SlideShare uma empresa Scribd logo
1 de 21
Baixar para ler offline
zima 2016 4 [666]
Indeks 381489
Cena 24,99 zł [w tym 5% vat]
Dlaczego (nie) przemoc?
Tylko pokój jest sprawiedliwy
Zafascynowani przemocą
Trumpizm a wielowersyjność świata
Kłopoty z „Amoris laetitia”
Norma dla człowieka, nie człowiek dla normy
Bauman: „My” bez „onych”
Św. Franciszek i muzułmanie
Libido dominandi Putina
Śladami nazistowskiej architektury
Bulimia zmysłów
256 stron!
Kwartalnik Warszawa rok LIX  nr 4 [666]
Drodzy Państwo!
Widmo krąży po Europie. A właściwie po całym świecie. Stare
widmo, dobrze znane — i nowe równocześnie. Widmo wojny, tra‑
gedii, globalnego nieszczęścia. W światowej polityce mają miejsce
wydarzenia, które jeszcze niedawno wydawały się całkowicie nie
do pomyślenia. Coraz bardziej prawdopodobny wydaje się rozpad
świata, w którym żyjemy.
Ale jest też wojna codzienna. To przemoc, która bywa subtelna.
Wojna zaczyna się od słów. Już nie ma debat, bo oponenta trzeba
„zmiażdżyć”, „zmasakrować”, „zaorać”... Chorujemy na nieprze‑
baczenie. Ochoczo wyznajemy wartości chrześcijańskie, ale ta naj‑
bardziej chrześcijańska z nich — miłość nieprzyjaciół — jakoś nam
skutecznie umyka. Nienawiść wydaje się o wiele bardziej poręczna.
W tym numerze „Więzi” podejmujemy właśnie temat przemocy.
Nasi autorzy zastanawiają się nad fenomenem fascynacji przemocą,
nad umożliwiającymi ją mechanizmami społecznymi i kulturowymi.
Chcemy lepiej zrozumieć, dlaczego przemoc staje się atrakcyjna —
i dlaczego skuteczną odpowiedzią na nią może być tylko nieprzemoc.
Coś bardzo ważnego do powiedzenia o przemocy ma także
papież Franciszek. Stale przestrzega przed „trzecią wojną świa‑
tową w kawałkach”. Przekonuje, że tylko pokój jest święty i spra‑
wiedliwy, a w wojnie przegranym jest nawet zwycięzca.
Jego adhortacja o małżeństwie i rodzinie Amoris laetitia —
o której dużo piszemy w tym numerze jako wielkim wyzwaniu teo‑
logicznym i duszpasterskim — jest także pierwszym dokumentem
Kościoła, w którym tak wyraźnie zwraca się uwagę na problem
przemocy codziennej. Papież podkreśla, że radykalne odrzuce‑
nie przemocy musi się dokonać u korzenia — czyli w ludzkim
sercu. Dlatego pisze: „Jeśli mamy walczyć ze złem, zróbmy to — ale
zawsze mówmy «nie» przemocy wewnętrznej”.
Może wiek XXI powinien być czasem odkrywania na nowo
idei i praktyki walki bez przemocy?
Zbigniew Nosowski
Spis treści
Podziękowania dla Przyjaciół
Niech żyje wojna!?
Marzenie nadal inspiruje. Walka
bez przemocy w XXI wieku
Tylko pokój jest sprawiedliwy
Przemoc, niedostrzegany
grzech główny
Za życiem, byle konsekwentnie
 I. Na sprowadzenie prochów Stanisława
Augusta Poniatowskiego, II. W oczach
świata, III. [tylko pośród naszych imion]
Nota bene
Mosty i mury w Europie
Czytanie świata
Matki Kulejących Aniołów
Z drugiej strony Bugu
Zanim nastąpi polsko‑ukraiński
koniec świata
Historia
Jak powstał pierwszy NZS
5
7
11
20
30
40
52
55
62
70
78
Dlaczego (nie) przemoc?
Piotr M. A. Cywiński
Ks. Alfred Marek Wierzbicki
Bartosz Bartosik
Małgorzata Bilska
Charles C. Camosy
Eugeniusz Tkaczyszyn-Dycki
Daniela Pompei
Martyna Chodykin
Bogumiła Berdychowska
Leszek Biernacki
Rzeczy (nie)pospolite
Wolny i odważny
Duszpasterstwo nawrócone,
czyli pedagogika Franciszka
Norma dla człowieka,
nie człowiek dla normy
rozmowa
Franciszkowa sztuka kochania
Roma locuta, causa non finita
„Amoris laetitia” w perspektywie
prawosławnej
W pustej ławce,  *** [Na obrazku
prymicyjnym napisałem], Planty 7/9
Bulimia zmysłów
rozmowa
Dzieci Abrahama
Święty Franciszek, muzułmanie
i wolność religijna
Dziedziniec dialogu
„My” bez „onych”
Różni ludzie, te same wyzwania
Litery na piasku
R — jak rodzina
95
101
109
122
129
139
146
149
161
165
169
173
Aleksander Hall
Kłopoty z „Amoris laetitia”
Ks. Mirosław Tykfer
Ks. Krzysztof Grzywocz,
Zbigniew Nosowski
Ewa Kiedio
Zbigniew Nosowski
Łukasz Kobeszko
Alfred Marek Wierzbicki
O. Amedeo Cencini,
Aneta Kania
Mohammad as-Sammak
Zygmunt Bauman
Patriarcha Bartłomiej
Michał Zioło OCSO
Duże, ciężkie ciało. Śladami
nazistowskiej architektury
Trumpizm a wielowersyjność świata
dyskusja
Amatorzy zła. Polskie
kino przemocy
nieme kino; Wołyń ’43;
lubię Polskę, bardzo mi przykro
Ksiądz z kobietą w kinie
To jest kino!
Książki
Libido dominandi Putina
Tajemnica sukcesu Sierpnia
Ruch Znak, czyli dwa realizmy
Była taka Rada
W Galerii „Więzi”
Tadeusz Późniak
Na progu
Piękno, które przychodzi
179
191
207
217
222
230
235
238
243
249
250
Zafascynowani przemocą
Jerzy Sosnowski
Bogdan de Barbaro,
Marcin Napiórkowski,
Katarzyna Jabłońska,
Sebastian Duda
Sebastian Smoliński
Mateusz Madejowski
Katarzyna Jabłońska,
ks. Andrzej Luter
Marta de Zuniga
Piotr Sztompka
Piotr H. Kosicki
Andrzej Paszewski
Jerzy Sosnowski
 5
Podziękowania
dla Przyjaciół
Serdecznie dziękujemy wszystkim, którzy odpowiedzieli na nasz apel o pomoc finansową.
W ostatnim okresie wsparcia udzieliły „Więzi” następujące osoby:
Maria Ciemniewska (Poznań), po raz trzynasty
Gizela Anna Daniszewska (Warszawa), po raz drugi
Mariola Deryło (Ostróda)
Agnieszka Fiedor (Kraków)
Krzysztof Jedliński (Warszawa), po raz czternasty
Mirosław Kowalczyk (Ząbki), po raz piąty
Ks. Józef Krasiński (Sandomierz)
Ludwik Lenkiewicz (Gliwice), po raz ósmy
Marcin Listwan (Czernica), po raz dziewiąty
Paweł Sawicki (Warszawa), po raz siedemnasty
Krzysztof Słapczyński (Wrocław)
Jan Alfred Trammer (Warszawa)
Jan Wyrowiński (Toruń), po raz pięćdziesiąty drugi
Maria Wyszyńska (Wołomin), po raz szósty
Jak można pomóc?
Każda forma pomocy jest cenna. Będziemy wdzięczni zarówno za wpłaty jedno­razowe, jak
i regularne (np. w formie stałego zlecenia bankowego). Nazwiska Ofiarodawców będziemy
publikować w kolejnych numerach „Więzi”.
Wpłaty na rzecz statutowej działalności Towarzystwa „Więź” mogą być odliczane od do‑
chodu jako darowizny. Prosimy o przekazywanie wpłat, także dewizowych, na konto:
Towarzystwo „Więź”, 00—074 Warszawa, ul. Trębacka 3
PKO BP S.A. XV O/Warszawa, nr 79 1020 1156 0000 7702 0067 6866
z dopiskiem: darowizna na rzecz działalności statutowej Towarzystwa „Więź”
Zachęcamy Państwa również do prenumeraty redakcyjnej naszego pisma oraz polecania
prenumeraty „Więzi” swoim Bliskim i Przyjaciołom. Warunki prenumeraty — zob. s. 255.
Bez Ciebie nie przetrwa „Więź”!
 7
Dlaczego (nie) przemoc?
Niech żyje wojna!?
Piotr M. A. Cywiński
Żyjemy w świecie coraz bardziej nieznośnym. Może jeszcze nie teraz, ale — nie
bardzo dziś wierzę, by mogło być inaczej — w ciągu najbliższych dwóch dekad
pewnie znowu zaczniemy wzajemnie się mordować. Nie wiem, skąd to się wzięło.
Być może za dawno nie było wojen, więc pokoju nie potrafimy szanować?
Zabawa w wojnę
Pod koniec lat siedemdziesiątych — gdy jako sześcio­‑siedmiolatek biegałem z młod‑
szym kolegą po małej ulicy Górnego Mokotowa — zatrzymał się obok nas jakiś
starszy pan. — W co się bawicie, chłopcy? — zapytał. — W wojnę — szczerze od‑
powiedziałem. Te kilka zdań, które wówczas usłyszałem, sprawiło, że na dłuższy
czas odeszła mi ochota na zabawę w wojnę.
Przypomniało mi się to zdarzenie, gdy kilka lat temu, w słoneczny dzień
3 maja, wyszedłem na spacer z małymi dziećmi do parku. Przed furtką kamie‑
nicy, na chodniku przed własnym domem, natknąłem się na dwóch esesmanów
 8  WIĘŹ  Zima 2016
Piotr M. A. Cywiński
z rosłym wilczurem. To rekonstrukcjoniści — wzbudzający dziś tak bezmyślny
zachwyt rodziców, mediów, polityków...
Czy można, i to w ciągu zaledwie kilku dekad, bardziej przesunąć próg
społecznej tolerancji dla zabawy w wojnę?
Odczłowieczenie jako norma
Gdyby tylko to... Trwogę budzi nagromadzenie kłótliwości, mnożenie wrogów,
szukanie przeciwności, głoszenie nienawiści. Rozsiewa się ta atmosfera po całej
Europie od kilku lat.
Jedni toną w długach, inni nie radzą sobie z falą docierających uchodźców,
sypią się całe modele socjalne, wzrost regionalizmu rozsadza przynajmniej trzecią
część najstarszej unijnej dwunastki, niemalże wszędzie populizm rozpanoszył
się na prawach uczestnika normalnego dyskursu politycznego. Gdziekolwiek
spojrzeć, demokracja się chwieje, a prawdziwych mężów stanu wspominają już
tylko starsze pokolenia.
„Wojna zaczyna się od słów” — to wnikliwe ostrzeżenie powraca. Mówiła
o tym ostatnio s. Małgorzata Chmielewska, wcześniej ostrzegali inni. Ale jeśli
tak jest — jeśli już same słowa rozpoczynają wojny — to czy owa wojna się już
nie zaczęła?
Język medialny spłycił się do zupełnych granic tego, co godzi się jeszcze na‑
zywać językiem. Tego „zmasakrowali”, tamtego „rozjechali”, któryś inny został
„zaorany”. Takim językiem tworzy się wizję stosunków międzyludzkich dążących
jedynie do zgładzenia innych. Całkowitego zgładzenia, ogarniającego nie tylko
na przykład pozycję polityczną czy system światopoglądowy, ale wręcz fizyczne
unicestwienie człowieczego kształtu oponenta. I proszę mi nie mówić, że to tylko
retoryka. Wszak słowa przekazu kształtują emocje, budują wyobraźnię — prze‑
suwają więc granice tego, co dopuszczalne.
Ostatnią dekadę życia poświęciłem ukazywaniu, do czego zmierza odczło‑
wieczanie bliźniego — a tu mam wrażenie, że oto ścieżka odczłowieczania właśnie
ponownie staje się powszechnie przyjmowaną chwalebną normą. Byle stłamsić,
zgnoić, splugawić, zniszczyć...
Nie wiem, czy stoi za tym jakaś frustracja, jakieś lęki podprogowe, niezdol‑
ność komunikacyjna. Czy może jest to naturalna ciągota homo sapiens w obliczu
natłoku jemu podobnych? Szczury ponoć zaczynają się wzajemnie zagryzać tylko
wówczas, gdy przekroczony zostanie jakiś próg ich stłoczenia.
Pokolenie oburzonych egotyków
Kiedy studiowałem w Strasburgu, uczono mnie m.in. historii ekonomii XIX i XX
wieku. Profesor badał dzieje wielkich rodzin — głównie niemieckich — i ewolucję
 9
Dlaczego(nie)przemoc?
Niech żyje wojna!?
ich potęg gospodarczych. Mówił, jak pamiętam, że (w największym uogólnieniu)
typowy model jest taki, że dziadek tworzy firmę i haruje całe życie, by ją utrzymać
i rozbudować; ojciec wyrosły w cieniu wyrzeczeń — ale już korzystając z własnego
wykształcenia — podnosi firmę na najwyż‑
szy poziom; natomiast syn, rozpieszczony
od małego, wszystko marnuje i firma
albo bankrutuje, albo jest odkupywana
przez silniejszą konkurencję, albo w naj‑
lepszym wypadku trafia na giełdę. Zasta‑
nawiam się, czy nie podobnie rzecz się
ma z porządkiem społeczno­‑politycznym.
Oto bowiem mamy pokolenie pierwsze, które odbudowało nasz świat po
wojnie — rzecz jasna, w różnych warunkach na zachodzie i na wschodzie Europy.
Po jednej stronie są to ojcowie wspólnej Europy, a po drugiej — choćby wielkie
wysiłki odbudowy zniszczonych miast oraz próby pozytywistycznego rekon‑
struowania zerwanych i zagrożonych komunizmem więzi społecznych. Właśnie
w tym okresie — nie zapominajmy — rodzą się także wielkie idee ekumenii. W tle
tego procesu nadal dymem pachną wojenne zgliszcza i wciąż rusza się ziemia
skrywająca masowe zbrodnie.
Drugie pokolenie — wyrosłe jeszcze w cieniu pamięci o wojnie — dokonało
rzeczy absolutnie niebywałej: zwyciężyło komunizm, odbudowało we wschodniej
połowie Europy instytucje demokratyczne i scaliło politycznie Stary Kontynent.
Utworzyło unię, o jakiej żadne wcześniejsze pokolenia śnić nie potrafiły. Przed
rodzinnym przedsiębiorstwem „Europa” zajaśniały szanse na realny pokój, bezpie‑
czeństwo i dobrobyt, oparte między innymi na solidarności, którą we wschodniej
części Europy symbolizowały wielomiliardowe wsparcie z Funduszy Spójności.
Ale nagle kolejne pokolenie zaczęło przejmować lejce wspólnego powozu. To
pokolenie najmłodsze, któremu wszystko się należy. To roczniki roszczeniowych
egotyków — owych miałkich intelektualnie „oburzonych”. To pokolenie wiecznie
niezadowolone, które jest w stanie wszystko, ale dosłownie wszystko rozwa‑
lić — nie tworząc przy tym żadnej alternatywnej, długowzrocznej, pociągającej
i rozumnej perspektywy. To dziecinne pokolenie — oderwane od jakichkolwiek
wojen, siłą rzeczy mało zasłużone dla jakiejkolwiek wielkiej sprawy XX wieku,
odważne jedynie „w gębie” — zaczęło przywłaszczać sobie wielkie dokonania
swoich przodków. Ba! Uważać je nawet za swoje własne. A w każdym razie, po‑
dobnie jak wszystko inne — sobie należne.
Biegają więc po mieście z symbolami, których dramatu nie rozumieją. Fo‑
tografują się z bronią w jednym ręku i z napisem „Jestem chrześcijaninem” —
w drugim. Przebierają się w mundury, których wcześniejsze pokolenia by nawet
nie dotknęły. Z marsowymi minami pokazują się w mediach, prowadząc językiem
wojny i zniszczenia debaty o sprawach związanych z normalną kohezją społeczną,
różnicami poglądów, wymianą myśli, budową wspólnego domu różnych wszak
jego mieszkańców.
„Wojna zaczyna się od słów” —
to wnikliwe ostrzeżenie powraca.
Ale jeśli tak — to czy owa
wojna się już nie zaczęła?
 10  WIĘŹ  Zima 2016
Piotr M. A. Cywiński
Szczycą się bohaterami nie własnych czasów, tak jak ostatnio choćby Spra‑
wiedliwymi z doby Zagłady — nie widząc w cichym spotkaniu Franciszka z owymi
Sprawiedliwymi rozpaczliwego okrzyku „Oskarżam!” rzuconego wszystkim,
którzy dla własnej wygody i złudnego bezpieczeństwa wolą dziś zatrzaskiwać
drzwi ginącym.
Znieczulica — ten, być może, najbardziej rozpoznawalny objaw syndromu
chaosu aksjologicznego — prowadzi w jednym kierunku. Jak każda złuda, po‑
grąża jeszcze bardziej.
Muzyczka marsza rżnie!
W ciągu ostatnich kilkudziesięciu miesięcy, być może pod wpływem rosyjskiej
inwazji na Ukrainę, coraz częściej słychać słowa „wojna, wojna!”. Podobnie jak
w roku 1914 i w roku 1939 ton, w jakim pada owo słowo, wskazuje nie tylko na
smutek płynący z realnych obaw. Coraz częściej słyszę w nim tu i ówdzie jakby
nutkę podniecenia, ekscytacji potencjalną wojną, specyficznego stanu emocjo‑
nalnego utrudniającego roztropne rozeznanie.
Model mojego profesora historii ekonomii wskazywałby, że dochodzimy do
momentu bankructwa, wyprzedaży lub wrogiego przejęcia. „Niech żyje wojna!
Muzyczka marsza rżnie...” — śpiewał kiedyś z gorzką ironią Stanisław Grzesiuk.
Czy dziś żaden mądry starszy pan nie potrafi już wybić ludziom z głów zabawy
w wojnę?
Czy otrzeźwią nas tylko kolejne zniszczenia, kolejne wojny, kolejne cierpie‑
nia i — po raz pierwszy od dekad — wyraźny wymóg własnego poświęcenia? Czy
