. Serbia and
Croatia in the 1990s, Ithaca–London 2004.
Andrzej St. Kowalczyk
Sawinkow
BorysSawinkow,początkowosocjalistai terrorysta,w 1917
roku opowiedział się po stronie demokracji i walczył z bol‑
szewikami.Organizowałpowstaniazbrojne,a w roku1920
współdziałałz Piłsudskim.Zwarta,ważącasłowabiografia
napisana jest z bliska, z wyczuciem niuansów, na podsta‑
wie wnikliwych studiów źródłowych.
232 s., cena 35,49 zł
Dofinansowano ze środków Ministra
Kultury i Dziedzictwa Narodowego
Nowość
W naszej księgarni internetowej 20% taniej!
tel./fax (22) 828 18 08  www.wiez.pl
38 WIĘŹ  wiosna 2018
Niemiecki populizm środka
Andreas Lob­‑Hüdepohl
w rozmowie z Tomaszem Kycią
Ludzie mawiają: „chętnie chodzę do mojego Turka
za rogiem, bo wspaniale gotuje!”. Pojedynczy obcy jest
nawet akceptowany. „Ale on przecież nie jest taki jak
ci inni Turcy!” To właśnie populistyczny wzór myślenia.
Tomasz Kycia  Czy również w Niemczech
nastała godzina populistów? Czy są oni
powodem do zmartwienia?
Andreas Lob­‑Hüdepohl  Populiścirzeczy-
wiściemająterazdobrąkoniunkturę.Ale
populistycznenurtyi partiew parlamen-
tachlandowychbywałyjużwcześniej.Pa-
trząc na inne kraje, właściwie mogliby-
śmy być spokojni. Alternatywa dla Nie-
miec(AfD)rozwinęłasięz czasemw partię
prawicowo­‑populistyczną, choć w fazie
założycielskiej wcale taką nie była. Te-
raz w  wyborach do Bundestagu osią-
gnęła od razu 12,6%. To dużo, ale nie
jest to niepokojące. Pozostałe 87,4% to
nie są partie populistyczne. Choć mamy
w nich do czynienia z populistycznymi
­pokusami.
Kycia  W lipcu 2017 r., po publikacji badań
Fundacji Bertelsmanna na temat populi-
zmu w Niemczech, większość publicy-
stów twierdziła, że nie ma powodu do
obaw.Alejeślijakaśpartiapopulistyczna
za pierwszym podejściem osiąga prawie
13procentw wyborachparlamentarnych,
to chyba powinniśmy się martwić? Czy
cośsięzmieniłow systemiepolitycznym
Niemiec i w myśleniu Niemców?
Lob­‑Hüdepohl  Na pewno jest powód do
zastanowieniasię,dlaczegotakwielulu-
dziwybrałoAfD –i toludzi,którzyniena-
leżelidoprawicowegospektrumpolitycz-
nego.Mamybowiemdoczynieniaz przy-
pływemelektoratuz lewicyorazześrodka,
najmniej z Zielonych. Nie jestem zanie-
pokojony o system polityczny w Niem-
czech. Ale przepływ elektoratu rzeczy-
wiściemnieniepokoi,ponieważzmieniły
się nastroje polityczne i poziom debaty.
Kycia  NiejestPanzaniepokojonyo system
politycznyw Niemczech,bood1949roku
dobrze funkcjonuje podział władzy. Na-
wet 13% dla populistycznej partii w Bun-
destagu tego spokoju nie zachwieje?
Lob­‑Hüdepohl  Nie od razu. Ale jeśli po-
zostałe partie zaczną przejmować i pro-
mowaćważneczęściprogramuAfD,tona
dłuższą metę może dojść do zmiany sys-
temu politycznego w Niemczech. I tego
faktycznie bardzo bym się obawiał.
Zresztą niezależnie od tego, czy AfD
dostała się do Bundestagu, czy nie – je-
Społeczeństwo d Pogodadlapopulistów
Niemiecki populizm środka 39
stem zaniepokojony radykalizacją, któ-
rejskutkidotykająnajbardziejzagrożone
grupy społeczne w Niemczech. Mam na
myśli nie tylko uchodźców, którzy przy­
byli do Niemiec w ostatnich dwóch la-
tach i pewnie w najbliższym czasie będą
jeszczeprzybywać.Badaniapokazująro-
snącą niechęć do bezdomnych. Drama-
tyczniewzrastateżw Niemczechsubtelna
wrogość do niepełnosprawnych. Mamy
więc już grupy ofiar, które cierpią nieza-
leżnie od tego, czy w parlamentach za-
siadająpartieprawicowo­‑populistyczne.
Martwi mnie to oczywiście jako teologa
i człowieka Kościoła.
Kycia  Ale odpowiedzialnością za stygma-
tyzację tych grup nie można chyba obar-
czać AfD?
Lob­‑Hüdepohl  Zastygmatyzacjęniepełno-
sprawnychw ścisłymznaczeniunie.Lecz
niepokójbudząprawicowo­‑populistyczne
wzory myślenia obecne w głównym nur-
cie, w samym środku społeczeństwa (ra-
dykalnaAfDjestodtegośrodkawyraźnie
oddalona). Istnieje ogromna liczba wzo-
rówmyśleniawykluczającychinnegrupy
społeczne: w samym środku związków
zawodowych, w samym środku CDU czy
SPD, w samym środku Kościoła ewange-
lickiego czy katolickiego.
Kycia  Mógłby Pan podać przykłady?
Lob­‑Hüdepohl  Ksenofobiczna postawa
może się wyrażać w odniesieniu do róż-
nychgrup.Możetobyćagresjaprzeciwko
uchodźcom z ostatnich lat, ale również
przeciwko muzułmanom żyjącym tutaj
już od wielu pokoleń albo przeciwko lu-
dziom, którzy całkiem legalnie migrują
wewnątrz Unii Europejskiej: przeciwko
Polakom, Sintim czy Romom.
Kycia  To nas, Polaków, zaskakuje, ponie-
ważkojarzymyKościółkatolickiw Niem-
czech raczej jako otwarty na obcych i po-
magający uchodźcom. Gdzie dostrzega
Pan tę ogromną liczbę ksenofobicznych
katolików?
Lob­‑Hüdepohl  Przedewszystkimistnieje
wiele empirycznych badań z ostatnich
lat, które pokazują, że około 20% prak-
tykujących katolików przyjmuje kseno­
fobiczne wzory myślenia. Kieruję grupą
robocząNiemieckiejKomisjiJustitiaetPax,
którazajmujesiętematykąKościołai pra-
wicowego populizmu. Przygotowujemy
ekspertyzędlaniemieckiegoepiskopatu,
ponieważ to właśnie przede wszystkim
biskupi – przy okazji swojego zaangażo-
wania na rzecz uchodźców – z przeraże-
niemzobaczyli,z jakimoporemmusząsię
liczyć wśród duchowieństwa i części ka-
tolikówświeckich.Niektórzyz biskupów
dostająnienawistnemaileodswoichwier-
nych. To oczywiście dużo ich kosztuje.
Taką ksenofobię socjologowie opisu-
jąjakowrogośćwobecokreślonychgrup
społecznych. Kryje się za tym fenomen
stygmatyzowania jakiejś grupy ze wzglę­
dunajejkonkretnącharakterystycznące-
chę.Naprzykładw Berliniewidujęludzi
żyjącychkompletnieinaczejniżja.Często
jesttodlamniebardzoosobliwe.Niejest
to jeszcze „wrogość wobec określonych
grup społecznych”. Ale jeśli ze względu
na ich inność będę tych ludzi dyskredy-
towałi przypisywałimniższystatusspo-
łeczny,naruszęnietylkopodstawowepra-
wa naszej konstytucji, lecz i Europejską
KonwencjęPrawCzłowiekaoraz –codla
mniejakoteologajestrównieważne –pod-
stawową równość wszystkich ludzi.
ApostołPawełpisze:„NiemajużŻyda
ani poganina, nie ma już niewolnika ani
człowieka wolnego, nie ma już mężczy-
zny ani kobiety, wszyscy bowiem jeste-
Andreas Lob­‑Hüdepohl ∙ kycia40 WIĘŹ  wiosna 2018
ście kimś jednym w Chrystusie Jezusie”
(Gal 3,28).Oczywiście,nadalsąmężczyźni
i kobiety [śmiech]! Ale w Chrystusie nie
ma stopniowania ich wartości. To idea
fundamentalnejrównościludzi.I dokład-
nietojestpodawanew wątpliwośćprzez
fenomen wrogości wobec określonych
grup społecznych.
Kycia  PopulizmmartwiPanabardziejw cen-
trum społeczeństwa niż na jego obrze-
żach. Gdzie populizm w Niemczech jest
niebezpieczny, a gdzie raczej normalny?
Lob­‑Hüdepohl  Problemzaczynasięwtedy,
gdy populistyczne wzory myślenia po-
jawiają się również w  centrum społe-
czeństwa albo gdy prowadzą do ręko-
czynów. Wtedy mamy do czynienia ze
skrytym wspieraniem działających cał-
kiem otwarcie prawicowych populistów.
Ktoś może na przykład mówić: „wciąż
jestem członkiem SPD, ale właściwie ra-
cję mają tamci” (w domniemaniu: prawi-
cowi ­populiści).
Kycia  To znaczy, że w populizmie właści-
wie chodzi o zmianę sposobu myślenia
w społeczeństwie, a mniej o realizację
politycznego projektu?
Lob­‑Hüdepohl  Właśnie tak! W etyce spo-
łecznejrozróżniamymiędzywzoremmy-
śleniaa wzorempostępowania.Kiedymó-
wię o populizmie środka, to mam na my-
śli w znacznym stopniu wzór myślenia.
Ale również wzory myślenia, jak wia-
domo, mogą wpływać na rzeczywistość.
Niekoniecznie w decyzjach wyborców
i nie poprzez przemoc wobec określo-
nych grup. Lecz kiedy wzory myślenia
się zagęszczają, wzmacniają oczywiście
skrajną prawicę.
	 *	 Niemieckie powiedzenie „patrzeć ludziom na gębę” pochodzi od Marcina
Lutra, który mawiał, że należy pójść do zwykłych ludzi i patrzeć, jak się wy-
powiadają, by później móc tłumaczyć Biblię na zrozumiały przez nich język.
Kycia  Naprzykładsąsiadzzarogumawia:
„właściwie nie mam nic przeciwko Pola-
kom, ale...”.
Lob­‑Hüdepohl  Właśnie o takie nastawie-
niei myśleniemichodzi.Ludziemawiają:
„chętnie chodzę do mojego Turka za ro-
giem,bowspanialegotuje!”.Pojedynczy
obcy jest nawet przez wielu ludzi akcep-
towany. „Ale on przecież nie jest taki jak
ciinniTurcy!”Towłaśniepopulistyczny
wzór myślenia.
Kycia  Czylimożnabyprowokacyjniestwier-
dzić, że możemy być spokojni, dopóki
wzór myślenia nie zmienia się jeszcze
w projekt polityczny i konkretne działa-
nie polityczne?
Lob­‑Hüdepohl  I tak, i nie. Możemy być
spokojni, jeśli się takie myślenie nie na-
sila. Ale powinniśmy zawsze być niespo-
kojniw obliczuofiarwykluczeniai dyskry-
minacjiwywołanychprzezkażdy,choćby
mały przejaw prawicowego populizmu.
Powinniśmysięzastanowić,dlaczegolu-
dziestająsiępopulistami.Przecieżniesą
nimi od urodzenia.
Kycia  Alegdziesągranice?Gdziezaczyna
się według Pana populizm?
Lob­‑Hüdepohl  Niektórzypytająnawet,czy
populizmniejestabypodstawowymele-
mentem demokracji? Czy populizm nie
oznaczaaby:„patrzećludziomnagębę” *?
To byłaby przecież absolutnie demokra-
tyczna funkcja, gdyby posłowie obser-
wowali ludzi i w ten sposób odczytywali
ich interesy. Ale tego właśnie populizm
nie robi. Bo gdyby „patrzył ludziom na
gębę”,musiałbyprzyznać,żeistniejebar-
dzowielegąb,którereprezentująbardzo
różne postawy i które muszą ze sobą ja-
Wiez-2018-1
Wiez-2018-1
Wiez-2018-1
Wiez-2018-1
Wiez-2018-1
Wiez-2018-1
Wiez-2018-1
Wiez-2018-1
Wiez-2018-1
Wiez-2018-1
Wiez-2018-1
Wiez-2018-1
Wiez-2018-1
Wiez-2018-1
Wiez-2018-1
Wiez-2018-1
Wiez-2018-1
Wiez-2018-1
Wiez-2018-1
Wiez-2018-1
Wiez-2018-1
Wiez-2018-1
Wiez-2018-1
Wiez-2018-1
Wiez-2018-1
Wiez-2018-1
Wiez-2018-1
Wiez-2018-1
Wiez-2018-1
Wiez-2018-1
Wiez-2018-1
Wiez-2018-1
Wiez-2018-1
Wiez-2018-1
Wiez-2018-1
Wiez-2018-1
Wiez-2018-1
Wiez-2018-1
Wiez-2018-1
Wiez-2018-1
Wiez-2018-1
Wiez-2018-1
Wiez-2018-1
Wiez-2018-1
Wiez-2018-1
Wiez-2018-1
Wiez-2018-1
Wiez-2018-1
Wiez-2018-1
Wiez-2018-1
Wiez-2018-1
Wiez-2018-1
Wiez-2018-1
Wiez-2018-1
Wiez-2018-1
Wiez-2018-1
Wiez-2018-1
Wiez-2018-1
Wiez-2018-1
Wiez-2018-1
Wiez-2018-1
Wiez-2018-1
Wiez-2018-1
Wiez-2018-1
Wiez-2018-1
Wiez-2018-1
Wiez-2018-1
Wiez-2018-1
Wiez-2018-1
Wiez-2018-1
Wiez-2018-1
Wiez-2018-1
Wiez-2018-1
Wiez-2018-1
Wiez-2018-1
Wiez-2018-1
Wiez-2018-1
Wiez-2018-1
Wiez-2018-1
Wiez-2018-1
Wiez-2018-1
Wiez-2018-1
Wiez-2018-1
Wiez-2018-1
Wiez-2018-1
Wiez-2018-1
Wiez-2018-1
Wiez-2018-1
Wiez-2018-1
Wiez-2018-1
Wiez-2018-1
Wiez-2018-1
Wiez-2018-1
Wiez-2018-1
Wiez-2018-1
Wiez-2018-1
Wiez-2018-1
Wiez-2018-1
Wiez-2018-1
Wiez-2018-1
Wiez-2018-1
Wiez-2018-1
Wiez-2018-1
Wiez-2018-1
Wiez-2018-1
Wiez-2018-1
Wiez-2018-1
Wiez-2018-1
Wiez-2018-1
Wiez-2018-1
Wiez-2018-1
Wiez-2018-1
Wiez-2018-1
Wiez-2018-1
Wiez-2018-1
Wiez-2018-1
Wiez-2018-1
Wiez-2018-1
Wiez-2018-1
Wiez-2018-1
Wiez-2018-1
Wiez-2018-1
Wiez-2018-1
Wiez-2018-1
Wiez-2018-1
Wiez-2018-1
Wiez-2018-1
Wiez-2018-1
Wiez-2018-1
Wiez-2018-1
Wiez-2018-1
Wiez-2018-1
Wiez-2018-1
Wiez-2018-1
Wiez-2018-1
Wiez-2018-1
Wiez-2018-1
Wiez-2018-1
Wiez-2018-1
Wiez-2018-1
Wiez-2018-1
Wiez-2018-1
Wiez-2018-1
Wiez-2018-1
Wiez-2018-1
Wiez-2018-1
Wiez-2018-1
Wiez-2018-1
Wiez-2018-1
Wiez-2018-1
Wiez-2018-1
Wiez-2018-1
Wiez-2018-1
Wiez-2018-1
Wiez-2018-1
Wiez-2018-1
Wiez-2018-1
Wiez-2018-1
Wiez-2018-1
Wiez-2018-1
Wiez-2018-1
Wiez-2018-1
Wiez-2018-1
Wiez-2018-1
Wiez-2018-1
Wiez-2018-1
Wiez-2018-1
Wiez-2018-1
Wiez-2018-1
Wiez-2018-1
Wiez-2018-1
Wiez-2018-1
Wiez-2018-1
Wiez-2018-1
Wiez-2018-1
Wiez-2018-1
Wiez-2018-1
Wiez-2018-1
Wiez-2018-1
Wiez-2018-1
Wiez-2018-1
Wiez-2018-1
Wiez-2018-1
Wiez-2018-1
Wiez-2018-1
Wiez-2018-1
Wiez-2018-1
Wiez-2018-1
Wiez-2018-1
Wiez-2018-1
Wiez-2018-1
Wiez-2018-1
Wiez-2018-1
Wiez-2018-1
Wiez-2018-1
Wiez-2018-1
Wiez-2018-1
Wiez-2018-1
Wiez-2018-1
Wiez-2018-1
Wiez-2018-1
Wiez-2018-1
Wiez-2018-1
Wiez-2018-1
Wiez-2018-1
Wiez-2018-1
Wiez-2018-1
Wiez-2018-1
Wiez-2018-1
Wiez-2018-1
Wiez-2018-1
Wiez-2018-1
Wiez-2018-1
Wiez-2018-1
Wiez-2018-1
Wiez-2018-1

Mais conteúdo relacionado

Mais procurados

Mais procurados (20)

