Żyjemy w czasach dobrych dla populistów, świadczą o tym teksty naszych autorów z Austrii, Holandii, Niemiec, Serbii, Włoch i Polski. Jak odpowiedzieć na populistyczne tendencje w polityce?
Czy sekularyzacja w Polsce wydarzyła się niejako „na własne życzenie”? Czy Polacy to, jak pisał 60 lat temu o Niemcach ks. Joseph Ratzinger, „wierzący poganie”?
Czy zamknięta w swojskości Polska stanie się rezerwatem w Europie? Skąd bierze się coraz silniejszy lęk przed „obcym”, zwłaszcza przed uchodźcami? Jaka może być polskość na miarę XXI wieku?
1. wiosna 2018 1 [671]
społeczeństwo
Pogoda
dla populistów
Zmakdonaldy
zowana
hiperdemokracja
wiara
Samosekularyzacja
po polsku
Religijność
sarmacka
kultura
Polskie strachy
Sanescobarczycy
i mesjaniści
60 lat „Więzi”
Inne rozdroża,
te same wartości
Geneza Marca ’68
Prozachodnia
liberalizacja
czy prosowiecki
nacjonalizm
Z drugiej strony Bugu
Polityka wschodnia
Jana Pawła II
Historia
Mimo wszystko
w obronie „polityki
historycznej”
Książki
Gęby Gombrowicza
Indeks 381489
Cena 24,99 zł
[w tym 5% vat]
issn 0511-9405
2. Drodzy Państwo!
Świętujemy właśnie 60-lecie „Więzi” i równocześnie oddajemy do Pań-
stwa rąk nasze pismo w nowej szacie graficznej.
W opracowaniu typograficznym, którego autorem jest Marcin Kie-
dio, „Więź” zyskuje świeżość. Znajdą tu Państwo więcej oddechu. Od tej
pory każdy numer pisma będzie też miał swój kolor. Nowe rozwiązania
edytorskie mają czynić lekturę łatwiejszą i jeszcze bardziej przyjemną.
Jest też nieco graficznej ekstrawagancji.
Sześć dekad to dużo jak na historię czasopisma. Udało się jednak,
aby klamrą spinającą te lata było dwoje autorów obecnych i w pierwszym,
i w tym jubileuszowym numerze „Więzi”. Wybitna witrażystka Teresa
Reklewska przed 60 laty opisywała na naszych łamach nowe wspólnoty
religijne we Francji, a obecnie podsumowuje swoje rozumienie sztuki.
Wrocławski profesor literatury i poeta Jacek Łukasiewicz w 1958 r. ana-
lizował twórczość Teodora Parnickiego, upominając się o miejsce dla
„mieszańców” i odmieńców, a dziś malowniczo wspomina początki na-
szego pisma.
Przez te 60 lat „Więź” miała pięciu redaktorów naczelnych, przeka-
zujących sobie stopniowo generacyjną pałeczkę bez napięć, w atmosferze
wzajemnego zaufania. Miałem szczęście współpracować z każdym z nich.
Jedynie Tadeusza Mazowieckiego nie znałem już z pracy redakcyjnej. Ter-
minowałem za to u boku Wojciecha Wieczorka, Stefana Frankiewicza
i Cezarego Gawrysia. Dziś chcę powiedzieć: jestem Wam wdzięczny za
naukę myślenia, która teraz bardzo się przydaje.
Oto bowiem niszczone jest wielkie dzieło pojednania Polaków
z Żydami, Niemcami i Ukraińcami, nad którym trudziły się poprzednie
więziowe pokolenia. Populiści zwyciężają w kolejnych krajach, coraz więk-
szego społecznego znaczenia nabierają ludzkie (także polskie) strachy,
a coraz mniejszego – szczera wiara. W takich czasach prawdziwe więzi
stają się jeszcze bardziej potrzebne.
Zbigniew Nosowski
więź wiosna 2018kwartalnik, warszawa
3. Spis treści
wiosna 2018, nr 1 [671]
5 Podziękowania dla Przyjaciół
60latWięzi
6 Inne rozdroża, te same wartości
Redakcja „Więzi”
9 Dwa tytuły
„Więź” i „Republika mieszańców”
Jacek Łukasiewicz
16 Andrzej Szmidt Epos, Pytania
Społeczeństwo
Pogodadlapopulistów
Żyjemy w czasach dobrych dla populistów. To problem ogólnoświatowy. Piszą
o nim autorzy z Austrii, Holandii, Niemiec, Serbii, Włoch i Polski. Jak można
skutecznie odpowiedzieć na populistyczne tendencje w polityce?
19 Zmakdonaldyzowana
hiperdemokracja
Dyskutują: Katarzyna Kasia,
Jakub Majmurek i Bartłomiej
Radziejewski
31 Powrót na Kosowe Pole
Co łączy populizmy w byłej
Jugosławii i Europie Zachodniej
Nenad Stefanov
38 Niemiecki populizm środka
Andreas Lob‑Hüdepohl
w rozmowie z Tomaszem Kycią
44 Jak populizm wkroczył
do głównego nurtu
holenderskiej polityki
Frans Hoppenbrouwers
51 Austriaccy chrześcijanie
w epoce uchodźców
Ks. Paul Michael Zulehner
58 Zdezorientowana lewica
i katolicki populizm
we Włoszech
Oliviero Forti
65 Michał Sobol Kryminał, Konferencja, Spotkanie
Marzec’68
68 Prozachodnia liberalizacja
czy prosowiecki nacjonalizm
Wokół genezy Marca ’68
Andrzej Friszke
84 Co się stało z moją
drużyną harcerską?
Agnieszka Magdziak‑Miszewska
4. Czytanieświata
88 Znowu czuliśmy się ludźmi
Katarzyna Jabłońska
ZdrugiejstronyBugu
100 Polityka wschodnia Jana Pawła II
Paweł Kowal
Historia
113 Mimo wszystko w obronie „polityki historycznej”
Rafał Stobiecki
125 Rzeczy(nie)pospolite
Co dalej z konstytucją?
Aleksander Hall
Wiara
Samosekularyzacjapopolsku
Czy sekularyzacja w Polsce wydarzyła się niejako na własne życzenie?
Czy Polacy to, jak pisał 60 lat temu o Niemcach ks. Joseph Ratzinger,
„wierzący poganie”? Na czym polega syndrom sarmacki polskiej religijności?
131 Polscy wierzący poganie
Ratzinger czytany po 60 latach
Ks. Andrzej Draguła
145 Religijność sarmacka
Ks. Alfred Marek Wierzbicki
152 Wybraliśmy najkrótszą drogę
do dechrystianizacji
Zbigniew Nosowski
Otwartaortodoksja
155 Nowy paradygmat, nie nowa doktryna
Pierangelo Sequeri i jego teologia
Ks. Mirosław Tykfer
Dziedziniecdialogu
167 Po drodze z poszukującymi
Tamara Kasprzyk‑Przybysz
175 Literyna piasku
J – jak Gombrowiczowskie „ja”
Michał Zioło OCSO
5. Kultura
Polskiestrachy
Czy zamknięta w swojskości Polska stanie się rezerwatem w Europie?
A może rezerwatem w rezerwacie staną się polscy „Sanescobarczycy”?
Skąd bierze się coraz silniejszy lęk przed „obcym”, zwłaszcza
przed uchodźcami? Jaka może być polskość na miarę XXI wieku?
181 Rezerwat polskich Indian
Jerzy Sosnowski
192 Sanescobarczycy
i mesjaniści – my, Polacy
Sebastian Duda
204 (Nie)święta wojna
Piotr Jakubowski
215 Kasper Bajon Sonda Juno, Potworzenie
218 To nie ja zrobiłam
Teresa Reklewska w rozmowie z Katarzyną Jabłońską i Ewą Kiedio
226 Ksiądzz kobietąw kinie
Witajcie w dżungli
Katarzyna Jabłońska, Ks. Andrzej Luter
Książki
232 Gęby Gombrowicza
Krzysztof Biedrzycki
239 Traktat o życiu i miłości
Marek Zając
243 Dominikanie, SB –
i dużo, dużo więcej
Tomasz Wiścicki
248 Wgalerii„Więzi”
Łukasz Saturczak
250 Naprogu
Do bólu, choć serdecznie
Jerzy Sosnowski
6. 5
Podziękowania dla Przyjaciół
Serdecznie dziękujemy Darczyńcom i Patronom „Więzi”! W ostatnim okresie
wsparcia udzieliły nam następujące osoby:
Maciej Achremowicz,
Paweł Adamowicz,
Iwona D. Bartczak,
Jakub Błażej,
Mateusz Burzyk,
Michał Całka,
Maria Ciemniewska,
Jakub Ekier,
Jan Hałubiec,
Jacek Haman,
Urszula Jarosińska,
Krzysztof Jedliński,
Łukasz Kaczyński,
Agnieszka Kania,
Michał Kasperczak,
Wiesław Klisiewicz,
Jan Kofman,
Magdalena Krasuska,
Maria Krawczyk,
Artur Kulesza,
Marcin Kulwas,
Ludwik Lenkiewicz,
Marcin Listwan,
Marek Madej,
Kamil Markiewicz,
Andrzej Mierzejewski,
Paweł Mostek,
Anna Nowak,
Sebastian Oduliński,
Agnieszka Piskozub‑Piwosz,
Katarzyna Pliszczyńska,
Maria Popiel,
Michał Przeperski,
Daniel Przygoda,
Jerzy Rostworowski,
Joanna Rózga,
Michał Rusiecki,
Paweł Sawicki,
Anna i Michał Siciarek,
Grzegorz Sikora,
Marcin Krzysztof
Składanowski,
Renata Soszyńska,
Aleksandra Springer,
Joanna Stawiarska,
Maciej Stępień,
Romain Su,
Krzysztof Marian Szczyrba,
Marta Tondera,
Jan Alfred Trammer,
Andrzej Tyc,
Marek Wesołowski,
Katarzyna Wojtak,
Ks. Stefan Wylężek,
Jan Wyrowiński,
Agnieszka Zawiejska,
Michał Zioło OCSO
oraz osoby, które pragną
pozostać anonimowe.
Dołącz do grona Patronów „Więzi”!
Zachęcamydokorzystaniaz transparentnegomechanizmuregularnegowspierania
naszej działalności w serwisie Patronite. Patroni „Więzi”, w zależności od wyso-
kości wsparcia, otrzymają od nas nagrody. Szczegóły na: www.patronite.pl/wiez.
MogąPaństworównieżprzekazywaćwpłatybezpośrednionarzeczstatutowejdzia-
łalnościTowarzystwa„Więź” –zarównojednorazowe,jaki regularne(np. w formie
stałegozleceniabankowego).Mogąonebyćodliczaneoddochodujakodarowizny.
Prosimy o przekazywanie wpłat, także dewizowych, na konto:
Towarzystwo „Więź”, 00-074 Warszawa, ul. Trębacka 3
PKO BP S. A. Warszawa, nr 79 1020 1156 0000 7702 0067 6866
z dopiskiem: darowizna na rzecz działalności statutowej Towarzystwa „Więź”
Zachęcamy Państwa również do prenumeraty redakcyjnej naszego pisma
oraz polecania prenumeraty „Więzi” swoim Bliskim i Przyjaciołom. Warunki
prenumeraty – zob. s. 255.
7. 6 WIĘŹ wiosna 2018
Inne rozdroża,
te same wartości
Redakcja „Więzi”
Przez sześć dekad ukazywania się naszego pisma
zmieniały się radykalnie rozdroża, na których musieliśmy
szukać drogowskazów. Nie zmieniły się jednak wartości,
którym „Więź” chce i powinna służyć.
W lutym 1958 r. w pierwszym numerze „Więzi” redakcja nowego miesięcz-
nika opublikowała tekst programowy zatytułowany Rozdroża i wartości,
napisany przez redaktora naczelnego Tadeusza Mazowieckiego. Czyta-
jąc go po 60 latach, jesteśmy pełni uznania, jak w większości niezmien-
nie aktualnie brzmi ta deklaracja ideowa. Sami mogą się Państwo o tym
przekonać, czytając ten tekst dostępny w całości w naszym odnowionym
serwisie internetowym Wiez.pl.
Twórcy „Więzi” uważali, że należy być obecnym w polskich dysku-
sjach o społeczeństwie, religii, historii, a tym samym uczestniczyć w do-
konujących się przemianach i wpływać na nie. Obecność nie była jednak
dla nich wartością absolutną – najważniejsze były wartości, w imię któ-
rych mamy być obecni.
Warto ryzykować
Chcąc pozostać wiernym tym wartościom, Tadeusz Mazowiecki kilkakrot-
nie podejmował decyzje ryzykowne dla dalszego istnienia pisma. Po raz
pierwszy w 1968 roku, kiedy „Więź” odmówiła gestów pojednawczych wo-
bec fali nacjonalistycznej i antysemickiej. Po raz drugi w latach 1976–1977,
kiedy wsparła rodzącą się opozycję demokratyczną, a naczelny „Więzi”
został rzecznikiem osób głodujących w obronie więzionych robotników.
Po raz trzeci, gdy Mazowiecki stanął na czele komisji doradców strajku
w Stoczni Gdańskiej w sierpniu 1980 r. Po 13 grudnia 1981 r. czterech re-
daktorów „Więzi” znalazło się w obozach internowania, a wydawanie
pisma wznowiono dopiero po kilku miesiącach.
60 lat
Więzi
8. Inne rozdroża, te same wartości 7
60latWięzi
Zmagającsięz cenzurąw latachstanuwojennego,miesięcznikpróbo-
wał nadal dawać świadectwo zgodne z naszym zasadniczym przesłaniem.
Wtedy, tak jak na początku istnienia pisma, najważniejszymi wartościami
w wymiarze społecznym były: wspieranie przemian, które prowadzą do
większej wolności i zarazem odpowiedzialności za Polskę, do budowania
podmiotowości społeczeństwa, poszanowania praworządności oraz praw
człowieka i obywatela; otwieranie Polski na świat Zachodu i naturalne
dla niego standardy życia publicznego; wyrażanie postawy świadomego
patriotyzmu, wolnego od nacjonalizmu; troska o polskie dziedzictwo
i tradycje narodowe – ale bez rezygnacji z ich wartościowania; budowanie
w duchu prawdy i pojednania mostów porozumienia z innymi narodami,
szczególnie tymi, z którymi złączyła nas wspólna historia.
Z nadzieją i troską zarazem obserwowała „Więź” dokonujące się
w PRL przemiany społeczne: urbanizację, industrializację, zmniejszanie
dystansów klasowych, tworzenie kultury masowej. Procesom tym towa-
rzyszyła erozja tradycyjnych zachowań i obyczajów. Jednocześnie nasze
pismo starało się upowszechniać świadomość ciągłości polskiej kultury,
zakorzenienia w tradycji, znaczenia religijności dla życia poszczególnych
ludzi i zachowania więzi społecznych. „Więź” dążyła do tworzenia chrze-
ścijańskiej kultury katolickiej ze świadomością, że celem jest nie tylko
indywidualne zbawienie, ale też poszukiwanie form religijności w mo-
dernizującym się społeczeństwie.