nauczymy się tylko tyle, że co pewien czas krew po prostu musi się polać — bo
inaczej nie będziemy potrafili docenić bardzo banalnego i pięknego czasu pokoju?
Piotr M. A. Cywiński
Piotr M. A. Cywiński — ur. 1972. Doktor historii, działacz społeczny. Od 2006 r. dyrektor
Państwowego Muzeum Auschwitz­‑Birkenau, współtwórca i prezes Fundacji Auschwitz­
‑Birkenau. W latach 2000—2010 prezes warszawskiego Klubu Inteligencji Katolickiej,
obecnie członek Zarządu. Współinicjator odrodzonych Zjazdów Gnieźnieńskich, czło‑
nek Zespołu Laboratorium „Więzi”. Autor kilku książek, m.in. Sny obozowe w pamięci
ocalałych z Auschwitz, Epitafium i inne spisane niepokoje.
 161
Święty Franciszek,
muzułmanie
i wolność religijna
Dzieci Abrahama
Mohammad as­‑Sammak
W czasie średniowiecznych krucjat krzyżowcy opanowali Damiettę, wówczas
małą wioskę, a dzisiaj wielkie miasto 1. Siły egipskich muzułmanów odpierały
atak. Oblężenie trwało długo, ale nie przyniosło rozstrzygnięcia.
Pewnego spokojnego dnia, kiedy nie było walk, z obozu krzyżowców wyszedł
mnich ubrany w charakterystyczny habit, niosąc w ręku tylko Biblię. Nie miał przy
sobie żadnej broni, nawet kija. Muzułmanie byli zaskoczeni, że zbliża się do nich
ktoś z obozu wroga, ale nie ośmielili się zrobić mu krzywdy. Jego strój wskazywał,
że jest mnichem, kapłanem, a Koran wyraża się o chrześcijanach słowami pełnymi
miłości i szacunku, ponieważ są między nimi mnisi i kapłani. Takim kapłanem —
jednym z tych, o których Koran mówi z tak wielkim szacunkiem — był ks. Jacques
Hamel, brutalnie zamordowany w kościele w Saint­‑Étienne­‑du­‑Rouvray we Francji.
Chcę zapewnić obecnego tu arcybiskupa Rouen, że nie tylko jego Kościół stracił
ks. Jacques’a, ale że jest to strata całej ludzkości.
Test religii prawdziwej
Biblia, którą trzymał w ręku mnich z mojej opowieści, również jest uważana za
świętą przez muzułmanów, gdyż jak mówi Koran, została objawiona przez Boga.
	1	 Tekst wystąpienia podczas otwarcia międzyreligijnego spotkania „Pragnienie pokoju”, zorganizo‑
wanego przez Wspólnotę Sant’Egidio, Asyż, 19 września 2016 r. (więcej o spotkaniu: zob. www.
santegidio.org).
 162  WIĘŹ  Zima 2016
Mohammad as­‑Sammak
Jest źródłem rady i wiedzy. Koran mówi wręcz: „I niech lud Ewangelii sądzi
według tego, co zesłał Bóg”. Z tego właśnie powodu muzułmańscy wojownicy
przyjęli mnicha z szacunkiem, ale jednocześnie byli zdezorientowani obecnością
kapłana z obozu wroga. Pytali go: „Kim jesteś? Czego chcesz?”. Odpowiedział,
że chce spotkania z królem.
Po krótkim wahaniu i naradach zabrali mnicha do obozu króla, którym
wówczas był sułtan Al­‑Kamil, kuzyn Saladyna (naprawdę nazywał się on Salah ad­
‑Din Jusuf ibn Ajjub)... Sułtan zadał mu to samo pytanie: „Czego chcesz?” Mnich
odpowiedział: „Pragnę pokoju”. „Ale przecież z nami walczycie...” — zdziwił się
sułtan. „Nie walczymy z wami dla samej
walki. Chcemy, aby nasza droga do Je‑
rozolimy była spokojna i bezpieczna” —
wyjaśnił zakonnik. Na to sułtan odparł:
„A jakże to może się stać?”. Mnich odpo‑
wiedział: „To bardzo proste. Problem zo‑
stanie rozwiązany, jak tylko nawrócicie
się na chrześcijaństwo. Wtedy wszyscy
staniemy się braćmi”.
Sułtan wcale nie wpadł w gniew. Powiedział: „Przedstawię cię muzułmań‑
skim uczonym, z którymi omówisz tę sprawę. Zdecydujecie, która z dwóch religii
jest prawdziwa i kto powinien przyjąć religię drugiego”.
W czasie spotkania, które zorganizował sułtan, jeden z muzułmańskich
uczonych powiedział ze śmiałością, że należy rozpalić ogień i zapytać mnicha,
czy sam przez niego przejdzie. Jeżeli wyjdzie z ognia bez szwanku, oznacza to, że
jego religia, czyli chrześcijaństwo, jest właściwa i muzułmanie powinni ją przyjąć.
Mnich nie myślał długo i odparł: „Zgadzam się. Jeżeli wyjdę z płomieni cały
i zdrowy, to znaczy, że chrześcijaństwo jest prawdziwą religią i wszyscy powin‑
niście się na nią nawrócić. Jeżeli jednak płomienie mnie pochłoną, stanie się tak
z powodu moich własnych grzechów. W takim razie chrześcijaństwo nadal jest
prawdziwą religią”. Sułtan i uczeni byli pod wrażeniem jego głębokiej ducho‑
wości i bystrości umysłu. Rozmowa zakończyła się powrotem mnicha do obozu
krzyżowców wraz z naręczem darów od króla, które do dziś można oglądać przy
jego grobie. Tym zakonnikiem był św. Franciszek z Asyżu, pod którego duchowym
patronatem dziś się tu spotykamy, dzięki Wspólnocie Sant’Egidio.
Pytania retoryczne
Podzieliłem się z Państwem tą historią nie tylko dlatego, że jesteśmy w miejscu
związanym ze św. Franciszkiem, ale również po to, żebyśmy zastanowili się nad
kilkoma pytaniami.
Gdyby św. Franciszek powrócił do żywych i odwiedził dziś miejsca konfliktu
na Bliskim Wschodzie, to w jaki sposób byłby przyjęty przez tzw. Państwo Islam‑
Im bardziej robię w sobie
przestrzeń dla „drugiego”,
tym lepiej rozumiem siebie.
 163
Święty Franciszek, muzułmanie i wolność religijna
DzieciAbrahama
skie i podobne ugrupowania? Czy uszanowano by jego stan duchowny i Pismo
Święte? Czy posłuchano by go i pozwolono mu wyrazić jego przekonania reli‑
gijne? Czy rozmawiano by z nim jako z chrześcijaninem w świetle tego, co Koran
i Prorok Muhammad (pokój z Nim), mówią o chrześcijanach?
Sądzę, że nie potrzebujemy odpowiadać sobie na te retoryczne pytania...
Wszyscy znamy na nie odpowiedź. Znamy losy włoskiego jezuity Paolo Dall’Oglio,
który poświęcił życie ratowaniu muzułmanów i chrześcijan w Syrii. Znamy też losy
syryjsko­‑prawosławnego biskupa Gregoriosa Johanny Ibrahima, którego nie ma
dzisiaj z nami, a którego brak odczuwamy na każdym wydarzeniu organizowanym
przez Wspólnotę Sant’Egidio, a także w wielu miejscach dialogu muzułmańsko­
‑chrześcijańskiego na Bliskim Wschodzie i w innych rejonach.
Wiemy, co stało się z wieloma klasztorami, kościołami i meczetami, które
zostały zniszczone — mimo że Koran opisuje je jako domy Boga, a prorok Ma‑
homet przestrzegał muzułmanów przed wyrządzaniem im krzywdy i zakazywał
muzułmanom wykorzystywać choćby jeden kamień pochodzący z kościoła w celu
użycia ich do budowy domu dla muzułmanów, jako że uważał to za nieposłuszeń‑
stwo Bogu i Jego Prorokowi.
Dialog nie może istnieć bez wolności
Zasady islamu się nie zmieniły. Tekst Koranu jest stały, a nauczanie Proroka ja‑
sne. Zmiana nie nastąpiła ani przed spotkaniem św. Franciszka z dobrotliwym
Al­‑Kamilem w Egipcie, ani po nim. Zmieniło się to, że grupa mściwych, zdespero‑
wanych ekstremistów zawłaszczyła sobie islam i używa go jako narzędzia zemsty.
To nowy totalitarny ruch, tym razem występujący w imię religii.
Z tego powodu muzułmanie doskonale zdają sobie sprawę, że musimy uwol‑
nić naszą religię od tego „zawłaszczenia” i dokonać w obrębie islamu harmoni‑
zacji duchowych zasad naszej religii z ogólnymi wartościami i zasadami, które
stanowią fundament ludzkiej cywilizacji w XXI wieku.
Również dlatego zajęcie się kwestią ekstremizmu religijnego jest przede
wszystkim obowiązkiem muzułmanów. Islam uznaje pluralizm i postrzega
różnorodność między ludźmi jako wyraz Boskiej woli. Bóg wezwał nas, żeby‑
śmy się poznawali. Dialog jest drogą ku temu, ale dialog nie może istnieć bez
wolności.
Wolność religijna jest podstawą i ukoronowaniem wszystkich wolności, jak
zostało to powiedziane w papieskiej adhortacji o Kościele na Bliskim Wschodzie
oraz w dokumencie na temat swobód podstawowych wydanym przez Uniwersytet
Al­‑Azhar. To dlatego papież Franciszek okazał się duchowym przywódcą całej
ludzkości, gdy powiedział, że „zabijanie w imię Boga jest szatańskie” i że nie ma
religii przestępczej, za to przestępcy istnieją we wszystkich religiach.
Duch Asyżu nadal przyciąga nas do siebie, żebyśmy opierali się ekstremi‑
zmowi, walczyli z przemocą i terrorem oraz jednoczyli się jako cała ludzkość.
 164  WIĘŹ  Zima 2016
Mohammad as­‑Sammak
Tolerancja nie wystarcza
Historia o działalności św. Franciszka na Wschodzie nauczyła mnie, że relacje
pomiędzy ludźmi różnych religii nie mogą być oparte ani na wyeliminowaniu in‑
nych, jak to dziś robi tzw. Państwo Islamskie, ani nawet wyłącznie na tolerancji,
jak sądzą niektórzy ludzie dobrej woli. Powinniśmy oprzeć się na uznaniu plu‑
ralizmu i różnorodności oraz na poszanowaniu intelektualnych i ideologicznych
fundamentów, które są podstawą pluralizmu i różnorodności.
Tym sposobem powinniśmy przekroczyć tolerancję, o której Nietzsche po‑
wiedział, że stanowi potwarz dla bliźniego. Tolerancja jest bowiem rodzajem
pozytywnej dyskryminacji.
Idea obywatelstwa państwowego oparta jest nie na tolerancji, lecz na pra‑
wach. Kiedy tylko zachodzi zmiana czy pojawia się napięcie w relacjach, toleran‑
cja może doprowadzić do naruszenia praw człowieka. Tolerancję praktykuje się
bowiem w pewnym poczuciu wyższości, które zakłada, że jest tolerujący i tole‑
rowany. Z drugiej strony zasada praw opiera się na równości i sprawiedliwości
oraz stanowi gwarancję dla relacji społecznych zbudowanych na wzajemnym
szacunku. Tego właśnie potrzebują nasze państwa na Bliskim Wschodzie i na
tym powinny opierać swoją działalność.
Mam głębokie przekonanie, że im bardziej robię w sobie przestrzeń dla
„drugiego”, tym lepiej rozumiem siebie... A także drugą osobę. Jedynie poprzez
wolność ekspresji, wolność religijną i wolność praktykowania religii, mogę zro‑
zumieć, co to oznacza być tobą, bo ty jesteś mną, ale innym mną.
Mohammad as­‑Sammak
Tlum. Magdalena Macińska
Mohammad as­‑Sammak — sekretarz generalny Islamskiego Szczytu Duchowego (łą‑
czącego libańskich sunnitów, szyitów, druzów i alawitów) i Krajowej Rady Dialogu
Muzułmańsko­‑Chrześcijańskiego w Libanie, doradca polityczny wielkiego muftiego
Libanu, publicysta, autor ok. 30 książek. Współprzewodniczący Światowej Rady Religii
na rzecz Pokoju. Jest sygnatariuszem przełomowej muzułmańskiej deklaracji na temat
chrześcijaństwa Jednakowe słowo dla nas i dla was (zob. „Więź” 2008, nr 1). Jest także
sygnatariuszem deklaracji The Amman Message, która potępia wzajemne oskarżanie
o apostazję i afirmuje różnorodność odłamów w islamie.
Dział „Dzieci Abrahama” redaguje Agata Skowron-Nalborczyk
 230  WIĘŹ  Zima 2016
Książki
Libido dominandi Putina
Marta de Zuniga
Krystyna Kurczab­‑Redlich, Wowa,
Wołodia, Władimir. Tajemnice
Rosji Putina, Wydawnictwo
W. A. B., Warszawa 2016, 784 s.
Książka Krystyny Kurczab­‑Redlich na‑
leży do publikacji, które przez pryzmat
życia jednej osoby przedstawiają pokaźny
fragment historii kraju, regionu i świata.
W tym przypadku jest to fragment klu‑
czowy dla zrozumienia najnowszej histo‑
rii i bieżącej polityki naszego kontynentu.
Wowa, Wołodia, Władimir jest
przede wszystkim biografią jednego z naj‑
ważniejszych współczesnych przywódców
politycznych. Jednocześnie książka przed‑
stawia próby wprowadzenia w Rosji ka‑
pitalizmu i modelu demokracji liberalnej
oraz pełzającego przechodzenia w demo‑
krację suwerenną, za której terminolo‑
giczną i proceduralną fasadą kryje się au‑
tokracja i imperializm. Rzuca też ciekawe
światło na Europę, ukazując dramatyczną
słabość i indyferentyzm jej politycznych,
biznesowych i  sportowych elit, które
umożliwiły Władimirowi Putinowi zgro‑
madzenie gigantycznej fortuny, zdobycie
pełniwładzypolitycznejwewłasnymkraju
i osiągnięcie wielkiego wpływu na debaty
publiczne oraz realną politykę Zachodu.
To książka ważna, bo zmusza do zadania
sobie trudnych pytań o przyszłość rela‑
cji zachodnich demokracji z chcącym za‑
trząść fundamentami międzynarodowego
ładu samowładczym przywódcą Rosji.
Książkę rozpoczyna rekonstruk‑
cja opisywanych już m.in. przez „Die
 231
Libido dominandi Putina
Książki
Zeit” i „The Telegraph” prawdopodob‑
nych losów małego Wowy Putina. Jego
matka Wiera Nikołajewna Putina miała
urodzić Wowę w 1950 roku po ucieczce
od jego biologicznego ojca Płatona Priwa‑
łowa. Wkrótce po tym pozostawiła malca
u swych rodziców i przez Uzbekistan tra‑
fiła do Gruzji, gdzie zamieszkała w wio‑
sce Metechi ze swoim nowym mężem,
Gieorgijem Osiepaszwilim. Dziadkowie
przywieźli tam chłopca, gdy miał około
trzech lat. Wowa uczęszczał do szkoły,
chodził na ryby i uciekał przed batami
ojczyma alkoholika, który sprawił, że
Wiera Nikołajewna oddała syna na po‑
wrót swoim rodzicom, zapewne z prośbą,
by znaleźli mu nową rodzinę. W ten spo‑
sób Wowa w wieku ok. 9 lat trafił do
mieszkających w Petersburgu dalekich
krewnych, Marii Iwanownej i Władimira
Spirydonowicza Putina, którzy w czasie
wojny stracili dwóch synów.
Opisowi tych wydarzeń towarzyszy
wnikliwa analiza traum, jakie dramaty
wczesnego dzieciństwa pozostawić mogły
w umyśle i osobowości przyszłego prezy‑
denta Rosji. I choć nadmierne psycholo‑
gizowanie postaw liderów politycznych
na ogół drażni i wystawia autora na za‑
rzut nadinterpretacji, w tym przypadku
trzeba przyznać, że czytelnik otrzymuje
wgląd w nową, dobrze uzasadnioną per‑
spektywę analizy zachowania Władimira
Putina, uznawanego nierzadko za osobę
nieprzewidywalną i niezrozumiałą.
Ustalenia dotyczące petersburskiej,
chuligańskiej młodości Putina, jego za‑
stępczych rodziców, relacji z rówieśni‑
kami, sportu, nauki i początków kariery
w KGB wskazują, że wczesną młodość
przyszłego polityka głęboko naznaczyły
przede wszystkim wyparcie dziecięcej
traumy odrzucenia i kłamstwo o swoim
pochodzeniu. Putin był w dzieciństwie
bity — zarówno przez swojego gruziń‑
skiego ojczyma, jak i oficjalnego ojca,
Władimira Spirydonowicza. Tak trudne
dorastanie prowadzi najczęściej — zda‑
niem przytaczanych przez autorkę psy‑
chologów — do skrajnie niskiej samooceny
i potrzeby nieustannego kompensowania
poczucia niepewności.
Podobną ocenę wystawił grafolog
analizujący pismo dorosłego Putina, który
stwierdził, że autor tekstu „stara się zajść
jak najwyżej i zdobyć jeszcze większe
znaczenie, by odzyskać poczucie wła‑
snej godności, tłumione w procesie wy‑
chowawczym (najprawdopodobniej przez
ojca)”. W tym kontekście ciekawa jest też
opinia płk. Michaiła Frołowa, przełożo‑
nego Putina w szkole wywiadu (Instytu‑
cie Orderu Czerwonego Sztandaru), do
której uczęszczał w latach 1984—1985.
W  charakterystyce wystawionej przy‑
szłemu prezydentowi na koniec kursu
Frołow napisał, że jest zamknięty w sobie,
nietowarzyski, w działaniu przejawiający
pewną akademickość. Przede wszystkim
zaś, że charakteryzuje go obniżone po‑