Wiez 2/2016 demo
Wiez 2/2016 demoWiez 2/2016 demo
Wiez 2/2016 demo
 
Wiez 3/2016
Wiez 3/2016Wiez 3/2016
Wiez 3/2016
 
Wiez 1/2014
Wiez 1/2014Wiez 1/2014
Wiez 1/2014
 
Wiez 2/2014
Wiez 2/2014Wiez 2/2014
Wiez 2/2014
 
Wiez 1/2016 demo
Wiez 1/2016 demoWiez 1/2016 demo
Wiez 1/2016 demo
 
Wiez 2017-3
Wiez 2017-3Wiez 2017-3
Wiez 2017-3
 
Wiez 4/2014
Wiez 4/2014Wiez 4/2014
Wiez 4/2014
 
Wiez 2017-4-www-demo
Wiez 2017-4-www-demoWiez 2017-4-www-demo
Wiez 2017-4-www-demo
 
Jak Ci nie wstyd? - lutowy numer miesięcznika Znak
Jak Ci nie wstyd? - lutowy numer miesięcznika ZnakJak Ci nie wstyd? - lutowy numer miesięcznika Znak
Jak Ci nie wstyd? - lutowy numer miesięcznika Znak
 
Miesiecznik ZNAK 732 Maj 2016
Miesiecznik ZNAK 732 Maj 2016Miesiecznik ZNAK 732 Maj 2016
Miesiecznik ZNAK 732 Maj 2016
 
Języki miłości - miesięcznik ZNAK 743 kwiecień 2017
Języki miłości - miesięcznik ZNAK 743 kwiecień 2017 Języki miłości - miesięcznik ZNAK 743 kwiecień 2017
Języki miłości - miesięcznik ZNAK 743 kwiecień 2017
 
Wiez 2017-4
Wiez 2017-4Wiez 2017-4
Wiez 2017-4
 
Wiez 1/2013
Wiez 1/2013Wiez 1/2013
Wiez 1/2013
 
Zrozumieć piękno - wrześniowy numer miesięcznika Znak
Zrozumieć piękno - wrześniowy numer miesięcznika ZnakZrozumieć piękno - wrześniowy numer miesięcznika Znak
Zrozumieć piękno - wrześniowy numer miesięcznika Znak
 
W lutowym ZNAKU: Islamofobie
W lutowym ZNAKU: IslamofobieW lutowym ZNAKU: Islamofobie
W lutowym ZNAKU: Islamofobie
 
Wolność od religii - styczniowy numer miesięcznika Znak
Wolność od religii - styczniowy numer miesięcznika ZnakWolność od religii - styczniowy numer miesięcznika Znak
Wolność od religii - styczniowy numer miesięcznika Znak
 
Case study marki Wprost z Albumu Superbrands Polska 2005
Case study marki Wprost z Albumu Superbrands Polska 2005Case study marki Wprost z Albumu Superbrands Polska 2005
Case study marki Wprost z Albumu Superbrands Polska 2005
 
Kiedy nadejdzie przyszłość - wakacyjny numer miesięcznika Znak
Kiedy nadejdzie przyszłość - wakacyjny numer miesięcznika ZnakKiedy nadejdzie przyszłość - wakacyjny numer miesięcznika Znak
Kiedy nadejdzie przyszłość - wakacyjny numer miesięcznika Znak
 
Miesiecznik Znak 728 Styczen 2016
Miesiecznik Znak 728 Styczen 2016Miesiecznik Znak 728 Styczen 2016
Miesiecznik Znak 728 Styczen 2016
 
Czy religia ma przyszłość? - miesięcznik ZNAK nr 734-5
Czy religia ma przyszłość? - miesięcznik ZNAK nr 734-5Czy religia ma przyszłość? - miesięcznik ZNAK nr 734-5
Czy religia ma przyszłość? - miesięcznik ZNAK nr 734-5
 

Semelhante a Wiez-2018-1

Obserwator nr 5 listopad 2004
Obserwator nr 5 listopad 2004Obserwator nr 5 listopad 2004
Obserwator nr 5 listopad 2004
Obserwator
 
W imię Tory. Żydzi przeciwko syjonizmowi - ebook
W imię Tory. Żydzi przeciwko syjonizmowi - ebookW imię Tory. Żydzi przeciwko syjonizmowi - ebook
W imię Tory. Żydzi przeciwko syjonizmowi - ebook
epartnerzy.com
 
Na marginesie o marginesie (21) 2010
Na marginesie o marginesie (21) 2010Na marginesie o marginesie (21) 2010
Na marginesie o marginesie (21) 2010
Barka Foundation
 

Semelhante a Wiez-2018-1 (20)

Wiez 1/2016
Wiez 1/2016Wiez 1/2016
Wiez 1/2016
 
Nr 1/02 (1) Wielkanoc 2002
Nr 1/02 (1) Wielkanoc 2002Nr 1/02 (1) Wielkanoc 2002
Nr 1/02 (1) Wielkanoc 2002
 
Wiez 4/2016
Wiez 4/2016Wiez 4/2016
Wiez 4/2016
 
Wiez 2017-1
Wiez 2017-1Wiez 2017-1
Wiez 2017-1
 
Wiez 2017-3-www-demo
Wiez 2017-3-www-demoWiez 2017-3-www-demo
Wiez 2017-3-www-demo
 
Wiez 2017-3-demo
Wiez 2017-3-demoWiez 2017-3-demo
Wiez 2017-3-demo
 
Solidarni w rozwoju - rozdział Jacek Kotarbinski
Solidarni w rozwoju - rozdział Jacek KotarbinskiSolidarni w rozwoju - rozdział Jacek Kotarbinski
Solidarni w rozwoju - rozdział Jacek Kotarbinski
 
Wiez 4/2015
Wiez 4/2015Wiez 4/2015
Wiez 4/2015
 
Listopadowy ZNAK: Wpatrzeni w Europę
Listopadowy ZNAK: Wpatrzeni w EuropęListopadowy ZNAK: Wpatrzeni w Europę
Listopadowy ZNAK: Wpatrzeni w Europę
 
Gazeta Uliczna 2/2005
Gazeta Uliczna 2/2005Gazeta Uliczna 2/2005
Gazeta Uliczna 2/2005
 
Obserwator nr 5 listopad 2004
Obserwator nr 5 listopad 2004Obserwator nr 5 listopad 2004
Obserwator nr 5 listopad 2004
 
Wiez 2017-2
Wiez 2017-2Wiez 2017-2
Wiez 2017-2
 
BOGU I OJCZYŹNIE Oliwia Kujawa
BOGU I OJCZYŹNIE Oliwia KujawaBOGU I OJCZYŹNIE Oliwia Kujawa
BOGU I OJCZYŹNIE Oliwia Kujawa
 
W imię Tory. Żydzi przeciwko syjonizmowi - ebook
W imię Tory. Żydzi przeciwko syjonizmowi - ebookW imię Tory. Żydzi przeciwko syjonizmowi - ebook
W imię Tory. Żydzi przeciwko syjonizmowi - ebook
 
Dwa plemiona czy więcej?
Dwa plemiona czy więcej?Dwa plemiona czy więcej?
Dwa plemiona czy więcej?
 
Case study marki Przekrój z Albumu Superbrands Polska 2006
Case study marki Przekrój z Albumu Superbrands Polska 2006Case study marki Przekrój z Albumu Superbrands Polska 2006
Case study marki Przekrój z Albumu Superbrands Polska 2006
 
Solidarni w rozwoju Gdańsk Polska Europa Świat
Solidarni w rozwoju Gdańsk Polska Europa ŚwiatSolidarni w rozwoju Gdańsk Polska Europa Świat
Solidarni w rozwoju Gdańsk Polska Europa Świat
 
Upadek komunizmu
Upadek komunizmuUpadek komunizmu
Upadek komunizmu
 
Literatura współczesna - literckie generacje
Literatura współczesna - literckie generacjeLiteratura współczesna - literckie generacje
Literatura współczesna - literckie generacje
 
Na marginesie o marginesie (21) 2010
Na marginesie o marginesie (21) 2010Na marginesie o marginesie (21) 2010
Na marginesie o marginesie (21) 2010
 