Jakometodę budowaniatych więzinasześrodowisko,uparciei przez
dziesięciolecia, postulowało dialog: wsłuchiwanie się w racje innych, szu-
kanie tego, co łączy ponad istniejącymi różnicami i podziałami. Perspek-
tywą dla tego dialogu było społeczeństwo zmierzające ku podmiotowości
i poszanowaniu praw wszystkich ludzi, eliminacja – na ile to tylko moż-
liwe – nienawiści, przemocy i siły w kształtowaniu relacji między ludźmi,
grupami społecznymi i państwami.
Warto kontynuować
Odzyskanie wolności i szansa budowania demokratycznego państwa
w 1989 r. budziły w „Więzi” dumę, satysfakcję i poczucie zobowiązania.
Staraliśmy się na nie odpowiadać, towarzysząc polskim przemianom,
analizując je i komentując.
W wolnej Polsce „Więź” wybrała drogę zaangażowania obywatel-
skiego i propaństwowego, a nie partyjnego. Wspieraliśmy budowanie de-
mokratycznego państwa prawa i powrót Polski do związków politycznych
z Europą Zachodnią. Wiele uwagi poświęcaliśmy dialogowi z naszymi
wschodnimi sąsiadami, widząc w nich braci i partnerów w budowa-
niu lepszej przyszłości naszych krajów i całej Europy. Opisywaliśmy hi-
9. Redakcja „Więzi”8 WIĘŹ wiosna 2018
storię, by lepiej ją rozumieć i nie popadać w łatwe schematy, niszczące
szanse namysłu nad przeszłością. Analizowaliśmy stan polskiej religij-
ności i rolę Kościoła w zmieniającej się Polsce. Troszczyliśmy się o – co-
raz słabsze – aksjologiczne fundamenty społeczeństwa obywatelskiego.
Przez sześć dekad ukazywania się naszego pisma zmieniały się ra-
dykalnie rozdroża, na których redakcja musiała szukać drogowskazów
i razem z czytelnikami je odczytywać. Nie zmieniły się jednak wartości,
którym „Więź” chce i powinna służyć.
W naszej działalności chcemy łączyć wierność chrześcijańskim ko-
rzeniom i mądry krytycyzm, wspierać symbiozę głębokiej tożsamości
z otwartością – to, co z uporem nazywamy otwartą ortodoksją. Chcemy
współtworzyć katolicyzm aktywny społecznie, unikający z jednej strony
pułapki politycznego wykorzystywania i ideologizacji religii, a z drugiej –
prywatyzacji wiary. Absolutnie nie zgadzamy się na wypaczanie wiary
chrześcijańskiej, jej instrumentalne wykorzystywanie, traktowanie jako
tożsamościowego dodatku czy rytualnego ozdobnika.
Spieramysięi spieraćbędziemyzewszystkimi,którzysamiprzyznają
sobie monopol na katolicyzm, nowoczesność, tradycję czy patriotyzm.
Stawaliśmy i będziemy stawać w obronie człowieka: tego, co dla ludzi
najważniejsze i najświętsze, szczególnie w obronie słabych, którzy sami
się za sobą nie ujmą. Dlatego zawsze będziemy się sprzeciwiać pogardzie
wobec innych, nienawiści o wszelkich odcieniach ideologicznych, zwłasz-
czaskierowanejprzeciwkoosobominaczejwierzącym,innejnarodowości,
przybyszom, mniejszościom. Będziemy konsekwentnie odrzucać wąskie,
wyłącznieetnicznerozumieniepolskości,nacjonalizm,antysemityzmczy
islamofobię. Nie do przyjęcia jest dla nas zarówno antysemityzm ludzi
łagodnych i dobrych, jak i nihilizm ludzi sympatycznych i miłych.
Dzisiajśrodowisko„Więzi”podejmujeróżnorodneformyaktywności.
Nasze wydawnictwo dostarcza czytelnikom duchowych inspiracji i inte-
lektualnych wyzwań, publikując książki cechujące się najwyższą jakością:
takpodwzględemtreści,jakstarannościedytorskieji opracowaniagraficz-
nego. Think tank Laboratorium „Więzi” organizuje konferencje, semina-
ria, spotkania i warsztaty edukacyjne. Czasopismo (od 2013 r. kwartalnik)
diagnozuje i interdyscyplinarnie analizuje kwestie kluczowe dla polskiej
debaty publicznej, docierając do nowych pokoleń polskiej inteligencji.
Na co dzień „Więź” żyje także w internecie. W serwisie publicystycz-
nym Wiez.pl tworzymy silny ośrodek opiniotwórczy. Publikujemy pogłę-
bioneanalizyi nieoczywistekomentarze,odpowiadającnapotrzebypolskiej
opiniipublicznej,któraoczekujeczegoświęcejniżsporu„obozupostępu”
z „obozemtradycji”.Poprzezportalespołecznościowestalepodtrzymujemy
to,codlanasnajważniejsze:więźz czytelnikami.Dziękujemytym,którzy
byliz „Więzią”przezminione60lat –i tym,którzybędąprzeznastępne! •
10. 9
60latWięzi
Dwa tytuły
„Więź” i „Republika
mieszańców”
Jacek Łukasiewicz
Pod koniec lat 50. kształtowała się w Polsce nowa mapa
idei, która miała być aktualna przez najbliższe dekady.
„Więź” stanowiła jedną z propozycji. Nie pożałowali
ci, którzy z tej propozycji skorzystali, dla których
personalizm więziowy stawał się busolą.
Kiedy przed sześćdziesięciu laty miał ukazać się pierwszy numer „Więzi”,
nie wszystkim przyszłym jej współpracownikom ten tytuł się podobał,
głównie ze względu na brzmienie. Trzeba było jednak przyznać, że jest
krótki i mocny. Mniej chodziło w nim o przeszłość (wielu bowiem z redak-
torów i autorów wcześniej było związanych z PAX‑em i patrzyło na owe
związki krytycznie), raczej o przyszłość, o więzi, które w owej projekto-
wanej przyszłości będą powstawały.
Punkty orientacyjne
Służyłotymwięziomnietylkoczasopismo.Naprzykładw półtorarokuod
wydania pierwszego numeru „Więzi”, w sierpniu 1959 r., zorganizowany
został obóz w Kazimierzu nad Wisłą, gdzie my, młodzi, dwudziestoparo-
letni, i nieco od nas starsi słuchaliśmy wykładów, dyskutowali, utrwalali
więzi dawniejsze i nawiązywali nowe, czasem bardzo mocne i trwałe,
jak więź Jana Turnaua z jego przyszłą żoną Birutą.
Zgodnie tym obozem kierowali Tadeusz Mazowiecki z Januszem Za-
błockim. O Mounierowskim personalizmie wykładał Andrzej Krasiński.
A młody Andrzej Kłoczowski, który nie był jeszcze dominikaninem, opro-
wadzał nas po zabytkowych kościołach, z rękoma splecionymi na piersi,
co bardzo mi się spodobało. Pamiętam też, jak leżał na trawie i czytał
60 lat
Więzi
11. Jacek Łukasiewicz10 WIĘŹ wiosna 2018
Światłość w sierpniu. Faulkner był wtedy jednym z naszych pokolenio-
wych odkryć, tak jak Kafka, Camus czy Sartre. Na ekranach oglądaliśmy
Felliniego, Kurosawę, Wajdę. Była możliwość wyboru, jakiej nie zaznali-
śmy wcześniej na studiach, które przypadły na najpaskudniejszy okres
bierutowskiego stalinizmu.
Obóz w Kazimierzu był z pewnością ważnym elementem powstawa-
nia środowiska. Pod koniec lat 50. kształtowała się zresztą w Polsce nowa
mapa idei – miała być czytelna, aktualna przez najbliższe dekady. „Więź”
stanowiła jedną z propozycji. Nie pożałowali ci, którzy z tej propozycji
skorzystali, dla których personalizm więziowy stawał się busolą.
Na tym obozie kąpaliśmy się w Wiśle, przeprawialiśmy się przez nią
łodziami. Robiliśmy wycieczki do Janowca, do Puław. Tam, jak zapamię-
tałem – co zresztą też zostało utrwalone na fotografii – na ławce w parku
siedziała pani Anna Morawska z córeczką i czytała książkę. Ona zawsze
czytała książkę i notowała. Albo słuchała dyskutujących i notowała.
Później – po jednej z dyskusji więziowych, na które zapraszano nas,
współracowników, mieszkających w różnych miastach – pani Morawska
Obóz „Więzi” w Kazimierzu Dolnym, sierpień 1959. Od lewej: Jacek Łukasiewicz,
Anna Morawska, Ewa Morawska. Fot. z archiwum Jacka Łukasiewicza
12. Dwa tytuły 11
60latWięzi
powiedziaładomniei jeszczedokogoś,żetylkow Polsce,gdzietrwawciąż,
choć mocno osłabiony, oficjalnie zinstytucjonalizowany dychotomiczny
podział na katolików i marksistów, taka konstelacja współpracowników
jednegowyznaniowegoczasopismajestmożliwa.W normal-
nym zachodnim kraju grupowaliby się oni wokół różnych
ośrodkówideowych,światopoglądowychczyartystycznych.
Punkty orientacyjne bardzo były potrzebne, zwłasz-
cza mnie i moim rówieśnikom. Kiedy teraz, po latach, czy-
tam moje własne teksty z dwóch pierwszych roczników
„Więzi”, czuję się świadkiem własnego ówczesnego, po-
zornie buńczucznego zagubienia. „Więź” nie tylko druko-
wała te teksty, ale pozwoliła też nabrać do nich dystansu
i szerzej się wypowiedzieć w dwóch wydanych w Bibliotece „Więzi” książ-
kach – Szmaciarze i bohaterowie (1963) oraz Zagłoba w piekle (1965).
Czas płynął, układy się zmieniały, a „Więź” zawsze była chrze-
ścijańska, katolicka, otwarta. Podobnie (choć nieco inaczej) jak „Tygo-
dnik Powszechny”, z którym także przez wiele lat współpracowałem.
Na świecie następowały zmiany; bywało, że radosne. Najradośniejszą
był II Sobór Watykański, choć nie wszystkie zamiary Jana XXIII zostały
spełnione, choć ekumeniczne projekty natrafiły na wiele trudności
zewnątrz‑ i wewnątrzkościelnych.
Pamiętam też, jak po śmierci abp. Baziaka jeden ze starszych ode
mniewięziowychprzyjaciół –niezrównanyStefanBakinowski –mówił,że
wątpliwe jest, aby w konserwatywnym Krakowie na tronie Sapiehy mógł
zasiąść ktoś, kto nazywa się tylko Wojtyła. Zdarzyło się, jak wiemy, ina-
czej. Wizja Jana Pawła II – wyrażona słowem i gestem (karteczką wsuniętą
w szparę jerozolimskiego muru, ucałowaniem Koranu), także poetycko
wypowiedziana w Tryptyku rzymskim – była prorocka, dalekosiężna,
chodziło w niej o więź dziedziców Abrahama: wszystkich ludzi Księgi,
oddających cześć jedynemu Bogu. Zadanie to nie zostało zrealizowane.
Tytuł „Więź” zobowiązywał. W 1968 roku była to więź z wiecującymi
studentami,z krzywdzonymiosobamiżydowskiegopochodzenia.I ważne
było to słowo, kiedy formowała się opozycja demokratyczna, jakże rozma-
ita. Tworzyli ją Tadeusz Mazowiecki i Bohdan Skaradziński, Andrzej Wie-
lowieyski i Andrzej Micewski oraz tylu innych. Na spotkaniu więziowym
w Laskach referat wygłaszał kiedyś późniejszy szef Konfederacji Polski
Niepodległej, Leszek Moczulski. W redakcji poznałem młodego Adama
Michnika, który wtedy sekretarzował Słonimskiemu. Minęło znów lat
parę i podobne znaczeniowo do słowa „więź” okazało się łączące miliony
osób słowo „solidarność”.
Teraz, gdy w niepamięć poszły dawne dychotomiczne podziały (po-
wstały zaś nowe, równie niebezpieczne), „Więź” – nie zrywając z własną
Czas płynął, układy
się zmieniały,
a „Więź” zawsze
była chrześcijańska,
katolicka, otwarta.
13. Jacek Łukasiewicz12 WIĘŹ wiosna 2018
tradycją – stała się kwartalnikiem, a jej tytuł wytycza przede wszystkim
zorganizowaną pracę intelektualną, związaną ściśle z aktualnymi pro-
blemami religijnymi, społecznymi, politycznymi i kulturowymi w Pol-
sce i na świecie. Każdy tom tego kwartalnika to oczekiwana, poważna
lektura. Również internetowy serwis „Więzi” jest dociekliwy, wyrazisty,
mający własną twarz.
Mieszańcy i etnicznie jednolita PRL
Z tamtym pierwszym numerem Jubilatki łączy się jednak w mojej pamięci
także inny tytuł – mojego w nim artykułu: Republika mieszańców.
Zima była wtedy śnieżna i mroźna, leżałem w sanatorium w Zako-
panem. Z korektą tego tekstu oraz jakimiś uwagami, które miał do arty-
kułu redaktor naczelny, Tadeusz Mazowiecki, przyjechał mój przyjaciel
jeszcze ze wspólnych studiów na wrocławskiej polonistyce – wspomniany
już tu Janek Turnau.
Pisałem w tamtym szkicu o powieściach Parnickiego: Srebrnych
orłach, Końcu „Zgody Narodów” oraz o niewydanym jeszcze wówczas
pierwszym tomie Słowa i ciała (maszynopis pożyczyłem z Instytutu Wy-
dawniczego PAX). Ideał mieszańca noszącego w sobie różne dziedzictwa
(kulturowe, religijne, obyczajowe) jako zaczynu historii w wielu epokach,
kulturach i państwach – to zasadnicza myśl owych powieści. Zwłaszcza
Koniec „Zgody Narodów” krytycy traktowali wtedy chętnie – i błędnie –
jako utwór kostiumowy, w którym w istocie chodzi tylko o polską współ-
czesność, a nie o małoazjatyckie, rzymskie czy bizantyjskie starożytności.
Dla mnie była to wtedy lektura szczególna. Dziś lepiej widzę ową
szczególność w ówczesnym kontekście politycznym. Polska była sowie-
tyzowana, ale nie rusyfikowana. Miała być etnicznie jednolita. Służyły
temu wczesnopowojenne wysiedlenia, przesiedlenia, migracje. Dobrych
Niemców wysiedlono do NRD, złych – do NRF; Ukraińców, Rusinów, Łem-
ków, Rusnaków i jakich tam jeszcze – za wschodnią granicę albo w okolice
Zgorzelca czy Szczecina; Czechów – do Czechosłowacji, podobnie Sło-
waków. Ocaleni Żydzi raczej ukrywali fakt, że są Żydami. Cyganie zostali
osiedleni, bo kto to widział, żeby być nomadą bez miejsca zameldowania;
mieli mieć polskie wykształcenie i najwyżej własny folklor w dotowanym
zespole pieśni i tańca. O Litwinach się nie słyszało. Studenci Koreańczycy
wrócą do Korei, Grecy od generała Markosa – do Grecji, gdy zapanuje
w niejsocjalizm.JeszczebyliPolacyautochtoni,którychprzecieżudałosię
zrepolonizować w całości. A tu jacyś mieszańcy chcący zmieniać dzieje...