czucie bezpieczeństwa, co w dużej mie‑
rze dyskwalifikowało go jako agenta wy‑
wiadu. W efekcie jako jeden z nielicznych
kursantów Putin nie dostał przydziału,
a propozycję wyjazdu do Drezna otrzy‑
mał niejako w zastępstwie.
Natomiast wedle innych świadectw
Wołodia Putin dobrze funkcjonował
w relacjach podporządkowania i władzy.
Stronił od kobiet, nie nadużywał alkoholu,
nie chodził na studenckie „wieczerinki”
i za wszelką cenę dążył do pracy w KGB.
Doskonale odgrywał też rolę lojalnego,
małomównego i w pełni oddanego współ‑
pracownika najpierw wobec KGB, potem
wobec pseudodemokraty Anatolija Sob‑
czaka, umiejętnie skrywając swe gigan‑
tyczne i zdaniem autorki niczym niena‑
sycone libido dominandi.
I tak czytelnik dowiedzieć się może,
że już w czasie studiów Putin najprawdo‑
podobniej uwiarygadniał swą kandyda‑
turę współpracownika KGB donoszeniem
i pobiciami członków petersburskiej opo‑
 232  WIĘŹ  Zima 2016
Marta de Zuniga
zycji demokratycznej. Szybko też nauczył
się korzystać ze związanych z pracą przy‑
wilejów dla gromadzenia zysków i two‑
rzenia własnej siatki kontaktów. Korup‑
cyjną działalność na małą skalę podjął już
w czasie służby w Dreźnie; na znacznie
większą — na stanowisku zastępcy pro‑
rektora do spraw międzynarodowych
Uniwersytetu w Petersburgu; i wreszcie
na skalę gigantyczną — u boku Sobczaka
w petersburskim magistracie.
Zabójstwa, prowokacje, kradzież
i mafijna sieć powiązań na styku polityki,
biznesu i służb specjalnych to wiedza po‑
pularna na temat lat dziewięćdziesiątych
w Rosji. Jednakże Kurczab­‑Redlich zaska‑
kuje, przywołując dane wskazujące na to,
że jedną z szarych eminencji pociągają‑
cych za sznurki przestępczej działalno‑
ści w ówczesnym Petersburgu (a zarazem
beneficjentem finansowym i politycznym
tej działalności) mógł być Władimir Pu‑
tin. Paradoks, stanowiący być może przy‑
czynę jego sukcesu, polega na tym, że
jednocześnie uważany był — m.in. przez
Borysa Bieriezowskiego, a w ślad za nim
samego Borysa Jelcyna  — za jednego
z najuczciwszych i najbardziej lojalnych
urzędników w Rosji. Bieriezowski uznał
ten fakt za jedną z największych pomyłek
swojego życia.
Drugim, po tożsamości Putina, te‑
matem przewodnim książki jest wojna
w Czeczenii (choć formalnie poświęcono
jej 30 stron z ponad 700-stronicowego
tomu). Dramat czeczeńskiej hekatomby
opisany jest w  oparciu o  doświadcze‑
nia autorki i znanych jej osób. Fakt, że
Kurczab­‑Redlich była jednym z niewielu
dziennikarzy, którzy nielegalnie przedo‑
stawali się wówczas na objęty działaniami
wojennymi teren — oraz że znała osobiście
Andrieja Babickiego i Annę Politkowską,
a także wielu Czeczenów, w tym środowi‑
sko Asłana Maschadowa — uwiarygadnia
jej jednoznaczną opinię o ludobójstwie,
którego dokonano na tym narodzie. Co
więcej, autorka wyjaśnia i dokumentuje
rolę, jaką sprowadzeni przez FSB do
Czeczenii działacze przyszłego Państwa
Islamskiego odegrali w konflikcie, w któ‑
rym głównym wrogiem putinowskiej Rosji
był nie fundamentalizm religijny ani woju‑
jący nacjonalizm, lecz umiarkowany i dą‑
żący do pokojowego ułożenia stosunków
z Rosją Maschadow. Kurczab­‑Redlich od‑
ważnie stawia też tezę o wsparciu i umoc‑
nieniu przez FSB wahabickich środowisk
terrorystycznych. Jest to poważny zarzut
szczególnie w kontekście dramatu rozgry‑
wającego się dziś w Syrii.
W książce doskonale udokumento‑
wane są ponadto akcje wysadzania blo‑
ków mieszkalnych przez FSB. Autorka
nie obawia się nazwać Putina „heksoge‑
nowym następcą Jelcyna”, nawiązując do
środka wybuchowego znajdującego się
w workach podkładanych w piwnicach
bloków, m.in. tego w Riazaniu. Do trage‑
dii nie doszło tam tylko dlatego, że jeden
z mieszkańców zaalarmował na czas po‑
licję. Szczegółowo udokumentowany jest
przebieg przerwanego interwencją służb
śledztwa w sprawie riazańskiej. Czytelnik
dowie się też, dlaczego dwa dni po niedo‑
szłym wysadzeniu bloku szef FSB Nikołaj
Patruszew kuriozalnie ogłosił, że w Ria‑
zaniu odbywały się antyterrorystyczne
ćwiczenia służb, a w workach w rzeczy‑
wistości był cukier. Równie precyzyjne są
opisy zamachów w Teatrze na Dubrowce
i w biesłańskiej szkole. Wyjaśniają, dla‑
czego dziś, w 12 lat po tragedii, matki
wciąż obwiniają Putina o śmierć swoich
dzieci i trafiają za to do aresztu.
Nie mniej ważną perspektywę
postaci Putina daje opis jego relacji ze
światowymi przywódcami, takimi jak
George Bush junior, Tony Blair, Gerhard
Schröder, Silvio Berlusconi czy monakij‑
ski książę Albert II. Czytelnik ma okazję
poznać metodę ponurego dwutaktu sto‑
sowaną przez Władimira Putina, który
najpierw usypia czujność nawiązującym
 233
Libido dominandi Putina
Książki
do demokracji i pokoju słowem, by chwilę
później podjąć strategiczne decyzje zu‑
pełnie z  tymi wartościami sprzeczne.
Z kolei opis rosyjskiego wpływu na sko‑
rumpowanych przywódców Międzynaro‑
dowego Komitetu Olimpijskiego poka‑
zuje, jak doskonale ten dwutakt wpisuje
się w nietransparentne i głęboko skorum‑
powane procedury zachodnich instytucji.
Kurczab­‑Redlich nie rozstrzyga jednak
jednoznacznie sporu wokół strategii mię‑
dzynarodowej Władimira Putina. Nie do‑
wiadujemy się więc, czy utracił on, jak
stwierdziła Angela Merkel, kontakt z rze‑
czywistością, czy też raczej cynicznie, jak
mówił Siergiej Kowalow, udaje, że gra
w szachy, by w chwili, gdy przegrywa —
zrzucić pionki i posłużyć się szachownicą
do znokautowania przeciwnika.
Najsłabiej udokumentowaną czę‑
ścią książki — ze względu na brak dostęp‑
nych danych — jest rozdział poświęcony
życiu prywatnemu rosyjskiego prezydenta.
Ciekawy jest opis relacji łączącej Putina
z żoną Ludmiłą, którą autorka opisała
jako związek osobowości autorytarnej
z typem sadomasochistycznym. Za to bra‑
kiem przekonującej podbudowy rażą spe‑
kulacje na temat rzekomej homoseksual‑
nej orientacji obecnego przywódcy Rosji.
Niekiedy niezrozumiałe wydać się
też mogą chronologiczne salta pojawia‑
jące się szczególnie w pierwszych rozdzia‑
łach książki — aczkolwiek niewykluczone,
że dla osób znających już biografię Pu‑
tina z innych pozycji mogą one mieć swój
urok. W porównaniu choćby z książką
Putin. Człowiek bez twarzy Mashy Gessen
uderza faktograficzne bogactwo i większy
dystans emocjonalny w narracji Kurczab­
‑Redlich. Gąszcz szczegółów, nazwisk
i dat, przez które autorka wiedzie czy‑
telnika, prowadzi do jasnych, sformułowa‑
nych z publicystyczną swobodą wniosków.
Jednocześnie nie sposób nie do‑
strzec, że książka jest bardzo osobista, pi‑
sanaz myśląo ludziach,którzypadliofiarą
polityki rosyjskiego przywódcy. Autorka
znała osobiście Annę Politkowską, Ga‑
linę Starowojtową, Siergieja Juszenkowa,
Jurija Szczekoczichina i innych, którzy
stracili życie za to, że publicznie mówili
prawdę i domagali się jej ujawniania. Pew‑
nie dlatego przez ów dystans wobec anty‑
bohatera książki w wielu miejscach prze‑
błyskuje emocjonalny apel, by o ludziach,
którzy mieli odwagę stanięcia na jego
drodze do władzy, nigdy nie zapominać.
Kropką nad i  jest „Niepełna li‑
sta ofiar Władimira Putina”. Z imienia
i nazwiska wymienionych jest 27 osób,
których zgon łączony jest z rosyjskim
prezydentem, w tym Anatolij Sobczak,
Dmitrij Rożdiestwienski, Aleksandr Li‑
twinienko i Siergiej Magnicki. Łącznie
za ofiary Putina autorka uznaje 35 952
osoby (w tym także te, które straciły życie
w związku z działaniami wojennymi pod‑
jętymi na rozkaz Putina). Liczba ta sta‑
nowi w pewnym sensie puentę i symboli‑
zuje główne przesłanie książki, jakim jest
poważne ostrzeżenie przed człowiekiem
bezwzględnym — ogarniętym ideą impe‑
rialną, a napędzanym przez niepohamo‑
wane libido dominandi — co do którego
świat w dużej mierze się pomylił, dając
wiarę jego pustym słowom, a przymyka‑
jąc oczy na jego działania.
Można chyba powiedzieć, że
książką tą Kurczab­‑Redlich wraca do
swej słynnej polemiki z prof. Andrzejem
Walickim, historykiem idei, światowej
sławy znawcą XIX‑wiecznej filozofii ro‑
syjskiej — i zwycięsko ją kończy. W spo‑
rze tym profesor zarzucał dziennikarce
antyrosyjski resentyment i nadmierną
krytykę Putina, którego uznawał za mo‑
dernizatora nawiązującego do dorobku
Piotra Stołypina czy filozofii Piotra Stru‑
wego. Dziennikarka radziła wówczas pro‑
fesorowi, by podniósł głowę znad uczo‑
nych książek i spojrzał na to, co dzieje
się w prawdziwej Rosji. Niewątpliwie
można dziś stwierdzić — a przyznam, że
 234  WIĘŹ  Zima 2016
Marta de Zuniga
w sporze tym bliższe było mi z początku
stanowisko prof. Walickiego — że to jej
diagnoza okazała się trafna.
Książka jest więc pesymistyczna, bo
nie daje nadziei na zmianę w spętanej
dziś przemocą, korupcją i strachem Ro‑
sji. Władimir Putin jest obecnie, zdaniem
autorki, wyizolowanym ze społeczeństwa,
popadającym w paranoidalne lęki i dla‑
tego chroniącym się przed światem w ob‑
lężonych twierdzach tyranem, który grozi
rozchwianiem międzynarodowego ładu
i czymś na kształt nowej Jałty. Autorka
pozostawia jednak miejsce na nadzieję,
wskazując na fałszowane wybory i nie‑
wiarygodne statystyki poparcia dla prezy‑
denta. Kurczab­‑Redlich nie deprecjonuje
też, śladem wielu ekspertów, znaczenia
demokratycznej opozycji w Rosji związa‑
nej ze środowiskiem Aleksieja Nawalnego.
Uważa, jak się zdaje, że ci, którym udało
się doprowadzić do kilkusettysięcznych
manifestacji na przełomie 2011/2012
roku — a którzy dziś są brutalnie prze‑
śladowani w sądach, koloniach karnych
czy bici przez „nieznanych sprawców” na
ulicy, a nawet mordowani jak Borys Niem‑
cow — stanowią jednak potencjalny kon‑
trapunkt dla plenipotencji putinowskiej
struktury władzy.
Marta de Zuniga
Marta de Zuniga — doktor politologii, pracuje w Instytucie Nauk Politycznych Uniwersytetu
Warszawskiego. Studiowała także na Uniwersytecie Ludwika Maksymiliana w Monachium i Uni‑
wersytecie Łomonosowa w Moskwie. Zajmuje się filozofią i teorią polityki. Członkini Zespołu
Laboratorium „Więzi”. Obecnie mieszka w Londynie.
Nowość
Rafał Marceli Blüth
„Likwidacja leninowskiej elity”
oraz inne pisma sowietologiczne
Po raz pierwszy wydany zbiór tekstów wybitnego krytyka literac‑
kiego i publicysty politycznego Rafała M. Blütha (1891—1939),
które stanowią przejaw głębokiej myśli antytotalitarnej, zacho‑
wującej do dzisiaj moc inspirującą. „Świetnie napisane są waż‑
nym dokumentem postaw polskiej inteligencji piłsudczykowskiej
i zarazem katolickiej wobec ZSRS w międzywojniu, wiele z nich
ma walor aktualności” — napisał o nich Maciej Urbanowski.
Dofinansowano ze środków Ministerstwa
Kultury i ­Dziedzictwa Narodowego
296 s., cena 39,00 zł
W naszej księgarni internetowej 20% taniej!
tel./fax (22) 828 18 08  www.wiez.pl
Warunki prenumeraty
redakcyjnej
Prenumerata krajowa
Cena 1 egz. w prenumeracie w 2017 roku — 21 zł.
Prenumerata roczna (4 numery) — 84 zł. Koszty wysyłki ponosi Redakcja.
Cena w sprzedaży detalicznej — 24,99 zł
(roczna oszczędność w prenumeracie — 15,96 zł).
Wpłaty na prenumeratę przyjmujemy na konto:
Towarzystwo „Więź”, 00-074 Warszawa, ul. Trębacka 3
PKO BP S.A. Oddz. 1 Warszawa, nr 79 1020 1156 0000 7702 0067 6866
Prosimy o czytelne wpisanie danych: imię, nazwisko, dokładny adres prenumera­tora
oraz liczba zamawianych egzemplarzy i okres prenumeraty.
Prenumerata zagraniczna
Prenumerata roczna jednego egzemplarza wraz z wysyłką wynosi:
do Europy, Izraela, Rosji — 44 EUR — przesyłka ekonomiczna,
do Europy, Izraela, Rosji — 52 EUR — priorytet,
do Ameryki Północnej, Afryki — 60 EUR — priorytet,
do Ameryki Południowej, Środkowej i Azji — 68 EUR — priorytet,
do Australii i Oceanii — 90 EUR — priorytet.
Płatność kartą kredytową przez system DotPay. Więcej informacji na stronie
kwartalnika www.wiez.pl w zakładce „Prenumerata” oraz w dziale prenumeraty
(prenumerata@wiez.pl).
Prenumeratę „Więzi” prowadzą również:
RUCH, KOLPORTER, GARMOND
Prenumerata elektroniczna
Prenumerata e-„Więzi” (pdf, Mobi, ePub):
cena za 1 e-book — 18,45 zł (w tym 23 % VAT).
Zamówienia przez naszą księgarnię internetową www.wiez.pl
oraz
Wszelkich dodatkowych informacji udziela dział prenumeraty „Więzi”:
00-074 Warszawa, ul. Trębacka 3, tel. (+ 48 22) 827-96-08,
e-mail: prenumerata@wiez.pl
WIĘŹ ukazuje się od roku 1958
Redaktorami naczelnymi byli
† Tadeusz Mazowiecki (1958­—1981), † Wojciech Wieczorek (1981—1989), Stefan
Frankiewicz (1989—1995), Cezary Gawryś (1995—2001)
Redakcja
Zbigniew Nosowski (redaktor naczelny), Grzegorz Pac (zastępca redaktora naczel­
nego), Katarzyna Jabłońska (sekretarz redakcji), Bogumiła Berdychowska, Ewa
­Buczek, ks. Andrzej Draguła, Sebastian Duda, Andrzej Friszke, Anna Karoń­­
‑Ostrowska, Ewa Kiedio, Tomasz Kycia, ks. Andrzej Luter (asystent kościelny To­
warzystwa „Więź”), Maria Rogaczewska, Marek Rymsza, Konrad Sawicki, Agata
Skowron-Nalborczyk, Jerzy Sosnowski
Stale współpracują
Elżbieta Adamiak, Jacek Borkowicz, Barbara Chyrowicz SSpS, ks. Rafał Dudała,
Cezary Gawryś, Aleksander Hall, Paweł Kądziela, Józef Majewski, Sławomir So­
wiński, ks. Grzegorz Strzelczyk, Monika Waluś, Tomasz Wiścicki, Maciej Zięba OP,
Michał Zioło OCSO
Rada Redakcyjna
Wojciech Arkuszewski, Jacek Borkowicz, Jędrzej Bukowski, Stefan Frankiewicz,
Andrzej Friszke, Cezary Gawryś, Katarzyna Jabłońska, Krzysztof Jedliński, Anna
Karoń-Ostrowska, Paweł Kądziela, Bogumił Luft, Agnieszka Magdziak-Miszewska,
Józef Majewski, Zbigniew Nosowski, Władysław Seńko, Inka Słodkowska, Paweł
Śpiewak, Jan Turnau, Andrzej Wielowieyski, Tomasz Wiścicki, Kazimierz Wóycicki,
Marek Zieliński
Redakcja 00-074 Warszawa, ul. Trębacka 3,
tel./fax (22) 827-29-17, e-mail: wiez@wiez.pl
Prenumerata tel./fax (22) 827-96-08, prenumerata@wiez.pl
Reklama tel./fax (22) 827-96-08, reklama@wiez.pl
Dział handlowy tel./fax (22) 828-18-08, handlowy@wiez.pl
Więcej o Laboratorium „Więzi”:
www.laboratorium.wiez.pl
Nasze publikacje w księgarni internetowej:
www.wiez.pl
Bieżące informacje z „Więzi”:
www.facebook.com/wiez.info
Projekt graficzny Janusz Górski
Rysunek Don Kichota Jerzy Jaworowski
Skład Marcin Kiedio
Druk i oprawa Drukarnia im. A. Półtawskiego, ul. Krakowska 62, Kielce
Materiałów niezamówionych redakcja nie zwraca.
Redakcja nie odpowiada za treść reklam.
ISSN 0511-9405
Nakład: 2000 egz.
Dofinansowano ze środków
Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Mais conteúdo relacionado