Wiez-2018-1

  • 1. wiosna 2018  1 [671] społeczeństwo Pogoda dla populistów Zmakdonaldy­ zowana ­hiperdemokracja wiara Samosekularyzacja po polsku Religijność sarmacka kultura Polskie strachy Sanescobarczycy i mesjaniści 60 lat „Więzi” Inne rozdroża, te same wartości Geneza Marca ’68 Prozachodnia liberalizacja czy prosowiecki nacjonalizm Z drugiej strony Bugu Polityka wschodnia Jana Pawła II Historia Mimo wszystko w obronie „polityki historycznej” Książki Gęby Gombrowicza Indeks 381489 Cena 24,99 zł [w tym 5% vat] issn 0511-9405
  • 2. Drodzy Państwo! Świętujemy właśnie 60-lecie „Więzi” i równocześnie oddajemy do Pań- stwa rąk nasze pismo w nowej szacie graficznej. W opracowaniu typograficznym, którego autorem jest Marcin Kie- dio, „Więź” zyskuje świeżość. Znajdą tu Państwo więcej oddechu. Od tej pory każdy numer pisma będzie też miał swój kolor. Nowe rozwiązania edytorskie mają czynić lekturę łatwiejszą i jeszcze bardziej przyjemną. Jest też nieco graficznej ekstrawagancji. Sześć dekad to dużo jak na historię czasopisma. Udało się jednak, aby klamrą spinającą te lata było dwoje autorów obecnych i w pierwszym, i w tym jubileuszowym numerze „Więzi”. Wybitna witrażystka Teresa Reklewska przed 60 laty opisywała na naszych łamach nowe wspólnoty religijne we Francji, a obecnie podsumowuje swoje rozumienie sztuki. Wrocławski profesor literatury i poeta Jacek Łukasiewicz w 1958 r. ana- lizował twórczość Teodora Parnickiego, upominając się o miejsce dla „mieszańców” i odmieńców, a dziś malowniczo wspomina początki na- szego pisma. Przez te 60 lat „Więź” miała pięciu redaktorów naczelnych, przeka- zujących sobie stopniowo generacyjną pałeczkę bez napięć, w atmosferze wzajemnego zaufania. Miałem szczęście współpracować z każdym z nich. Jedynie Tadeusza Mazowieckiego nie znałem już z pracy redakcyjnej. Ter- minowałem za to u boku Wojciecha Wieczorka, Stefana Frankiewicza i Cezarego Gawrysia. Dziś chcę powiedzieć: jestem Wam wdzięczny za naukę myślenia, która teraz bardzo się przydaje. Oto bowiem niszczone jest wielkie dzieło pojednania Polaków z Żydami, Niemcami i Ukraińcami, nad którym trudziły się poprzednie więziowe pokolenia. Populiści zwyciężają w kolejnych krajach, coraz więk- szego społecznego znaczenia nabierają ludzkie (także polskie) strachy, a coraz mniejszego – szczera wiara. W takich czasach prawdziwe więzi stają się jeszcze bardziej potrzebne. Zbigniew Nosowski więź  wiosna 2018kwartalnik, warszawa
  • 3. Spis treści wiosna 2018, nr 1 [671] 5 Podziękowania dla Przyjaciół 60latWięzi 6 Inne rozdroża, te same wartości Redakcja „Więzi” 9 Dwa tytuły „Więź” i „Republika mieszańców” Jacek Łukasiewicz 16 Andrzej Szmidt  Epos, Pytania Społeczeństwo Pogodadlapopulistów Żyjemy w czasach dobrych dla populistów. To problem ogólnoświatowy. Piszą o nim autorzy z Austrii, Holandii, Niemiec, Serbii, Włoch i Polski. Jak można skutecznie odpowiedzieć na populistyczne tendencje w polityce? 19 Zmakdonaldyzowana hiperdemokracja Dyskutują: Katarzyna Kasia, Jakub Majmurek i Bartłomiej Radziejewski 31 Powrót na Kosowe Pole Co łączy populizmy w byłej  Jugosławii i Europie Zachodniej Nenad Stefanov 38 Niemiecki populizm środka Andreas Lob­‑Hüdepohl w rozmowie z Tomaszem Kycią 44 Jak populizm wkroczył do głównego nurtu holenderskiej polityki Frans Hoppenbrouwers 51 Austriaccy chrześcijanie w epoce uchodźców Ks. Paul Michael Zulehner 58 Zdezorientowana lewica i katolicki populizm we Włoszech Oliviero Forti 65 Michał Sobol  Kryminał, Konferencja, Spotkanie Marzec’68 68 Prozachodnia liberalizacja czy prosowiecki nacjonalizm Wokół genezy Marca ’68 Andrzej Friszke 84 Co się stało z moją drużyną harcerską? Agnieszka Magdziak­‑Miszewska
  • 4. Czytanieświata 88 Znowu czuliśmy się ludźmi Katarzyna Jabłońska ZdrugiejstronyBugu 100 Polityka wschodnia Jana Pawła II Paweł Kowal Historia 113 Mimo wszystko w obronie „polityki historycznej” Rafał Stobiecki 125 Rzeczy(nie)pospolite  Co dalej z konstytucją? Aleksander Hall Wiara Samo­seku­laryzacjapopolsku Czy sekularyzacja w Polsce wydarzyła się niejako na własne życzenie? Czy Polacy to, jak pisał 60 lat temu o Niemcach ks. Joseph Ratzinger, „wierzący poganie”? Na czym polega syndrom sarmacki polskiej religijności? 131 Polscy wierzący poganie Ratzinger czytany po 60 latach Ks. Andrzej Draguła 145 Religijność sarmacka Ks. Alfred Marek Wierzbicki 152 Wybraliśmy najkrótszą drogę do dechrystianizacji Zbigniew Nosowski Otwartaortodoksja 155 Nowy paradygmat, nie nowa doktryna Pierangelo Sequeri i jego teologia Ks. Mirosław Tykfer Dziedziniecdialogu 167 Po drodze z poszukującymi Tamara Kasprzyk­‑Przybysz 175 Literyna piasku  J – jak ­Gombrowiczowskie „ja” Michał Zioło OCSO
  • 5. Kultura Polskiestrachy Czy zamknięta w swojskości Polska stanie się rezerwatem w Europie? A może rezerwatem w rezerwacie staną się polscy „Sanescobarczycy”? Skąd bierze się coraz silniejszy lęk przed „obcym”, zwłaszcza przed uchodźcami? Jaka może być polskość na miarę XXI wieku? 181 Rezerwat polskich Indian Jerzy Sosnowski 192 Sanescobarczycy i mesjaniści – my, Polacy Sebastian Duda 204 (Nie)święta wojna Piotr Jakubowski 215 Kasper Bajon  Sonda Juno, Potworzenie 218 To nie ja zrobiłam Teresa Reklewska w rozmowie z Katarzyną Jabłońską i Ewą Kiedio 226 Ksiądzz kobietąw kinie Witajcie w dżungli Katarzyna Jabłońska, Ks. Andrzej Luter Książki 232 Gęby Gombrowicza Krzysztof Biedrzycki 239 Traktat o życiu i miłości Marek Zając 243 Dominikanie, SB  – i dużo, dużo więcej Tomasz Wiścicki 248 Wgalerii„Więzi” Łukasz Saturczak 250 Naprogu Do bólu, choć serdecznie Jerzy Sosnowski
  • 6. 5 Podziękowania dla Przyjaciół Serdecznie dziękujemy Darczyńcom i Patronom „Więzi”! W ostatnim okresie wsparcia udzieliły nam następujące osoby: Maciej Achremowicz, Paweł Adamowicz, Iwona D. Bartczak, Jakub Błażej, Mateusz Burzyk, Michał Całka, Maria Ciemniewska, Jakub Ekier, Jan Hałubiec, Jacek Haman, Urszula Jarosińska, Krzysztof Jedliński, Łukasz Kaczyński, Agnieszka Kania, Michał Kasperczak, Wiesław Klisiewicz, Jan Kofman, Magdalena Krasuska, Maria Krawczyk, Artur Kulesza, Marcin Kulwas, Ludwik Lenkiewicz, Marcin Listwan, Marek Madej, Kamil Markiewicz, Andrzej Mierzejewski, Paweł Mostek, Anna Nowak, Sebastian Oduliński, Agnieszka Piskozub­‑Piwosz, Katarzyna Pliszczyńska, Maria Popiel, Michał Przeperski, Daniel Przygoda, Jerzy Rostworowski, Joanna Rózga, Michał Rusiecki, Paweł Sawicki, Anna i Michał Siciarek, Grzegorz Sikora, Marcin Krzysztof Składanowski, Renata Soszyńska, Aleksandra Springer, Joanna Stawiarska, Maciej Stępień, Romain Su, Krzysztof Marian Szczyrba, Marta Tondera, Jan Alfred Trammer, Andrzej Tyc, Marek Wesołowski, Katarzyna Wojtak, Ks. Stefan Wylężek, Jan Wyrowiński, Agnieszka Zawiejska, Michał Zioło OCSO oraz osoby, które pragną pozostać anonimowe. Dołącz do grona Patronów „Więzi”! Zachęcamydokorzystaniaz transparentnegomechanizmuregularnegowspierania naszej działalności w serwisie Patronite. Patroni „Więzi”, w zależności od wyso- kości wsparcia, otrzymają od nas nagrody. Szczegóły na: www.patronite.pl/wiez. MogąPaństworównieżprzekazywaćwpłatybezpośrednionarzeczstatutowejdzia- łalnościTowarzystwa„Więź” –zarównojednorazowe,jaki regularne(np. w formie stałegozleceniabankowego).Mogąonebyćodliczaneoddochodujakodarowizny. Prosimy o przekazywanie wpłat, także dewizowych, na konto: Towarzystwo „Więź”, 00-074 Warszawa, ul. Trębacka 3 PKO BP S. A. Warszawa, nr 79 1020 1156 0000 7702 0067 6866 z dopiskiem: darowizna na rzecz działalności statutowej Towarzystwa „Więź” Zachęcamy Państwa również do prenumeraty redakcyjnej naszego pisma oraz polecania prenumeraty „Więzi” swoim Bliskim i Przyjaciołom. Warunki prenumeraty – zob. s. 255.
  • 7. 6 WIĘŹ  wiosna 2018 Inne rozdroża, te same wartości Redakcja „Więzi” Przez sześć dekad ukazywania się naszego pisma zmieniały się radykalnie rozdroża, na których musieliśmy szukać drogowskazów. Nie zmieniły się jednak wartości, którym „Więź” chce i powinna służyć. W lutym 1958 r. w pierwszym numerze „Więzi” redakcja nowego miesięcz- nika opublikowała tekst programowy zatytułowany Rozdroża i wartości, napisany przez redaktora naczelnego Tadeusza Mazowieckiego. Czyta- jąc go po 60 latach, jesteśmy pełni uznania, jak w większości niezmien- nie aktualnie brzmi ta deklaracja ideowa. Sami mogą się Państwo o tym przekonać, czytając ten tekst dostępny w całości w naszym odnowionym serwisie internetowym Wiez.pl. Twórcy „Więzi” uważali, że należy być obecnym w polskich dysku- sjach o społeczeństwie, religii, historii, a tym samym uczestniczyć w do- konujących się przemianach i wpływać na nie. Obecność nie była jednak dla nich wartością absolutną – najważniejsze były wartości, w imię któ- rych mamy być obecni. Warto ryzykować Chcąc pozostać wiernym tym wartościom, Tadeusz Mazowiecki kilkakrot- nie podejmował decyzje ryzykowne dla dalszego istnienia pisma. Po raz pierwszy w 1968 roku, kiedy „Więź” odmówiła gestów pojednawczych wo- bec fali nacjonalistycznej i antysemickiej. Po raz drugi w latach 1976–1977, kiedy wsparła rodzącą się opozycję demokratyczną, a naczelny „Więzi” został rzecznikiem osób głodujących w obronie więzionych robotników. Po raz trzeci, gdy Mazowiecki stanął na czele komisji doradców strajku w Stoczni Gdańskiej w sierpniu 1980 r. Po 13 grudnia 1981 r. czterech re- daktorów „Więzi” znalazło się w obozach internowania, a wydawanie pisma wznowiono dopiero po kilku miesiącach. 60 lat Więzi
  • 8. Inne rozdroża, te same wartości 7 60latWięzi Zmagającsięz cenzurąw latachstanuwojennego,miesięcznikpróbo- wał nadal dawać świadectwo zgodne z naszym zasadniczym przesłaniem. Wtedy, tak jak na początku istnienia pisma, najważniejszymi wartościami w wymiarze społecznym były: wspieranie przemian, które prowadzą do większej wolności i zarazem odpowiedzialności za Polskę, do budowania podmiotowości społeczeństwa, poszanowania praworządności oraz praw człowieka i obywatela; otwieranie Polski na świat Zachodu i naturalne dla niego standardy życia publicznego; wyrażanie postawy świadomego patriotyzmu, wolnego od nacjonalizmu; troska o polskie dziedzictwo i tradycje narodowe – ale bez rezygnacji z ich wartościowania; budowanie w duchu prawdy i pojednania mostów porozumienia z innymi narodami, szczególnie tymi, z którymi złączyła nas wspólna historia. Z nadzieją i troską zarazem obserwowała „Więź” dokonujące się w PRL przemiany społeczne: urbanizację, industrializację, zmniejszanie dystansów klasowych, tworzenie kultury masowej. Procesom tym towa- rzyszyła erozja tradycyjnych zachowań i obyczajów. Jednocześnie nasze pismo starało się upowszechniać świadomość ciągłości polskiej kultury, zakorzenienia w tradycji, znaczenia religijności dla życia poszczególnych ludzi i zachowania więzi społecznych. „Więź” dążyła do tworzenia chrze- ścijańskiej kultury katolickiej ze świadomością, że celem jest nie tylko indywidualne zbawienie, ale też poszukiwanie form religijności w mo- dernizującym się społeczeństwie. Jakometodę budowaniatych więzinasześrodowisko,uparciei przez dziesięciolecia, postulowało dialog: wsłuchiwanie się w racje innych, szu- kanie tego, co łączy ponad istniejącymi różnicami i podziałami. Perspek- tywą dla tego dialogu było społeczeństwo zmierzające ku podmiotowości i poszanowaniu praw wszystkich ludzi, eliminacja – na ile to tylko moż- liwe – nienawiści, przemocy i siły w kształtowaniu relacji między ludźmi, grupami społecznymi i państwami. Warto kontynuować Odzyskanie wolności i szansa budowania demokratycznego państwa w 1989 r. budziły w „Więzi” dumę, satysfakcję i poczucie zobowiązania. Staraliśmy się na nie odpowiadać, towarzysząc polskim przemianom, analizując je i komentując. W wolnej Polsce „Więź” wybrała drogę zaangażowania obywatel- skiego i propaństwowego, a nie partyjnego. Wspieraliśmy budowanie de- mokratycznego państwa prawa i powrót Polski do związków politycznych z Europą Zachodnią. Wiele uwagi poświęcaliśmy dialogowi z naszymi wschodnimi sąsiadami, widząc w nich braci i partnerów w budowa- niu lepszej przyszłości naszych krajów i całej Europy. Opisywaliśmy hi-
  • 9. Redakcja „Więzi”8 WIĘŹ  wiosna 2018 storię, by lepiej ją rozumieć i nie popadać w łatwe schematy, niszczące szanse namysłu nad przeszłością. Analizowaliśmy stan polskiej religij- ności i rolę Kościoła w zmieniającej się Polsce. Troszczyliśmy się o – co- raz słabsze – aksjologiczne fundamenty społeczeństwa obywatelskiego. Przez sześć dekad ukazywania się naszego pisma zmieniały się ra- dykalnie rozdroża, na których redakcja musiała szukać drogowskazów i razem z czytelnikami je odczytywać. Nie zmieniły się jednak wartości, którym „Więź” chce i powinna służyć. W naszej działalności chcemy łączyć wierność chrześcijańskim ko- rzeniom i mądry krytycyzm, wspierać symbiozę głębokiej tożsamości z otwartością – to, co z uporem nazywamy otwartą ortodoksją. Chcemy współtworzyć katolicyzm aktywny społecznie, unikający z jednej strony pułapki politycznego wykorzystywania i ideologizacji religii, a z drugiej – prywatyzacji wiary. Absolutnie nie zgadzamy się na wypaczanie wiary chrześcijańskiej, jej instrumentalne wykorzystywanie, traktowanie jako tożsamościowego dodatku czy rytualnego ozdobnika. Spieramysięi spieraćbędziemyzewszystkimi,którzysamiprzyznają sobie monopol na katolicyzm, nowoczesność, tradycję czy patriotyzm. Stawaliśmy i będziemy stawać w obronie człowieka: tego, co dla ludzi najważniejsze i najświętsze, szczególnie w obronie słabych, którzy sami się za sobą nie ujmą. Dlatego zawsze będziemy się sprzeciwiać pogardzie wobec innych, nienawiści o wszelkich odcieniach ideologicznych, zwłasz- czaskierowanejprzeciwkoosobominaczejwierzącym,innejnarodowości, przybyszom, mniejszościom. Będziemy konsekwentnie odrzucać wąskie, wyłącznieetnicznerozumieniepolskości,nacjonalizm,antysemityzmczy islamofobię. Nie do przyjęcia jest dla nas zarówno antysemityzm ludzi łagodnych i dobrych, jak i nihilizm ludzi sympatycznych i miłych. Dzisiajśrodowisko„Więzi”podejmujeróżnorodneformyaktywności. Nasze wydawnictwo dostarcza czytelnikom duchowych inspiracji i inte- lektualnych wyzwań, publikując książki cechujące się najwyższą jakością: takpodwzględemtreści,jakstarannościedytorskieji opracowaniagraficz- nego. Think tank Laboratorium „Więzi” organizuje konferencje, semina- ria, spotkania i warsztaty edukacyjne. Czasopismo (od 2013 r. kwartalnik) diagnozuje i interdyscyplinarnie analizuje kwestie kluczowe dla polskiej debaty publicznej, docierając do nowych pokoleń polskiej inteligencji. Na co dzień „Więź” żyje także w internecie. W serwisie publicystycz- nym Wiez.pl tworzymy silny ośrodek opiniotwórczy. Publikujemy pogłę- bioneanalizyi nieoczywistekomentarze,odpowiadającnapotrzebypolskiej opiniipublicznej,któraoczekujeczegoświęcejniżsporu„obozupostępu” z „obozemtradycji”.Poprzezportalespołecznościowestalepodtrzymujemy to,codlanasnajważniejsze:więźz czytelnikami.Dziękujemytym,którzy byliz „Więzią”przezminione60lat –i tym,którzybędąprzeznastępne! •