Kiedy latem 1957 r. czytałem powieść Parnickiego o Leptynesie, mia-
łem gorączkę. Stefan Bakinowski pożyczył mi tę opublikowaną przez
Giedroycia książkę tylko na trzy dni, sam też ją dostał od kogoś na krótko.
14. Dwa tytuły 13
60latWięzi
Spieszyłem się z lekturą. Statek o nazwie „Zgoda Narodów” został zato-
piony. Marzenie dynastii Eutydemidów nie spełniło się. Tak jak potem nie
będą się spełniać inne marzenia tego pisarza o wielkich ponadplemien-
nych i wielokulturowych wspólnotach ani tworzenie takich wspólnot –
projekty takie śledził w dziejach świata Teodor Parnicki.
Skażone życiorysy
Po polskim Październiku ujawniły się tylko niektóre podziały, genealogie
i tragiczne życiorysy. W 1956 roku dla wrocławskich „Poglądów” prosto-
dusznie napisałem reportaż o studencie Ślązaku i dramatach jego rodziny.
Obóz „Więzi” w Kazimierzu Dolnym, sierpień 1959. Od lewej: Andrzej Kłoczowski,
Agnieszka Wróblewska, Tadeusz Mazowiecki. Fot. z archiwum Jacka Łukasiewicza
15. Jacek Łukasiewicz14 WIĘŹ wiosna 2018
W następnym numerze tekst ten spotkał się z ostrą, pryncypialną, ide-
ologiczną reprymendą pióra Mariana Orzechowskiego, wybijającego się
wtedy we Wrocławiu działacza, który zostanie potem ministrem spraw
zagranicznych PRL. (Wkrótce zlikwidowano czasopisma tak nieodpowie-
dzialne jak owe „Poglądy”, a cenzurę słusznie zaostrzono).
Republika mieszańców – to zgoda narodów. Wolność
dla odmienności – na razie ukrywanych, o których będzie
się mówiło głośno i otwarcie – to przełamywanie natural-
nychbarierlęku.A przytymtotakżetrudnewyborywłasnej
drogi,stojącezawszeprzedmieszańcemnoszącymw sobie
tak różne dziedzictwa. Takiego wyboru dokonał niegdyś
sam Parnicki, gdy w harbińskim gimnazjum postanowił
arbitralnie zostać polskim pisarzem historycznym, a po-
tem wybór ów realizował do ostatniej chwili swojego życia.
Wiele się w PRL zmieniało, ale główne trudności, naj-
ważniejsze lęki, rozmaite indywidualne, rodzinne tabu –
odkrywano skutecznie dopiero w latach 90. Dowiadywałem się wtedy, co
w sobie taili (albo o czym po prostu wcześniej nie wiedzieli) moi rówie-
śnicy, najbliżsi koledzy, przyjaciele. Matka jednego była Niemką, ratującą
w czasiewojnydzieciz obozuw Łodzi.Innyjakomłodychłopiecbyłw WiN,
potemukrywanogowe franciszkańskimnowicjacie.Czyjśojcieczostałpo
wojnie skazany na śmierć, wyrok wykonano. Inny wyszedł po torturach
i wkrótce umarł, pozostawiając córkom „złe pochodzenie”. I choć piło się
nieźle, to o tych zaszłościach nie mówiło się nawet przy wódce, a może
tym bardziej przy wódce. Miało się skażone życiorysy, dziedziczyło się,
chcąc czy nie chcąc, skomplikowane życiorysy ojców i starszych braci.
Potem przyszła pamięć o Jedwabnem i polskich zbrodniach popeł-
nionych w Łambinowicach oraz w innych miejscach. Ta zła historia także
została uświadomiona w polskiej literaturze ostatnich dekad. O zaska-
kujących rozmiarach owego uświadomienia mówi książka Przemysława
Czaplińskiego Poruszona mapa.
Republika mieszańców jako wartość – i to wartość koniecznie glo-
balna... W drugim numerze „Więzi” z roku 1959 wydrukowany został
wykład profesora Uniwersytetu w Lowanium, Alberta Dondeyne’a, za-
tytułowany Świat współczesny a wychowanie religijne. Nie używa się
w nim słowa „globalizacja”, lecz określenia „unifikacja naszej planety”.
„Środowisko, w którym żyjemy – pisał autor – i które przyczynia się do
naszego wychowania, nie ogranicza się do rodzimej wioski ani regionu
geograficznego, ani też ojczyzny, lecz obejmuje cały świat”. O tym były
powieści Parnickiego – obejmowały glob, a także bywały próbą zniesienia
barier czasowych, co już musiało być fantastyką, gdyż żaden człowiek nie
potrafi wyjść z własnej czasowości.
Nie wszystkim
przyszłym współ
pracownikom „Więzi”
jej tytuł się podobał.
Trzeba było jednak
przyznać, że jest
krótki i mocny.
16. Dwa tytuły 15
60latWięzi
Od tamtego pierwszego numeru „Więzi” okoliczności się zmieniały,
ale oba tytuły wciąż są aktualne.
„Więź” spojona wspólnotą wartości, odważna i otwarta na świat, na
problemy wierzących i niewierzących, na problemy Kościoła, społeczeń-
stwa i państwa. To, że każdy jest mieszańcem w rozmaitych znaczeniach
tego słowa – to banał. Lecz uświadomić to sobie oraz uczynić z tego war-
tość – wcale do banałów nie należy. Do tego trzeba intelektualnego i emo-
cjonalnego wysiłku i sprzyjającej atmosfery. Przede wszystkim pokoju,
bo tylko w warunkach pokoju dziecko z mieszanego małżeństwa może
cieszyć się swoją dwujęzycznością, chwalić znajością różnych tradycji
w domach kochających je i przez nie kochanych dziadków, korzystać z tej
wiedzy, transformować ją, dokonywać w niej własnych wolnych wyborów,
a potem przekazać ją następcom. A przecież tych mieszanych małżeństw
będzie coraz więcej. Pokój utrwalać będą także organizmy ponadnaro-
dowe i ponadpaństwowe.
Oczywiście republika mieszańców (republika, a nie cesarstwo czy
dyktatura) wiązała się i nadal wiąże z cierpieniem. Mieszańcy nie tylko
byli zaczynem nowego, ale i cierpieli przez wieki. O tym także pisał Teo-
dor Parnicki. Tworzyli więc w powieściach Parnickiego nowe wspólnoty:
klerków (intelektualne), ubogich (religijno‑społeczne), także jawne albo
tajne organizmy religijne i polityczne. W ciągu dziejów ginęły one, kost-
niały lub przekształcały się w totalitarne tyranie. Zaczyn jednak trwał,
działał wciąż na nowo.
Dzisiajorganizmyponadnarodowe –pomiędzynimi:UniaEuropejska
i ONZ – są konieczne, aby zaczyn mógł działać. Tak jak konieczne są po-
stawyekumenicznei otwartośćnacudzoziemcówzamiastksenofobii;gdy
spajanasniewspólnywróg,leczdążenieróżnymiścieżkamidowspólnych
celów; łączy miłość, a nie nienawiść. Tylko w takiej atmosferze powstają
rzeczywiście dobre więzi (są przecież także więzi złe: doświadczaliśmy
ich w XX wieku, doświadczamy niestety obecnie). Nie jest to łatwe. Jedno
Laboratorium z tym sobie nie poradzi.
Dziękuję „Więzi” za te sześćdziesiąt lat, życzę jej długiego, owocnego
życia w dalszych dekadach tego i przyszłego stulecia. •
Jacek Łukasiewicz – ur. 1934 we Lwowie. Poeta, krytyk, eseista, historyk
literatury, profesor Uniwersytetu Wrocławskiego. Autor licznych publika‑
cji krytyczno‑ i historycznoliterackich: Szmaciarze i bohaterowie, Zagłoba
w piekle, Laur i ciało, Republika mieszańców, Rytm i powinność, Oko poematu,
Ruchome cele oraz dziewięciu tomów poezji. Laureat wielu nagród literac‑
kich. Mieszka we Wrocławiu.
17. 16 WIĘŹ wiosna 2018
Andrzej Szmidt
Epos
nie jestem zły ani głupi
tylko mam marzenia
niedobrze zabliźnione
krzywe jak łopatki
rachitycznego dziecka
obwożonego po lekarzach
przez ogłupiałą matkę
śmieją się ze mnie
mówią: „wariat –
liczy i liczy
różańce niedzielnych przysłów
z krainy zielonego wzgórza
iii?
nawleka nimi atomy gwiazd
by rachunek nie mógł się zgodzić”
chcąc wyrównać rachunek
próbuję ukraść
pięć złotych
z czapki ulicznego żebraka
ale niepatrzące oczy są bystre
jak górski strumień
wstyd wstyd
śmieją się przechodnie
i oglądają uważnie
swoje torebki
napełnione świeżymi bułkami
spod spółdzielczego sklepu
maj 1957
I
II
18. 17Andrzej Szmidt
Pytania
Czy można się kochać czereśnią czerwoną jak czapka ułańska
z cichego muzeum naszych najbardziej niebezpiecznych
marzeń?
Czy można płakać korą sosnowego drzewa cierpliwego po
ostatnią kroplę żywicy?
Czy można modlić się szeptem piasku zagrzebanym w eskadrze
doskonale pijackich butów?
Czy można jeść śniadanie brodatym krasnoludkiem tak
podobnym do kubka zsiadłego mleka?
Czy można pracować skrzydłem anioła o leniwym podbrzuszu,
ale rękach łagodnych jak piec i głowie dorównującej chyba
sowiemu oku?
Czy można spać tęsknotą nadnilnego krokodyla chrapiącego jak
preludium z symfonii Beethovena?
Powiedzcie panowie, a także poeci.
lipiec 1957
Publikowanewierszepierwotnieukazałysięw pierwszymnumerze„Więzi”w 1958r.
Andrzej Szmidt – ur. 1933 r. w Lyonie, zm. 18 grudnia 2006 r. w Warszawie.
Poeta, członek Stowarzyszenia Pisarzy Polskich, laureat literackiej Nagrody
Czesława Miłosza z 1992 roku (za tom wierszy Skrzypeczki). Ukończył po‑
lonistykę na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Związany z „Więzią” od
1958 r., w piśmie prowadził dział poezji. Tomem poezji Malowanki zadebiu‑
tował w roku 1966 r. Następnie wydał: Złożenie broni, Szczoteczka do sumie
nia, Wyrok nieprawomocny, Skrzypeczki, Modne ubranko, Wiersze wybrane,
Zapiski. Jego wiersz pt. Taki pejzaż śpiewały Ewa Demarczyk i Wanda Warska.
19. Społeczeństwo
Pogodadla
populistów
Żyjemy w czasach dobrych dla populistów.
To problem ogólnoświatowy. Piszą o nim
autorzy z Austrii, Holandii, Niemiec, Serbii,
Włoch i Polski. Jak można skutecznie
odpowiedzieć na populistyczne tendencje
w polityce?
Więcej na stronie:
laboratorium.wiez.pl/populizmy
20. Społeczeństwo d Pogodadlapopulistów
19
Zmakdonaldyzowana
hiperdemokracja
Dyskutują: Katarzyna Kasia, Jakub
Majmurek i Bartłomiej Radziejewski
oraz Jakub Halcewicz-pleskaczewski
i Zbigniew Nosowski („Więź”)
Dlaczego populiści odnoszą dziś sukcesy?
Czy współczesny populizm jest wyłącznie prawicowy?
Jak skutecznie odpowiedzieć na populistyczne
tendencje w polityce? Czy liberalna demokracja zdoła
się obronić? Czy populizm to zjawisko wyłącznie
negatywne?
WIĘŹ Narastanietendencjipopulistycznych
wewspółczesnymświeciejestczytelnym
faktem.Chcielibyśmy,żebypomogliPań-
stwo naszym Czytelnikom – patrząc ze
swych odmiennych perspektyw ide-
owych – zrozumieć, skąd biorą się dziś
te trendy i jak na nie odpowiadać. Za-
cznijmy od próby wyjaśnienia, dlaczego
w ostatnich latach coraz więcej ruchów
populistycznych znalazło swoją drogę
dopolitycznegomainstreamuw różnych
krajach Zachodu.
Katarzyna Kasia Przedewszystkimmówi-
łabymo prostocienarracji.Przekazpartii
populistycznych tym się cechuje, że jest
prosty. To opowieść bardzo łatwa do za-
akceptowania.Tamsiębardzowieleobie-
cuje – i to nie tylko w przestrzeni socjal-
nej, ale również ideologicznej czy aksjo-
logicznej.
A dlaczegotakieuproszczonenarracje
wydają się obecnie bardziej atrakcyjne?
Możedlatego,żeżyjemyw trudnychcza-
sach,mamydużenapięciageopolityczne,
potrzebujemy więc jakichś prostych wy-
jaśnień.Jednaktaodpowiedźniew pełni
mnie samą przekonuje.
Druga odpowiedź, jaka mi się nasuwa,
to walor nowości, jaki niesie ze sobą ta
prostota. Jest w niej coś dla wielu za-
chęcającego, bo oferuje ona spójny pa-
kiet bez żadnych wyrw, dziur, bez ko-
nieczności zadawania żadnych dodatko-
wych pytań, jest całkowicie koherentna.
W sytuacji pewnego rozchwiania ideolo-
gicznego, rozchwiania w sferze warto-
21. Kasia ∙ Majmurek ∙ Radziejewski ∙ Halcewicz-pleskaczewski ∙ Nosowski20 WIĘŹ wiosna 2018
ści, taki pakiet populistyczny może być
atrakcyjny po prostu z racji swojej jedno
znaczności.
Jakub Majmurek Dla zrozumienia feno-
menu narastania ruchów populistycz-
nychw dojrzałych(lubmniejdojrzałych)
demokracjachliberalnychbardzoważny
jest kontekst kryzysu tradycyjnego sys-
temu partyjnego, zwłasz-
czakryzyssocjaldemokra-
cji i chadecji jako maso-
wych partii ludowych.
Ten system partyjny
ukształtował się w kra-
jach Zachodu po II woj-
nie światowej. Główną
rolę odgrywała w nim oś
centroprawica–centro
lewica. W Europie kon-
tynentalnej centropra-
wicą na ogół była chrze-
ścijańska demokracja, za
wyjątkiem Francji, gdzie
tworzyli ją, zwłaszcza po
1958roku,gauliści.Centrolewicąbyłana-
tomiast socjaldemokracja. Wyjątek sta-
nowiły Włochy, gdzie główna oś podzia-
łu przebiegała między: z jednej strony,
chadecją i jej satelickimi partiami, łącz-
nie z socjaldemokracją, a z drugiej stro-
ny, partią komunistyczną.