Mais procurados

Mais procurados (20)

Wiez 2/2016 demo
Wiez 2/2016 demoWiez 2/2016 demo
Wiez 2/2016 demo
 
Wiez 2/2014
Wiez 2/2014Wiez 2/2014
Wiez 2/2014
 
Wiez 1/2015
Wiez 1/2015Wiez 1/2015
Wiez 1/2015
 
Wiez 3/2015 demo
Wiez 3/2015 demoWiez 3/2015 demo
Wiez 3/2015 demo
 
Wiez 4/2014
Wiez 4/2014Wiez 4/2014
Wiez 4/2014
 
Wiez 2017-4
Wiez 2017-4Wiez 2017-4
Wiez 2017-4
 
Wiez 1/2016
Wiez 1/2016Wiez 1/2016
Wiez 1/2016
 
Wiez 2017-4-www-demo
Wiez 2017-4-www-demoWiez 2017-4-www-demo
Wiez 2017-4-www-demo
 
Wiez 4/2015
Wiez 4/2015Wiez 4/2015
Wiez 4/2015
 
Wiez 2017-2
Wiez 2017-2Wiez 2017-2
Wiez 2017-2
 
Wiez-2018-1
Wiez-2018-1Wiez-2018-1
Wiez-2018-1
 
Wiez 4/2016
Wiez 4/2016Wiez 4/2016
Wiez 4/2016
 
Wiez 3/2015
Wiez 3/2015Wiez 3/2015
Wiez 3/2015
 
Wiez 2017-1
Wiez 2017-1Wiez 2017-1
Wiez 2017-1
 
Wiez 1/2013
Wiez 1/2013Wiez 1/2013
Wiez 1/2013
 
Wolność od religii - styczniowy numer miesięcznika Znak
Wolność od religii - styczniowy numer miesięcznika ZnakWolność od religii - styczniowy numer miesięcznika Znak
Wolność od religii - styczniowy numer miesięcznika Znak
 
Zrozumieć piękno - wrześniowy numer miesięcznika Znak
Zrozumieć piękno - wrześniowy numer miesięcznika ZnakZrozumieć piękno - wrześniowy numer miesięcznika Znak
Zrozumieć piękno - wrześniowy numer miesięcznika Znak
 
W lutowym ZNAKU: Islamofobie
W lutowym ZNAKU: IslamofobieW lutowym ZNAKU: Islamofobie
W lutowym ZNAKU: Islamofobie
 
Jak Ci nie wstyd? - lutowy numer miesięcznika Znak
Jak Ci nie wstyd? - lutowy numer miesięcznika ZnakJak Ci nie wstyd? - lutowy numer miesięcznika Znak
Jak Ci nie wstyd? - lutowy numer miesięcznika Znak
 
Czy religia ma przyszłość? - miesięcznik ZNAK nr 734-5
Czy religia ma przyszłość? - miesięcznik ZNAK nr 734-5Czy religia ma przyszłość? - miesięcznik ZNAK nr 734-5
Czy religia ma przyszłość? - miesięcznik ZNAK nr 734-5
 

Semelhante a Wiez 2016-4-demo

W imię Tory. Żydzi przeciwko syjonizmowi - ebook
W imię Tory. Żydzi przeciwko syjonizmowi - ebookW imię Tory. Żydzi przeciwko syjonizmowi - ebook
W imię Tory. Żydzi przeciwko syjonizmowi - ebook
epartnerzy.com
 
Obserwator nr 5 listopad 2004
Obserwator nr 5 listopad 2004Obserwator nr 5 listopad 2004
Obserwator nr 5 listopad 2004
Obserwator
 