  • 10. 9 60latWięzi Dwa tytuły „Więź” i „Republika mieszańców” Jacek Łukasiewicz Pod koniec lat 50. kształtowała się w Polsce nowa mapa idei, która miała być aktualna przez najbliższe dekady. „Więź” stanowiła jedną z propozycji. Nie pożałowali ci, którzy z tej propozycji skorzystali, dla których personalizm więziowy stawał się busolą. Kiedy przed sześćdziesięciu laty miał ukazać się pierwszy numer „Więzi”, nie wszystkim przyszłym jej współpracownikom ten tytuł się podobał, głównie ze względu na brzmienie. Trzeba było jednak przyznać, że jest krótki i mocny. Mniej chodziło w nim o przeszłość (wielu bowiem z redak- torów i autorów wcześniej było związanych z PAX‑em i patrzyło na owe związki krytycznie), raczej o przyszłość, o więzi, które w owej projekto- wanej przyszłości będą powstawały. Punkty orientacyjne Służyłotymwięziomnietylkoczasopismo.Naprzykładw półtorarokuod wydania pierwszego numeru „Więzi”, w sierpniu 1959 r., zorganizowany został obóz w Kazimierzu nad Wisłą, gdzie my, młodzi, dwudziestoparo- letni, i nieco od nas starsi słuchaliśmy wykładów, dyskutowali, utrwalali więzi dawniejsze i nawiązywali nowe, czasem bardzo mocne i trwałe, jak więź Jana Turnaua z jego przyszłą żoną Birutą. Zgodnie tym obozem kierowali Tadeusz Mazowiecki z Januszem Za- błockim. O Mounierowskim personalizmie wykładał Andrzej Krasiński. A młody Andrzej Kłoczowski, który nie był jeszcze dominikaninem, opro- wadzał nas po zabytkowych kościołach, z rękoma splecionymi na piersi, co bardzo mi się spodobało. Pamiętam też, jak leżał na trawie i czytał 60 lat Więzi
  • 11. Jacek Łukasiewicz10 WIĘŹ  wiosna 2018 Światłość w sierpniu. Faulkner był wtedy jednym z naszych pokolenio- wych odkryć, tak jak Kafka, Camus czy Sartre. Na ekranach oglądaliśmy Felliniego, Kurosawę, Wajdę. Była możliwość wyboru, jakiej nie zaznali- śmy wcześniej na studiach, które przypadły na najpaskudniejszy okres bierutowskiego stalinizmu. Obóz w Kazimierzu był z pewnością ważnym elementem powstawa- nia środowiska. Pod koniec lat 50. kształtowała się zresztą w Polsce nowa mapa idei – miała być czytelna, aktualna przez najbliższe dekady. „Więź” stanowiła jedną z propozycji. Nie pożałowali ci, którzy z tej propozycji skorzystali, dla których personalizm więziowy stawał się busolą. Na tym obozie kąpaliśmy się w Wiśle, przeprawialiśmy się przez nią łodziami. Robiliśmy wycieczki do Janowca, do Puław. Tam, jak zapamię- tałem – co zresztą też zostało utrwalone na fotografii – na ławce w parku siedziała pani Anna Morawska z córeczką i czytała książkę. Ona zawsze czytała książkę i notowała. Albo słuchała dyskutujących i notowała. Później – po jednej z dyskusji więziowych, na które zapraszano nas, współracowników, mieszkających w różnych miastach – pani Morawska Obóz „Więzi” w Kazimierzu Dolnym, sierpień 1959. Od lewej: Jacek Łukasiewicz, Anna Morawska, Ewa Morawska. Fot. z archiwum Jacka Łukasiewicza
  • 12. Dwa tytuły 11 60latWięzi powiedziaładomniei jeszczedokogoś,żetylkow Polsce,gdzietrwawciąż, choć mocno osłabiony, oficjalnie zinstytucjonalizowany dychotomiczny podział na katolików i marksistów, taka konstelacja współpracowników jednegowyznaniowegoczasopismajestmożliwa.W normal- nym zachodnim kraju grupowaliby się oni wokół różnych ośrodkówideowych,świato­poglądowychczyartystycznych. Punkty orientacyjne bardzo były potrzebne, zwłasz- cza mnie i moim rówieśnikom. Kiedy teraz, po latach, czy- tam moje własne teksty z dwóch pierwszych roczników „Więzi”, czuję się świadkiem własnego ówczesnego, po- zornie buńczucznego zagubienia. „Więź” nie tylko druko- wała te teksty, ale pozwoliła też nabrać do nich dystansu i szerzej się wypowiedzieć w dwóch wydanych w Bibliotece „Więzi” książ- kach – Szmaciarze i bohaterowie (1963) oraz Zagłoba w piekle (1965). Czas płynął, układy się zmieniały, a „Więź” zawsze była chrze- ścijańska, katolicka, otwarta. Podobnie (choć nieco inaczej) jak „Tygo- dnik Powszechny”, z którym także przez wiele lat współpracowałem. Na świecie następowały zmiany; bywało, że radosne. Najradośniejszą był II Sobór Watykański, choć nie wszystkie zamiary Jana XXIII zostały spełnione, choć ekumeniczne projekty natrafiły na wiele trudności zewnątrz‑ i wewnątrzkościelnych. Pamiętam też, jak po śmierci abp. Baziaka jeden ze starszych ode mniewięziowychprzyjaciół –niezrównanyStefanBakinowski –mówił,że wątpliwe jest, aby w konserwatywnym Krakowie na tronie Sapiehy mógł zasiąść ktoś, kto nazywa się tylko Wojtyła. Zdarzyło się, jak wiemy, ina- czej. Wizja Jana Pawła II – wyrażona słowem i gestem (karteczką wsuniętą w szparę jerozolimskiego muru, ucałowaniem Koranu), także poetycko wypowiedziana w Tryptyku rzymskim – była prorocka, dalekosiężna, chodziło w niej o więź dziedziców Abrahama: wszystkich ludzi Księgi, oddających cześć jedynemu Bogu. Zadanie to nie zostało zrealizowane. Tytuł „Więź” zobowiązywał. W 1968 roku była to więź z wiecującymi studentami,z krzywdzonymiosobamiżydowskiegopochodzenia.I ważne było to słowo, kiedy formowała się opozycja demokratyczna, jakże rozma- ita. Tworzyli ją Tadeusz Mazowiecki i Bohdan Skaradziński, Andrzej Wie- lowieyski i Andrzej Micewski oraz tylu innych. Na spotkaniu więziowym w Laskach referat wygłaszał kiedyś późniejszy szef Konfederacji Polski Niepodległej, Leszek Moczulski. W redakcji poznałem młodego Adama Michnika, który wtedy sekretarzował Słonimskiemu. Minęło znów lat parę i podobne znaczeniowo do słowa „więź” okazało się łączące miliony osób słowo „solidarność”. Teraz, gdy w niepamięć poszły dawne dychotomiczne podziały (po- wstały zaś nowe, równie niebezpieczne), „Więź” – nie zrywając z własną Czas płynął, układy się zmieniały, a „Więź” zawsze była chrześcijańska, katolicka, otwarta.
  • 13. Jacek Łukasiewicz12 WIĘŹ  wiosna 2018 tradycją – stała się kwartalnikiem, a jej tytuł wytycza przede wszystkim zorganizowaną pracę intelektualną, związaną ściśle z aktualnymi pro- blemami religijnymi, społecznymi, politycznymi i kulturowymi w Pol- sce i na świecie. Każdy tom tego kwartalnika to oczekiwana, poważna lektura. Również internetowy serwis „Więzi” jest dociekliwy, wyrazisty, mający własną twarz. Mieszańcy i etnicznie jednolita PRL Z tamtym pierwszym numerem Jubilatki łączy się jednak w mojej pamięci także inny tytuł – mojego w nim artykułu: Republika mieszańców. Zima była wtedy śnieżna i mroźna, leżałem w sanatorium w Zako- panem. Z korektą tego tekstu oraz jakimiś uwagami, które miał do arty- kułu redaktor naczelny, Tadeusz Mazowiecki, przyjechał mój przyjaciel jeszcze ze wspólnych studiów na wrocławskiej polonistyce – wspomniany już tu Janek Turnau. Pisałem w tamtym szkicu o powieściach Parnickiego: Srebrnych orłach, Końcu „Zgody Narodów” oraz o niewydanym jeszcze wówczas pierwszym tomie Słowa i ciała (maszynopis pożyczyłem z Instytutu Wy- dawniczego PAX). Ideał mieszańca noszącego w sobie różne dziedzictwa (kulturowe, religijne, obyczajowe) jako zaczynu historii w wielu epokach, kulturach i państwach – to zasadnicza myśl owych powieści. Zwłaszcza Koniec „Zgody Narodów” krytycy traktowali wtedy chętnie – i błędnie – jako utwór kostiumowy, w którym w istocie chodzi tylko o polską współ- czesność, a nie o małoazjatyckie, rzymskie czy bizantyjskie starożytności. Dla mnie była to wtedy lektura szczególna. Dziś lepiej widzę ową szczególność w ówczesnym kontekście politycznym. Polska była sowie- tyzowana, ale nie rusyfikowana. Miała być etnicznie jednolita. Służyły temu wczesnopowojenne wysiedlenia, przesiedlenia, migracje. Dobrych Niemców wysiedlono do NRD, złych – do NRF; Ukraińców, Rusinów, Łem- ków, Rusnaków i jakich tam jeszcze – za wschodnią granicę albo w okolice Zgorzelca czy Szczecina; Czechów – do Czechosłowacji, podobnie Sło- waków. Ocaleni Żydzi raczej ukrywali fakt, że są Żydami. Cyganie zostali osiedleni, bo kto to widział, żeby być nomadą bez miejsca zameldowania; mieli mieć polskie wykształcenie i najwyżej własny folklor w dotowanym zespole pieśni i tańca. O Litwinach się nie słyszało. Studenci Koreańczycy wrócą do Korei, Grecy od generała Markosa – do Grecji, gdy zapanuje w niejsocjalizm.JeszczebyliPolacyautochtoni,którychprzecieżudałosię zrepolonizować w całości. A tu jacyś mieszańcy chcący zmieniać dzieje... Kiedy latem 1957 r. czytałem powieść Parnickiego o Leptynesie, mia- łem gorączkę. Stefan Bakinowski pożyczył mi tę opublikowaną przez Giedroycia książkę tylko na trzy dni, sam też ją dostał od kogoś na krótko.
  • 14. Dwa tytuły 13 60latWięzi Spieszyłem się z lekturą. Statek o nazwie „Zgoda Narodów” został zato- piony. Marzenie dynastii Eutydemidów nie spełniło się. Tak jak potem nie będą się spełniać inne marzenia tego pisarza o wielkich ponadplemien- nych i wielokulturowych wspólnotach ani tworzenie takich wspólnot – projekty takie śledził w dziejach świata Teodor Parnicki. Skażone życiorysy Po polskim Październiku ujawniły się tylko niektóre podziały, genealogie i tragiczne życiorysy. W 1956 roku dla wrocławskich „Poglądów” prosto- dusznie napisałem reportaż o studencie Ślązaku i dramatach jego rodziny. Obóz „Więzi” w Kazimierzu Dolnym, sierpień 1959. Od lewej: Andrzej Kłoczowski, Agnieszka Wróblewska, Tadeusz Mazowiecki. Fot. z archiwum Jacka Łukasiewicza
  • 15. Jacek Łukasiewicz14 WIĘŹ  wiosna 2018 W następnym numerze tekst ten spotkał się z ostrą, pryncypialną, ide- ologiczną reprymendą pióra Mariana Orzechowskiego, wybijającego się wtedy we Wrocławiu działacza, który zostanie potem ministrem spraw zagranicznych PRL. (Wkrótce zlikwidowano czasopisma tak nieodpowie- dzialne jak owe „Poglądy”, a cenzurę słusznie zaostrzono). Republika mieszańców – to zgoda narodów. Wolność dla odmienności – na razie ukrywanych, o których będzie się mówiło głośno i otwarcie – to przełamywanie natural- nychbarierlęku.A przytymtotakżetrudnewyborywłasnej drogi,stojącezawszeprzedmieszańcemnoszącymw sobie tak różne dziedzictwa. Takiego wyboru dokonał niegdyś sam Parnicki, gdy w harbińskim gimnazjum postanowił arbitralnie zostać polskim pisarzem historycznym, a po- tem wybór ów realizował do ostatniej chwili swojego życia. Wiele się w PRL zmieniało, ale główne trudności, naj- ważniejsze lęki, rozmaite indywidualne, rodzinne tabu – odkrywano skutecznie dopiero w latach 90. Dowiadywałem się wtedy, co w sobie taili (albo o czym po prostu wcześniej nie wiedzieli) moi rówie- śnicy, najbliżsi koledzy, przyjaciele. Matka jednego była Niemką, ratującą w czasiewojnydzieciz obozuw Łodzi.Innyjakomłodychłopiecbyłw WiN, potemukrywanogowe franciszkańskimnowicjacie.Czyjśojcieczostałpo wojnie skazany na śmierć, wyrok wykonano. Inny wyszedł po torturach i wkrótce umarł, pozostawiając córkom „złe pochodzenie”. I choć piło się nieźle, to o tych zaszłościach nie mówiło się nawet przy wódce, a może tym bardziej przy wódce. Miało się skażone życiorysy, dziedziczyło się, chcąc czy nie chcąc, skomplikowane życiorysy ojców i starszych braci. Potem przyszła pamięć o Jedwabnem i polskich zbrodniach popeł- nionych w Łambinowicach oraz w innych miejscach. Ta zła historia także została uświadomiona w polskiej literaturze ostatnich dekad. O zaska- kujących rozmiarach owego uświadomienia mówi książka Przemysława Czaplińskiego Poruszona mapa. Republika mieszańców jako wartość – i to wartość koniecznie glo- balna... W drugim numerze „Więzi” z roku 1959 wydrukowany został wykład profesora Uniwersytetu w Lowanium, Alberta Dondeyne’a, za- tytułowany Świat współczesny a wychowanie religijne. Nie używa się w nim słowa „globalizacja”, lecz określenia „unifikacja naszej planety”. „Środowisko, w którym żyjemy – pisał autor – i które przyczynia się do naszego wychowania, nie ogranicza się do rodzimej wioski ani regionu geograficznego, ani też ojczyzny, lecz obejmuje cały świat”. O tym były powieści Parnickiego – obejmowały glob, a także bywały próbą zniesienia barier czasowych, co już musiało być fantastyką, gdyż żaden człowiek nie potrafi wyjść z własnej czasowości. Nie wszystkim przyszłym współ­ pracownikom „Więzi” jej tytuł się podobał. Trzeba było jednak przyznać, że jest krótki i mocny.
  • 16. Dwa tytuły 15 60latWięzi Od tamtego pierwszego numeru „Więzi” okoliczności się zmieniały, ale oba tytuły wciąż są aktualne. „Więź” spojona wspólnotą wartości, odważna i otwarta na świat, na problemy wierzących i niewierzących, na problemy Kościoła, społeczeń- stwa i państwa. To, że każdy jest mieszańcem w rozmaitych znaczeniach tego słowa – to banał. Lecz uświadomić to sobie oraz uczynić z tego war- tość – wcale do banałów nie należy. Do tego trzeba intelektualnego i emo- cjonalnego wysiłku i sprzyjającej atmosfery. Przede wszystkim pokoju, bo tylko w warunkach pokoju dziecko z mieszanego małżeństwa może cieszyć się swoją dwujęzycznością, chwalić znajością różnych tradycji w domach kochających je i przez nie kochanych dziadków, korzystać z tej wiedzy, transformować ją, dokonywać w niej własnych wolnych wyborów, a potem przekazać ją następcom. A przecież tych mieszanych małżeństw będzie coraz więcej. Pokój utrwalać będą także organizmy ponadnaro- dowe i ponadpaństwowe. Oczywiście republika mieszańców (republika, a nie cesarstwo czy dyktatura) wiązała się i nadal wiąże z cierpieniem. Mieszańcy nie tylko byli zaczynem nowego, ale i cierpieli przez wieki. O tym także pisał Teo- dor Parnicki. Tworzyli więc w powieściach Parnickiego nowe wspólnoty: klerków (intelektualne), ubogich (religijno­‑społeczne), także jawne albo tajne organizmy religijne i polityczne. W ciągu dziejów ginęły one, kost- niały lub przekształcały się w totalitarne tyranie. Zaczyn jednak trwał, działał wciąż na nowo. Dzisiajorganizmyponadnarodowe –pomiędzynimi:UniaEuropejska i ONZ – są konieczne, aby zaczyn mógł działać. Tak jak konieczne są po- stawyekumenicznei otwartośćnacudzoziemcówzamiastksenofobii;gdy spajanasniewspólnywróg,leczdążenieróżnymiścieżkamidowspólnych celów; łączy miłość, a nie nienawiść. Tylko w takiej atmosferze powstają rzeczywiście dobre więzi (są przecież także więzi złe: doświadczaliśmy ich w XX wieku, doświadczamy niestety obecnie). Nie jest to łatwe. Jedno Laboratorium z tym sobie nie poradzi. Dziękuję „Więzi” za te sześćdziesiąt lat, życzę jej długiego, owocnego życia w dalszych dekadach tego i przyszłego stulecia. • Jacek Łukasiewicz – ur. 1934 we Lwowie. Poeta, krytyk, eseista, historyk literatury, profesor Uniwersytetu Wrocławskiego. Autor licznych publika‑ cji krytyczno‑ i historycznoliterackich: Szmaciarze i bohaterowie, Zagłoba w piekle, Laur i ciało, Republika mieszańców, Rytm i powinność, Oko poematu, Ruchome cele oraz dziewięciu tomów poezji. Laureat wielu nagród literac‑ kich. Mieszka we Wrocławiu.
  • 17. 16 WIĘŹ  wiosna 2018 Andrzej Szmidt Epos nie jestem zły ani głupi tylko mam marzenia niedobrze zabliźnione krzywe jak łopatki rachitycznego dziecka obwożonego po lekarzach przez ogłupiałą matkę śmieją się ze mnie mówią: „wariat – liczy i liczy różańce niedzielnych przysłów z krainy zielonego wzgórza iii? nawleka nimi atomy gwiazd by rachunek nie mógł się zgodzić” chcąc wyrównać rachunek próbuję ukraść pięć złotych z czapki ulicznego żebraka ale niepatrzące oczy są bystre jak górski strumień wstyd wstyd śmieją się przechodnie i oglądają uważnie swoje torebki napełnione świeżymi bułkami spod spółdzielczego sklepu maj 1957 I II
  • 18. 17Andrzej Szmidt Pytania Czy można się kochać czereśnią czerwoną jak czapka ułańska z cichego muzeum naszych najbardziej niebezpiecznych marzeń? Czy można płakać korą sosnowego drzewa cierpliwego po ostatnią kroplę żywicy? Czy można modlić się szeptem piasku zagrzebanym w eskadrze doskonale pijackich butów? Czy można jeść śniadanie brodatym krasnoludkiem tak podobnym do kubka zsiadłego mleka? Czy można pracować skrzydłem anioła o leniwym podbrzuszu, ale rękach łagodnych jak piec i głowie dorównującej chyba sowiemu oku? Czy można spać tęsknotą nadnilnego krokodyla chrapiącego jak preludium z symfonii Beethovena? Powiedzcie panowie, a także poeci. lipiec 1957 Publikowanewierszepierwotnieukazałysięw pierwszymnumerze„Więzi”w 1958r. Andrzej Szmidt – ur. 1933 r. w Lyonie, zm. 18 grudnia 2006 r. w Warszawie. Poeta, członek Stowarzyszenia Pisarzy Polskich, laureat literackiej Nagrody Czesława Miłosza z 1992 roku (za tom wierszy Skrzypeczki). Ukończył po‑ lonistykę na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Związany z „Więzią” od 1958 r., w piśmie prowadził dział poezji. Tomem poezji Malowanki zadebiu‑ tował w roku 1966 r. Następnie wydał: Złożenie broni, Szczoteczka do sumie­ nia, Wyrok nieprawomocny, Skrzypeczki, Modne ubranko, Wiersze wybrane, Zapiski. Jego wiersz pt. Taki pejzaż śpiewały Ewa Demarczyk i Wanda Warska.