Ten podział partyjny wytworzył dwa
dużebloki:masowe,ludowe,silniezako-
rzenione społecznie. Wokół nich istniał
szereg organizacji, którymi były obudo-
wane: od związków zawodowych, przez
różne stowarzyszenia profesjonalne, po
stowarzyszenia społeczne. Podział ten
jednak zaczął się w pewnym momen-
cie sypać. Tradycyjne partie nie są już
w stanie tak skutecznie reprezentować
mas społecznych i opisywać autentycz-
nychpodziałówspołecznych,jaktomiało
miejsce w okresie powojennym. Nowe
partie, mniej lub bardziej populistyczne,
pojawiają się właśnie w takim momen-
cie, kiedy stary podział zaczyna się wy-
czerpywać.
Dzieje się tak z kilku powodów. Po
pierwsze, obie główne partie przesu-
wają się w stronę centrum.
Naprzykładjeśliwsłuchamy
się w argumenty zwolenni-
ków niemieckiej AfD, to wi-
dać,żedawniejmoglibyoni
być członkami CDU lub CSU,
ale pod wodzą Angeli Mer-
kel partie chadeckie tak się
upodobniły – w ich mnie-
maniu – do socjaldemokra-
cji,żeniektórzyjużniewidzą
między nimi różnicy – i dla-
tego przyłączają się do no-
wego ruchu populistyczno
‑prawicowego, jakim jest Al-
ternatywa dla Niemiec.
Po drugie, w zachodnich demokracjach
mamypostępującyspadekzaangażowania
obywateli.W różnychkrajachjestonwięk-
szy lub mniejszy, ale jest. Chodzi o spa-
dek frekwencji w głosowaniach, spadek
liczby członków partii, spadek zaanga-
żowania w różnego rodzaju organizacje.
Ludzie czują się coraz mniej reprezento-
wani, coraz mniej zakorzenieni i mniej
związani z tradycyjnymi partiami poli-
tycznymi. Wtedy pojawia się przestrzeń
dla nowych ruchów społecznych, z któ-
rych część odwołuje się do różnego ro-
dzaju populistycznej legitymacji.
Dobrym przykładem są Włochy. Naj-
pierwrozsypałysiętamchadecjai partia
komunistyczna. W tę pustkę w systemie
partyjnymwkroczyłBerlusconi.Później
KASIA: Popu
listyczne rządy
PiS mają głęboki
walor edukacyjny.
Przeszliśmy
ostatnio znako
mite korepetycje
z trójpodziału
władzy i nie
zależności sądów.
22. Społeczeństwo d Pogodadlapopulistów
Zmakdonaldyzowana hiperdemokracja 21
byłyróżnepróbyzagospodarowaniasceny
politycznej, a teraz mamy nowe wyzwa-
nia populistyczne w postaci Ruchu Pię-
ciu Gwiazd Beppego Grillo.
Kasia A obok tego – bardzo silne populi-
styczne tendencje separatystyczne. Nie-
dawno odbyły się referenda w Trieście
i w Wenecji. Zostały one wygrane przez
zwolennikówoddzieleniaPółnocyodPo-
łudnia. To inna, separatystyczna twarz
populizmu.
Pycha końca historii
Bartłomiej Radziejewski Moimzdaniem,
odpowiedź na pytanie o przyczyny nara-
staniapopulizmujestprosta.Słuszniere-
daktor Majmurek wskazał na kryzys do-
tychczasowychpartiipolitycznych,aleto
niewystarcza.Gdybychodziłotylkoo kry-
zysdotychczasowegomodelupartyjnego,
wystarczyłoby ten model przekształcić.
Tymczasem problem jest poważniejszy.
Chodzi o głęboki kryzys kultury libe
ralnej, dominującej kultury politycznej
świata zachodniego. Od drugiej połowy
XX wieku liberalizm ewoluował w kie-
runku,którynazywamturboliberalizmem,
przez analogię do turbokapitalizmu
Edwarda Luttwaka. To zwulgaryzowana
wersja dawnego liberalizmu polegająca
przede wszystkim na pysze związanej
z tym, że liberałowie wygrali na wszyst-
kich frontach. W tej perspektywie spory
przełomu XX/XXI wieku jawiły się jako
spory między liberalną lewicą, liberalną
prawicąi jeszczebardziejliberalnymcen-
trum.Wszyscyprzesiąklikulturąliberalną,
wszyscy zgodzili się na pewien model
globalizacjii ograniczonejredystrybucji.
W tym układzie pojawiały się oczywi-
ście wcale liczne głosy niezgody, ale do-
minowałoprzekonanie –poparteFukuy-
amowskąpychąkońcahistorii –żeotojuż
alternatywnemodeleniemająszans,więc
idziemyw stronępraktycznejuniwersali-
zacji liberalnej demokracji w skali plane-
tarnej. Konstatacja było prosta: po co za-
tem dopuszczać innych? Wszak to są lu-
dzie,którzynierozumiejąrzeczywistości,
którzy mają jakieś problemy i frustracje.
Jeśliktośniemieściłsięw tymspektrum
liberalno‑demokratycznegokonsensusu,
tobyłoszołomem,faszystą,obskurantem,
ksenofobem,rasistą,antysemitą.Bardzo
niewiele trzeba było, żeby z takimi epi-
tetami wylądować w getcie debaty pu-
blicznej. Wszelki opór wobec dominują-
cego konsensusu był gettoizowany, mar-
ginalizowany. A jeśli się ludzi gettoizuje,
to oni się radykalizują.
Spadek mocy dominującego esta-
blishmentu liberalnego nastąpił najbar-
dziej spektakularnie w 2008 roku. Cho-
dzi nie tylko o kryzys finansowy, lecz
takżeo kompromitacjęUniiEuropejskiej
i Stanów Zjednoczonych, np. w związku
z wojnąw Gruzji,a później –kryzysemna
Ukrainie.Sypiesięmodelfinansowy,ład
światowytrzeszczyw szwach –a liberalne
elity nadal przemawiają tą samą super
mocarstwową retoryką „kościoła” mędr-
ców,którzywiedząlepiej,którzykomuni-
kująsięzespołeczeństwemzapomocądo-
kumentóww stylutraktatulizbońskiego,
którzysąprzekonani,żew zamkniętych
gabinetachświatliprofesorowiei techno-
kraci mogą ustalić wszystko, a potem pa-
roma zdaniami się to ludziom sprzeda.
Owszem, to działało, ale tylko dopóki
byłprzepływgotówki,niskiebezrobocie
i wysoki wzrost gospodarczy, a ludziom
żyło się dobrze. Obowiązywała zasada,
że lud nie interesuje się polityką, zosta-
23. Kasia ∙ Majmurek ∙ Radziejewski ∙ Halcewicz-pleskaczewski ∙ Nosowski22 WIĘŹ wiosna 2018
wiającjąelitom.Wkrótcejednakwzrosło
bezrobocie,zaczęłasięrecesja,radykalnie
wzrosłynierównościspołeczne,w wielu
krajach pojawiły się spadki realnych
dochodówklasyśredniej.
Po roku 2008 problem
radykalnie się zaostrzył.
Jeślielityposługująsięre-
toryką jednocześnie aro-
ganckąi supermocarstwo
wą, a ponoszą kolejne
klęski geopolityczne – to
coś nie gra. Jeśli mówi
się ludziom „wszystko
jest dobrze”, a ludzie wi-
dząi czująw kieszeniach,
że niejestdobrze –tocoś
nie gra. Czy w tej sytuacji
możedziwićeksplozjaru-
chówpopulistycznych?Ja
się dziwię raczej tylko te-
mu,żeliberalneelitysięte-
mu dziwią. Jestem też po-
niekądzaskoczony,żezor-
ganizowanie tych wszyst-
kich ruchów trwało aż tak długo: mniej
więcej6–7lat.Zatemtodawneelity –przez
swą niezdolność do adaptacji – są głów-
ną przyczyną sukcesów Donalda Trum-
pa, Jarosława Kaczyńskiego czy Vikto-
ra Orbána.
Oczywiście teraz jesteśmy już trochę
w innejfazie.HolenderskipremierMark
Rutte czy prezydent Emmanuel Macron
we Francji to przykłady dokonującej się
adaptacjinasceniepolitycznej.Niezmie-
nia to jednak mojej tezy o wyczerpaniu
się modelu liberalnego.
WIĘŹ Czy tak ostra krytyka elit to już po-
pulizm?
Kasia Taka krytyka elit to na pewno ele-
ment narracji populistycznej. Diagnoza
mówiącao globalnymkryzysieliberalnej
demokracji jest dosyć popularnym i wy-
godnym wyjaśnieniem aktualnego pro-
cesuwkraczaniaruchówpopulistycznych
do politycznego mainstre-
amu. Tylko że to nie pierw-
szy raz w historii, kiedy ten-
dencjepopulistycznedocho-
dzą do głosu. One zawsze
istniały, jednak z jakiejś
przyczyny zostały ostat-
nio wzmocnione. Gdyby za
wszystkomożnabyłowinić
liberalną demokrację, to te
wcześniejszefalepopulizmu
musiałyby też z tego wyni-
kać, co historycznie nie jest
możliwe.
Po drugie, mamy do czynie-
nia raczej z pytaniem, dla-
czego dana narracja populi-
styczna zyskuje na popular-
ności, dlaczego ludzie chcą
jejsłuchać.Wydajemisię,że
ta utrata zaufania do elit, ta
arogancja elit, ta pycha, o której Pan mó-
wił, chociaż na pewno jest wielkim grze-
chem,tojednakniejestwystarczającym
powodem do tego, żeby kłaść na szali
przyszłośćUniiEuropejskiejczyStanów
Zjednoczonych.
Bardzo często dzieli się ludzi na dwie
kategorie. Z jednej strony jest liberalna
elita (czy raczej: liberalne elity w licz-
bie mnogiej), z drugiej strony są wyklu-
czeni.W Polscetęfunkcjępełnimówienie
o Polsce A i Polsce B. Pierwsza to Polska
elit, które się dorobiły na transforma-
cji. Druga to Polska wykluczona, to ta
część Polaków, która poniosła ogromne
straty. W USA też mówiono, że zwycię-
stwo wyborcze Donalda Trumpa było
MAJMUREK: Ruchy
populistyczne
w USA były nie
tylko oddolną
reakcją, lecz
także elemen
tem strategii
politycznej kon
serwatywnych
elit dbających
o swoje interesy,
przede wszystkim
ekonomiczne.
24. Społeczeństwo d Pogodadlapopulistów
Zmakdonaldyzowana hiperdemokracja 23
triumfem bardzo licznej grupy wyklu-
czonychbiałychheteroseksualnychmęż-
czyznz klasyśredniej.Liberalnapolityka
amerykańska przez lata spychała tę nie-
zwykle liczną grupę na margines, poza
główny nurt narracji politycznej, a oni
wskutek tego popadali w coraz większą
frustrację,czemudaliwyraz,głosującna
Trumpa.
Taka argumentacja nie w pełni do
mnie trafia. Po pierwsze, populizmem
trącisamotwierdzenie,żewiększośćoby-
wateli może zostać zepchnięta na margi-
nes.Tojakieśzaczarowywanierzeczywi-
stości, zrzucające winę na innych. Uwa-
żamteż,żeobarczaniezawszystkowiną
liberalnej demokracji, która przez swoją
pychę wpadła w kryzys, jest mało twór-
cze. Bo co możemy z taką diagnozą zro-
bić, co z niej wynika?
Majmurek Na zwycięstwie Trumpa zawa-
żył cały szereg specyficznie amerykań-
skichczynników –poczynającodtego,że
onwcaleniewygrałwyborówpowszech-
nych,niezdobyłwiększościgłosówAme-
rykanów, a prezydentem został dlatego,
żezdobyłwiększośćgłosówelektorskich –
zadecydowałajegoprzewagaw kilkuklu-
czowych stanach.
Nie zapominajmy też o tym, że w Sta-
nachZjednoczonychruchypopulistyczne
byłynietylkooddolnąreakcjąspychanej
ekonomicznej klasy średniej, lecz także
elementem strategii politycznej konser-
watywnych elit dbających o swoje inte-
resy,przedewszystkimekonomiczne.Nie
byłoby na przykład Partii Herbacianej,
gdyby nie wpływowi miliarderzy, bracia
Koch. Ich pieniądze animowały ruch,
który tak przesunął Partię Republikań-
ską w populistyczno‑prawicowym kie-
runku, że możliwy stał się Trump. Nie
byłoby Breitbart News, jednego z czo-
łowych mediów alterprawicy, gdyby nie
miliarderzy Rebekah Mercer i jej ojciec
Robert.
Elitaniejesttylkoi wyłącznieliberalna.
Jest też elita konserwatywna. I ma ona
swoje konkretne interesy, będące po-
chodnątego,w jakimsektorzegospodarki
ma ulokowane pieniądze i na ile ona zy-
skuje, a na ile traci na liberalnej globali-
zacji. Amerykański populizm często by-
wałkreacjąpewnegosektoraelit,bronią-
cych swoich interesów.
Radziejewski Wina elit jest dla mnie rze-
czą oczywistą, ale nie o to tylko mi cho-
dzi.Turboliberalizm,o którymmówię,to
także rozdzielenie władzy i polityki, od-
dzielenie władzy od odpowiedzialności.
Są to konsekwencje bezprecedensowej
globalizacji i powstania gigantycznych
korporacji międzynarodowych.
Ktonaprzykładw Polscewieo roli,jaką
w zachodnich systemach władzy odgry-
wajątzw. niezależneagencjeregulacyjne,
którew międzynarodowychkręgachbar-
dzo hermetycznym językiem określają
standardydlatakichniebagatelnychsek-
torów jak energetyka czy telekomunika-
cja?Onepoprostuprzejęłyczęśćwładzy
odsuwerennychpaństwnarodowych!Po-
dobnie – organizacje międzynarodowe
typu Międzynarodowy Fundusz Walu-
towy czy Światowa Organizacja Handlu.
James Rickards kapitalnie określił spo-
sób działania MFW jako nietransparent-
nietransparentny:wszystkojestpublicz-
nie dostępne, ale jest pisane takim języ-
kiem, że nawet eksperci mają ogromne
problemy ze zrozumieniem.
W konsekwencji następuje spadek za-
kresu władzy polityków demokratycz-
nych.Oninaprawdęmniejmogą,alewciąż
25. Kasia ∙ Majmurek ∙ Radziejewski ∙ Halcewicz-pleskaczewski ∙ Nosowski24 WIĘŹ wiosna 2018
się ich rozlicza z całokształtu spraw. Lu-
dzie oczekują, że to oni zapewnią do-
brobyt, bezpieczeństwo, będą rozwią-
zywać główne problemy – podczas gdy
dużaczęśćwładzyjestjużgdzieśindziej.