Rozbita mozaika - Ladislau Dowbor
Rozbita mozaika - Ladislau DowborRozbita mozaika - Ladislau Dowbor
Rozbita mozaika - Ladislau Dowbor
marcinw
 
RAF reaktywacja - lewicowa ekstrema, problem niemiecki czy wyzwanie dla UE.
RAF reaktywacja - lewicowa ekstrema, problem niemiecki czy wyzwanie dla UE.RAF reaktywacja - lewicowa ekstrema, problem niemiecki czy wyzwanie dla UE.
RAF reaktywacja - lewicowa ekstrema, problem niemiecki czy wyzwanie dla UE.
dr Sławomir Ozdyk
 
Twarz Tuwima - Piotr Matywiecki - ebook
Twarz Tuwima - Piotr Matywiecki - ebookTwarz Tuwima - Piotr Matywiecki - ebook
Twarz Tuwima - Piotr Matywiecki - ebook
e-booksweb.pl
 

Semelhante a Wiez 2016-4-demo (19)

W imię Tory. Żydzi przeciwko syjonizmowi - ebook
W imię Tory. Żydzi przeciwko syjonizmowi - ebookW imię Tory. Żydzi przeciwko syjonizmowi - ebook
W imię Tory. Żydzi przeciwko syjonizmowi - ebook
 
Co z-tą socjologią Rozmowa z Anną Gizą-Poleszuk
Co z-tą socjologią Rozmowa z Anną Gizą-PoleszukCo z-tą socjologią Rozmowa z Anną Gizą-Poleszuk
Co z-tą socjologią Rozmowa z Anną Gizą-Poleszuk
 
Obserwator nr 5 listopad 2004
Obserwator nr 5 listopad 2004Obserwator nr 5 listopad 2004
Obserwator nr 5 listopad 2004
 
Zastać Polskę ludową, a zostawić narodową
Zastać Polskę ludową, a zostawić narodowąZastać Polskę ludową, a zostawić narodową
Zastać Polskę ludową, a zostawić narodową
 
U boku-marszalka-wspomnienia-szefa-gabinetu
U boku-marszalka-wspomnienia-szefa-gabinetuU boku-marszalka-wspomnienia-szefa-gabinetu
U boku-marszalka-wspomnienia-szefa-gabinetu
 
Literatura współczesna - literckie generacje
Literatura współczesna - literckie generacjeLiteratura współczesna - literckie generacje
Literatura współczesna - literckie generacje
 
Rozbita mozaika - Ladislau Dowbor
Rozbita mozaika - Ladislau DowborRozbita mozaika - Ladislau Dowbor
Rozbita mozaika - Ladislau Dowbor
 
Manifesto
ManifestoManifesto
Manifesto
 
dziennikarstwo
dziennikarstwodziennikarstwo
dziennikarstwo
 
RAF reaktywacja - lewicowa ekstrema, problem niemiecki czy wyzwanie dla UE.
RAF reaktywacja - lewicowa ekstrema, problem niemiecki czy wyzwanie dla UE.RAF reaktywacja - lewicowa ekstrema, problem niemiecki czy wyzwanie dla UE.
RAF reaktywacja - lewicowa ekstrema, problem niemiecki czy wyzwanie dla UE.
 
Ksiega humoru-zydowskiego-dowcipy-i-anegdoty
Ksiega humoru-zydowskiego-dowcipy-i-anegdotyKsiega humoru-zydowskiego-dowcipy-i-anegdoty
Ksiega humoru-zydowskiego-dowcipy-i-anegdoty
 
Twarz Tuwima - Piotr Matywiecki - ebook
Twarz Tuwima - Piotr Matywiecki - ebookTwarz Tuwima - Piotr Matywiecki - ebook
Twarz Tuwima - Piotr Matywiecki - ebook
 
Języki miłości - miesięcznik ZNAK 743 kwiecień 2017
Języki miłości - miesięcznik ZNAK 743 kwiecień 2017 Języki miłości - miesięcznik ZNAK 743 kwiecień 2017
Języki miłości - miesięcznik ZNAK 743 kwiecień 2017
 
GDN Miasto, ludzie, kultura
GDN Miasto, ludzie, kulturaGDN Miasto, ludzie, kultura
GDN Miasto, ludzie, kultura
 
Tajemnica popularności historii mówionej
Tajemnica popularności historii mówionejTajemnica popularności historii mówionej
Tajemnica popularności historii mówionej
 
Listopadowy ZNAK: Wpatrzeni w Europę
Listopadowy ZNAK: Wpatrzeni w EuropęListopadowy ZNAK: Wpatrzeni w Europę
Listopadowy ZNAK: Wpatrzeni w Europę
 
Dr dereń international security polish v
Dr dereń international security polish vDr dereń international security polish v
Dr dereń international security polish v
 
Solidarni w rozwoju - rozdział Jacek Kotarbinski
Solidarni w rozwoju - rozdział Jacek KotarbinskiSolidarni w rozwoju - rozdział Jacek Kotarbinski
Solidarni w rozwoju - rozdział Jacek Kotarbinski
 
Dlaczego przestałem być Żydem. Spojrzenie Izraelczyka - ebook
Dlaczego przestałem być Żydem. Spojrzenie Izraelczyka - ebookDlaczego przestałem być Żydem. Spojrzenie Izraelczyka - ebook
Dlaczego przestałem być Żydem. Spojrzenie Izraelczyka - ebook
 