  • 19. Społeczeństwo Pogodadla populistów Żyjemy w czasach dobrych dla populistów. To problem ogólnoświatowy. Piszą o nim autorzy z Austrii, Holandii, Niemiec, Serbii, Włoch i Polski. Jak można skutecznie odpowiedzieć na populistyczne tendencje w polityce? Więcej na stronie: laboratorium.wiez.pl/populizmy
  • 20. Społeczeństwo d Pogodadlapopulistów 19 Zmakdonaldyzowana hiperdemokracja Dyskutują: Katarzyna Kasia, Jakub Majmurek i Bartłomiej Radziejewski oraz Jakub Halcewicz-pleskaczewski i Zbigniew Nosowski („Więź”) Dlaczego populiści odnoszą dziś sukcesy? Czy współczesny populizm jest wyłącznie prawicowy? Jak skutecznie odpowiedzieć na populistyczne tendencje w polityce? Czy liberalna demokracja zdoła się obronić? Czy populizm to zjawisko wyłącznie negatywne? WIĘŹ  Narastanietendencjipopulistycznych wewspółczesnymświeciejestczytelnym faktem.Chcielibyśmy,żebypomogliPań- stwo naszym Czytelnikom – patrząc ze swych odmiennych perspektyw ide- owych – zrozumieć, skąd biorą się dziś te trendy i jak na nie odpowiadać. Za- cznijmy od próby wyjaśnienia, dlaczego w ostatnich latach coraz więcej ruchów populistycznych znalazło swoją drogę dopolitycznegomainstreamuw różnych krajach Zachodu. Katarzyna Kasia  Przedewszystkimmówi- łabymo prostocienarracji.Przekazpartii populistycznych tym się cechuje, że jest prosty. To opowieść bardzo łatwa do za- akceptowania.Tamsiębardzowieleobie- cuje – i to nie tylko w przestrzeni socjal- nej, ale również ideologicznej czy aksjo- logicznej. A dlaczegotakieuproszczonenarracje wydają się obecnie bardziej atrakcyjne? Możedlatego,żeżyjemyw trudnychcza- sach,mamydużenapięciageopolityczne, potrzebujemy więc jakichś prostych wy- jaśnień.Jednaktaodpowiedźniew pełni mnie samą przekonuje. Druga odpowiedź, jaka mi się nasuwa, to walor nowości, jaki niesie ze sobą ta prostota. Jest w niej coś dla wielu za- chęcającego, bo oferuje ona spójny pa- kiet bez żadnych wyrw, dziur, bez ko- nieczności zadawania żadnych dodatko- wych pytań, jest całkowicie koherentna. W sytuacji pewnego rozchwiania ideolo- gicznego, rozchwiania w sferze warto-
  • 21. Kasia ∙ Majmurek ∙ Radziejewski ∙ Halcewicz-pleskaczewski ∙ Nosowski20 WIĘŹ  wiosna 2018 ści, taki pakiet populistyczny może być atrakcyjny po prostu z racji swojej jedno­ znaczności. Jakub Majmurek  Dla zrozumienia feno- menu narastania ruchów populistycz- nychw dojrzałych(lubmniejdojrzałych) demokracjachliberalnychbardzoważny jest kontekst kryzysu tradycyjnego sys- temu partyjnego, zwłasz- czakryzyssocjaldemokra- cji i chadecji jako maso- wych partii ludowych. Ten system partyjny ukształtował się w  kra- jach Zachodu po II woj- nie światowej. Główną rolę odgrywała w nim oś centroprawica­–centro­ lewica. W  Europie kon- tynentalnej centropra- wicą na ogół była chrze- ścijańska demokracja, za wyjątkiem Francji, gdzie tworzyli ją, zwłaszcza po 1958roku,gauliści.Centrolewicąbyłana- tomiast socjaldemokracja. Wyjątek sta- nowiły Włochy, gdzie główna oś podzia- łu przebiegała między: z jednej strony, chadecją i jej satelickimi partiami, łącz- nie z socjaldemokracją, a z drugiej stro- ny, partią komunistyczną. Ten podział partyjny wytworzył dwa dużebloki:masowe,ludowe,silniezako- rzenione społecznie. Wokół nich istniał szereg organizacji, którymi były obudo- wane: od związków zawodowych, przez różne stowarzyszenia profesjonalne, po stowarzyszenia społeczne. Podział ten jednak zaczął się w pewnym momen- cie sypać. Tradycyjne partie nie są już w stanie tak skutecznie reprezentować mas społecznych i opisywać autentycz- nychpodziałówspołecznych,jaktomiało miejsce w okresie powojennym. Nowe partie, mniej lub bardziej populistyczne, pojawiają się właśnie w takim momen- cie, kiedy stary podział zaczyna się wy- czerpywać. Dzieje się tak z kilku powodów. Po pierwsze, obie główne partie przesu- wają się w stronę centrum. Naprzykładjeśliwsłuchamy się w argumenty zwolenni- ków niemieckiej AfD, to wi- dać,żedawniejmoglibyoni być członkami CDU lub CSU, ale pod wodzą Angeli Mer- kel partie chadeckie tak się upodobniły – w ich mnie- maniu – do socjaldemokra- cji,żeniektórzyjużniewidzą między nimi różnicy – i dla- tego przyłączają się do no- wego ruchu populistyczno­ ‑prawicowego, jakim jest Al- ternatywa dla Niemiec. Po drugie, w zachodnich demokracjach mamypostępującyspadekzaangażowania obywateli.W różnychkrajachjestonwięk- szy lub mniejszy, ale jest. Chodzi o spa- dek frekwencji w głosowaniach, spadek liczby członków partii, spadek zaanga- żowania w różnego rodzaju organizacje. Ludzie czują się coraz mniej reprezento- wani, coraz mniej zakorzenieni i mniej związani z tradycyjnymi partiami poli- tycznymi. Wtedy pojawia się przestrzeń dla nowych ruchów społecznych, z któ- rych część odwołuje się do różnego ro- dzaju populistycznej legitymacji. Dobrym przykładem są Włochy. Naj- pierwrozsypałysiętamchadecjai partia komunistyczna. W tę pustkę w systemie partyjnymwkroczyłBerlusconi.Później KASIA: Popu­ listyczne rządy PiS mają głęboki walor edukacyjny. Przeszliśmy ostatnio znako­ mite korepetycje z trójpodziału władzy i nie­ zależności sądów.
  • 22. Społeczeństwo d Pogodadlapopulistów Zmakdonaldyzowana hiperdemokracja 21 byłyróżnepróbyzagospodarowaniasceny politycznej, a teraz mamy nowe wyzwa- nia populistyczne w postaci Ruchu Pię- ciu Gwiazd Beppego Grillo. Kasia  A obok tego – bardzo silne populi- styczne tendencje separatystyczne. Nie- dawno odbyły się referenda w Trieście i w Wenecji. Zostały one wygrane przez zwolennikówoddzieleniaPółnocyodPo- łudnia. To inna, separatystyczna twarz populizmu. Pycha końca historii Bartłomiej Radziejewski  Moimzdaniem, odpowiedź na pytanie o przyczyny nara- staniapopulizmujestprosta.Słuszniere- daktor Majmurek wskazał na kryzys do- tychczasowychpartiipolitycznych,aleto niewystarcza.Gdybychodziłotylkoo kry- zysdotychczasowegomodelupartyjnego, wystarczyłoby ten model przekształcić. Tymczasem problem jest poważniejszy. Chodzi o głęboki kryzys kultury libe­ ralnej, dominującej kultury politycznej świata zachodniego. Od drugiej połowy XX wieku liberalizm ewoluował w kie- runku,którynazywamturboliberalizmem, przez analogię do turbokapitalizmu Edwarda Luttwaka. To zwulgaryzowana wersja dawnego liberalizmu polegająca przede wszystkim na pysze związanej z tym, że liberałowie wygrali na wszyst- kich frontach. W tej perspektywie spory przełomu XX/XXI wieku jawiły się jako spory między liberalną lewicą, liberalną prawicąi jeszczebardziejliberalnymcen- trum.Wszyscyprzesiąklikulturąliberalną, wszyscy zgodzili się na pewien model globalizacjii ograniczonejredystrybucji. W tym układzie pojawiały się oczywi- ście wcale liczne głosy niezgody, ale do- minowałoprzekonanie –poparteFukuy- amowskąpychąkońcahistorii –żeotojuż alternatywnemodeleniemająszans,więc idziemyw stronępraktycznejuniwersali- zacji liberalnej demokracji w skali plane- tarnej. Konstatacja było prosta: po co za- tem dopuszczać innych? Wszak to są lu- dzie,którzynierozumiejąrzeczywistości, którzy mają jakieś problemy i frustracje. Jeśliktośniemieściłsięw tymspektrum liberalno­‑demokratycznegokonsensusu, tobyłoszołomem,faszystą,obskurantem, ksenofobem,rasistą,antysemitą.Bardzo niewiele trzeba było, żeby z takimi epi- tetami wylądować w getcie debaty pu- blicznej. Wszelki opór wobec dominują- cego konsensusu był gettoizowany, mar- ginalizowany. A jeśli się ludzi gettoizuje, to oni się radykalizują. Spadek mocy dominującego esta- blishmentu liberalnego nastąpił najbar- dziej spektakularnie w 2008 roku. Cho- dzi nie tylko o kryzys finansowy, lecz takżeo kompromitacjęUniiEuropejskiej i Stanów Zjednoczonych, np. w związku z wojnąw Gruzji,a później –kryzysemna Ukrainie.Sypiesięmodelfinansowy,ład światowytrzeszczyw szwach –a liberalne elity nadal przemawiają tą samą super­ mocarstwową retoryką „kościoła” mędr- ców,którzywiedząlepiej,którzykomuni- kująsięzespołeczeństwemzapomocądo- kumentóww stylutraktatulizbońskiego, którzysąprzekonani,żew zamkniętych gabinetachświatliprofesorowiei techno- kraci mogą ustalić wszystko, a potem pa- roma zdaniami się to ludziom sprzeda. Owszem, to działało, ale tylko dopóki byłprzepływgotówki,niskiebezrobocie i wysoki wzrost gospodarczy, a ludziom żyło się dobrze. Obowiązywała zasada, że lud nie interesuje się polityką, zosta-
  • 23. Kasia ∙ Majmurek ∙ Radziejewski ∙ Halcewicz-pleskaczewski ∙ Nosowski22 WIĘŹ  wiosna 2018 wiającjąelitom.Wkrótcejednakwzrosło bezrobocie,zaczęłasięrecesja,radykalnie wzrosłynierównościspołeczne,w wielu krajach pojawiły się spadki realnych ­dochodówklasyśredniej. Po roku 2008 problem radykalnie się zaostrzył. Jeślielityposługująsięre- toryką jednocześnie aro- ganckąi supermocarstwo­ wą, a  ponoszą kolejne ­klęski geopolityczne – to coś nie gra. Jeśli mówi się ludziom „wszystko jest ­dobrze”, a ludzie wi- dząi czująw kieszeniach, że niejestdobrze –tocoś nie gra. Czy w tej sytuacji możedziwićeksplozjaru- chówpopulistycznych?Ja się dziwię raczej tylko te- mu,żeliberalneelitysięte- mu dziwią. Jestem też po- niekądzaskoczony,żezor- ganizowanie tych wszyst- kich ruchów trwało aż tak długo: mniej więcej6–7lat.Zatemto­dawne­elity –przez swą niezdolność do adaptacji – są głów- ną przyczyną sukcesów Donalda Trum- pa, Jarosława Kaczyńskiego czy Vikto- ra Orbána. Oczywiście teraz jesteśmy już trochę w innejfazie.HolenderskipremierMark Rutte czy prezydent Emmanuel Macron we Francji to przykłady dokonującej się adaptacjinasceniepolitycznej.Niezmie- nia to jednak mojej tezy o wyczerpaniu się modelu liberalnego. WIĘŹ  Czy tak ostra krytyka elit to już po- pulizm? Kasia  Taka krytyka elit to na pewno ele- ment narracji populistycznej. Diagnoza mówiącao globalnymkryzysieliberalnej demokracji jest dosyć popularnym i wy- godnym wyjaśnieniem aktualnego pro- cesuwkraczaniaruchówpopulistycznych do politycznego mainstre- amu. Tylko że to nie pierw- szy raz w historii, kiedy ten- dencjepopulistycznedocho- dzą do głosu. One zawsze istniały, jednak z  jakiejś przyczyny zostały ostat- nio wzmocnione. Gdyby za wszystkomożnabyłowinić liberalną demokrację, to te wcześniejszefalepopulizmu musiałyby też z tego wyni- kać, co historycznie nie jest ­możliwe. Po drugie, mamy do czynie- nia raczej z pytaniem, dla- czego dana narracja populi- styczna zyskuje na popular- ności, dlaczego ludzie chcą jejsłuchać.Wydajemisię,że ta utrata zaufania do elit, ta arogancja elit, ta pycha, o której Pan mó- wił, chociaż na pewno jest wielkim grze- chem,tojednakniejestwystarczającym powodem do tego, żeby kłaść na szali przyszłośćUniiEuropejskiejczyStanów Zjednoczonych. Bardzo często dzieli się ludzi na dwie kategorie. Z jednej strony jest liberalna elita (czy raczej: liberalne elity w licz- bie mnogiej), z drugiej strony są wyklu- czeni.W Polscetęfunkcjępełnimówienie o Polsce A i Polsce B. Pierwsza to Polska elit, które się dorobiły na transforma- cji. Druga to Polska wykluczona, to ta część Polaków, która poniosła ogromne straty. W USA też mówiono, że zwycię- stwo wyborcze Donalda Trumpa było MAJMUREK: Ruchy populistyczne w USA były nie tylko oddolną reakcją, lecz także elemen­ tem strategii politycznej kon­ serwatywnych elit dbających o swoje interesy, przede wszystkim ekonomiczne.
  • 24. Społeczeństwo d Pogodadlapopulistów Zmakdonaldyzowana hiperdemokracja 23 triumfem bardzo licznej grupy wyklu- czonychbiałychheteroseksualnychmęż- czyznz klasyśredniej.Liberalnapolityka amerykańska przez lata spychała tę nie- zwykle liczną grupę na margines, poza główny nurt narracji politycznej, a oni wskutek tego popadali w coraz większą frustrację,czemudaliwyraz,głosującna Trumpa. Taka argumentacja nie w  pełni do mnie trafia. Po pierwsze, populizmem trącisamotwierdzenie,żewiększośćoby- wateli może zostać zepchnięta na margi- nes.Tojakieśzaczarowywanierzeczywi- stości, zrzucające winę na innych. Uwa- żamteż,żeobarczaniezawszystkowiną liberalnej demokracji, która przez swoją pychę wpadła w kryzys, jest mało twór- cze. Bo co możemy z taką diagnozą zro- bić, co z niej wynika? Majmurek  Na zwycięstwie Trumpa zawa- żył cały szereg specyficznie amerykań- skichczynników –poczynającodtego,że onwcaleniewygrałwyborówpowszech- nych,niezdobyłwiększościgłosówAme- rykanów, a prezydentem został dlatego, żezdobyłwiększośćgłosówelektorskich – zadecydowałajegoprzewagaw kilkuklu- czowych stanach. Nie zapominajmy też o tym, że w Sta- nachZjednoczonychruchypopulistyczne byłynietylkooddolnąreakcjąspychanej ekonomicznej klasy średniej, lecz także elementem strategii politycznej konser- watywnych elit dbających o swoje inte- resy,przedewszystkimekonomiczne.Nie byłoby na przykład Partii Herbacianej, gdyby nie wpływowi miliarderzy, bracia Koch. Ich pieniądze animowały ruch, który tak przesunął Partię Republikań- ską w populistyczno­‑prawicowym kie- runku, że możliwy stał się Trump. Nie byłoby Breitbart News, jednego z czo- łowych mediów alterprawicy, gdyby nie miliarderzy Rebekah Mercer i jej ojciec Robert. Elitaniejesttylkoi wyłącznieliberalna. Jest też elita konserwatywna. I ma ona swoje konkretne interesy, będące po- chodnątego,w jakimsektorzegospodarki ma ulokowane pieniądze i na ile ona zy- skuje, a na ile traci na liberalnej globali- zacji. Amerykański populizm często by- wałkreacjąpewnegosektoraelit,bronią- cych swoich interesów. Radziejewski  Wina elit jest dla mnie rze- czą oczywistą, ale nie o to tylko mi cho- dzi.Turboliberalizm,o którymmówię,to także rozdzielenie władzy i polityki, od- dzielenie władzy od odpowiedzialności. Są to konsekwencje bezprecedensowej globalizacji i powstania gigantycznych korporacji międzynarodowych. Ktonaprzykładw Polscewieo roli,jaką w zachodnich systemach władzy odgry- wajątzw. niezależneagencjeregulacyjne, którew międzynarodowychkręgachbar- dzo hermetycznym językiem określają standardydlatakichniebagatelnychsek- torów jak energetyka czy telekomunika- cja?Onepoprostuprzejęłyczęśćwładzy odsuwerennychpaństwnarodowych!Po- dobnie – organizacje międzynarodowe typu Międzynarodowy Fundusz Walu- towy czy Światowa Organizacja Handlu. James Rickards kapitalnie określił spo- sób działania MFW jako nietransparent- nietransparentny:wszystkojestpublicz- nie dostępne, ale jest pisane takim języ- kiem, że nawet eksperci mają ogromne problemy ze zrozumieniem. W konsekwencji następuje spadek za- kresu władzy polityków demokratycz- nych.Oninaprawdęmniejmogą,alewciąż