Wielcy lobbyści obracają budżetami nie-
raz większymi niż budżety państw. I nie
ma ścieżek ich kontroli.
Następuje dyfuzja władzy, zagmatwa-
nie procesów, zamazanie odpowiedzial-
ności...Przeżywamyobecnierozejściesię
politykidemokratycznej –któramacoraz
mniejsze znaczenie i jest coraz bardziej
pastiszem,teatrem,zabawą,parodią,gro-
teską, zajmowaniem się wyglądem, sty-
lami, emocjami – i realnych problemów
politycznych. Powaga realnych proble-
mów kontrastuje z niepowagą polityki
demokratycznej. I w pewnym momen-
cie następuje bunt.
Ten bunt jest dziś nieuchronny histo-
rycznie,ale –żebybyłajasnośćcodomo-
jegostanowiska –niejestonniczymopty-
mistycznym. To nie jest nawet zwykły
populizm, lecz coś więcej. Nazywam to
hiperdemokracją, czyli głoszeniem za-
sady woli ludu w taki sposób, że za jej
pomocąmożnawszystko.Takpostępują,
choćnaróżnesposoby,i Trump,i Orbán,
i Le Pen, i Kaczyński. Każdy przypadek
ma swoje uwarunkowania lokalne, ale
łączy je właśnie hiperdemokracja. Czyż
nie to właśnie mówi nam Jarosław Ka-
czyński:gdyuchwałaSąduNajwyższego
mi się nie podoba, to ją zignoruję, bo re-
prezentujęlud?TrybunałKonstytucyjny
teżzostałwziętyw imięludu.Bardzopo-
dobnie w wielu kwestiach mówi Orbán.
Podobnie widział rolę swych dekretów
Trump, ale w USA instytucje republikań-
skie są znacznie silniejsze, więc zostało
to zanegowane.
Obserwując pierwsze sukcesy populi-
stów – na które patrzyłem wtedy ponie-
kądprzychylnie,bojużbyłemnaprawdę
głęboko zawiedziony poziomem niea-
daptacyjności starych elit – napisałem
jednak tekst zatytułowany Stare elity
w miejsce nowych?. Doszedłem bowiem
downiosku,żechybalepiejbędzie,żeby
to te stare elity opamiętały się i zaczęły
przejmować hasła populistów. Wcale
więc nie wychwalam tego populistycz-
negobuntu.W wieluprzypadkachmamy
wręczdoczynieniaz lekarstwemgorszym
od choroby.
Majmurek Proces adaptacji starych elit,
o którym Pan mówi, można już tu i ów-
dzie obserwować. Bardzo ciekawy jest
przykład Roberta Fico i słowackiego
SMER‑u – partii, która należy do mię-
dzynarodówki socjalistycznej, a jedno-
cześnie przejmuje cześć typowego dla
Grupy Wyszehradzkiej języka „suwere-
nistycznego”.W kwestiiuchodźcówFico
raczej zgadza się z Kaczyńskim i z polity-
kami czeskimi czy Orbánem. Ale prowa-
dzi u siebie względnie progresywną po-
litykę społeczną. Nie wdaje się w ostre
konflikty z centrum Europy jak Polska,
Słowacja jest krajem w strefie euro. I rzą-
dziod2012roku,a wcześniejrządziłw la-
tach2006–2010.Toprzykładbardzocie-
kawej i skutecznej adaptacji.
Zgadzam się z Pańską diagnozą, że
mamy do czynienia z wypłukiwaniem
władzy z instytucji demokratycznych.
Władza faktycznie jest przejmowana
przezróżnegorodzajumiędzynarodowe
instytucjeregulacyjne.Mamydziświelki
problem z demokratyczną legitymacją
władzy. Hasło, które animowało Brexit –
„przejmijmy kontrolę” – było często wy-
śmiewane, ale za nim stała autentyczna
26. Społeczeństwo d Pogodadlapopulistów
Zmakdonaldyzowana hiperdemokracja 25
społeczna emocja, którą demokracja li-
beralna musi zrozumieć, jeśli chce prze-
trwać ten populistyczny bunt.
Populizm fasadowy
Kasia Pan Radziejewski mówił o różnicy
między demokracją a hiperdemokra-
cją. Kiedy się je porówna – nawet bio-
rąc pod uwagę wszystkie niedostatki re-
alnej liberalnej demokracji – to nie dzi-
wię się, że Pan żałował i tęsknił za tym,
żeby jednak wróciły te dawne liberalne
elity.Hiperdemokracjajestbowiemzjawi-
skiem przede wszystkim fasadowym.
Uświadamiamy to sobie szczególnie
dobitniew Polsceprzezostatniedwalata,
słysząc stale powoływanie się na legity-
mację, którą władza otrzymała od wy-
borców.Pojęcie„suweren”nigdyniebyło
takczęstoużywanew Polscejakostatnio.
Władzapodpierasięsuwerenemprzykaż-
dej możliwej okazji. To zjawisko niezwy-
kle charakterystyczne dla tego rodzaju
populizmu, który – jak chyba każdy po-
pulizm – jest w ogromnej mierze ofertą
fasadową.Widzimytow USA,gdzierządy
DonaldaTrumpanieposkutkowaływcale
realnymi zmianami politycznymi. Kla-
sycznymprzykłademjestwizytaTrumpa
w Warszawiei jegoprzemówienie,które
tak naprawdę nie wnosiło nic, ale było
idealnienapisanepodpolskąprawicową
publiczność.
Radziejewski Z jego perspektywy – to
świetnie. Wzbudził przecież w Polsce
entuzjazm, nie przywożąc nic poza cie-
płymi słowami.
Kasia Dokładnie to mam na myśli, mó-
wiąc o fasadowości tej hiperdemokra-
tycznej struktury populistycznej. Ona
oferuje piękne słowa, zaspokojenie po-
trzeb, spełnienie obietnic. Owszem, jest
pewnemistrzostwow tymobiecywaniu,
bo część tych zapowiedzi zostaje zreali-
zowana.Takjestw Polsce:program500+,
obniżeniewiekuemerytalnego,podwyż-
szeniepłacyminimalnej,wyższastawka
godzinowa. Zawsze pojawia się pytanie
o koszty i konsekwencje realizacji tych
obietnic.Niedysponujęodpowiedniąwie-
dzą ekonomiczną, żebym to mogła osza-
cować,aleobawiamsię,żetekonsekwen-
cje będą dla gospodarki niszczące.
Ważniejszejestjednakcoinnego.Otóż
mam wrażenie, że za tymi obietnicami
wyborczymi kryją się działania, które
z populistyczną fasadą nie mają tak na-
prawdę wiele wspólnego. Wystarczy mi-
nimumświadomościpolitycznej,byzro-
zumieć,żeruchypopulistycznetoniesą
naprawdę ruchy oddolne. Za nimi stoją
określoneelity.Byćmożetestrukturysą
bardziej ukryte, ale są.
WIĘŹ Do tej pory, mówiąc o populizmach,
skupiająsięPaństwogłównienaruchach
prawicowych. A co z populizmem lewi-
cowym?
Majmurek Niewiem,czyokreślenie„lewi-
cowy populizm” jest właściwe. Choć nie
wzbraniałbym się przed nim, gdyż nie
traktuję słowa „populizm” jako czegoś
automatyczniepejoratywnego.Dlamnie
populizm to po prostu pewien styl upra-
wiania polityki. Także na lewicy.
Gdzie szukać przykładów? Na pewno
możnawymienićpartięPodemosw Hisz-
panii czy Syrizę w Grecji. Bez wątpienia
o populistycznejmobilizacjimożemyteż
mówićw przypadkukampaniiJean‑Luca
Mélenchonapodczasostatnichwyborów
prezydenckichweFrancji.W jakimśsen-
sie populistycznie można też interpreto-
waćprzejęciebrytyjskiejPartiiPracyprzez
27. Kasia ∙ Majmurek ∙ Radziejewski ∙ Halcewicz-pleskaczewski ∙ Nosowski26 WIĘŹ wiosna 2018
Jeremy’ego Corbyna, co stało się moż-
liwe dzięki oddolnemu buntowi człon-
ków partii przeciwko własnej reprezen-
tacji parlamentarnej. Warto tu jeszcze
wspomniećBerniegoSandersaw USA.My-
ślę, że on nie miałby pro-
blemu z określaniem się
jako populista.
Tyle że faktycznie te
inicjatywynieodnosząta-
kichsukcesówjakpopuli-
styczneruchyprawicowe.
Owszem,sukcesemPode-
mos jest fakt, że w hisz-
pańskiej polityce nie ma
prawicowegopopulizmu.
PartiaCiudadanosjestno-
wymruchemspołecznym,
którymożnauznaćzapo-
pulistyczny,alejesttopo-
pulizm liberalny, nie pra-
wicowy.W Grecjisukcesy
Syrizypomogływ sytuacji
najgłębszego kryzysu. Zasadniczo jed-
nak populizm lewicowy jest zdecydowa-
nie słabszy. Nigdzie poza Grecją nie zdo-
był władzy.
Grecja jest zresztą ciekawym potwier-
dzeniemprocesu,o którymmówiłredak-
tor Radziejewski: odpływania władzy
z państwa narodowego. Syriza wygrała
wybory, potem jeszcze wygrała referen-
dum w sprawie realizacji swojego pro-
gramu. Później stanęła jednak przed de-
cyzją: albo wyjście ze strefy euro i wstą-
pienie na bardzo niebezpieczną ścieżkę
realizacji jakiejś bardziej suwerennej po-
lityki zgodnej z mandatem społecznym,
jaki partia otrzymała, albo dostosowa-
nie się do wymogów Eurolandu i realiza-
cja programu tak naprawdę nie swojego.
I w końcu wybrano to drugie.
Radziejewski Dodałbymdotego,żesamo
pojęciepopulizmuz definicjiniejakopró-
bujeprzekraczaćpodziałyprawica–lewi-
ca. Nie ulegajmy też tak łatwo złudze-
niu, że na przykład Kaczyński to prawi-
ca. On jest permanentnie
krytykowany przez niektó-
rych, że kompromituje pra-
wicę. I rzeczywiście Prawo
i Sprawiedliwość jest partią
prawicowo‑lewicową, bar-
dzoodległąodkanonówkla-
sycznego konserwatyzmu –
przez swe elementy rewo-
lucyjne, z bardzo silnym
akcentem na antyestablish-
mentowośći antyliberalizm.
Owszem,w sensieobyczajo-
wymPiSjestprawicowe,ale
w sensiegospodarczymjest
lekko lewicowe. Na pewno
nie jest to klasyczna prawi-
ca.PodobnieOrbán.W pew-
nym stopniu do takich akcentów sięgał
też Trump, chociaż dużo mniej.
Ciekawy jest tu przykład wspomnia-
nego Sandersa – i to może być zwornik
różnychwątkównaszejdyskusji.W pew-
nym momencie pojawiły się w Stanach
Zjednoczonych badania wskazujące, że
gdyby Sanders został nominatem Partii
Demokratycznej, to ma wyraźnie więk-
szeszansewygraćz TrumpemniżHillary
Clinton.Przypomnę,żeSandersbyłlewi-
cowym populistą antyestablishmento-
wym, który mówił mniej więcej to samo
coTrump,tylkow stosunkudoPartiiDe-
mokratycznej:mamyzdegenerowanyes-
tablishment, który żyje sobie w świecie
luksusów,niesłuchaludzi,wyalienował
się, jest za pan brat z bogaczami itd. „Od-
zyskajmy Partię Demokratyczną w imię
RADZIEJEWSKI:
U źródeł sukcesu
populistów leży
głęboki kryzys
kultury liberalnej,
która margina
lizowała inaczej
myślących.
A jeśli ludzi się
gettoizuje, to oni
się radykalizują.
28. Społeczeństwo d Pogodadlapopulistów
Zmakdonaldyzowana hiperdemokracja 27
ludu” – mówił Bernie Sanders, przedsta-
wiająckomunizująceniekiedypostulaty
politycznei gospodarcze.I cozrobiłesta-
blishmentPartiiDemokratycznej?Uznał
gozaapokalipsęjeszczegorsząodTrumpa.
Kandydatką na prezydenta została Clin-
ton,mającamniejszeszanse –i przegrała
wybory.Tojestbardzocharakterystyczne
zjawisko.
Populizmymająwięcodcieniebardziej
prawicowe lub bardziej lewicowe w za-
leżności od dwóch czynników. Po pierw-
sze, od tego, jaki był do tej pory dominu-
jący establishment. Tam, gdzie bardziej
dominowała prawica, wyraźniej się po-
jawia populizm lewicowy – i odwrotnie.
Drugiczynniktopoziomorganizacjitych
ruchów.
WIĘŹ Byćmożechodziteżo to,jakielękispo-
łecznezagospodarowujesięw kampanii
wyborczej. Na przykład teraz mamy kry-
zys uchodźczy – do tego bardziej pasuje
retoryka populizmu prawicowego.
Majmurek Charakterystyczne, że te lewi-
cowe fenomeny populistyczne pojawiły
sięw Hiszpaniii Grecji.Noi jeszczew Por-
tugalii,gdzieteżmieliśmyrządtrzechle-
wicowych partii. Ale to wiąże się także
z tradycjami mniej lub bardziej krwa-
wych dyktatur prawicowych we wszyst-
kichtychtrzechkrajach.Dlategotenowe
ruchy polityczne stają się tam bardziej
lewicowe.
Kasia Zgadzam się, że populizm nie jest
ani prawicowy, ani lewicowy. On działa
nazasadziewhateverworks –cokolwiek
działa,tobędziemysprzedawać.A w róż-
nych krajach działają różne hasła. Do-
brymprzykłademjesttuantyuchodźcza
retorykaPiS.Rzeczywistośćsięzmieniła:
wielkiej fali uchodźców u granic Europy
już wcale nie ma – ale retoryka rządu się
nie zmienia, bo ten argument jest wciąż
nośnyspołecznie.Chodziprzedewszyst-
kim o utrzymywanie popularności.
Jak stworzyć alternatywę
dla populizmu
WIĘŹ Jako kluczowe jawi się więc pytanie:
codalej?Czyliberalnademokracjamoże
sięobronićprzedhiperdemokracją?Czy
warto, żeby się broniła? Czy jest szansa,
by do głównego nurtu światowej poli-
tyki wróciło więcej równowagi i odpo-
wiedzialności?CzyteżpolitykaXXIwieku
stała się nieuchronnie bardziej populi-
styczna?
Kasia Trudnomio optymizm.Dobrzeumo-
ściła się w dzisiejszym świecie ta zmak-
donaldyzowana polityka, w której wy-
borcymogąsobiełatwozamówićpewien
zestaw,którybędziedlanichnajbardziej
satysfakcjonujący.Coprawda,niebędzie
onzbytdobrzezaspokajałapetytu,aleteż
niebędziedoraźniedużokosztował.Nie
będzie niósł ze sobą wielu wartości od-
żywczych, ale jakoś będzie pełnił swoją
funkcję.