Wiez 2016-4-demo

  • 1. zima 2016 4 [666] Indeks 381489 Cena 24,99 zł [w tym 5% vat] Dlaczego (nie) przemoc? Tylko pokój jest sprawiedliwy Zafascynowani przemocą Trumpizm a wielowersyjność świata Kłopoty z „Amoris laetitia” Norma dla człowieka, nie człowiek dla normy Bauman: „My” bez „onych” Św. Franciszek i muzułmanie Libido dominandi Putina Śladami nazistowskiej architektury Bulimia zmysłów 256 stron!
  • 2. Kwartalnik Warszawa rok LIX  nr 4 [666] Drodzy Państwo! Widmo krąży po Europie. A właściwie po całym świecie. Stare widmo, dobrze znane — i nowe równocześnie. Widmo wojny, tra‑ gedii, globalnego nieszczęścia. W światowej polityce mają miejsce wydarzenia, które jeszcze niedawno wydawały się całkowicie nie do pomyślenia. Coraz bardziej prawdopodobny wydaje się rozpad świata, w którym żyjemy. Ale jest też wojna codzienna. To przemoc, która bywa subtelna. Wojna zaczyna się od słów. Już nie ma debat, bo oponenta trzeba „zmiażdżyć”, „zmasakrować”, „zaorać”... Chorujemy na nieprze‑ baczenie. Ochoczo wyznajemy wartości chrześcijańskie, ale ta naj‑ bardziej chrześcijańska z nich — miłość nieprzyjaciół — jakoś nam skutecznie umyka. Nienawiść wydaje się o wiele bardziej poręczna. W tym numerze „Więzi” podejmujemy właśnie temat przemocy. Nasi autorzy zastanawiają się nad fenomenem fascynacji przemocą, nad umożliwiającymi ją mechanizmami społecznymi i kulturowymi. Chcemy lepiej zrozumieć, dlaczego przemoc staje się atrakcyjna — i dlaczego skuteczną odpowiedzią na nią może być tylko nieprzemoc. Coś bardzo ważnego do powiedzenia o przemocy ma także papież Franciszek. Stale przestrzega przed „trzecią wojną świa‑ tową w kawałkach”. Przekonuje, że tylko pokój jest święty i spra‑ wiedliwy, a w wojnie przegranym jest nawet zwycięzca. Jego adhortacja o małżeństwie i rodzinie Amoris laetitia — o której dużo piszemy w tym numerze jako wielkim wyzwaniu teo‑ logicznym i duszpasterskim — jest także pierwszym dokumentem Kościoła, w którym tak wyraźnie zwraca się uwagę na problem przemocy codziennej. Papież podkreśla, że radykalne odrzuce‑ nie przemocy musi się dokonać u korzenia — czyli w ludzkim sercu. Dlatego pisze: „Jeśli mamy walczyć ze złem, zróbmy to — ale zawsze mówmy «nie» przemocy wewnętrznej”. Może wiek XXI powinien być czasem odkrywania na nowo idei i praktyki walki bez przemocy? Zbigniew Nosowski
  • 3. Spis treści Podziękowania dla Przyjaciół Niech żyje wojna!? Marzenie nadal inspiruje. Walka bez przemocy w XXI wieku Tylko pokój jest sprawiedliwy Przemoc, niedostrzegany grzech główny Za życiem, byle konsekwentnie  I. Na sprowadzenie prochów Stanisława Augusta Poniatowskiego, II. W oczach świata, III. [tylko pośród naszych imion] Nota bene Mosty i mury w Europie Czytanie świata Matki Kulejących Aniołów Z drugiej strony Bugu Zanim nastąpi polsko‑ukraiński koniec świata Historia Jak powstał pierwszy NZS 5 7 11 20 30 40 52 55 62 70 78 Dlaczego (nie) przemoc? Piotr M. A. Cywiński Ks. Alfred Marek Wierzbicki Bartosz Bartosik Małgorzata Bilska Charles C. Camosy Eugeniusz Tkaczyszyn-Dycki Daniela Pompei Martyna Chodykin Bogumiła Berdychowska Leszek Biernacki
  • 4. Rzeczy (nie)pospolite Wolny i odważny Duszpasterstwo nawrócone, czyli pedagogika Franciszka Norma dla człowieka, nie człowiek dla normy rozmowa Franciszkowa sztuka kochania Roma locuta, causa non finita „Amoris laetitia” w perspektywie prawosławnej W pustej ławce,  *** [Na obrazku prymicyjnym napisałem], Planty 7/9 Bulimia zmysłów rozmowa Dzieci Abrahama Święty Franciszek, muzułmanie i wolność religijna Dziedziniec dialogu „My” bez „onych” Różni ludzie, te same wyzwania Litery na piasku R — jak rodzina 95 101 109 122 129 139 146 149 161 165 169 173 Aleksander Hall Kłopoty z „Amoris laetitia” Ks. Mirosław Tykfer Ks. Krzysztof Grzywocz, Zbigniew Nosowski Ewa Kiedio Zbigniew Nosowski Łukasz Kobeszko Alfred Marek Wierzbicki O. Amedeo Cencini, Aneta Kania Mohammad as-Sammak Zygmunt Bauman Patriarcha Bartłomiej Michał Zioło OCSO
  • 5. Duże, ciężkie ciało. Śladami nazistowskiej architektury Trumpizm a wielowersyjność świata dyskusja Amatorzy zła. Polskie kino przemocy nieme kino; Wołyń ’43; lubię Polskę, bardzo mi przykro Ksiądz z kobietą w kinie To jest kino! Książki Libido dominandi Putina Tajemnica sukcesu Sierpnia Ruch Znak, czyli dwa realizmy Była taka Rada W Galerii „Więzi” Tadeusz Późniak Na progu Piękno, które przychodzi 179 191 207 217 222 230 235 238 243 249 250 Zafascynowani przemocą Jerzy Sosnowski Bogdan de Barbaro, Marcin Napiórkowski, Katarzyna Jabłońska, Sebastian Duda Sebastian Smoliński Mateusz Madejowski Katarzyna Jabłońska, ks. Andrzej Luter Marta de Zuniga Piotr Sztompka Piotr H. Kosicki Andrzej Paszewski Jerzy Sosnowski
  • 6.  5 Podziękowania dla Przyjaciół Serdecznie dziękujemy wszystkim, którzy odpowiedzieli na nasz apel o pomoc finansową. W ostatnim okresie wsparcia udzieliły „Więzi” następujące osoby: Maria Ciemniewska (Poznań), po raz trzynasty Gizela Anna Daniszewska (Warszawa), po raz drugi Mariola Deryło (Ostróda) Agnieszka Fiedor (Kraków) Krzysztof Jedliński (Warszawa), po raz czternasty Mirosław Kowalczyk (Ząbki), po raz piąty Ks. Józef Krasiński (Sandomierz) Ludwik Lenkiewicz (Gliwice), po raz ósmy Marcin Listwan (Czernica), po raz dziewiąty Paweł Sawicki (Warszawa), po raz siedemnasty Krzysztof Słapczyński (Wrocław) Jan Alfred Trammer (Warszawa) Jan Wyrowiński (Toruń), po raz pięćdziesiąty drugi Maria Wyszyńska (Wołomin), po raz szósty Jak można pomóc? Każda forma pomocy jest cenna. Będziemy wdzięczni zarówno za wpłaty jedno­razowe, jak i regularne (np. w formie stałego zlecenia bankowego). Nazwiska Ofiarodawców będziemy publikować w kolejnych numerach „Więzi”. Wpłaty na rzecz statutowej działalności Towarzystwa „Więź” mogą być odliczane od do‑ chodu jako darowizny. Prosimy o przekazywanie wpłat, także dewizowych, na konto: Towarzystwo „Więź”, 00—074 Warszawa, ul. Trębacka 3 PKO BP S.A. XV O/Warszawa, nr 79 1020 1156 0000 7702 0067 6866 z dopiskiem: darowizna na rzecz działalności statutowej Towarzystwa „Więź” Zachęcamy Państwa również do prenumeraty redakcyjnej naszego pisma oraz polecania prenumeraty „Więzi” swoim Bliskim i Przyjaciołom. Warunki prenumeraty — zob. s. 255. Bez Ciebie nie przetrwa „Więź”!
  • 7.  7 Dlaczego (nie) przemoc? Niech żyje wojna!? Piotr M. A. Cywiński Żyjemy w świecie coraz bardziej nieznośnym. Może jeszcze nie teraz, ale — nie bardzo dziś wierzę, by mogło być inaczej — w ciągu najbliższych dwóch dekad pewnie znowu zaczniemy wzajemnie się mordować. Nie wiem, skąd to się wzięło. Być może za dawno nie było wojen, więc pokoju nie potrafimy szanować? Zabawa w wojnę Pod koniec lat siedemdziesiątych — gdy jako sześcio­‑siedmiolatek biegałem z młod‑ szym kolegą po małej ulicy Górnego Mokotowa — zatrzymał się obok nas jakiś starszy pan. — W co się bawicie, chłopcy? — zapytał. — W wojnę — szczerze od‑ powiedziałem. Te kilka zdań, które wówczas usłyszałem, sprawiło, że na dłuższy czas odeszła mi ochota na zabawę w wojnę. Przypomniało mi się to zdarzenie, gdy kilka lat temu, w słoneczny dzień 3 maja, wyszedłem na spacer z małymi dziećmi do parku. Przed furtką kamie‑ nicy, na chodniku przed własnym domem, natknąłem się na dwóch esesmanów
  • 8.  8  WIĘŹ  Zima 2016 Piotr M. A. Cywiński z rosłym wilczurem. To rekonstrukcjoniści — wzbudzający dziś tak bezmyślny zachwyt rodziców, mediów, polityków... Czy można, i to w ciągu zaledwie kilku dekad, bardziej przesunąć próg społecznej tolerancji dla zabawy w wojnę? Odczłowieczenie jako norma Gdyby tylko to... Trwogę budzi nagromadzenie kłótliwości, mnożenie wrogów, szukanie przeciwności, głoszenie nienawiści. Rozsiewa się ta atmosfera po całej Europie od kilku lat. Jedni toną w długach, inni nie radzą sobie z falą docierających uchodźców, sypią się całe modele socjalne, wzrost regionalizmu rozsadza przynajmniej trzecią część najstarszej unijnej dwunastki, niemalże wszędzie populizm rozpanoszył się na prawach uczestnika normalnego dyskursu politycznego. Gdziekolwiek spojrzeć, demokracja się chwieje, a prawdziwych mężów stanu wspominają już tylko starsze pokolenia. „Wojna zaczyna się od słów” — to wnikliwe ostrzeżenie powraca. Mówiła o tym ostatnio s. Małgorzata Chmielewska, wcześniej ostrzegali inni. Ale jeśli tak jest — jeśli już same słowa rozpoczynają wojny — to czy owa wojna się już nie zaczęła? Język medialny spłycił się do zupełnych granic tego, co godzi się jeszcze na‑ zywać językiem. Tego „zmasakrowali”, tamtego „rozjechali”, któryś inny został „zaorany”. Takim językiem tworzy się wizję stosunków międzyludzkich dążących jedynie do zgładzenia innych. Całkowitego zgładzenia, ogarniającego nie tylko na przykład pozycję polityczną czy system światopoglądowy, ale wręcz fizyczne unicestwienie człowieczego kształtu oponenta. I proszę mi nie mówić, że to tylko retoryka. Wszak słowa przekazu kształtują emocje, budują wyobraźnię — prze‑ suwają więc granice tego, co dopuszczalne. Ostatnią dekadę życia poświęciłem ukazywaniu, do czego zmierza odczło‑ wieczanie bliźniego — a tu mam wrażenie, że oto ścieżka odczłowieczania właśnie ponownie staje się powszechnie przyjmowaną chwalebną normą. Byle stłamsić, zgnoić, splugawić, zniszczyć... Nie wiem, czy stoi za tym jakaś frustracja, jakieś lęki podprogowe, niezdol‑ ność komunikacyjna. Czy może jest to naturalna ciągota homo sapiens w obliczu natłoku jemu podobnych? Szczury ponoć zaczynają się wzajemnie zagryzać tylko wówczas, gdy przekroczony zostanie jakiś próg ich stłoczenia. Pokolenie oburzonych egotyków Kiedy studiowałem w Strasburgu, uczono mnie m.in. historii ekonomii XIX i XX wieku. Profesor badał dzieje wielkich rodzin — głównie niemieckich — i ewolucję
  • 9.  9 Dlaczego(nie)przemoc? Niech żyje wojna!? ich potęg gospodarczych. Mówił, jak pamiętam, że (w największym uogólnieniu) typowy model jest taki, że dziadek tworzy firmę i haruje całe życie, by ją utrzymać i rozbudować; ojciec wyrosły w cieniu wyrzeczeń — ale już korzystając z własnego wykształcenia — podnosi firmę na najwyż‑ szy poziom; natomiast syn, rozpieszczony od małego, wszystko marnuje i firma albo bankrutuje, albo jest odkupywana przez silniejszą konkurencję, albo w naj‑ lepszym wypadku trafia na giełdę. Zasta‑ nawiam się, czy nie podobnie rzecz się ma z porządkiem społeczno­‑politycznym. Oto bowiem mamy pokolenie pierwsze, które odbudowało nasz świat po wojnie — rzecz jasna, w różnych warunkach na zachodzie i na wschodzie Europy. Po jednej stronie są to ojcowie wspólnej Europy, a po drugiej — choćby wielkie wysiłki odbudowy zniszczonych miast oraz próby pozytywistycznego rekon‑ struowania zerwanych i zagrożonych komunizmem więzi społecznych. Właśnie w tym okresie — nie zapominajmy — rodzą się także wielkie idee ekumenii. W tle tego procesu nadal dymem pachną wojenne zgliszcza i wciąż rusza się ziemia skrywająca masowe zbrodnie. Drugie pokolenie — wyrosłe jeszcze w cieniu pamięci o wojnie — dokonało rzeczy absolutnie niebywałej: zwyciężyło komunizm, odbudowało we wschodniej połowie Europy instytucje demokratyczne i scaliło politycznie Stary Kontynent. Utworzyło unię, o jakiej żadne wcześniejsze pokolenia śnić nie potrafiły. Przed rodzinnym przedsiębiorstwem „Europa” zajaśniały szanse na realny pokój, bezpie‑ czeństwo i dobrobyt, oparte między innymi na solidarności, którą we wschodniej części Europy symbolizowały wielomiliardowe wsparcie z Funduszy Spójności. Ale nagle kolejne pokolenie zaczęło przejmować lejce wspólnego powozu. To pokolenie najmłodsze, któremu wszystko się należy. To roczniki roszczeniowych egotyków — owych miałkich intelektualnie „oburzonych”. To pokolenie wiecznie niezadowolone, które jest w stanie wszystko, ale dosłownie wszystko rozwa‑ lić — nie tworząc przy tym żadnej alternatywnej, długowzrocznej, pociągającej i rozumnej perspektywy. To dziecinne pokolenie — oderwane od jakichkolwiek wojen, siłą rzeczy mało zasłużone dla jakiejkolwiek wielkiej sprawy XX wieku, odważne jedynie „w gębie” — zaczęło przywłaszczać sobie wielkie dokonania swoich przodków. Ba! Uważać je nawet za swoje własne. A w każdym razie, po‑ dobnie jak wszystko inne — sobie należne. Biegają więc po mieście z symbolami, których dramatu nie rozumieją. Fo‑ tografują się z bronią w jednym ręku i z napisem „Jestem chrześcijaninem” — w drugim. Przebierają się w mundury, których wcześniejsze pokolenia by nawet nie dotknęły. Z marsowymi minami pokazują się w mediach, prowadząc językiem wojny i zniszczenia debaty o sprawach związanych z normalną kohezją społeczną, różnicami poglądów, wymianą myśli, budową wspólnego domu różnych wszak jego mieszkańców. „Wojna zaczyna się od słów” — to wnikliwe ostrzeżenie powraca. Ale jeśli tak — to czy owa wojna się już nie zaczęła?
  • 10.  10  WIĘŹ  Zima 2016 Piotr M. A. Cywiński Szczycą się bohaterami nie własnych czasów, tak jak ostatnio choćby Spra‑ wiedliwymi z doby Zagłady — nie widząc w cichym spotkaniu Franciszka z owymi Sprawiedliwymi rozpaczliwego okrzyku „Oskarżam!” rzuconego wszystkim, którzy dla własnej wygody i złudnego bezpieczeństwa wolą dziś zatrzaskiwać drzwi ginącym. Znieczulica — ten, być może, najbardziej rozpoznawalny objaw syndromu chaosu aksjologicznego — prowadzi w jednym kierunku. Jak każda złuda, po‑ grąża jeszcze bardziej. Muzyczka marsza rżnie! W ciągu ostatnich kilkudziesięciu miesięcy, być może pod wpływem rosyjskiej inwazji na Ukrainę, coraz częściej słychać słowa „wojna, wojna!”. Podobnie jak w roku 1914 i w roku 1939 ton, w jakim pada owo słowo, wskazuje nie tylko na smutek płynący z realnych obaw. Coraz częściej słyszę w nim tu i ówdzie jakby nutkę podniecenia, ekscytacji potencjalną wojną, specyficznego stanu emocjo‑ nalnego utrudniającego roztropne rozeznanie. Model mojego profesora historii ekonomii wskazywałby, że dochodzimy do momentu bankructwa, wyprzedaży lub wrogiego przejęcia. „Niech żyje wojna! Muzyczka marsza rżnie...” — śpiewał kiedyś z gorzką ironią Stanisław Grzesiuk. Czy dziś żaden mądry starszy pan nie potrafi już wybić ludziom z głów zabawy w wojnę? Czy otrzeźwią nas tylko kolejne zniszczenia, kolejne wojny, kolejne cierpie‑ nia i — po raz pierwszy od dekad — wyraźny wymóg własnego poświęcenia? Czy nauczymy się tylko tyle, że co pewien czas krew po prostu musi się polać — bo inaczej nie będziemy potrafili docenić bardzo banalnego i pięknego czasu pokoju? Piotr M. A. Cywiński Piotr M. A. Cywiński — ur. 1972. Doktor historii, działacz społeczny. Od 2006 r. dyrektor Państwowego Muzeum Auschwitz­‑Birkenau, współtwórca i prezes Fundacji Auschwitz­ ‑Birkenau. W latach 2000—2010 prezes warszawskiego Klubu Inteligencji Katolickiej, obecnie członek Zarządu. Współinicjator odrodzonych Zjazdów Gnieźnieńskich, czło‑ nek Zespołu Laboratorium „Więzi”. Autor kilku książek, m.in. Sny obozowe w pamięci ocalałych z Auschwitz, Epitafium i inne spisane niepokoje.