  • 25. Kasia ∙ Majmurek ∙ Radziejewski ∙ Halcewicz-pleskaczewski ∙ Nosowski24 WIĘŹ  wiosna 2018 się ich rozlicza z całokształtu spraw. Lu- dzie oczekują, że to oni zapewnią do- brobyt, bezpieczeństwo, będą rozwią- zywać główne problemy – podczas gdy dużaczęśćwładzyjestjużgdzieśindziej. Wielcy lobbyści obracają budżetami nie- raz większymi niż budżety państw. I nie ma ścieżek ich kontroli. Następuje dyfuzja władzy, zagmatwa- nie procesów, zamazanie odpowiedzial- ności...Przeżywamyobecnierozejściesię politykidemokratycznej –któramacoraz mniejsze znaczenie i jest coraz bardziej pastiszem,teatrem,zabawą,parodią,gro- teską, zajmowaniem się wyglądem, sty- lami, emocjami – i realnych problemów politycznych. Powaga realnych proble- mów kontrastuje z niepowagą polityki demokratycznej. I w pewnym momen- cie następuje bunt. Ten bunt jest dziś nieuchronny histo- rycznie,ale –żebybyłajasnośćcodomo- jegostanowiska –niejestonniczymopty- mistycznym. To nie jest nawet zwykły populizm, lecz coś więcej. Nazywam to hiperdemokracją, czyli głoszeniem za- sady woli ludu w taki sposób, że za jej pomocąmożnawszystko.Takpostępują, choćnaróżnesposoby,i Trump,i Orbán, i Le Pen, i Kaczyński. Każdy przypadek ma swoje uwarunkowania lokalne, ale łączy je właśnie hiperdemokracja. Czyż nie to właśnie mówi nam Jarosław Ka- czyński:gdyuchwałaSąduNajwyższego mi się nie podoba, to ją zignoruję, bo re- prezentujęlud?TrybunałKonstytucyjny teżzostałwziętyw imięludu.Bardzopo- dobnie w wielu kwestiach mówi Orbán. Podobnie widział rolę swych dekretów Trump, ale w USA instytucje republikań- skie są znacznie silniejsze, więc zostało to zanegowane. Obserwując pierwsze sukcesy populi- stów – na które patrzyłem wtedy ponie- kądprzychylnie,bojużbyłemnaprawdę głęboko zawiedziony poziomem niea- daptacyjności starych elit – napisałem jednak tekst zatytułowany Stare elity w miejsce nowych?. Doszedłem bowiem downiosku,żechybalepiejbędzie,żeby to te stare elity opamiętały się i zaczęły przejmować hasła populistów. Wcale więc nie wychwalam tego populistycz- negobuntu.W wieluprzypadkachmamy wręczdoczynieniaz lekarstwemgorszym od choroby. Majmurek  Proces adaptacji starych elit, o którym Pan mówi, można już tu i ów- dzie obserwować. Bardzo ciekawy jest przykład Roberta Fico i  słowackiego SMER‑u  – partii, która należy do mię- dzynarodówki socjalistycznej, a jedno- cześnie przejmuje cześć typowego dla Grupy Wyszehradzkiej języka „suwere- nistycznego”.W kwestiiuchodźcówFico raczej zgadza się z Kaczyńskim i z polity- kami czeskimi czy Orbánem. Ale prowa- dzi u siebie względnie progresywną po- litykę społeczną. Nie wdaje się w ostre konflikty z centrum Europy jak Polska, Słowacja jest krajem w strefie euro. I rzą- dziod2012roku,a wcześniejrządziłw la- tach2006–2010.Toprzykładbardzocie- kawej i skutecznej adaptacji. Zgadzam się z Pańską diagnozą, że mamy do czynienia z wypłukiwaniem władzy z instytucji demokratycznych. Władza faktycznie jest przejmowana przezróżnegorodzajumiędzynarodowe instytucjeregulacyjne.Mamydziświelki problem z demokratyczną legitymacją władzy. Hasło, które animowało Brexit – „przejmijmy kontrolę” – było często wy- śmiewane, ale za nim stała autentyczna
  • 26. Społeczeństwo d Pogodadlapopulistów Zmakdonaldyzowana hiperdemokracja 25 społeczna emocja, którą demokracja li- beralna musi zrozumieć, jeśli chce prze- trwać ten populistyczny bunt. Populizm fasadowy Kasia  Pan Radziejewski mówił o różnicy między demokracją a  hiperdemokra- cją. Kiedy się je porówna – nawet bio- rąc pod uwagę wszystkie niedostatki re- alnej liberalnej demokracji – to nie dzi- wię się, że Pan żałował i tęsknił za tym, żeby jednak wróciły te dawne liberalne elity.Hiper­demokracjajestbowiemzjawi- skiem przede wszystkim fasadowym. Uświadamiamy to sobie szczególnie dobitniew Polsceprzezostatniedwalata, słysząc stale powoływanie się na legity- mację, którą władza otrzymała od wy- borców.Pojęcie„suweren”nigdyniebyło takczęstoużywanew Polscejakostatnio. Władzapodpierasięsuwerenemprzykaż- dej możliwej okazji. To zjawisko niezwy- kle charakterystyczne dla tego rodzaju populizmu, który – jak chyba każdy po- pulizm – jest w ogromnej mierze ofertą fasadową.Widzimytow USA,gdzierządy DonaldaTrumpanieposkutkowaływcale realnymi zmianami politycznymi. Kla- sycznymprzykłademjestwizytaTrumpa w Warszawiei jegoprzemówienie,które tak naprawdę nie wnosiło nic, ale było idealnienapisanepodpolskąprawicową publiczność. Radziejewski  Z jego perspektywy – to świetnie. Wzbudził przecież w Polsce entuzjazm, nie przywożąc nic poza cie- płymi słowami. Kasia  Dokładnie to mam na myśli, mó- wiąc o fasadowości tej hiperdemokra- tycznej struktury populistycznej. Ona oferuje piękne słowa, zaspokojenie po- trzeb, spełnienie obietnic. Owszem, jest pewnemistrzostwow tymobiecywaniu, bo część tych zapowiedzi zostaje zreali- zowana.Takjestw Polsce:program500+, obniżeniewiekuemerytalnego,podwyż- szeniepłacyminimalnej,wyższastawka godzinowa. Zawsze pojawia się pytanie o koszty i konsekwencje realizacji tych obietnic.Niedysponujęodpowiedniąwie- dzą ekonomiczną, żebym to mogła osza- cować,aleobawiamsię,żetekonsekwen- cje będą dla gospodarki niszczące. Ważniejszejestjednakcoinnego.Otóż mam wrażenie, że za tymi obietnicami wyborczymi kryją się działania, które z populistyczną fasadą nie mają tak na- prawdę wiele wspólnego. Wystarczy mi- nimumświadomościpolitycznej,byzro- zumieć,żeruchypopulistycznetoniesą naprawdę ruchy oddolne. Za nimi stoją określoneelity.Byćmożetestrukturysą bardziej ukryte, ale są. WIĘŹ  Do tej pory, mówiąc o populizmach, skupiająsięPaństwogłównienaruchach prawicowych. A co z populizmem lewi- cowym? Majmurek  Niewiem,czyokreślenie„lewi- cowy populizm” jest właściwe. Choć nie wzbraniałbym się przed nim, gdyż nie traktuję słowa „populizm” jako czegoś automatyczniepejoratywnego.Dlamnie populizm to po prostu pewien styl upra- wiania polityki. Także na ­lewicy. Gdzie szukać przykładów? Na pewno możnawymienićpartięPodemosw Hisz- panii czy Syrizę w Grecji. Bez wątpienia o populistycznejmobilizacjimożemyteż mówićw przypadkukampaniiJean­‑Luca Mélenchonapodczasostatnichwyborów prezydenckichweFrancji.W jakimśsen- sie populistycznie można też interpreto- waćprzejęciebrytyjskiejPartiiPracyprzez
  • 27. Kasia ∙ Majmurek ∙ Radziejewski ∙ Halcewicz-pleskaczewski ∙ Nosowski26 WIĘŹ  wiosna 2018 Jeremy’ego Corbyna, co stało się moż- liwe dzięki oddolnemu buntowi człon- ków partii przeciwko własnej reprezen- tacji parlamentarnej. Warto tu jeszcze wspomniećBerniegoSandersaw USA.My- ślę, że on nie miałby pro- blemu z określaniem się jako populista. Tyle że faktycznie te inicjatywynieodnosząta- kichsukcesówjakpopuli- styczneruchyprawicowe. Owszem,sukcesemPode- mos jest fakt, że w hisz- pańskiej polityce nie ma prawicowegopopulizmu. PartiaCiudadanosjestno- wymruchemspołecznym, którymożnauznaćzapo- pulistyczny,alejesttopo- pulizm liberalny, nie pra- wicowy.W Grecjisukcesy Syrizypomogływ sytuacji najgłębszego kryzysu. Zasadniczo jed- nak populizm lewicowy jest zdecydowa- nie słabszy. Nigdzie poza Grecją nie zdo- był władzy. Grecja jest zresztą ciekawym potwier- dzeniemprocesu,o którymmówiłredak- tor Radziejewski: odpływania władzy z państwa narodowego. Syriza wygrała wybory, potem jeszcze wygrała referen- dum w sprawie realizacji swojego pro- gramu. Później stanęła jednak przed de- cyzją: albo wyjście ze strefy euro i wstą- pienie na bardzo niebezpieczną ścieżkę realizacji jakiejś bardziej suwerennej po- lityki zgodnej z mandatem społecznym, jaki partia otrzymała, albo dostosowa- nie się do wymogów Eurolandu i realiza- cja programu tak naprawdę nie swojego. I w końcu wybrano to drugie. Radziejewski  Dodałbymdotego,żesamo pojęciepopulizmuz definicjiniejakopró- bujeprzekraczaćpodziałyprawica­–lewi- ca. Nie ulegajmy też tak łatwo złudze- niu, że na przykład Kaczyński to prawi- ca. On jest permanentnie krytykowany przez niektó- rych, że kompromituje pra- wicę. I rzeczywiście Prawo i Sprawiedliwość jest partią prawicowo­‑lewicową, bar- dzoodległąodkanonówkla- sycznego konserwatyzmu – przez swe elementy rewo- lucyjne, z  bardzo silnym akcentem na antyestablish- mentowośći antyliberalizm. Owszem,w sensieobyczajo- wymPiSjestprawicowe,ale w sensiegospodarczymjest lekko lewicowe. Na pewno nie jest to klasyczna prawi- ca.PodobnieOrbán.W pew- nym stopniu do takich akcentów sięgał też Trump, chociaż dużo mniej. Ciekawy jest tu przykład wspomnia- nego Sandersa – i to może być zwornik różnychwątkównaszejdyskusji.W pew- nym momencie pojawiły się w Stanach Zjednoczonych badania wskazujące, że gdyby Sanders został nominatem Partii Demokratycznej, to ma wyraźnie więk- szeszansewygraćz TrumpemniżHillary Clinton.Przypomnę,żeSandersbyłlewi- cowym populistą antyestablishmento- wym, który mówił mniej więcej to samo coTrump,tylkow stosunkudoPartiiDe- mokratycznej:mamyzdegenerowanyes- tablishment, który żyje sobie w świecie luksusów,niesłuchaludzi,wyalienował się, jest za pan brat z bogaczami itd. „Od- zyskajmy Partię Demokratyczną w imię RADZIEJEWSKI: U źródeł sukcesu populistów leży głęboki kryzys kultury liberalnej, która margina­ lizowała inaczej myślących. A jeśli ludzi się gettoizuje, to oni się radykalizują.
  • 28. Społeczeństwo d Pogodadlapopulistów Zmakdonaldyzowana hiperdemokracja 27 ludu” – mówił Bernie Sanders, przedsta- wiająckomunizująceniekiedypostulaty politycznei gospodarcze.I cozrobiłesta- blishmentPartiiDemokratycznej?Uznał gozaapokalipsęjeszczegorsząodTrumpa. Kandydatką na prezydenta została Clin- ton,mającamniejszeszanse –i przegrała wybory.Tojestbardzocharakterystyczne zjawisko. Populizmymająwięcodcieniebardziej prawicowe lub bardziej lewicowe w za- leżności od dwóch czynników. Po pierw- sze, od tego, jaki był do tej pory dominu- jący establishment. Tam, gdzie bardziej dominowała prawica, wyraźniej się po- jawia populizm lewicowy – i odwrotnie. Drugiczynniktopoziomorganizacjitych ruchów. WIĘŹ  Byćmożechodziteżo to,jakielękispo- łecznezagospodarowujesięw kampanii wyborczej. Na przykład teraz mamy kry- zys uchodźczy – do tego bardziej pasuje retoryka populizmu prawicowego. Majmurek  Charakterystyczne, że te lewi- cowe fenomeny populistyczne pojawiły sięw Hiszpaniii Grecji.Noi jeszczew Por- tugalii,gdzieteżmieliśmyrządtrzechle- wicowych partii. Ale to wiąże się także z tradycjami mniej lub bardziej krwa- wych dyktatur prawicowych we wszyst- kichtychtrzechkrajach.Dlategotenowe ruchy polityczne stają się tam bardziej lewicowe. Kasia  Zgadzam się, że populizm nie jest ani prawicowy, ani lewicowy. On działa nazasadziewhateverworks –cokolwiek działa,tobędziemysprzedawać.A w róż- nych krajach działają różne hasła. Do- brymprzykłademjesttuantyuchodźcza retorykaPiS.Rzeczywistośćsięzmieniła: wielkiej fali uchodźców u granic Europy już wcale nie ma – ale retoryka rządu się nie zmienia, bo ten argument jest wciąż nośnyspołecznie.Chodziprzedewszyst- kim o utrzymywanie popularności. Jak stworzyć alternatywę dla populizmu WIĘŹ  Jako kluczowe jawi się więc pytanie: codalej?Czyliberalnademokracjamoże sięobronićprzedhiperdemokracją?Czy warto, żeby się broniła? Czy jest szansa, by do głównego nurtu światowej poli- tyki wróciło więcej równowagi i odpo- wiedzialności?CzyteżpolitykaXXIwieku stała się nieuchronnie bardziej populi- styczna? Kasia  Trudnomio optymizm.Dobrzeumo- ściła się w dzisiejszym świecie ta zmak- donaldyzowana polityka, w której wy- borcymogąsobiełatwozamówićpewien zestaw,którybędziedlanichnajbardziej satysfakcjonujący.Coprawda,niebędzie onzbytdobrzezaspokajałapetytu,aleteż niebędziedoraźniedużokosztował.Nie będzie niósł ze sobą wielu wartości od- żywczych, ale jakoś będzie pełnił swoją funkcję. Taka oferta polityczna jest trudna do przebicia. Bo chociaż ostatecznie okaże się, że odżywiany fast foodem organizm słabnie i przedwcześnie umiera, to jak stworzyćalternatywęwobecpopulizmu? Dopóki polityka będzie traktowana jako właśnie taki McDonald’s dla obywateli – zestaw opcji łatwych i lekkostrawnych – topopuliścizawszebędąw takichkonkur- sachwygrywali.Powiedzenie„Bądźodpo- wiedzialnyi ciężkopracuj”jestdużomniej popularneniżobietnica„mytozaciebie załatwimy i dofinansujemy każde twoje kolejnedzieckopowyżejpierwszego”.Dla- tego sytuacja jest niezwykle trudna.
  • 29. Kasia ∙ Majmurek ∙ Radziejewski ∙ Halcewicz-pleskaczewski ∙ Nosowski28 WIĘŹ  wiosna 2018 Majmurek  Wielezależyodtego,jaknaten kryzysdemokracjiliberalnejodpowiedzą elity. Jak poradzi sobie we Francji Ma- cron,cosięwyłoniw Niemczech,czyprze- trwa Angela Merkel? Jak ten francusko­ ‑niemiecki duet popcha dalej Unię Euro- pejską, jak zreformuje tę strukturę, czy będziew stanieuczynićjąnawetnietyle bardziejdemokratyczną,ileprzynajmniej bardziej zalegitymizowaną wśród oby- wateli? Jak sprawdzą się u władzy te siły, które uznajemy tu za populistyczne: na Węgrzech, w Polsce, w Stanach Zjedno- czonych? Wszystko zależy zatem z jed- nej strony od zdolności adaptacji bar- dziejgłównonurtowychelitpolitycznych, a z drugiej strony – od zdolności dowo- dzeniatychnowychsiłpopulistycznych. PrzykładPolskijesttuciekawy.Z jednej strony partia populistyczna dużo się na- uczyłaodczasu,gdypoprzedniorządziła, a z drugiej – robi cały czas błędy, które już dawno powinny były ją wykończyć. Ale nie wykańczają, bo opozycja parla- mentarna nie rozumie, że zasady gry się zmieniły –onaciąglegraw siatkówkę,nie zauważając, że obecnie gramy w hokeja na lodzie. Dlatego u nas ten układ po- pulistycznymożetrwaćspokojniedrugą kadencję. Radziejewski  Zdecydowanie zbyt prosta jestdychotomia:dobrerządyelit –złypo- pulizm. Spójrzmy na Donalda Tuska, bo onjestw Polscegłównymkontrapunktem dladzisiejszychrządówKaczyńskiego.Czy onrzeczywiścieprowadziłtakąodpowie- dzialnąpolitykę?W pewnymsensieonteż byłpopulistą,tylkoinnegoetapu,innych grupinteresu,innychelit.CoTuskzrobił, żeby zapobiec lawinowemu zadłużeniu, któreprzypadłoakuratnajegokadencję? Po bardzo długich bojach wreszcie pod- wyższyłwiekemerytalny –towłaściwie jedynarzecz.A pozatym:kreatywnaksię- gowośćw wykonaniuJackaRostowskiego, upychanie długu do funduszu drogo- wegoitp.DoktrynąrządzeniaTuskabyła koncepcja satysfakcji tu i teraz. On miał mnóstwo tanich zagrań pod publiczkę. Po drugie, populizm wcale nie musi być zły. Może być bardzo pozytywny. Po- wiedziałbym,żeczęstowręcznależałoby modlićsięo populizm –wtedy,gdymamy zamknięte,wyalienowaneelity.Gdyelity mają prestiż, pieniądze, sławę i żadnej konkurencji – rozleniwiają się. W takiej sytuacjipopulizmmożebyćczymśozdro- wieńczym,zmuszającymdowysiłku,do rywalizacji. Padłopytanieo szanseliberalnejdemo- kracji w tej sytuacji. Podkreślam, że uwa- żam się za republikanina i dla mnie libe- ralna demokracja to jedyny sprawdzony modelrepubliki,jakidziśmamy.Otóżsy- tuacjajestbardzopoważna.Dramatyczny jestpoziomwiedzyobywateli.Odobywa- telaoczekujemyodpowiedzialnych,racjo- nalnych decyzji, ale w procesie edukacji on nie otrzymuje wiedzy o tym, jak wy- glądająkluczoweprocesypolityczne. W skali globu zauważalne jest ewolu- cyjne odchodzenie od demokracji libe- ralnej – i to jeszcze przed Trumpem czy Kaczyńskim. Od roku 2000 liczba demo- kracjiliberalno­‑demokratycznychw skali świata spada. A te, które pozostają – są coraz mniej stabilne. Kasia  Wciąż bym się jednak nie zgodziła, że z samą liberalną demokracją coś jest nie tak. Oczywiście niewykluczone, że jejelitysobienieradzą.Byćmożejednak libe­ralnademokracjazostałapozbawiona mocyniez powoduwłasnychbłędów,lecz ze względu na zmianę struktury geopo-