Taka oferta polityczna jest trudna do
przebicia. Bo chociaż ostatecznie okaże
się, że odżywiany fast foodem organizm
słabnie i przedwcześnie umiera, to jak
stworzyćalternatywęwobecpopulizmu?
Dopóki polityka będzie traktowana jako
właśnie taki McDonald’s dla obywateli –
zestaw opcji łatwych i lekkostrawnych –
topopuliścizawszebędąw takichkonkur-
sachwygrywali.Powiedzenie„Bądźodpo-
wiedzialnyi ciężkopracuj”jestdużomniej
popularneniżobietnica„mytozaciebie
załatwimy i dofinansujemy każde twoje
kolejnedzieckopowyżejpierwszego”.Dla-
tego sytuacja jest niezwykle trudna.
29. Kasia ∙ Majmurek ∙ Radziejewski ∙ Halcewicz-pleskaczewski ∙ Nosowski28 WIĘŹ wiosna 2018
Majmurek Wielezależyodtego,jaknaten
kryzysdemokracjiliberalnejodpowiedzą
elity. Jak poradzi sobie we Francji Ma-
cron,cosięwyłoniw Niemczech,czyprze-
trwa Angela Merkel? Jak ten francusko
‑niemiecki duet popcha dalej Unię Euro-
pejską, jak zreformuje tę strukturę, czy
będziew stanieuczynićjąnawetnietyle
bardziejdemokratyczną,ileprzynajmniej
bardziej zalegitymizowaną wśród oby-
wateli? Jak sprawdzą się u władzy te siły,
które uznajemy tu za populistyczne: na
Węgrzech, w Polsce, w Stanach Zjedno-
czonych? Wszystko zależy zatem z jed-
nej strony od zdolności adaptacji bar-
dziejgłównonurtowychelitpolitycznych,
a z drugiej strony – od zdolności dowo-
dzeniatychnowychsiłpopulistycznych.
PrzykładPolskijesttuciekawy.Z jednej
strony partia populistyczna dużo się na-
uczyłaodczasu,gdypoprzedniorządziła,
a z drugiej – robi cały czas błędy, które
już dawno powinny były ją wykończyć.
Ale nie wykańczają, bo opozycja parla-
mentarna nie rozumie, że zasady gry się
zmieniły –onaciąglegraw siatkówkę,nie
zauważając, że obecnie gramy w hokeja
na lodzie. Dlatego u nas ten układ po-
pulistycznymożetrwaćspokojniedrugą
kadencję.
Radziejewski Zdecydowanie zbyt prosta
jestdychotomia:dobrerządyelit –złypo-
pulizm. Spójrzmy na Donalda Tuska, bo
onjestw Polscegłównymkontrapunktem
dladzisiejszychrządówKaczyńskiego.Czy
onrzeczywiścieprowadziłtakąodpowie-
dzialnąpolitykę?W pewnymsensieonteż
byłpopulistą,tylkoinnegoetapu,innych
grupinteresu,innychelit.CoTuskzrobił,
żeby zapobiec lawinowemu zadłużeniu,
któreprzypadłoakuratnajegokadencję?
Po bardzo długich bojach wreszcie pod-
wyższyłwiekemerytalny –towłaściwie
jedynarzecz.A pozatym:kreatywnaksię-
gowośćw wykonaniuJackaRostowskiego,
upychanie długu do funduszu drogo-
wegoitp.DoktrynąrządzeniaTuskabyła
koncepcja satysfakcji tu i teraz. On miał
mnóstwo tanich zagrań pod publiczkę.
Po drugie, populizm wcale nie musi
być zły. Może być bardzo pozytywny. Po-
wiedziałbym,żeczęstowręcznależałoby
modlićsięo populizm –wtedy,gdymamy
zamknięte,wyalienowaneelity.Gdyelity
mają prestiż, pieniądze, sławę i żadnej
konkurencji – rozleniwiają się. W takiej
sytuacjipopulizmmożebyćczymśozdro-
wieńczym,zmuszającymdowysiłku,do
rywalizacji.
Padłopytanieo szanseliberalnejdemo-
kracji w tej sytuacji. Podkreślam, że uwa-
żam się za republikanina i dla mnie libe-
ralna demokracja to jedyny sprawdzony
modelrepubliki,jakidziśmamy.Otóżsy-
tuacjajestbardzopoważna.Dramatyczny
jestpoziomwiedzyobywateli.Odobywa-
telaoczekujemyodpowiedzialnych,racjo-
nalnych decyzji, ale w procesie edukacji
on nie otrzymuje wiedzy o tym, jak wy-
glądająkluczoweprocesypolityczne.
W skali globu zauważalne jest ewolu-
cyjne odchodzenie od demokracji libe-
ralnej – i to jeszcze przed Trumpem czy
Kaczyńskim. Od roku 2000 liczba demo-
kracjiliberalno‑demokratycznychw skali
świata spada. A te, które pozostają – są
coraz mniej stabilne.
Kasia Wciąż bym się jednak nie zgodziła,
że z samą liberalną demokracją coś jest
nie tak. Oczywiście niewykluczone, że
jejelitysobienieradzą.Byćmożejednak
liberalnademokracjazostałapozbawiona
mocyniez powoduwłasnychbłędów,lecz
ze względu na zmianę struktury geopo-
30. Społeczeństwo d Pogodadlapopulistów
Zmakdonaldyzowana hiperdemokracja 29
litycznej i ekonomicznej, na wytworze-
nie się instytucji przekraczających gra-
nice poszczególnych państw?
Wspomniał Pan o słabej edukacji oby-
watelskiej. Jako wykładowca mogę do-
dać – i to jest dla mnie jakieś światełko
w tunelu – że w przypadku studentów
w ostatnim czasie nastąpiła szybka edu-
kacjapolityczna.RządyPiSmająpodtym
względemgłębokiwaloredukacyjny.Prze-
szliśmy ostatnio znakomite korepetycje
z trójpodziału władzy czy niezależno-
ści sądów. Jeszcze cztery lata temu moi
studencizupełnieniechcielirozmawiać
o sytuacji politycznej. Mówili mi, że ich
tonieinteresuje,a nawetniedotyczy.I tu
nagle okazało się teraz, że pewne rzeczy
osobiścieichbardzodotyczą!Dochodzą
więc do wniosku, że jednak demokracja
jestdobrem,o którewartozawalczyć.Być
możetoonibędąw staniesprzeciwićsię
populizmowi i, jakkolwiek patetycznie
to zabrzmi, stanąć na straży liberalnej
demokracji.
Majmurek Ważnyjesttenkontekstgeopo-
lityczny. Żyjemy bowiem w takim mo-
menciedziejowym,w którymzestawlibe
ralnademokracja –prawaczłowieka –trój-
podział władzy stopniowo przestaje być
dominującą częścią światowej kultury
politycznej. Nie tylko mniej jest krajów,
które są liberalnymi demokracjami, ale
też coraz częściej do głosu dochodzą
takie siły, które otwarcie odrzucają de-
mokrację liberalną i wzorzec zachodni.
Dobrym przykładem jest to, co się
stałoz Turcjąw ciąguostatnichlatw cza-
sie panowania Erdoğana. Z kraju, który
aspirował do europejskich standardów
i wejścia w tę orbitę świata liberalno
‑demokratycznego, stała się ona krajem,
któryrealizujewłasnąwersjęhiperdemo-
kracjisuwerennej.Podobnyprocesdzieje
sięw Rosjipojelcynowskiej,kiedyzmargi-
nalizowanosiłyaspirującedoprzekształ-
caniaRosjinawzórzachodniejdemokra-
cji liberalnej. To się dzieje na Filipinach,
gdziemamypopulistycznegoprezydenta
RodrigaDuterte.Politycyhiperdemokra-
tyczni rozsadzają też indyjską demokra-
cję. Klęska arabskiej wiosny, w założe-
niach prodemokratycznej, też jest pod
tym względem bardzo znacząca. Proces
ten skończył się albo powrotem do sta‑
tus quo, albo bardzo krwawym chaosem
i upadkiem państwa jak w Syrii i Libii. Je-
dyny pozytywny wyjątek to Tunezja, ale
to trochę mało.
A wkrótce będziemy żyć (albo już ży-
jemy) w świecie, w którym największą
potęgą będzie gospodarka chińska. Za-
tem znaczenie oraz wpływ Chin na in-
stytucjeświatowegoładugospodarczego
będą coraz większe. A to też bardzo ra-
dykalniezmienizasadygrydlaliberalnej
demokracji.Przykładchińskioddziałuje
szczególnie silnie, jak sądzę, na pewne
antydemokratyczne pokusy na peryfe-
riachi półperyferiach –czylitakżew tym
naszym regionie świata.
Radziejewski Chinytorzeczywiścieważny
przypadek,zewzględunaznaczenietego
kraju. I poważna przestroga! Warto prze-
cież dodać, że Chińczycy dokonali histo-
rycznejinnowacjiw dziedzinierywaliza-
cji różnych ustrojów: udało im się usta-
bilizować autorytaryzm. We wszystkich
dotychczasowych studiach politologicz-
nych jako główną wadę systemu autory-
tarnegowskazywanoniestabilność,czyli
szybką dekompozycję po śmierci chary-
zmatycznegolidera,np. Piłsudskiego,Sa-
lazara,Franco.A Chińczycywymyślilimo-
delkolektywnegoustrojuautorytarnego,
31. Kasia ∙ Majmurek ∙ Radziejewski ∙ Halcewicz-pleskaczewski ∙ Nosowski30 WIĘŹ wiosna 2018
którysięregularniereprodukuje,maswój
merytokratyczny system rekrutacji i krą-
żeniaelit.Ogólnonarodowejdebatyoczy-
wiście tam nie ma, ale jest debata w wą-
skichkręgacheksperckichw obrębiepartii.
Tooznacza,żepojawiłsiępoważnyry-
wal dla demokracji liberalnej. Chiny roz-
wijająsięszybciej,szybciejredukująbiedę,
wyciągająludziz ubóstwa,rozwiązująpro-
blemyinfrastrukturalne.Krajeszukające
własnej drogi rozwoju będą się teraz za-
stanawiaćnadnaśladowaniemChinpod
względem politycznym. Jest to ogromne
wyzwanie nie tylko dla liberalnej demo-
kracji,alew ogóledlarządówprawai dla
wolności politycznej. Wymaga to wypra-
cowaniakompleksowej,szczegółowej,ale
też syntetycznej odpowiedzi. Nie znam
aktualnienikogow skaliplanetarnej,kto
bytakąodpowiedźmiałnapoziomieedu-
kacji, kultury, debaty publicznej, kluczo-
wychinstytucjipaństwowych.W tymkie-
runku powinna iść ogromna część wy-
siłku elit.
Majmurek Trudno o nadzieję w skali glo-
balnej. Łatwiej o niej mówić w odniesie-
niu do poszczególnych regionów. U nas
pokładałbym nadzieję w tym, że Polacy
na dłuższą metę źle znoszą autoryta-
ryzm. Autorytaryzmy były w Polsce sto-
sunkowomiękkie,nawetPRL,zwłaszcza
po 1956 roku, była systemem średnio re-
presyjnym w porównaniu z innymi kra-
jami obozu.
Radziejewski W Polscemamywięcejprze-
słanek do nadziei ze względu na naszą
specyfikę.U naswciążrośniew siłęklasa
średnia – a to ona jest najstabilniejszą
podstawąrządówprawai systemówwol-
nościowych.Sąteżteobywatelskiekore-
petycje, o których Pani mówiła. W prze-
szłości bywało tak, że gdy wokół szalały
absolutyzmy,Polskażyław systemienaj-
bardziejwolnościowym.Miejmynadzieję,
że historia się powtórzy.
Kasia Ważnejestteżto,żePolskacałyczas
jestw UniiEuropejskiej,żestanowiczęść
większej całości. Próby poważniejszego
oddalenia nas od UE czy zwłaszcza wyj-
ścia poza jej obręb mogą zrodzić odruch
buntuprzeciwkoautorytarnejwładzy.Do-
tyczy to choćby rolników, którzy byliby
pozbawieni dotacji bezpośrednich. Sęk
w tym, że coraz bardziej obawiam się, iż
to odejście od populistycznego autory-
taryzmu z tą całą jego populistyczną fa-
sadą będzie miało charakter gwałtowny
i będzie zmianą rewolucyjną – a ja bar-
dzo chciałabym, żeby była to zmiana ła-
godna i spokojna. •
Katarzyna Kasia – ur. 1978, doktor filozofii, kierowniczka Katedry Teo‑
rii Kultury, prodziekan Wydziału Zarządzania Kulturą Wizualną Akademii
SztukPięknychw Warszawie,staławspółpracowniczka„KulturyLiberalnej”.
Jakub Majmurek – ur. 1982, publicysta, krytyk filmowy, związany ze śro‑
dowiskiem „Krytyki Politycznej”. Absolwent krakowskiego filmoznawstwa
oraz Instytutu Studiów Politycznych i Międzynarodowych UJ.
Bartłomiej Radziejewski – ur. 1984, politolog, publicysta, dyrektor think
zine’u „NowaKonfederacja”(nowakonfederacja.pl).W przeszłościzwiązany
z redakcjami kwartalników „Fronda” i „Rzeczy Wspólne”.
32. Społeczeństwo d Pogodadlapopulistów
31
Powrót na Kosowe Pole
Co łączy populizmy
w byłej Jugosławii
i Europie Zachodniej
Nenad Stefanov
Ci, którzy uznają, że skłonności do populizmu są
właściwe pewnym narodom, ulegają złudzeniu, które
usiłują stworzyć sami populiści – że populistyczne
rządy mają charakter monolityczny oraz szerokie
oparcie w narodzie.
W księgarni, którą cenię, a która niewątpliwie należy do najlepiej zaopa-
trzonych w moim mieście, kupiłem niedawno imponujące dzieło Man-
freda Hildermeiera Geschichte Russlands [„Historia Rosji”]. Wdałem się
w rozmowę z księgarką o książce, której jeszcze nie znała.
Duże wrażenie wywarły na niej zwłaszcza obszerne ramy czasowe
tej syntezy dziejów Rosji (od średniowiecza do rewolucji październi-
kowej). W pewnej chwili kobieta stwierdziła, że na Kremlu zawsze po-
trzebne były rządy silnej ręki, bo taka jest najwyraźniej mentalność
mieszkańców Rosji, którzy się na nie godzili. Przez moment byłem tak
zaskoczony, że nie wiedziałem, co powiedzieć; bąknąłem tylko, że można
mieć w tej sprawie różne poglądy...
„Tam” zawsze tak „to” wyglądało?