  • 11.  161 Święty Franciszek, muzułmanie i wolność religijna Dzieci Abrahama Mohammad as­‑Sammak W czasie średniowiecznych krucjat krzyżowcy opanowali Damiettę, wówczas małą wioskę, a dzisiaj wielkie miasto 1. Siły egipskich muzułmanów odpierały atak. Oblężenie trwało długo, ale nie przyniosło rozstrzygnięcia. Pewnego spokojnego dnia, kiedy nie było walk, z obozu krzyżowców wyszedł mnich ubrany w charakterystyczny habit, niosąc w ręku tylko Biblię. Nie miał przy sobie żadnej broni, nawet kija. Muzułmanie byli zaskoczeni, że zbliża się do nich ktoś z obozu wroga, ale nie ośmielili się zrobić mu krzywdy. Jego strój wskazywał, że jest mnichem, kapłanem, a Koran wyraża się o chrześcijanach słowami pełnymi miłości i szacunku, ponieważ są między nimi mnisi i kapłani. Takim kapłanem — jednym z tych, o których Koran mówi z tak wielkim szacunkiem — był ks. Jacques Hamel, brutalnie zamordowany w kościele w Saint­‑Étienne­‑du­‑Rouvray we Francji. Chcę zapewnić obecnego tu arcybiskupa Rouen, że nie tylko jego Kościół stracił ks. Jacques’a, ale że jest to strata całej ludzkości. Test religii prawdziwej Biblia, którą trzymał w ręku mnich z mojej opowieści, również jest uważana za świętą przez muzułmanów, gdyż jak mówi Koran, została objawiona przez Boga. 1 Tekst wystąpienia podczas otwarcia międzyreligijnego spotkania „Pragnienie pokoju”, zorganizo‑ wanego przez Wspólnotę Sant’Egidio, Asyż, 19 września 2016 r. (więcej o spotkaniu: zob. www. santegidio.org).
  • 12.  162  WIĘŹ  Zima 2016 Mohammad as­‑Sammak Jest źródłem rady i wiedzy. Koran mówi wręcz: „I niech lud Ewangelii sądzi według tego, co zesłał Bóg”. Z tego właśnie powodu muzułmańscy wojownicy przyjęli mnicha z szacunkiem, ale jednocześnie byli zdezorientowani obecnością kapłana z obozu wroga. Pytali go: „Kim jesteś? Czego chcesz?”. Odpowiedział, że chce spotkania z królem. Po krótkim wahaniu i naradach zabrali mnicha do obozu króla, którym wówczas był sułtan Al­‑Kamil, kuzyn Saladyna (naprawdę nazywał się on Salah ad­ ‑Din Jusuf ibn Ajjub)... Sułtan zadał mu to samo pytanie: „Czego chcesz?” Mnich odpowiedział: „Pragnę pokoju”. „Ale przecież z nami walczycie...” — zdziwił się sułtan. „Nie walczymy z wami dla samej walki. Chcemy, aby nasza droga do Je‑ rozolimy była spokojna i bezpieczna” — wyjaśnił zakonnik. Na to sułtan odparł: „A jakże to może się stać?”. Mnich odpo‑ wiedział: „To bardzo proste. Problem zo‑ stanie rozwiązany, jak tylko nawrócicie się na chrześcijaństwo. Wtedy wszyscy staniemy się braćmi”. Sułtan wcale nie wpadł w gniew. Powiedział: „Przedstawię cię muzułmań‑ skim uczonym, z którymi omówisz tę sprawę. Zdecydujecie, która z dwóch religii jest prawdziwa i kto powinien przyjąć religię drugiego”. W czasie spotkania, które zorganizował sułtan, jeden z muzułmańskich uczonych powiedział ze śmiałością, że należy rozpalić ogień i zapytać mnicha, czy sam przez niego przejdzie. Jeżeli wyjdzie z ognia bez szwanku, oznacza to, że jego religia, czyli chrześcijaństwo, jest właściwa i muzułmanie powinni ją przyjąć. Mnich nie myślał długo i odparł: „Zgadzam się. Jeżeli wyjdę z płomieni cały i zdrowy, to znaczy, że chrześcijaństwo jest prawdziwą religią i wszyscy powin‑ niście się na nią nawrócić. Jeżeli jednak płomienie mnie pochłoną, stanie się tak z powodu moich własnych grzechów. W takim razie chrześcijaństwo nadal jest prawdziwą religią”. Sułtan i uczeni byli pod wrażeniem jego głębokiej ducho‑ wości i bystrości umysłu. Rozmowa zakończyła się powrotem mnicha do obozu krzyżowców wraz z naręczem darów od króla, które do dziś można oglądać przy jego grobie. Tym zakonnikiem był św. Franciszek z Asyżu, pod którego duchowym patronatem dziś się tu spotykamy, dzięki Wspólnocie Sant’Egidio. Pytania retoryczne Podzieliłem się z Państwem tą historią nie tylko dlatego, że jesteśmy w miejscu związanym ze św. Franciszkiem, ale również po to, żebyśmy zastanowili się nad kilkoma pytaniami. Gdyby św. Franciszek powrócił do żywych i odwiedził dziś miejsca konfliktu na Bliskim Wschodzie, to w jaki sposób byłby przyjęty przez tzw. Państwo Islam‑ Im bardziej robię w sobie przestrzeń dla „drugiego”, tym lepiej rozumiem siebie.
  • 13.  163 Święty Franciszek, muzułmanie i wolność religijna DzieciAbrahama skie i podobne ugrupowania? Czy uszanowano by jego stan duchowny i Pismo Święte? Czy posłuchano by go i pozwolono mu wyrazić jego przekonania reli‑ gijne? Czy rozmawiano by z nim jako z chrześcijaninem w świetle tego, co Koran i Prorok Muhammad (pokój z Nim), mówią o chrześcijanach? Sądzę, że nie potrzebujemy odpowiadać sobie na te retoryczne pytania... Wszyscy znamy na nie odpowiedź. Znamy losy włoskiego jezuity Paolo Dall’Oglio, który poświęcił życie ratowaniu muzułmanów i chrześcijan w Syrii. Znamy też losy syryjsko­‑prawosławnego biskupa Gregoriosa Johanny Ibrahima, którego nie ma dzisiaj z nami, a którego brak odczuwamy na każdym wydarzeniu organizowanym przez Wspólnotę Sant’Egidio, a także w wielu miejscach dialogu muzułmańsko­ ‑chrześcijańskiego na Bliskim Wschodzie i w innych rejonach. Wiemy, co stało się z wieloma klasztorami, kościołami i meczetami, które zostały zniszczone — mimo że Koran opisuje je jako domy Boga, a prorok Ma‑ homet przestrzegał muzułmanów przed wyrządzaniem im krzywdy i zakazywał muzułmanom wykorzystywać choćby jeden kamień pochodzący z kościoła w celu użycia ich do budowy domu dla muzułmanów, jako że uważał to za nieposłuszeń‑ stwo Bogu i Jego Prorokowi. Dialog nie może istnieć bez wolności Zasady islamu się nie zmieniły. Tekst Koranu jest stały, a nauczanie Proroka ja‑ sne. Zmiana nie nastąpiła ani przed spotkaniem św. Franciszka z dobrotliwym Al­‑Kamilem w Egipcie, ani po nim. Zmieniło się to, że grupa mściwych, zdespero‑ wanych ekstremistów zawłaszczyła sobie islam i używa go jako narzędzia zemsty. To nowy totalitarny ruch, tym razem występujący w imię religii. Z tego powodu muzułmanie doskonale zdają sobie sprawę, że musimy uwol‑ nić naszą religię od tego „zawłaszczenia” i dokonać w obrębie islamu harmoni‑ zacji duchowych zasad naszej religii z ogólnymi wartościami i zasadami, które stanowią fundament ludzkiej cywilizacji w XXI wieku. Również dlatego zajęcie się kwestią ekstremizmu religijnego jest przede wszystkim obowiązkiem muzułmanów. Islam uznaje pluralizm i postrzega różnorodność między ludźmi jako wyraz Boskiej woli. Bóg wezwał nas, żeby‑ śmy się poznawali. Dialog jest drogą ku temu, ale dialog nie może istnieć bez wolności. Wolność religijna jest podstawą i ukoronowaniem wszystkich wolności, jak zostało to powiedziane w papieskiej adhortacji o Kościele na Bliskim Wschodzie oraz w dokumencie na temat swobód podstawowych wydanym przez Uniwersytet Al­‑Azhar. To dlatego papież Franciszek okazał się duchowym przywódcą całej ludzkości, gdy powiedział, że „zabijanie w imię Boga jest szatańskie” i że nie ma religii przestępczej, za to przestępcy istnieją we wszystkich religiach. Duch Asyżu nadal przyciąga nas do siebie, żebyśmy opierali się ekstremi‑ zmowi, walczyli z przemocą i terrorem oraz jednoczyli się jako cała ludzkość.
  • 14.  164  WIĘŹ  Zima 2016 Mohammad as­‑Sammak Tolerancja nie wystarcza Historia o działalności św. Franciszka na Wschodzie nauczyła mnie, że relacje pomiędzy ludźmi różnych religii nie mogą być oparte ani na wyeliminowaniu in‑ nych, jak to dziś robi tzw. Państwo Islamskie, ani nawet wyłącznie na tolerancji, jak sądzą niektórzy ludzie dobrej woli. Powinniśmy oprzeć się na uznaniu plu‑ ralizmu i różnorodności oraz na poszanowaniu intelektualnych i ideologicznych fundamentów, które są podstawą pluralizmu i różnorodności. Tym sposobem powinniśmy przekroczyć tolerancję, o której Nietzsche po‑ wiedział, że stanowi potwarz dla bliźniego. Tolerancja jest bowiem rodzajem pozytywnej dyskryminacji. Idea obywatelstwa państwowego oparta jest nie na tolerancji, lecz na pra‑ wach. Kiedy tylko zachodzi zmiana czy pojawia się napięcie w relacjach, toleran‑ cja może doprowadzić do naruszenia praw człowieka. Tolerancję praktykuje się bowiem w pewnym poczuciu wyższości, które zakłada, że jest tolerujący i tole‑ rowany. Z drugiej strony zasada praw opiera się na równości i sprawiedliwości oraz stanowi gwarancję dla relacji społecznych zbudowanych na wzajemnym szacunku. Tego właśnie potrzebują nasze państwa na Bliskim Wschodzie i na tym powinny opierać swoją działalność. Mam głębokie przekonanie, że im bardziej robię w sobie przestrzeń dla „drugiego”, tym lepiej rozumiem siebie... A także drugą osobę. Jedynie poprzez wolność ekspresji, wolność religijną i wolność praktykowania religii, mogę zro‑ zumieć, co to oznacza być tobą, bo ty jesteś mną, ale innym mną. Mohammad as­‑Sammak Tlum. Magdalena Macińska Mohammad as­‑Sammak — sekretarz generalny Islamskiego Szczytu Duchowego (łą‑ czącego libańskich sunnitów, szyitów, druzów i alawitów) i Krajowej Rady Dialogu Muzułmańsko­‑Chrześcijańskiego w Libanie, doradca polityczny wielkiego muftiego Libanu, publicysta, autor ok. 30 książek. Współprzewodniczący Światowej Rady Religii na rzecz Pokoju. Jest sygnatariuszem przełomowej muzułmańskiej deklaracji na temat chrześcijaństwa Jednakowe słowo dla nas i dla was (zob. „Więź” 2008, nr 1). Jest także sygnatariuszem deklaracji The Amman Message, która potępia wzajemne oskarżanie o apostazję i afirmuje różnorodność odłamów w islamie. Dział „Dzieci Abrahama” redaguje Agata Skowron-Nalborczyk
  • 15.  230  WIĘŹ  Zima 2016 Książki Libido dominandi Putina Marta de Zuniga Krystyna Kurczab­‑Redlich, Wowa, Wołodia, Władimir. Tajemnice Rosji Putina, Wydawnictwo W. A. B., Warszawa 2016, 784 s. Książka Krystyny Kurczab­‑Redlich na‑ leży do publikacji, które przez pryzmat życia jednej osoby przedstawiają pokaźny fragment historii kraju, regionu i świata. W tym przypadku jest to fragment klu‑ czowy dla zrozumienia najnowszej histo‑ rii i bieżącej polityki naszego kontynentu. Wowa, Wołodia, Władimir jest przede wszystkim biografią jednego z naj‑ ważniejszych współczesnych przywódców politycznych. Jednocześnie książka przed‑ stawia próby wprowadzenia w Rosji ka‑ pitalizmu i modelu demokracji liberalnej oraz pełzającego przechodzenia w demo‑ krację suwerenną, za której terminolo‑ giczną i proceduralną fasadą kryje się au‑ tokracja i imperializm. Rzuca też ciekawe światło na Europę, ukazując dramatyczną słabość i indyferentyzm jej politycznych, biznesowych i  sportowych elit, które umożliwiły Władimirowi Putinowi zgro‑ madzenie gigantycznej fortuny, zdobycie pełniwładzypolitycznejwewłasnymkraju i osiągnięcie wielkiego wpływu na debaty publiczne oraz realną politykę Zachodu. To książka ważna, bo zmusza do zadania sobie trudnych pytań o przyszłość rela‑ cji zachodnich demokracji z chcącym za‑ trząść fundamentami międzynarodowego ładu samowładczym przywódcą Rosji. Książkę rozpoczyna rekonstruk‑ cja opisywanych już m.in. przez „Die
  • 16.  231 Libido dominandi Putina Książki Zeit” i „The Telegraph” prawdopodob‑ nych losów małego Wowy Putina. Jego matka Wiera Nikołajewna Putina miała urodzić Wowę w 1950 roku po ucieczce od jego biologicznego ojca Płatona Priwa‑ łowa. Wkrótce po tym pozostawiła malca u swych rodziców i przez Uzbekistan tra‑ fiła do Gruzji, gdzie zamieszkała w wio‑ sce Metechi ze swoim nowym mężem, Gieorgijem Osiepaszwilim. Dziadkowie przywieźli tam chłopca, gdy miał około trzech lat. Wowa uczęszczał do szkoły, chodził na ryby i uciekał przed batami ojczyma alkoholika, który sprawił, że Wiera Nikołajewna oddała syna na po‑ wrót swoim rodzicom, zapewne z prośbą, by znaleźli mu nową rodzinę. W ten spo‑ sób Wowa w wieku ok. 9 lat trafił do mieszkających w Petersburgu dalekich krewnych, Marii Iwanownej i Władimira Spirydonowicza Putina, którzy w czasie wojny stracili dwóch synów. Opisowi tych wydarzeń towarzyszy wnikliwa analiza traum, jakie dramaty wczesnego dzieciństwa pozostawić mogły w umyśle i osobowości przyszłego prezy‑ denta Rosji. I choć nadmierne psycholo‑ gizowanie postaw liderów politycznych na ogół drażni i wystawia autora na za‑ rzut nadinterpretacji, w tym przypadku trzeba przyznać, że czytelnik otrzymuje wgląd w nową, dobrze uzasadnioną per‑ spektywę analizy zachowania Władimira Putina, uznawanego nierzadko za osobę nieprzewidywalną i niezrozumiałą. Ustalenia dotyczące petersburskiej, chuligańskiej młodości Putina, jego za‑ stępczych rodziców, relacji z rówieśni‑ kami, sportu, nauki i początków kariery w KGB wskazują, że wczesną młodość przyszłego polityka głęboko naznaczyły przede wszystkim wyparcie dziecięcej traumy odrzucenia i kłamstwo o swoim pochodzeniu. Putin był w dzieciństwie bity — zarówno przez swojego gruziń‑ skiego ojczyma, jak i oficjalnego ojca, Władimira Spirydonowicza. Tak trudne dorastanie prowadzi najczęściej — zda‑ niem przytaczanych przez autorkę psy‑ chologów — do skrajnie niskiej samooceny i potrzeby nieustannego kompensowania poczucia niepewności. Podobną ocenę wystawił grafolog analizujący pismo dorosłego Putina, który stwierdził, że autor tekstu „stara się zajść jak najwyżej i zdobyć jeszcze większe znaczenie, by odzyskać poczucie wła‑ snej godności, tłumione w procesie wy‑ chowawczym (najprawdopodobniej przez ojca)”. W tym kontekście ciekawa jest też opinia płk. Michaiła Frołowa, przełożo‑ nego Putina w szkole wywiadu (Instytu‑ cie Orderu Czerwonego Sztandaru), do której uczęszczał w latach 1984—1985. W  charakterystyce wystawionej przy‑ szłemu prezydentowi na koniec kursu Frołow napisał, że jest zamknięty w sobie, nietowarzyski, w działaniu przejawiający pewną akademickość. Przede wszystkim zaś, że charakteryzuje go obniżone po‑ czucie bezpieczeństwa, co w dużej mie‑ rze dyskwalifikowało go jako agenta wy‑ wiadu. W efekcie jako jeden z nielicznych kursantów Putin nie dostał przydziału, a propozycję wyjazdu do Drezna otrzy‑ mał niejako w zastępstwie. Natomiast wedle innych świadectw Wołodia Putin dobrze funkcjonował w relacjach podporządkowania i władzy. Stronił od kobiet, nie nadużywał alkoholu, nie chodził na studenckie „wieczerinki” i za wszelką cenę dążył do pracy w KGB. Doskonale odgrywał też rolę lojalnego, małomównego i w pełni oddanego współ‑ pracownika najpierw wobec KGB, potem wobec pseudodemokraty Anatolija Sob‑ czaka, umiejętnie skrywając swe gigan‑ tyczne i zdaniem autorki niczym niena‑ sycone libido dominandi. I tak czytelnik dowiedzieć się może, że już w czasie studiów Putin najprawdo‑ podobniej uwiarygadniał swą kandyda‑ turę współpracownika KGB donoszeniem i pobiciami członków petersburskiej opo‑