  • 30. Społeczeństwo d Pogodadlapopulistów Zmakdonaldyzowana hiperdemokracja 29 litycznej i ekonomicznej, na wytworze- nie się instytucji przekraczających gra- nice poszczególnych państw? Wspomniał Pan o słabej edukacji oby- watelskiej. Jako wykładowca mogę do- dać – i to jest dla mnie jakieś światełko w tunelu – że w przypadku studentów w ostatnim czasie nastąpiła szybka edu- kacjapolityczna.RządyPiSmająpodtym względemgłębokiwaloredukacyjny.Prze- szliśmy ostatnio znakomite korepetycje z trójpodziału władzy czy niezależno- ści sądów. Jeszcze cztery lata temu moi studencizupełnieniechcielirozmawiać o sytuacji politycznej. Mówili mi, że ich tonieinteresuje,a nawetniedotyczy.I tu nagle okazało się teraz, że pewne rzeczy osobiścieichbardzodotyczą!Dochodzą więc do wniosku, że jednak demokracja jestdobrem,o którewartozawalczyć.Być możetoonibędąw staniesprzeciwićsię populizmowi i, jakkolwiek patetycznie to zabrzmi, stanąć na straży liberalnej demokracji. Majmurek  Ważnyjesttenkontekstgeopo- lityczny. Żyjemy bowiem w takim mo- menciedziejowym,w którymzestawlibe­ ralnademokracja –prawaczłowieka –trój- podział władzy stopniowo przestaje być dominującą częścią światowej kultury politycznej. Nie tylko mniej jest krajów, które są liberalnymi demokracjami, ale też coraz częściej do głosu dochodzą takie siły, które otwarcie odrzucają de- mokrację libe­ralną i wzorzec zachodni. Dobrym przykładem jest to, co się stałoz Turcjąw ciąguostatnichlatw cza- sie panowania Erdoğana. Z kraju, który aspirował do europejskich standardów i wejścia w tę orbitę świata liberalno­ ‑demokratycznego, stała się ona krajem, któryrealizujewłasnąwersjęhiperdemo- kracjisuwerennej.Podobnyprocesdzieje sięw Rosjipojelcynowskiej,kiedyzmargi- nalizowanosiłyaspirującedoprzekształ- caniaRosjinawzórzachodniejdemokra- cji liberalnej. To się dzieje na Filipinach, gdziemamypopulistycznegoprezydenta RodrigaDuterte.Politycyhiperdemokra- tyczni rozsadzają też indyjską demokra- cję. Klęska arabskiej wiosny, w założe- niach prodemokratycznej, też jest pod tym względem bardzo znacząca. Proces ten skończył się albo powrotem do sta‑ tus quo, albo bardzo krwawym chaosem i upadkiem państwa jak w Syrii i Libii. Je- dyny pozytywny wyjątek to Tunezja, ale to trochę mało. A wkrótce będziemy żyć (albo już ży- jemy) w świecie, w którym największą potęgą będzie gospodarka chińska. Za- tem znaczenie oraz wpływ Chin na in- stytucjeświatowegoładugospodarczego będą coraz większe. A to też bardzo ra- dykalniezmienizasadygrydlaliberalnej demokracji.Przykładchińskioddziałuje szczególnie silnie, jak sądzę, na pewne anty­demokratyczne pokusy na peryfe- riachi półperyferiach –czylitakżew tym naszym regionie świata. Radziejewski  Chinytorzeczywiścieważny przypadek,zewzględunaznaczenietego kraju. I poważna przestroga! Warto prze- cież dodać, że Chińczycy dokonali histo- rycznejinnowacjiw dziedzinierywaliza- cji różnych ustrojów: udało im się usta- bilizować autorytaryzm. We wszystkich dotychczasowych studiach politologicz- nych jako główną wadę systemu autory- tarnegowskazywanoniestabilność,czyli szybką dekompozycję po śmierci chary- zmatycznegolidera,np. Piłsudskiego,Sa- lazara,Franco.A Chińczycywymyślilimo- delkolektywnegoustrojuautorytarnego,
  • 31. Kasia ∙ Majmurek ∙ Radziejewski ∙ Halcewicz-pleskaczewski ∙ Nosowski30 WIĘŹ  wiosna 2018 którysięregularniereprodukuje,maswój merytokratyczny system rekrutacji i krą- żeniaelit.Ogólnonarodowejdebatyoczy- wiście tam nie ma, ale jest debata w wą- skichkręgacheksperckichw obrębiepartii. Tooznacza,żepojawiłsiępoważnyry- wal dla demokracji liberalnej. Chiny roz- wijająsięszybciej,szybciejredukująbiedę, wyciągająludziz ubóstwa,rozwiązująpro- blemyinfrastrukturalne.Krajeszukające własnej drogi rozwoju będą się teraz za- stanawiaćnadnaśladowaniemChinpod względem politycznym. Jest to ogromne wyzwanie nie tylko dla liberalnej demo- kracji,alew ogóledlarządówprawai dla wolności politycznej. Wymaga to wypra- cowaniakompleksowej,szczegółowej,ale też syntetycznej odpowiedzi. Nie znam aktualnienikogow skaliplanetarnej,kto bytakąodpowiedźmiałnapoziomieedu- kacji, kultury, debaty publicznej, kluczo- wychinstytucjipaństwowych.W tymkie- runku powinna iść ogromna część wy- siłku elit. Majmurek  Trudno o nadzieję w skali glo- balnej. Łatwiej o niej mówić w odniesie- niu do poszczególnych regionów. U nas pokładałbym nadzieję w tym, że Polacy na dłuższą metę źle znoszą autoryta- ryzm. Autorytaryzmy były w Polsce sto- sunkowomiękkie,nawetPRL,zwłaszcza po 1956 roku, była systemem średnio re- presyjnym w porównaniu z innymi kra- jami obozu. Radziejewski  W Polscemamywięcejprze- słanek do nadziei ze względu na naszą specyfikę.U naswciążrośniew siłęklasa średnia – a to ona jest najstabilniejszą podstawąrządówprawai systemówwol- nościowych.Sąteżteobywatelskiekore- petycje, o których Pani mówiła. W prze- szłości bywało tak, że gdy wokół szalały absolutyzmy,Polskażyław systemienaj- bardziejwolnościowym.Miejmynadzieję, że historia się powtórzy. Kasia  Ważnejestteżto,żePolskacałyczas jestw UniiEuropejskiej,żestanowiczęść większej całości. Próby poważniejszego oddalenia nas od UE czy zwłaszcza wyj- ścia poza jej obręb mogą zrodzić odruch buntuprzeciwkoautorytarnejwładzy.Do- tyczy to choćby rolników, którzy byliby pozbawieni dotacji bezpośrednich. Sęk w tym, że coraz bardziej obawiam się, iż to odejście od populistycznego autory- taryzmu z tą całą jego populistyczną fa- sadą będzie miało charakter gwałtowny i będzie zmianą rewolucyjną – a ja bar- dzo chciałabym, żeby była to zmiana ła- godna i spokojna. • Katarzyna Kasia – ur. 1978, doktor filozofii, kierowniczka Katedry Teo‑ rii Kultury, prodziekan Wydziału Zarządzania Kulturą Wizualną Akademii SztukPięknychw Warszawie,staławspółpracowniczka„KulturyLiberalnej”. Jakub Majmurek – ur. 1982, publicysta, krytyk filmowy, związany ze śro‑ dowiskiem „Krytyki Politycznej”. Absolwent krakowskiego filmoznawstwa oraz Instytutu Studiów Politycznych i Międzynarodowych UJ. Bartłomiej Radziejewski – ur. 1984, politolog, publicysta, dyrektor think­ zine’u „NowaKonfederacja”(nowakonfederacja.pl).W przeszłościzwiązany z redakcjami kwartalników „Fronda” i „Rzeczy Wspólne”.
  • 32. Społeczeństwo d Pogodadlapopulistów 31 Powrót na Kosowe Pole Co łączy populizmy w byłej Jugosławii i Europie Zachodniej Nenad Stefanov Ci, którzy uznają, że skłonności do populizmu są właściwe pewnym narodom, ulegają złudzeniu, które usiłują stworzyć sami populiści – że populistyczne rządy mają charakter monolityczny oraz szerokie oparcie w narodzie. W księgarni, którą cenię, a która niewątpliwie należy do najlepiej zaopa- trzonych w moim mieście, kupiłem niedawno imponujące dzieło Man- freda Hildermeiera Geschichte Russlands [„Historia Rosji”]. Wdałem się w rozmowę z księgarką o książce, której jeszcze nie znała. Duże wrażenie wywarły na niej zwłaszcza obszerne ramy czasowe tej syntezy dziejów Rosji (od średniowiecza do rewolucji październi- kowej). W pewnej chwili kobieta stwierdziła, że na Kremlu zawsze po- trzebne były rządy silnej ręki, bo taka jest najwyraźniej mentalność mieszkańców Rosji, którzy się na nie godzili. Przez moment byłem tak zaskoczony, że nie wiedziałem, co powiedzieć; bąknąłem tylko, że można mieć w tej sprawie różne poglądy... „Tam” zawsze tak „to” wyglądało? W  osłupienie wprawił mnie fakt, że moja rozmówczyni, z  pewno- ścią osoba o poglądach liberalno­‑lewicowych, doszła do wniosku na pierwszy rzut oka sprzecznego z wyznawanym przez nią światopoglą- dem, a mianowicie że całym narodom można przypisać określone ce-
  • 33. Nenad Stefanov32 WIĘŹ  wiosna 2018 chy ponadhistoryczne. Już po chwili uświadomiłem sobie jednak, że takie szufladkowanie wcale nie jest czymś nadzwyczajnym również w środowiskach „postępowych”. Już od dawna – a obecnie coraz czę- ściej – słyszymy i czytamy, że na wschód i południe od Europy Środkowej demokracja jest słabsza, a ład polityczny kształtuje symbiotyczna relacja między narodem a przywódcą. Można nad tym co prawda ubolewać, ale tam tak po prostu jest, bo mieszkańcy tego regionu inaczej nie potrafią. Zgodnie z takim postrzeganiem rzeczywistości po- pulizm jest zatem w Europie Południowo­‑Wschodniej czymś zupełnie normalnym. Jeżeli zaś występuje on w społeczeństwach Zachodu, mamy do czynienia ze zja- wiskiem nienormalnym, a wręcz – jak pokazują obecnie zwłaszcza reakcje na politykę nowego prezydenta Stanów Zjednoczonych – ze skandalem. W takim ujęciu autorytaryzm i populizm niejako ko- relują z położeniem geograficznym, stanowią zjawiska en- demiczne dla Południa i Wschodu naszego kontynentu, zaś w jego środkowej i zachodniej części są czymś niejako przeflancowanym, a więc wyjątkowym. Jak już stwierdziłem, takie schematy mentalne wcale nie cechują jednej konkretnej opcji światopoglądowej. Można je odnaleźć u osób zarówno o  poglądach konserwatywnych, jak i  liberalnych oraz so- cjaldemokratycznych. Charakterystyczne dla twórców takich „men- talnych map” Europy z podziałem na społeczeństwa otwarte i mniej otwarte jest pomijanie szczegółowej analizy konkretnych uwarun- kowań społecznych, a przecież to dopiero ich poznanie pozwala for- mułować wnioski o cechach wspólnych i różnicach między danymi społecznościami. Ci, którzy tak postrzegają rzeczywistość, ulegają jednak przede wszystkim złudzeniu, które usiłują stworzyć sami populiści – miano­ wicie, że populistyczne rządy mają charakter monolityczny oraz szerokie oparcie w narodzie. Tak na przykład w przededniu wojny domowej w Jugosławii bez zastrzeżeń uwierzono w obrazki „narodu stojącego murem za wodzem” i chętnie wzięto medialną inscenizację za rzeczywistość społeczną. Symptomatyczne było tu przemówienie rządzącego wówczas w Serbii Slobodana Miloševicia na Kosowym Polu w roku 1989 z okazji sześćset- nej rocznicy stoczonej tam bitwy, w konsekwencji której – zgodnie z na- rodową narracją – upadło średniowieczne państwo serbskie i rozpoczęło się trwające przez pięć stuleci panowanie tureckie. Według mediów za- chodnich słów serbskiego przywódcy słuchało około 600 000 ludzi, we- dług miejscowych – ponad milion. W populizmie kult jednostki jest sprawą drugorzędną. Mamy do czynienia przede wszystkim z kultem narodu, kultem vox populi.
  • 34. Społeczeństwo d Pogodadlapopulistów Powrót na Kosowe Pole 33 Patrząc ze wspomnianej wyżej perspektywy, uznającej popu­ lizm w Europie Południowo­‑Wschodniej za regułę, zbiegły się tu nie- jako w sp­osób naturalny trzy ważne elementy: po pierwsze, przemawiał ­przywódca; po drugie, przemawiał do licznie zgromadzonych członków swojego narodu; po trzecie, w historycznie ważnym miejscu mówił o „ich” historii. W takim ujęciu to historia jest najsilniejszym spoiwem łączącym wodza i naród; to ona ukazuje rzekomo głęboką więź między narodem a jego władcami oraz jej korzenie, które mają sięgać zamierzchłej prze- szłości. Nieprzypadkowo więc wspomniana księgarka – mając przed oczami podtytuł dzieła Hildermeiera (od średniowiecza do rewolucji październikowej) – doszła do wniosku (podtytuł jest tu oczywiście cał- kowicie niewinny), że „tam” zawsze tak „to” wyglądało. Na Kosowym Polu, w obecności „swoich” Serbów, Slobodan Miloše- vić stał się niejako ikoną, zwizualizowanym ideałem tego, czym w tej czę- ści Europy jest populizm. Nieprzypadkowo w kolejnych latach widzowie telewizyjnych wiadomości słyszeli pojęcie „przywódcy Serbów” – nie odczuwając zapewne potrzeby dodatkowych wyjaśnień – gdy mowa była o politykach, którzy zdecydowali się przemocą przekształcić kontrolo- wane obszary w strefy jednorodne etnicznie. Populizm jako odpowiedź na kryzys Ostatnie dyskusje o nowym populizmie w społeczeństwach Zachodu ukazują tymczasem fakt, że – pomimo odmiennych uwarunkowań wyj- ściowych – posiada on wiele podobieństw do wyżej opisanych zjawisk. Trzeba podkreślić, że w ramach naukowych badań nad populizmem w Europie Południowo­‑Wschodniej już od dłuższego czasu konstatuje się jego „nowoczesność”, postrzegając go jako reakcję na doświadcze- nia kryzysu społecznego, mające o wiele mniej wspólnego z mitami roz- maitych narodowych Kosowych Pól i innych pól bitewnych (również przyprawiającymi zresztą o ból głowy), niż twierdzą często publicyści głównego nurtu. Krytyczna refleksja nad populizmem, który pogrążył byłą Jugosła- wię w wojnie, rozpoczęła się niemal równolegle z jego ekspansją. W roku 1993, gdy kryzys i wojna osiągnęły swoje pierwsze apogeum, ceniony bel- gradzki socjolog Nebojša Popov zajął się zagadnieniem, w jaki sposób to zjawisko – raczej marginalne w dotychczasowej historii Serbii – mogło stać się na tyle dominujące, by zapewnić utrzymanie się u władzy części dawnej elity politycznej, wywodzącej się z ideologii realnego socjalizmu. Popov zadał sobie pytanie, dlaczego znaczna liczba obywateli poparła przedstawiciela elity, która w gruncie rzeczy utraciła już legitymację do
  • 35. Nenad Stefanov34 WIĘŹ  wiosna 2018 sprawowania rządów, i na tak zwanych mityngach prawdy (przypomi- nających obecne protesty ruchu Pegida w Niemczech) demonstrowała w całej Serbii przeciwko „kłamstwom” rozpowszechnianym w innych republikach jugosłowiańskich oraz ignorowaniu prześladowań kosow- skich Serbów. Przyczyniła się do tego koincydencja dwóch czyn- ników: po pierwsze, głęboki kryzys gospodarczy, który zniszczył skromny jugosłowiański dobrobyt, a po drugie, związany z tym zjawiskiem kryzys legitymizacji systemu politycznego, uchodzącego za stosunkowo liberalny w po- równaniu z innymi krajami socjalistycznymi. W połowie lat 80. XX wieku wśród robotników – do- datkowo wzburzonych faktem, że coraz gorzej żyło im się w państwie, które oficjalnie było „ich” państwem – za- częły się nasilać strajki i narastało niezadowolenie. Ten wybuch gniewu sparaliżował zdecydowaną większość funkcjonariuszy partyjnych, ale znalazł się wśród nich jeden, który podchwycił hasła protestujących, obiecując robotnikom „rewolucję antybiurokratyczną” i ciskając gromy w „establishment”. Slobodan Milošević spełnił swoją obietnicę – jednak w inny spo- sób, niż zapewne oczekiwało wielu niezadowolonych. Po pierwsze, rze- czywiście dokonał czystki w aparacie partyjnym – tyle że jej ofiarą padli działacze opowiadający się za reformami i przemianami demokratycz- nymi, co wzmocniło konserwatywne siły w partii i państwie. Po drugie, dzięki mediom oraz licznym intelektualistom – wcześniej nastawio- nym „krytycznie”, a teraz „patriotycznie” – udało mu się skanalizować nieskonkretyzowany, motywowany społecznie gniew i skierować go w inną stronę. Główną metaforą kryzysu stało się w tej narracji Kosowo. Dokonano reinterpretacji kryzysu ekonomicznego i politycznego, przedstawiając go jako kryzys o charakterze narodowo­‑państwowym. Jak twierdzono, nega- tywne tendencje będą się utrzymywać dopóty, dopóki Serbia pozostanie podzielona na trzy części (Serbię Centralną oraz autonomiczne prowin- cje Kosowo i Wojwodinę); kres zbrodniom Albańczyków (wyznawców is- lamu) na mniejszości serbskiej (wyznawcach chrześcijaństwa) w Kosowie może położyć jedynie likwidacja autonomii tej prowincji. Kwestia nie- zbędnych reform gospodarczo­‑politycznych została zastąpiona kwestią organizacji państwa, a następnie, przedstawianą coraz bardziej patetycz- nie, kwestią przetrwania narodu. Przemianę tę antropolog kultury Ivan Čolović oddał w popularnym stwierdzeniu: „Przyszli [protestować] jako robotnicy, rozeszli się jako Serbowie”. Pożywką dla serbskiego populizmu było przywoływanie islamskiego zagrożenia ze źródłem w Kosowie. Serbii przypisywano zadanie ostrzegania Europy przed niebezpieczeństwem islamu.
  • 36. Społeczeństwo d Pogodadlapopulistów Powrót na Kosowe Pole 35 O sukcesie Miloševicia zadecydował przede wszystkim aparat re- presji – w przeciwieństwie do Pegidy nie wszyscy uczestnicy „mityngów prawdy” przybyli na nie dobrowolnie. Całe zakłady pracy zwożono na miejsce autobusami, co robotnicy znali już z obchodów świąt socjali- stycznych. Ludzie wyrażający odmienne przekonania, które można było jeszcze usłyszeć w roku 1987 i 1988, byli coraz bardziej spychani na mar- gines. W najważniejszych dziennikach i mediach audiowizualnych de- cydentami zostali ludzie Miloševicia. To ważna różnica w stosunku do współczesnych ruchów populistycznych, które nie potrzebują takiego wsparcia sterowanych przez siebie środków masowego przekazu. Należy jednak podkreślić, że główne postaci owych sterowanych mediów wcale nie występowały jako część obozu władzy, lecz wręcz przeciwnie – przedstawiały się jako bojownicy przeciwko ogólnojugo- słowiańskiemu „establishmentowi”, jako outsiderzy domagający się większej roli Serbii w ramach federacji jugosłowiańskiej oraz piętnujący niesprawiedliwe traktowanie swojej ojczyzny i eksploatowanie jej gospo- darki przez inne republiki. W takiej konstelacji reprezentanci nowego populizmu mogli się kre- ować na przedstawicieli narodu niezasłużenie znajdującego się wśród przegranych w obrębie federacji, z której korzyści czerpały wyłącznie re- publiki położone na północy. Nie trzeba tu chyba specjalnie podkreślać podobieństw tej narracji do nagonki współczesnych populistów na Unię Europejską. Solidarność narodowo­‑etniczna zamiast dobrobytu Koniec wojny i rozpad Jugosławii oraz upadek reżimów autorytarnych na tym obszarze – zwłaszcza w Chorwacji i Serbii – który nastąpił mniej więcej na przełomie wieków XX i XXI, oznaczał początkowo koniec bez- względnej politycznej dominacji populizmu o zarysowanych powyżej cechach. Jednak kryzys nękający z różnych powodów od ponad dwóch lat niemal wszystkie państwa byłej Jugosławii uświadamia, że zwłaszcza w trudniejszych czasach wizja „narodu” jako jednorodnej, bezpiecznej ca- łości zawsze może silnie oddziaływać jako pozorny stabilizator społeczny. Fakt, że tak się właśnie dzieje, wiąże się nie tyle z rzekomą „men- talnością bałkańską”, ile z niknącymi szansami na pomyślną przyszłość, przez długi czas utożsamianymi z perspektywą przystąpienia do Unii Europejskiej. Gdy po roku 2008 perspektywa ta zaczęła się stawać coraz mniej prawdopodobna, w Macedonii doszło do autorytarnego zwrotu, który pogrążył ten kraj w głębokim kryzysie politycznym. O tym zaś, że przystąpienie do UE nie musi oznaczać automatycznego zerwania z po- pulistycznymi praktykami, świadczy z kolei trwający już od dwóch lat
  • 37. Nenad Stefanov36 WIĘŹ  wiosna 2018 okres niestabilności politycznej w Chorwacji, gdzie część elit politycz- nych kokietuje wyborców skrajnie prawicową symboliką. Wszystkiete,różnorodnepodwzględemgenezy,odmianypopulizmu wykazują istotne podobieństwa. Te charakterystyczne cechy ujawniły się dla Europy po raz pierwszy w tak radykalnej formie właśnie w Jugosła- wii, w latach osiemdziesiątych XX stulecia, w okresie przejściowym po zakończeniu „złotego wieku” (jak Eric Hobsbawm określa lata 60. i 70.). Poniżej chciałbym wskazać na cztery takie charakterystyczne ele- menty, dostrzegalne obecnie również w Europie Zachodniej. Po pierwsze, w  okresach kryzysu idea solidarności narodowo­ ‑etnicznej zastępuje niezrealizowaną wizję ogólnospołecznego do- brobytu. Skoro niemożliwa staje się realizacja obietnic powszechnej szczęśliwości, to należy przynajmniej zapobiec temu, by z okruchów do- statku nie korzystali „inni”, lecz tylko członkowie „właściwego” narodu. Po drugie, w populizmie kult jednostki jest sprawą drugorzędną. Mamy do czynienia przede wszystkim z kultem narodu – kultem, jak to ujął Ivan Čolović, vox populi. Milošević nie aspirował do roli wiel- kiego wodza, a raczej tuby przekazującej prawdy o znaczeniu ponad­ historycznym, zawsze płynące ze wspólnoty narodowej. To, co narodowe (narodno), było autentyczne, a tym samym prawdziwe. Krytycy władzy nie mogli być natomiast prawdziwymi Serbami (czy też Chorwatami, Al- bańczykami itp.), lecz tylko elementami „nienarodowymi” (nenarodni). Po trzecie, kluczowe znaczenie w tej koncepcji przypada postawie izolowania się i wykluczania „innych”. Pożywką dla serbskiego populi- zmu było – jak zaznaczono już wyżej – przywoływanie islamskiego za- grożenia ze źródłem w Kosowie. Lata 90. XX wieku stały pod znakiem retoryki antymuzułmańskiej, w której Serbii i Serbom przypisywano za- danie ostrzegania Europy przed niebezpieczeństwem islamu i jej obrony w wojnie z Bośniakami. Tragiczny jest fakt, że wspomnianego aspektu nie dostrzegli adresaci tej retoryki na Zachodzie. Po czwarte, nie ulega wątpliwości, że fundamentalnym warunkiem, który umożliwił dominację populizmu jako formy rządów, była zaryso- wana powyżej „obróbka” sfery publicznej. Kanadyjski badacz Chip Ga- gnon zauważył, że mówienie o populistycznej mobilizacji jest mylące. W rzeczywistości ma miejsce coś przeciwnego – demobilizacja opinii publicznej oraz blokada i marginalizacja wszystkich innych sił społecz- nych, dzięki czemu tworzy się przestrzeń, w której mogą dominować praktyki populistyczne. Cechą szczególną populizmu jako formy sprawowania władzy – nie- zależnie od tego, gdzie się z nim spotykamy – jest jednak właściwa mu dynamika eskalacji. Ruchy i reżimy populistyczne nie są w stanie speł- nić obietnicy dobrobytu danej narodowi, wskutek czego grupy społeczne
  • 38. Społeczeństwo d Pogodadlapopulistów Powrót na Kosowe Pole 37 stanowiące ich zaplecze doznają nieustannego zawodu. Aby w takiej sy- tuacji zachować władzę, potrzebne są więc coraz to nowe formy eskala- cji. W Jugosławii taka taktyka populistycznego reżimu doprowadziła do rosnącej destabilizacji i w końcu do wybuchu wojny domowej. • Tłum. Kamil Markiewicz Pierwotna wersja tekstu ukazała się w kwartalniku „Ost­‑West Europäische Perspektiven” 2017, nr 3, wydawanym we Fryzyndze przez niemiecką kościelną fundację „Renovabis” wspierającą inicjatywy katolickie w Europie Środkowej i Wschodniej. Niniejsza wersja tekstu została przygotowana przez autora specjalnie dla „Więzi”. Nenad Stefanov – doktor historii, koordynator Interdyscyplinarnego Centrum „Crossing Borders – Border Crossings” na Uniwersytecie Hum‑ boldtów w Berlinie. Wykłada historię Europy Wschodniej i Południowej na uniwersytecie w Lipsku. Był współpracownikiem Centrum Dokumentacji Wojny 1991–1999 w Belgradzie. Bibliografia: 1. Serbiens Weg in den Krieg. Kollektive Erinnerung, natio­ nale Formierung und ideologische Aufrüstung, red. Tho‑ mas Bremer i in., Berlin 1998. 2. I. Čolović, Bordell der Krieger. Folklore, Politik und Krieg, Osnabrück 1994. 3. I. Čolović, Polityka symboli. Eseje o antropologii poli­ tycznej, przeł. M. Petryńska, Kraków 2001. 4. V. P. (Chip) Gagnon, The Myth of Ethnic War. Serbia and Croatia in the 1990s, Ithaca–London 2004. Andrzej St. Kowalczyk Sawinkow BorysSawinkow,początkowosocjalistai terrorysta,w 1917 roku opowiedział się po stronie demokracji i walczył z bol‑ szewikami.Organizowałpowstaniazbrojne,a w roku1920 współdziałałz Piłsudskim.Zwarta,ważącasłowabiografia napisana jest z bliska, z wyczuciem niuansów, na podsta‑ wie wnikliwych studiów źródłowych. 232 s., cena 35,49 zł Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego Nowość W naszej księgarni internetowej 20% taniej! tel./fax (22) 828 18 08  www.wiez.pl
  • 39. 38 WIĘŹ  wiosna 2018 Niemiecki populizm środka Andreas Lob­‑Hüdepohl w rozmowie z Tomaszem Kycią Ludzie mawiają: „chętnie chodzę do mojego Turka za rogiem, bo wspaniale gotuje!”. Pojedynczy obcy jest nawet akceptowany. „Ale on przecież nie jest taki jak ci inni Turcy!” To właśnie populistyczny wzór myślenia. Tomasz Kycia  Czy również w Niemczech nastała godzina populistów? Czy są oni powodem do zmartwienia? Andreas Lob­‑Hüdepohl  Populiścirzeczy- wiściemająterazdobrąkoniunkturę.Ale populistycznenurtyi partiew parlamen- tachlandowychbywałyjużwcześniej.Pa- trząc na inne kraje, właściwie mogliby- śmy być spokojni. Alternatywa dla Nie- miec(AfD)rozwinęłasięz czasemw partię prawicowo­‑populistyczną, choć w fazie założycielskiej wcale taką nie była. Te- raz w  wyborach do Bundestagu osią- gnęła od razu 12,6%. To dużo, ale nie jest to niepokojące. Pozostałe 87,4% to nie są partie populistyczne. Choć mamy w nich do czynienia z populistycznymi ­pokusami. Kycia  W lipcu 2017 r., po publikacji badań Fundacji Bertelsmanna na temat populi- zmu w Niemczech, większość publicy- stów twierdziła, że nie ma powodu do obaw.Alejeślijakaśpartiapopulistyczna za pierwszym podejściem osiąga prawie 13procentw wyborachparlamentarnych, to chyba powinniśmy się martwić? Czy cośsięzmieniłow systemiepolitycznym Niemiec i w myśleniu Niemców? Lob­‑Hüdepohl  Na pewno jest powód do zastanowieniasię,dlaczegotakwielulu- dziwybrałoAfD –i toludzi,którzyniena- leżelidoprawicowegospektrumpolitycz- nego.Mamybowiemdoczynieniaz przy- pływemelektoratuz lewicyorazześrodka, najmniej z Zielonych. Nie jestem zanie- pokojony o system polityczny w Niem- czech. Ale przepływ elektoratu rzeczy- wiściemnieniepokoi,ponieważzmieniły się nastroje polityczne i poziom debaty. Kycia  NiejestPanzaniepokojonyo system politycznyw Niemczech,bood1949roku dobrze funkcjonuje podział władzy. Na- wet 13% dla populistycznej partii w Bun- destagu tego spokoju nie zachwieje? Lob­‑Hüdepohl  Nie od razu. Ale jeśli po- zostałe partie zaczną przejmować i pro- mowaćważneczęściprogramuAfD,tona dłuższą metę może dojść do zmiany sys- temu politycznego w Niemczech. I tego faktycznie bardzo bym się obawiał. Zresztą niezależnie od tego, czy AfD dostała się do Bundestagu, czy nie – je-
  • 40. Społeczeństwo d Pogodadlapopulistów Niemiecki populizm środka 39 stem zaniepokojony radykalizacją, któ- rejskutkidotykająnajbardziejzagrożone grupy społeczne w Niemczech. Mam na myśli nie tylko uchodźców, którzy przy­ byli do Niemiec w ostatnich dwóch la- tach i pewnie w najbliższym czasie będą jeszczeprzybywać.Badaniapokazująro- snącą niechęć do bezdomnych. Drama- tyczniewzrastateżw Niemczechsubtelna wrogość do niepełnosprawnych. Mamy więc już grupy ofiar, które cierpią nieza- leżnie od tego, czy w parlamentach za- siadająpartieprawicowo­‑populistyczne. Martwi mnie to oczywiście jako teologa i człowieka Kościoła. Kycia  Ale odpowiedzialnością za stygma- tyzację tych grup nie można chyba obar- czać AfD? Lob­‑Hüdepohl  Zastygmatyzacjęniepełno- sprawnychw ścisłymznaczeniunie.Lecz niepokójbudząprawicowo­‑populistyczne wzory myślenia obecne w głównym nur- cie, w samym środku społeczeństwa (ra- dykalnaAfDjestodtegośrodkawyraźnie oddalona). Istnieje ogromna liczba wzo- rówmyśleniawykluczającychinnegrupy społeczne: w samym środku związków zawodowych, w samym środku CDU czy SPD, w samym środku Kościoła ewange- lickiego czy katolickiego. Kycia  Mógłby Pan podać przykłady? Lob­‑Hüdepohl  Ksenofobiczna postawa może się wyrażać w odniesieniu do róż- nychgrup.Możetobyćagresjaprzeciwko uchodźcom z ostatnich lat, ale również przeciwko muzułmanom żyjącym tutaj już od wielu pokoleń albo przeciwko lu- dziom, którzy całkiem legalnie migrują wewnątrz Unii Europejskiej: przeciwko Polakom, Sintim czy Romom. Kycia  To nas, Polaków, zaskakuje, ponie- ważkojarzymyKościółkatolickiw Niem- czech raczej jako otwarty na obcych i po- magający uchodźcom. Gdzie dostrzega Pan tę ogromną liczbę ksenofobicznych katolików? Lob­‑Hüdepohl  Przedewszystkimistnieje wiele empirycznych badań z ostatnich lat, które pokazują, że około 20% prak- tykujących katolików przyjmuje kseno­ fobiczne wzory myślenia. Kieruję grupą robocząNiemieckiejKomisjiJustitiaetPax, którazajmujesiętematykąKościołai pra- wicowego populizmu. Przygotowujemy ekspertyzędlaniemieckiegoepiskopatu, ponieważ to właśnie przede wszystkim biskupi – przy okazji swojego zaangażo- wania na rzecz uchodźców – z przeraże- niemzobaczyli,z jakimoporemmusząsię liczyć wśród duchowieństwa i części ka- tolikówświeckich.Niektórzyz biskupów dostająnienawistnemaileodswoichwier- nych. To oczywiście dużo ich kosztuje. Taką ksenofobię socjologowie opisu- jąjakowrogośćwobecokreślonychgrup społecznych. Kryje się za tym fenomen stygmatyzowania jakiejś grupy ze wzglę­ dunajejkonkretnącharakterystycznące- chę.Naprzykładw Berliniewidujęludzi żyjącychkompletnieinaczejniżja.Często jesttodlamniebardzoosobliwe.Niejest to jeszcze „wrogość wobec określonych grup społecznych”. Ale jeśli ze względu na ich inność będę tych ludzi dyskredy- towałi przypisywałimniższystatusspo- łeczny,naruszęnietylkopodstawowepra- wa naszej konstytucji, lecz i Europejską KonwencjęPrawCzłowiekaoraz –codla mniejakoteologajestrównieważne –pod- stawową równość wszystkich ludzi. ApostołPawełpisze:„NiemajużŻyda ani poganina, nie ma już niewolnika ani człowieka wolnego, nie ma już mężczy- zny ani kobiety, wszyscy bowiem jeste-
  • 41. Andreas Lob­‑Hüdepohl ∙ kycia40 WIĘŹ  wiosna 2018 ście kimś jednym w Chrystusie Jezusie” (Gal 3,28).Oczywiście,nadalsąmężczyźni i kobiety [śmiech]! Ale w Chrystusie nie ma stopniowania ich wartości. To idea fundamentalnejrównościludzi.I dokład- nietojestpodawanew wątpliwośćprzez fenomen wrogości wobec określonych grup społecznych. Kycia  PopulizmmartwiPanabardziejw cen- trum społeczeństwa niż na jego obrze- żach. Gdzie populizm w Niemczech jest niebezpieczny, a gdzie raczej normalny? Lob­‑Hüdepohl  Problemzaczynasięwtedy, gdy populistyczne wzory myślenia po- jawiają się również w  centrum społe- czeństwa albo gdy prowadzą do ręko- czynów. Wtedy mamy do czynienia ze skrytym wspieraniem działających cał- kiem otwarcie prawicowych populistów. Ktoś może na przykład mówić: „wciąż jestem członkiem SPD, ale właściwie ra- cję mają tamci” (w domniemaniu: prawi- cowi ­populiści). Kycia  To znaczy, że w populizmie właści- wie chodzi o zmianę sposobu myślenia w społeczeństwie, a mniej o realizację politycznego projektu? Lob­‑Hüdepohl  Właśnie tak! W etyce spo- łecznejrozróżniamymiędzywzoremmy- śleniaa wzorempostępowania.Kiedymó- wię o populizmie środka, to mam na my- śli w znacznym stopniu wzór myślenia. Ale również wzory myślenia, jak wia- domo, mogą wpływać na rzeczywistość. Niekoniecznie w decyzjach wyborców i nie poprzez przemoc wobec określo- nych grup. Lecz kiedy wzory myślenia się zagęszczają, wzmacniają oczywiście skrajną prawicę. * Niemieckie powiedzenie „patrzeć ludziom na gębę” pochodzi od Marcina Lutra, który mawiał, że należy pójść do zwykłych ludzi i patrzeć, jak się wy- powiadają, by później móc tłumaczyć Biblię na zrozumiały przez nich język. Kycia  Naprzykładsąsiadzzarogumawia: „właściwie nie mam nic przeciwko Pola- kom, ale...”. Lob­‑Hüdepohl  Właśnie o takie nastawie- niei myśleniemichodzi.Ludziemawiają: „chętnie chodzę do mojego Turka za ro- giem,bowspanialegotuje!”.Pojedynczy obcy jest nawet przez wielu ludzi akcep- towany. „Ale on przecież nie jest taki jak ciinniTurcy!”Towłaśniepopulistyczny wzór myślenia. Kycia  Czylimożnabyprowokacyjniestwier- dzić, że możemy być spokojni, dopóki wzór myślenia nie zmienia się jeszcze w projekt polityczny i konkretne działa- nie polityczne? Lob­‑Hüdepohl  I tak, i nie. Możemy być spokojni, jeśli się takie myślenie nie na- sila. Ale powinniśmy zawsze być niespo- kojniw obliczuofiarwykluczeniai dyskry- minacjiwywołanychprzezkażdy,choćby mały przejaw prawicowego populizmu. Powinniśmysięzastanowić,dlaczegolu- dziestająsiępopulistami.Przecieżniesą nimi od urodzenia. Kycia  Alegdziesągranice?Gdziezaczyna się według Pana populizm? Lob­‑Hüdepohl  Niektórzypytająnawet,czy populizmniejestabypodstawowymele- mentem demokracji? Czy populizm nie oznaczaaby:„patrzećludziomnagębę” *? To byłaby przecież absolutnie demokra- tyczna funkcja, gdyby posłowie obser- wowali ludzi i w ten sposób odczytywali ich interesy. Ale tego właśnie populizm nie robi. Bo gdyby „patrzył ludziom na gębę”,musiałbyprzyznać,żeistniejebar- dzowielegąb,którereprezentująbardzo różne postawy i które muszą ze sobą ja-