W osłupienie wprawił mnie fakt, że moja rozmówczyni, z pewno-
ścią osoba o poglądach liberalno‑lewicowych, doszła do wniosku na
pierwszy rzut oka sprzecznego z wyznawanym przez nią światopoglą-
dem, a mianowicie że całym narodom można przypisać określone ce-
33. Nenad Stefanov32 WIĘŹ wiosna 2018
chy ponadhistoryczne. Już po chwili uświadomiłem sobie jednak, że
takie szufladkowanie wcale nie jest czymś nadzwyczajnym również
w środowiskach „postępowych”. Już od dawna – a obecnie coraz czę-
ściej – słyszymy i czytamy, że na wschód i południe od Europy Środkowej
demokracja jest słabsza, a ład polityczny kształtuje symbiotyczna relacja
między narodem a przywódcą. Można nad tym co prawda ubolewać, ale
tam tak po prostu jest, bo mieszkańcy tego regionu inaczej nie potrafią.
Zgodnie z takim postrzeganiem rzeczywistości po-
pulizm jest zatem w Europie Południowo‑Wschodniej
czymś zupełnie normalnym. Jeżeli zaś występuje on
w społeczeństwach Zachodu, mamy do czynienia ze zja-
wiskiem nienormalnym, a wręcz – jak pokazują obecnie
zwłaszcza reakcje na politykę nowego prezydenta Stanów
Zjednoczonych – ze skandalem.
W takim ujęciu autorytaryzm i populizm niejako ko-
relują z położeniem geograficznym, stanowią zjawiska en-
demiczne dla Południa i Wschodu naszego kontynentu,
zaś w jego środkowej i zachodniej części są czymś niejako
przeflancowanym, a więc wyjątkowym.
Jak już stwierdziłem, takie schematy mentalne wcale nie cechują
jednej konkretnej opcji światopoglądowej. Można je odnaleźć u osób
zarówno o poglądach konserwatywnych, jak i liberalnych oraz so-
cjaldemokratycznych. Charakterystyczne dla twórców takich „men-
talnych map” Europy z podziałem na społeczeństwa otwarte i mniej
otwarte jest pomijanie szczegółowej analizy konkretnych uwarun-
kowań społecznych, a przecież to dopiero ich poznanie pozwala for-
mułować wnioski o cechach wspólnych i różnicach między danymi
społecznościami.
Ci, którzy tak postrzegają rzeczywistość, ulegają jednak przede
wszystkim złudzeniu, które usiłują stworzyć sami populiści – miano
wicie, że populistyczne rządy mają charakter monolityczny oraz szerokie
oparcie w narodzie.
Tak na przykład w przededniu wojny domowej w Jugosławii bez
zastrzeżeń uwierzono w obrazki „narodu stojącego murem za wodzem”
i chętnie wzięto medialną inscenizację za rzeczywistość społeczną.
Symptomatyczne było tu przemówienie rządzącego wówczas w Serbii
Slobodana Miloševicia na Kosowym Polu w roku 1989 z okazji sześćset-
nej rocznicy stoczonej tam bitwy, w konsekwencji której – zgodnie z na-
rodową narracją – upadło średniowieczne państwo serbskie i rozpoczęło
się trwające przez pięć stuleci panowanie tureckie. Według mediów za-
chodnich słów serbskiego przywódcy słuchało około 600 000 ludzi, we-
dług miejscowych – ponad milion.
W populizmie kult
jednostki jest sprawą
drugorzędną.
Mamy do czynienia
przede wszystkim
z kultem narodu,
kultem vox populi.
34. Społeczeństwo d Pogodadlapopulistów
Powrót na Kosowe Pole 33
Patrząc ze wspomnianej wyżej perspektywy, uznającej popu
lizm w Europie Południowo‑Wschodniej za regułę, zbiegły się tu nie-
jako w sposób naturalny trzy ważne elementy: po pierwsze, przemawiał
przywódca; po drugie, przemawiał do licznie zgromadzonych członków
swojego narodu; po trzecie, w historycznie ważnym miejscu mówił o „ich”
historii.
W takim ujęciu to historia jest najsilniejszym spoiwem łączącym
wodza i naród; to ona ukazuje rzekomo głęboką więź między narodem
a jego władcami oraz jej korzenie, które mają sięgać zamierzchłej prze-
szłości. Nieprzypadkowo więc wspomniana księgarka – mając przed
oczami podtytuł dzieła Hildermeiera (od średniowiecza do rewolucji
październikowej) – doszła do wniosku (podtytuł jest tu oczywiście cał-
kowicie niewinny), że „tam” zawsze tak „to” wyglądało.
Na Kosowym Polu, w obecności „swoich” Serbów, Slobodan Miloše-
vić stał się niejako ikoną, zwizualizowanym ideałem tego, czym w tej czę-
ści Europy jest populizm. Nieprzypadkowo w kolejnych latach widzowie
telewizyjnych wiadomości słyszeli pojęcie „przywódcy Serbów” – nie
odczuwając zapewne potrzeby dodatkowych wyjaśnień – gdy mowa była
o politykach, którzy zdecydowali się przemocą przekształcić kontrolo-
wane obszary w strefy jednorodne etnicznie.
Populizm jako odpowiedź na kryzys
Ostatnie dyskusje o nowym populizmie w społeczeństwach Zachodu
ukazują tymczasem fakt, że – pomimo odmiennych uwarunkowań wyj-
ściowych – posiada on wiele podobieństw do wyżej opisanych zjawisk.
Trzeba podkreślić, że w ramach naukowych badań nad populizmem
w Europie Południowo‑Wschodniej już od dłuższego czasu konstatuje
się jego „nowoczesność”, postrzegając go jako reakcję na doświadcze-
nia kryzysu społecznego, mające o wiele mniej wspólnego z mitami roz-
maitych narodowych Kosowych Pól i innych pól bitewnych (również
przyprawiającymi zresztą o ból głowy), niż twierdzą często publicyści
głównego nurtu.
Krytyczna refleksja nad populizmem, który pogrążył byłą Jugosła-
wię w wojnie, rozpoczęła się niemal równolegle z jego ekspansją. W roku
1993, gdy kryzys i wojna osiągnęły swoje pierwsze apogeum, ceniony bel-
gradzki socjolog Nebojša Popov zajął się zagadnieniem, w jaki sposób to
zjawisko – raczej marginalne w dotychczasowej historii Serbii – mogło
stać się na tyle dominujące, by zapewnić utrzymanie się u władzy części
dawnej elity politycznej, wywodzącej się z ideologii realnego socjalizmu.
Popov zadał sobie pytanie, dlaczego znaczna liczba obywateli poparła
przedstawiciela elity, która w gruncie rzeczy utraciła już legitymację do
35. Nenad Stefanov34 WIĘŹ wiosna 2018
sprawowania rządów, i na tak zwanych mityngach prawdy (przypomi-
nających obecne protesty ruchu Pegida w Niemczech) demonstrowała
w całej Serbii przeciwko „kłamstwom” rozpowszechnianym w innych
republikach jugosłowiańskich oraz ignorowaniu prześladowań kosow-
skich Serbów.
Przyczyniła się do tego koincydencja dwóch czyn-
ników: po pierwsze, głęboki kryzys gospodarczy, który
zniszczył skromny jugosłowiański dobrobyt, a po drugie,
związany z tym zjawiskiem kryzys legitymizacji systemu
politycznego, uchodzącego za stosunkowo liberalny w po-
równaniu z innymi krajami socjalistycznymi.
W połowie lat 80. XX wieku wśród robotników – do-
datkowo wzburzonych faktem, że coraz gorzej żyło im się
w państwie, które oficjalnie było „ich” państwem – za-
częły się nasilać strajki i narastało niezadowolenie. Ten
wybuch gniewu sparaliżował zdecydowaną większość
funkcjonariuszy partyjnych, ale znalazł się wśród nich
jeden, który podchwycił hasła protestujących, obiecując
robotnikom „rewolucję antybiurokratyczną” i ciskając
gromy w „establishment”.
Slobodan Milošević spełnił swoją obietnicę – jednak w inny spo-
sób, niż zapewne oczekiwało wielu niezadowolonych. Po pierwsze, rze-
czywiście dokonał czystki w aparacie partyjnym – tyle że jej ofiarą padli
działacze opowiadający się za reformami i przemianami demokratycz-
nymi, co wzmocniło konserwatywne siły w partii i państwie. Po drugie,
dzięki mediom oraz licznym intelektualistom – wcześniej nastawio-
nym „krytycznie”, a teraz „patriotycznie” – udało mu się skanalizować
nieskonkretyzowany, motywowany społecznie gniew i skierować go
w inną stronę.
Główną metaforą kryzysu stało się w tej narracji Kosowo. Dokonano
reinterpretacji kryzysu ekonomicznego i politycznego, przedstawiając go
jako kryzys o charakterze narodowo‑państwowym. Jak twierdzono, nega-
tywne tendencje będą się utrzymywać dopóty, dopóki Serbia pozostanie
podzielona na trzy części (Serbię Centralną oraz autonomiczne prowin-
cje Kosowo i Wojwodinę); kres zbrodniom Albańczyków (wyznawców is-
lamu) na mniejszości serbskiej (wyznawcach chrześcijaństwa) w Kosowie
może położyć jedynie likwidacja autonomii tej prowincji. Kwestia nie-
zbędnych reform gospodarczo‑politycznych została zastąpiona kwestią
organizacji państwa, a następnie, przedstawianą coraz bardziej patetycz-
nie, kwestią przetrwania narodu. Przemianę tę antropolog kultury Ivan
Čolović oddał w popularnym stwierdzeniu: „Przyszli [protestować] jako
robotnicy, rozeszli się jako Serbowie”.
Pożywką dla
serbskiego populizmu
było przywoływanie
islamskiego zagrożenia
ze źródłem w Kosowie.
Serbii przypisywano
zadanie ostrzegania
Europy przed
niebezpieczeństwem
islamu.
36. Społeczeństwo d Pogodadlapopulistów
Powrót na Kosowe Pole 35
O sukcesie Miloševicia zadecydował przede wszystkim aparat re-
presji – w przeciwieństwie do Pegidy nie wszyscy uczestnicy „mityngów
prawdy” przybyli na nie dobrowolnie. Całe zakłady pracy zwożono na
miejsce autobusami, co robotnicy znali już z obchodów świąt socjali-
stycznych. Ludzie wyrażający odmienne przekonania, które można było
jeszcze usłyszeć w roku 1987 i 1988, byli coraz bardziej spychani na mar-
gines. W najważniejszych dziennikach i mediach audiowizualnych de-
cydentami zostali ludzie Miloševicia. To ważna różnica w stosunku do
współczesnych ruchów populistycznych, które nie potrzebują takiego
wsparcia sterowanych przez siebie środków masowego przekazu.
Należy jednak podkreślić, że główne postaci owych sterowanych
mediów wcale nie występowały jako część obozu władzy, lecz wręcz
przeciwnie – przedstawiały się jako bojownicy przeciwko ogólnojugo-
słowiańskiemu „establishmentowi”, jako outsiderzy domagający się
większej roli Serbii w ramach federacji jugosłowiańskiej oraz piętnujący
niesprawiedliwe traktowanie swojej ojczyzny i eksploatowanie jej gospo-
darki przez inne republiki.
W takiej konstelacji reprezentanci nowego populizmu mogli się kre-
ować na przedstawicieli narodu niezasłużenie znajdującego się wśród
przegranych w obrębie federacji, z której korzyści czerpały wyłącznie re-
publiki położone na północy. Nie trzeba tu chyba specjalnie podkreślać
podobieństw tej narracji do nagonki współczesnych populistów na Unię
Europejską.
Solidarność narodowo‑etniczna zamiast dobrobytu
Koniec wojny i rozpad Jugosławii oraz upadek reżimów autorytarnych
na tym obszarze – zwłaszcza w Chorwacji i Serbii – który nastąpił mniej
więcej na przełomie wieków XX i XXI, oznaczał początkowo koniec bez-
względnej politycznej dominacji populizmu o zarysowanych powyżej
cechach. Jednak kryzys nękający z różnych powodów od ponad dwóch
lat niemal wszystkie państwa byłej Jugosławii uświadamia, że zwłaszcza
w trudniejszych czasach wizja „narodu” jako jednorodnej, bezpiecznej ca-
łości zawsze może silnie oddziaływać jako pozorny stabilizator społeczny.
Fakt, że tak się właśnie dzieje, wiąże się nie tyle z rzekomą „men-
talnością bałkańską”, ile z niknącymi szansami na pomyślną przyszłość,
przez długi czas utożsamianymi z perspektywą przystąpienia do Unii
Europejskiej. Gdy po roku 2008 perspektywa ta zaczęła się stawać coraz
mniej prawdopodobna, w Macedonii doszło do autorytarnego zwrotu,
który pogrążył ten kraj w głębokim kryzysie politycznym. O tym zaś, że
przystąpienie do UE nie musi oznaczać automatycznego zerwania z po-
pulistycznymi praktykami, świadczy z kolei trwający już od dwóch lat
37. Nenad Stefanov36 WIĘŹ wiosna 2018
okres niestabilności politycznej w Chorwacji, gdzie część elit politycz-
nych kokietuje wyborców skrajnie prawicową symboliką.
Wszystkiete,różnorodnepodwzględemgenezy,odmianypopulizmu
wykazują istotne podobieństwa. Te charakterystyczne cechy ujawniły się
dla Europy po raz pierwszy w tak radykalnej formie właśnie w Jugosła-
wii, w latach osiemdziesiątych XX stulecia, w okresie przejściowym po
zakończeniu „złotego wieku” (jak Eric Hobsbawm określa lata 60. i 70.).
Poniżej chciałbym wskazać na cztery takie charakterystyczne ele-
menty, dostrzegalne obecnie również w Europie Zachodniej.
Po pierwsze, w okresach kryzysu idea solidarności narodowo
‑etnicznej zastępuje niezrealizowaną wizję ogólnospołecznego do-
brobytu. Skoro niemożliwa staje się realizacja obietnic powszechnej
szczęśliwości, to należy przynajmniej zapobiec temu, by z okruchów do-
statku nie korzystali „inni”, lecz tylko członkowie „właściwego” narodu.
Po drugie, w populizmie kult jednostki jest sprawą drugorzędną.
Mamy do czynienia przede wszystkim z kultem narodu – kultem, jak
to ujął Ivan Čolović, vox populi. Milošević nie aspirował do roli wiel-
kiego wodza, a raczej tuby przekazującej prawdy o znaczeniu ponad
historycznym, zawsze płynące ze wspólnoty narodowej. To, co narodowe
(narodno), było autentyczne, a tym samym prawdziwe. Krytycy władzy
nie mogli być natomiast prawdziwymi Serbami (czy też Chorwatami, Al-
bańczykami itp.), lecz tylko elementami „nienarodowymi” (nenarodni).
Po trzecie, kluczowe znaczenie w tej koncepcji przypada postawie
izolowania się i wykluczania „innych”. Pożywką dla serbskiego populi-
zmu było – jak zaznaczono już wyżej – przywoływanie islamskiego za-
grożenia ze źródłem w Kosowie. Lata 90. XX wieku stały pod znakiem
retoryki antymuzułmańskiej, w której Serbii i Serbom przypisywano za-
danie ostrzegania Europy przed niebezpieczeństwem islamu i jej obrony
w wojnie z Bośniakami. Tragiczny jest fakt, że wspomnianego aspektu nie
dostrzegli adresaci tej retoryki na Zachodzie.
Po czwarte, nie ulega wątpliwości, że fundamentalnym warunkiem,
który umożliwił dominację populizmu jako formy rządów, była zaryso-
wana powyżej „obróbka” sfery publicznej. Kanadyjski badacz Chip Ga-
gnon zauważył, że mówienie o populistycznej mobilizacji jest mylące.
W rzeczywistości ma miejsce coś przeciwnego – demobilizacja opinii
publicznej oraz blokada i marginalizacja wszystkich innych sił społecz-
nych, dzięki czemu tworzy się przestrzeń, w której mogą dominować
praktyki populistyczne.
Cechą szczególną populizmu jako formy sprawowania władzy – nie-
zależnie od tego, gdzie się z nim spotykamy – jest jednak właściwa mu
dynamika eskalacji. Ruchy i reżimy populistyczne nie są w stanie speł-
nić obietnicy dobrobytu danej narodowi, wskutek czego grupy społeczne
38. Społeczeństwo d Pogodadlapopulistów
Powrót na Kosowe Pole 37
stanowiące ich zaplecze doznają nieustannego zawodu. Aby w takiej sy-
tuacji zachować władzę, potrzebne są więc coraz to nowe formy eskala-
cji. W Jugosławii taka taktyka populistycznego reżimu doprowadziła do
rosnącej destabilizacji i w końcu do wybuchu wojny domowej. •
Tłum. Kamil Markiewicz
Pierwotna wersja tekstu ukazała się w kwartalniku „Ost‑West Europäische Perspektiven”
2017, nr 3, wydawanym we Fryzyndze przez niemiecką kościelną fundację „Renovabis”
wspierającą inicjatywy katolickie w Europie Środkowej i Wschodniej. Niniejsza wersja
tekstu została przygotowana przez autora specjalnie dla „Więzi”.
Nenad Stefanov – doktor historii, koordynator Interdyscyplinarnego
Centrum „Crossing Borders – Border Crossings” na Uniwersytecie Hum‑
boldtów w Berlinie. Wykłada historię Europy Wschodniej i Południowej na
uniwersytecie w Lipsku. Był współpracownikiem Centrum Dokumentacji
Wojny 1991–1999 w Belgradzie.
Bibliografia:
1. Serbiens Weg in den Krieg. Kollektive Erinnerung, natio
nale Formierung und ideologische Aufrüstung, red. Tho‑
mas Bremer i in., Berlin 1998.
2. I. Čolović, Bordell der Krieger. Folklore, Politik und Krieg,
Osnabrück 1994.
3. I. Čolović, Polityka symboli. Eseje o antropologii poli
tycznej, przeł. M. Petryńska, Kraków 2001.
4. V. P. (Chip) Gagnon, The Myth of Ethnic War. Serbia and
Croatia in the 1990s, Ithaca–London 2004.
Andrzej St. Kowalczyk
Sawinkow
BorysSawinkow,początkowosocjalistai terrorysta,w 1917
roku opowiedział się po stronie demokracji i walczył z bol‑
szewikami.Organizowałpowstaniazbrojne,a w roku1920
współdziałałz Piłsudskim.Zwarta,ważącasłowabiografia
napisana jest z bliska, z wyczuciem niuansów, na podsta‑
wie wnikliwych studiów źródłowych.
232 s., cena 35,49 zł
Dofinansowano ze środków Ministra
Kultury i Dziedzictwa Narodowego
Nowość
W naszej księgarni internetowej 20% taniej!
tel./fax (22) 828 18 08 www.wiez.pl
39. 38 WIĘŹ wiosna 2018
Niemiecki populizm środka
Andreas Lob‑Hüdepohl
w rozmowie z Tomaszem Kycią
Ludzie mawiają: „chętnie chodzę do mojego Turka
za rogiem, bo wspaniale gotuje!”. Pojedynczy obcy jest
nawet akceptowany. „Ale on przecież nie jest taki jak
ci inni Turcy!” To właśnie populistyczny wzór myślenia.
Tomasz Kycia Czy również w Niemczech
nastała godzina populistów? Czy są oni
powodem do zmartwienia?
Andreas Lob‑Hüdepohl Populiścirzeczy-
wiściemająterazdobrąkoniunkturę.Ale
populistycznenurtyi partiew parlamen-
tachlandowychbywałyjużwcześniej.Pa-
trząc na inne kraje, właściwie mogliby-
śmy być spokojni. Alternatywa dla Nie-
miec(AfD)rozwinęłasięz czasemw partię
prawicowo‑populistyczną, choć w fazie
założycielskiej wcale taką nie była. Te-
raz w wyborach do Bundestagu osią-
gnęła od razu 12,6%. To dużo, ale nie
jest to niepokojące. Pozostałe 87,4% to
nie są partie populistyczne. Choć mamy
w nich do czynienia z populistycznymi
pokusami.
Kycia W lipcu 2017 r., po publikacji badań
Fundacji Bertelsmanna na temat populi-
zmu w Niemczech, większość publicy-
stów twierdziła, że nie ma powodu do
obaw.Alejeślijakaśpartiapopulistyczna
za pierwszym podejściem osiąga prawie
13procentw wyborachparlamentarnych,
to chyba powinniśmy się martwić? Czy
cośsięzmieniłow systemiepolitycznym
Niemiec i w myśleniu Niemców?
Lob‑Hüdepohl Na pewno jest powód do
zastanowieniasię,dlaczegotakwielulu-
dziwybrałoAfD –i toludzi,którzyniena-
leżelidoprawicowegospektrumpolitycz-
nego.Mamybowiemdoczynieniaz przy-
pływemelektoratuz lewicyorazześrodka,
najmniej z Zielonych. Nie jestem zanie-
pokojony o system polityczny w Niem-
czech. Ale przepływ elektoratu rzeczy-
wiściemnieniepokoi,ponieważzmieniły
się nastroje polityczne i poziom debaty.
Kycia NiejestPanzaniepokojonyo system
politycznyw Niemczech,bood1949roku
dobrze funkcjonuje podział władzy. Na-
wet 13% dla populistycznej partii w Bun-
destagu tego spokoju nie zachwieje?
Lob‑Hüdepohl Nie od razu. Ale jeśli po-
zostałe partie zaczną przejmować i pro-
mowaćważneczęściprogramuAfD,tona
dłuższą metę może dojść do zmiany sys-
temu politycznego w Niemczech. I tego
faktycznie bardzo bym się obawiał.
Zresztą niezależnie od tego, czy AfD
dostała się do Bundestagu, czy nie – je-
40. Społeczeństwo d Pogodadlapopulistów
Niemiecki populizm środka 39
stem zaniepokojony radykalizacją, któ-
rejskutkidotykająnajbardziejzagrożone
grupy społeczne w Niemczech. Mam na
myśli nie tylko uchodźców, którzy przy
byli do Niemiec w ostatnich dwóch la-
tach i pewnie w najbliższym czasie będą
jeszczeprzybywać.Badaniapokazująro-
snącą niechęć do bezdomnych. Drama-
tyczniewzrastateżw Niemczechsubtelna
wrogość do niepełnosprawnych. Mamy
więc już grupy ofiar, które cierpią nieza-
leżnie od tego, czy w parlamentach za-
siadająpartieprawicowo‑populistyczne.
Martwi mnie to oczywiście jako teologa
i człowieka Kościoła.
Kycia Ale odpowiedzialnością za stygma-
tyzację tych grup nie można chyba obar-
czać AfD?
Lob‑Hüdepohl Zastygmatyzacjęniepełno-
sprawnychw ścisłymznaczeniunie.Lecz
niepokójbudząprawicowo‑populistyczne
wzory myślenia obecne w głównym nur-
cie, w samym środku społeczeństwa (ra-
dykalnaAfDjestodtegośrodkawyraźnie
oddalona). Istnieje ogromna liczba wzo-
rówmyśleniawykluczającychinnegrupy
społeczne: w samym środku związków
zawodowych, w samym środku CDU czy
SPD, w samym środku Kościoła ewange-
lickiego czy katolickiego.
Kycia Mógłby Pan podać przykłady?
Lob‑Hüdepohl Ksenofobiczna postawa
może się wyrażać w odniesieniu do róż-
nychgrup.Możetobyćagresjaprzeciwko
uchodźcom z ostatnich lat, ale również
przeciwko muzułmanom żyjącym tutaj
już od wielu pokoleń albo przeciwko lu-
dziom, którzy całkiem legalnie migrują
wewnątrz Unii Europejskiej: przeciwko
Polakom, Sintim czy Romom.
Kycia To nas, Polaków, zaskakuje, ponie-
ważkojarzymyKościółkatolickiw Niem-
czech raczej jako otwarty na obcych i po-
magający uchodźcom. Gdzie dostrzega
Pan tę ogromną liczbę ksenofobicznych
katolików?
Lob‑Hüdepohl Przedewszystkimistnieje
wiele empirycznych badań z ostatnich
lat, które pokazują, że około 20% prak-
tykujących katolików przyjmuje kseno
fobiczne wzory myślenia. Kieruję grupą
robocząNiemieckiejKomisjiJustitiaetPax,
którazajmujesiętematykąKościołai pra-
wicowego populizmu. Przygotowujemy
ekspertyzędlaniemieckiegoepiskopatu,
ponieważ to właśnie przede wszystkim
biskupi – przy okazji swojego zaangażo-
wania na rzecz uchodźców – z przeraże-
niemzobaczyli,z jakimoporemmusząsię
liczyć wśród duchowieństwa i części ka-
tolikówświeckich.Niektórzyz biskupów
dostająnienawistnemaileodswoichwier-
nych. To oczywiście dużo ich kosztuje.
Taką ksenofobię socjologowie opisu-
jąjakowrogośćwobecokreślonychgrup
społecznych. Kryje się za tym fenomen
stygmatyzowania jakiejś grupy ze wzglę
dunajejkonkretnącharakterystycznące-
chę.Naprzykładw Berliniewidujęludzi
żyjącychkompletnieinaczejniżja.Często
jesttodlamniebardzoosobliwe.Niejest
to jeszcze „wrogość wobec określonych
grup społecznych”. Ale jeśli ze względu
na ich inność będę tych ludzi dyskredy-
towałi przypisywałimniższystatusspo-
łeczny,naruszęnietylkopodstawowepra-
wa naszej konstytucji, lecz i Europejską
KonwencjęPrawCzłowiekaoraz –codla
mniejakoteologajestrównieważne –pod-
stawową równość wszystkich ludzi.
ApostołPawełpisze:„NiemajużŻyda
ani poganina, nie ma już niewolnika ani
człowieka wolnego, nie ma już mężczy-
zny ani kobiety, wszyscy bowiem jeste-
41. Andreas Lob‑Hüdepohl ∙ kycia40 WIĘŹ wiosna 2018
ście kimś jednym w Chrystusie Jezusie”
(Gal 3,28).Oczywiście,nadalsąmężczyźni
i kobiety [śmiech]! Ale w Chrystusie nie
ma stopniowania ich wartości. To idea
fundamentalnejrównościludzi.I dokład-
nietojestpodawanew wątpliwośćprzez
fenomen wrogości wobec określonych
grup społecznych.
Kycia PopulizmmartwiPanabardziejw cen-
trum społeczeństwa niż na jego obrze-
żach. Gdzie populizm w Niemczech jest
niebezpieczny, a gdzie raczej normalny?
Lob‑Hüdepohl Problemzaczynasięwtedy,
gdy populistyczne wzory myślenia po-
jawiają się również w centrum społe-
czeństwa albo gdy prowadzą do ręko-
czynów. Wtedy mamy do czynienia ze
skrytym wspieraniem działających cał-
kiem otwarcie prawicowych populistów.
Ktoś może na przykład mówić: „wciąż
jestem członkiem SPD, ale właściwie ra-
cję mają tamci” (w domniemaniu: prawi-
cowi populiści).
Kycia To znaczy, że w populizmie właści-
wie chodzi o zmianę sposobu myślenia
w społeczeństwie, a mniej o realizację
politycznego projektu?
Lob‑Hüdepohl Właśnie tak! W etyce spo-
łecznejrozróżniamymiędzywzoremmy-
śleniaa wzorempostępowania.Kiedymó-
wię o populizmie środka, to mam na my-
śli w znacznym stopniu wzór myślenia.
Ale również wzory myślenia, jak wia-
domo, mogą wpływać na rzeczywistość.
Niekoniecznie w decyzjach wyborców
i nie poprzez przemoc wobec określo-
nych grup. Lecz kiedy wzory myślenia
się zagęszczają, wzmacniają oczywiście
skrajną prawicę.
* Niemieckie powiedzenie „patrzeć ludziom na gębę” pochodzi od Marcina
Lutra, który mawiał, że należy pójść do zwykłych ludzi i patrzeć, jak się wy-
powiadają, by później móc tłumaczyć Biblię na zrozumiały przez nich język.
Kycia Naprzykładsąsiadzzarogumawia:
„właściwie nie mam nic przeciwko Pola-
kom, ale...”.
Lob‑Hüdepohl Właśnie o takie nastawie-
niei myśleniemichodzi.Ludziemawiają:
„chętnie chodzę do mojego Turka za ro-
giem,bowspanialegotuje!”.Pojedynczy
obcy jest nawet przez wielu ludzi akcep-
towany. „Ale on przecież nie jest taki jak
ciinniTurcy!”Towłaśniepopulistyczny
wzór myślenia.
Kycia Czylimożnabyprowokacyjniestwier-
dzić, że możemy być spokojni, dopóki
wzór myślenia nie zmienia się jeszcze
w projekt polityczny i konkretne działa-
nie polityczne?
Lob‑Hüdepohl I tak, i nie. Możemy być
spokojni, jeśli się takie myślenie nie na-
sila. Ale powinniśmy zawsze być niespo-
kojniw obliczuofiarwykluczeniai dyskry-
minacjiwywołanychprzezkażdy,choćby
mały przejaw prawicowego populizmu.
Powinniśmysięzastanowić,dlaczegolu-
dziestająsiępopulistami.Przecieżniesą
nimi od urodzenia.
Kycia Alegdziesągranice?Gdziezaczyna
się według Pana populizm?
Lob‑Hüdepohl Niektórzypytająnawet,czy
populizmniejestabypodstawowymele-
mentem demokracji? Czy populizm nie
oznaczaaby:„patrzećludziomnagębę” *?
To byłaby przecież absolutnie demokra-
tyczna funkcja, gdyby posłowie obser-
wowali ludzi i w ten sposób odczytywali
ich interesy. Ale tego właśnie populizm
nie robi. Bo gdyby „patrzył ludziom na
gębę”,musiałbyprzyznać,żeistniejebar-
dzowielegąb,którereprezentująbardzo
różne postawy i które muszą ze sobą ja-