  • 17.  232  WIĘŹ  Zima 2016 Marta de Zuniga zycji demokratycznej. Szybko też nauczył się korzystać ze związanych z pracą przy‑ wilejów dla gromadzenia zysków i two‑ rzenia własnej siatki kontaktów. Korup‑ cyjną działalność na małą skalę podjął już w czasie służby w Dreźnie; na znacznie większą — na stanowisku zastępcy pro‑ rektora do spraw międzynarodowych Uniwersytetu w Petersburgu; i wreszcie na skalę gigantyczną — u boku Sobczaka w petersburskim magistracie. Zabójstwa, prowokacje, kradzież i mafijna sieć powiązań na styku polityki, biznesu i służb specjalnych to wiedza po‑ pularna na temat lat dziewięćdziesiątych w Rosji. Jednakże Kurczab­‑Redlich zaska‑ kuje, przywołując dane wskazujące na to, że jedną z szarych eminencji pociągają‑ cych za sznurki przestępczej działalno‑ ści w ówczesnym Petersburgu (a zarazem beneficjentem finansowym i politycznym tej działalności) mógł być Władimir Pu‑ tin. Paradoks, stanowiący być może przy‑ czynę jego sukcesu, polega na tym, że jednocześnie uważany był — m.in. przez Borysa Bieriezowskiego, a w ślad za nim samego Borysa Jelcyna  — za jednego z najuczciwszych i najbardziej lojalnych urzędników w Rosji. Bieriezowski uznał ten fakt za jedną z największych pomyłek swojego życia. Drugim, po tożsamości Putina, te‑ matem przewodnim książki jest wojna w Czeczenii (choć formalnie poświęcono jej 30 stron z ponad 700-stronicowego tomu). Dramat czeczeńskiej hekatomby opisany jest w  oparciu o  doświadcze‑ nia autorki i znanych jej osób. Fakt, że Kurczab­‑Redlich była jednym z niewielu dziennikarzy, którzy nielegalnie przedo‑ stawali się wówczas na objęty działaniami wojennymi teren — oraz że znała osobiście Andrieja Babickiego i Annę Politkowską, a także wielu Czeczenów, w tym środowi‑ sko Asłana Maschadowa — uwiarygadnia jej jednoznaczną opinię o ludobójstwie, którego dokonano na tym narodzie. Co więcej, autorka wyjaśnia i dokumentuje rolę, jaką sprowadzeni przez FSB do Czeczenii działacze przyszłego Państwa Islamskiego odegrali w konflikcie, w któ‑ rym głównym wrogiem putinowskiej Rosji był nie fundamentalizm religijny ani woju‑ jący nacjonalizm, lecz umiarkowany i dą‑ żący do pokojowego ułożenia stosunków z Rosją Maschadow. Kurczab­‑Redlich od‑ ważnie stawia też tezę o wsparciu i umoc‑ nieniu przez FSB wahabickich środowisk terrorystycznych. Jest to poważny zarzut szczególnie w kontekście dramatu rozgry‑ wającego się dziś w Syrii. W książce doskonale udokumento‑ wane są ponadto akcje wysadzania blo‑ ków mieszkalnych przez FSB. Autorka nie obawia się nazwać Putina „heksoge‑ nowym następcą Jelcyna”, nawiązując do środka wybuchowego znajdującego się w workach podkładanych w piwnicach bloków, m.in. tego w Riazaniu. Do trage‑ dii nie doszło tam tylko dlatego, że jeden z mieszkańców zaalarmował na czas po‑ licję. Szczegółowo udokumentowany jest przebieg przerwanego interwencją służb śledztwa w sprawie riazańskiej. Czytelnik dowie się też, dlaczego dwa dni po niedo‑ szłym wysadzeniu bloku szef FSB Nikołaj Patruszew kuriozalnie ogłosił, że w Ria‑ zaniu odbywały się antyterrorystyczne ćwiczenia służb, a w workach w rzeczy‑ wistości był cukier. Równie precyzyjne są opisy zamachów w Teatrze na Dubrowce i w biesłańskiej szkole. Wyjaśniają, dla‑ czego dziś, w 12 lat po tragedii, matki wciąż obwiniają Putina o śmierć swoich dzieci i trafiają za to do aresztu. Nie mniej ważną perspektywę postaci Putina daje opis jego relacji ze światowymi przywódcami, takimi jak George Bush junior, Tony Blair, Gerhard Schröder, Silvio Berlusconi czy monakij‑ ski książę Albert II. Czytelnik ma okazję poznać metodę ponurego dwutaktu sto‑ sowaną przez Władimira Putina, który najpierw usypia czujność nawiązującym
  • 18.  233 Libido dominandi Putina Książki do demokracji i pokoju słowem, by chwilę później podjąć strategiczne decyzje zu‑ pełnie z  tymi wartościami sprzeczne. Z kolei opis rosyjskiego wpływu na sko‑ rumpowanych przywódców Międzynaro‑ dowego Komitetu Olimpijskiego poka‑ zuje, jak doskonale ten dwutakt wpisuje się w nietransparentne i głęboko skorum‑ powane procedury zachodnich instytucji. Kurczab­‑Redlich nie rozstrzyga jednak jednoznacznie sporu wokół strategii mię‑ dzynarodowej Władimira Putina. Nie do‑ wiadujemy się więc, czy utracił on, jak stwierdziła Angela Merkel, kontakt z rze‑ czywistością, czy też raczej cynicznie, jak mówił Siergiej Kowalow, udaje, że gra w szachy, by w chwili, gdy przegrywa — zrzucić pionki i posłużyć się szachownicą do znokautowania przeciwnika. Najsłabiej udokumentowaną czę‑ ścią książki — ze względu na brak dostęp‑ nych danych — jest rozdział poświęcony życiu prywatnemu rosyjskiego prezydenta. Ciekawy jest opis relacji łączącej Putina z żoną Ludmiłą, którą autorka opisała jako związek osobowości autorytarnej z typem sadomasochistycznym. Za to bra‑ kiem przekonującej podbudowy rażą spe‑ kulacje na temat rzekomej homoseksual‑ nej orientacji obecnego przywódcy Rosji. Niekiedy niezrozumiałe wydać się też mogą chronologiczne salta pojawia‑ jące się szczególnie w pierwszych rozdzia‑ łach książki — aczkolwiek niewykluczone, że dla osób znających już biografię Pu‑ tina z innych pozycji mogą one mieć swój urok. W porównaniu choćby z książką Putin. Człowiek bez twarzy Mashy Gessen uderza faktograficzne bogactwo i większy dystans emocjonalny w narracji Kurczab­ ‑Redlich. Gąszcz szczegółów, nazwisk i dat, przez które autorka wiedzie czy‑ telnika, prowadzi do jasnych, sformułowa‑ nych z publicystyczną swobodą wniosków. Jednocześnie nie sposób nie do‑ strzec, że książka jest bardzo osobista, pi‑ sanaz myśląo ludziach,którzypadliofiarą polityki rosyjskiego przywódcy. Autorka znała osobiście Annę Politkowską, Ga‑ linę Starowojtową, Siergieja Juszenkowa, Jurija Szczekoczichina i innych, którzy stracili życie za to, że publicznie mówili prawdę i domagali się jej ujawniania. Pew‑ nie dlatego przez ów dystans wobec anty‑ bohatera książki w wielu miejscach prze‑ błyskuje emocjonalny apel, by o ludziach, którzy mieli odwagę stanięcia na jego drodze do władzy, nigdy nie zapominać. Kropką nad i  jest „Niepełna li‑ sta ofiar Władimira Putina”. Z imienia i nazwiska wymienionych jest 27 osób, których zgon łączony jest z rosyjskim prezydentem, w tym Anatolij Sobczak, Dmitrij Rożdiestwienski, Aleksandr Li‑ twinienko i Siergiej Magnicki. Łącznie za ofiary Putina autorka uznaje 35 952 osoby (w tym także te, które straciły życie w związku z działaniami wojennymi pod‑ jętymi na rozkaz Putina). Liczba ta sta‑ nowi w pewnym sensie puentę i symboli‑ zuje główne przesłanie książki, jakim jest poważne ostrzeżenie przed człowiekiem bezwzględnym — ogarniętym ideą impe‑ rialną, a napędzanym przez niepohamo‑ wane libido dominandi — co do którego świat w dużej mierze się pomylił, dając wiarę jego pustym słowom, a przymyka‑ jąc oczy na jego działania. Można chyba powiedzieć, że książką tą Kurczab­‑Redlich wraca do swej słynnej polemiki z prof. Andrzejem Walickim, historykiem idei, światowej sławy znawcą XIX‑wiecznej filozofii ro‑ syjskiej — i zwycięsko ją kończy. W spo‑ rze tym profesor zarzucał dziennikarce antyrosyjski resentyment i nadmierną krytykę Putina, którego uznawał za mo‑ dernizatora nawiązującego do dorobku Piotra Stołypina czy filozofii Piotra Stru‑ wego. Dziennikarka radziła wówczas pro‑ fesorowi, by podniósł głowę znad uczo‑ nych książek i spojrzał na to, co dzieje się w prawdziwej Rosji. Niewątpliwie można dziś stwierdzić — a przyznam, że
  • 19.  234  WIĘŹ  Zima 2016 Marta de Zuniga w sporze tym bliższe było mi z początku stanowisko prof. Walickiego — że to jej diagnoza okazała się trafna. Książka jest więc pesymistyczna, bo nie daje nadziei na zmianę w spętanej dziś przemocą, korupcją i strachem Ro‑ sji. Władimir Putin jest obecnie, zdaniem autorki, wyizolowanym ze społeczeństwa, popadającym w paranoidalne lęki i dla‑ tego chroniącym się przed światem w ob‑ lężonych twierdzach tyranem, który grozi rozchwianiem międzynarodowego ładu i czymś na kształt nowej Jałty. Autorka pozostawia jednak miejsce na nadzieję, wskazując na fałszowane wybory i nie‑ wiarygodne statystyki poparcia dla prezy‑ denta. Kurczab­‑Redlich nie deprecjonuje też, śladem wielu ekspertów, znaczenia demokratycznej opozycji w Rosji związa‑ nej ze środowiskiem Aleksieja Nawalnego. Uważa, jak się zdaje, że ci, którym udało się doprowadzić do kilkusettysięcznych manifestacji na przełomie 2011/2012 roku — a którzy dziś są brutalnie prze‑ śladowani w sądach, koloniach karnych czy bici przez „nieznanych sprawców” na ulicy, a nawet mordowani jak Borys Niem‑ cow — stanowią jednak potencjalny kon‑ trapunkt dla plenipotencji putinowskiej struktury władzy. Marta de Zuniga Marta de Zuniga — doktor politologii, pracuje w Instytucie Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Studiowała także na Uniwersytecie Ludwika Maksymiliana w Monachium i Uni‑ wersytecie Łomonosowa w Moskwie. Zajmuje się filozofią i teorią polityki. Członkini Zespołu Laboratorium „Więzi”. Obecnie mieszka w Londynie. Nowość Rafał Marceli Blüth „Likwidacja leninowskiej elity” oraz inne pisma sowietologiczne Po raz pierwszy wydany zbiór tekstów wybitnego krytyka literac‑ kiego i publicysty politycznego Rafała M. Blütha (1891—1939), które stanowią przejaw głębokiej myśli antytotalitarnej, zacho‑ wującej do dzisiaj moc inspirującą. „Świetnie napisane są waż‑ nym dokumentem postaw polskiej inteligencji piłsudczykowskiej i zarazem katolickiej wobec ZSRS w międzywojniu, wiele z nich ma walor aktualności” — napisał o nich Maciej Urbanowski. Dofinansowano ze środków Ministerstwa Kultury i ­Dziedzictwa Narodowego 296 s., cena 39,00 zł W naszej księgarni internetowej 20% taniej! tel./fax (22) 828 18 08  www.wiez.pl
  • 20. Warunki prenumeraty redakcyjnej Prenumerata krajowa Cena 1 egz. w prenumeracie w 2017 roku — 21 zł. Prenumerata roczna (4 numery) — 84 zł. Koszty wysyłki ponosi Redakcja. Cena w sprzedaży detalicznej — 24,99 zł (roczna oszczędność w prenumeracie — 15,96 zł). Wpłaty na prenumeratę przyjmujemy na konto: Towarzystwo „Więź”, 00-074 Warszawa, ul. Trębacka 3 PKO BP S.A. Oddz. 1 Warszawa, nr 79 1020 1156 0000 7702 0067 6866 Prosimy o czytelne wpisanie danych: imię, nazwisko, dokładny adres prenumera­tora oraz liczba zamawianych egzemplarzy i okres prenumeraty. Prenumerata zagraniczna Prenumerata roczna jednego egzemplarza wraz z wysyłką wynosi: do Europy, Izraela, Rosji — 44 EUR — przesyłka ekonomiczna, do Europy, Izraela, Rosji — 52 EUR — priorytet, do Ameryki Północnej, Afryki — 60 EUR — priorytet, do Ameryki Południowej, Środkowej i Azji — 68 EUR — priorytet, do Australii i Oceanii — 90 EUR — priorytet. Płatność kartą kredytową przez system DotPay. Więcej informacji na stronie kwartalnika www.wiez.pl w zakładce „Prenumerata” oraz w dziale prenumeraty (prenumerata@wiez.pl). Prenumeratę „Więzi” prowadzą również: RUCH, KOLPORTER, GARMOND Prenumerata elektroniczna Prenumerata e-„Więzi” (pdf, Mobi, ePub): cena za 1 e-book — 18,45 zł (w tym 23 % VAT). Zamówienia przez naszą księgarnię internetową www.wiez.pl oraz Wszelkich dodatkowych informacji udziela dział prenumeraty „Więzi”: 00-074 Warszawa, ul. Trębacka 3, tel. (+ 48 22) 827-96-08, e-mail: prenumerata@wiez.pl
  • 21. WIĘŹ ukazuje się od roku 1958 Redaktorami naczelnymi byli † Tadeusz Mazowiecki (1958­—1981), † Wojciech Wieczorek (1981—1989), Stefan Frankiewicz (1989—1995), Cezary Gawryś (1995—2001) Redakcja Zbigniew Nosowski (redaktor naczelny), Grzegorz Pac (zastępca redaktora naczel­ nego), Katarzyna Jabłońska (sekretarz redakcji), Bogumiła Berdychowska, Ewa ­Buczek, ks. Andrzej Draguła, Sebastian Duda, Andrzej Friszke, Anna Karoń­­ ‑Ostrowska, Ewa Kiedio, Tomasz Kycia, ks. Andrzej Luter (asystent kościelny To­ warzystwa „Więź”), Maria Rogaczewska, Marek Rymsza, Konrad Sawicki, Agata Skowron-Nalborczyk, Jerzy Sosnowski Stale współpracują Elżbieta Adamiak, Jacek Borkowicz, Barbara Chyrowicz SSpS, ks. Rafał Dudała, Cezary Gawryś, Aleksander Hall, Paweł Kądziela, Józef Majewski, Sławomir So­ wiński, ks. Grzegorz Strzelczyk, Monika Waluś, Tomasz Wiścicki, Maciej Zięba OP, Michał Zioło OCSO Rada Redakcyjna Wojciech Arkuszewski, Jacek Borkowicz, Jędrzej Bukowski, Stefan Frankiewicz, Andrzej Friszke, Cezary Gawryś, Katarzyna Jabłońska, Krzysztof Jedliński, Anna Karoń-Ostrowska, Paweł Kądziela, Bogumił Luft, Agnieszka Magdziak-Miszewska, Józef Majewski, Zbigniew Nosowski, Władysław Seńko, Inka Słodkowska, Paweł Śpiewak, Jan Turnau, Andrzej Wielowieyski, Tomasz Wiścicki, Kazimierz Wóycicki, Marek Zieliński Redakcja 00-074 Warszawa, ul. Trębacka 3, tel./fax (22) 827-29-17, e-mail: wiez@wiez.pl Prenumerata tel./fax (22) 827-96-08, prenumerata@wiez.pl Reklama tel./fax (22) 827-96-08, reklama@wiez.pl Dział handlowy tel./fax (22) 828-18-08, handlowy@wiez.pl Więcej o Laboratorium „Więzi”: www.laboratorium.wiez.pl Nasze publikacje w księgarni internetowej: www.wiez.pl Bieżące informacje z „Więzi”: www.facebook.com/wiez.info Projekt graficzny Janusz Górski Rysunek Don Kichota Jerzy Jaworowski Skład Marcin Kiedio Druk i oprawa Drukarnia im. A. Półtawskiego, ul. Krakowska 62, Kielce Materiałów niezamówionych redakcja nie zwraca. Redakcja nie odpowiada za treść reklam. ISSN 0511-9405 Nakład: 2000 egz. Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego