10. marek kowicki wieś przyszłości - scenariusze przemian
1. Życie na kredyt
Rozwój wsi jest procesem, którym można i na-
leży sterować. Trzeba nade wszystko wiedzieć,
jaki ma być kierunek i cel przeobrażeń. Do
jakiego modelu osadnictwa, krajobrazu, rol-
nictwa mają one prowadzić. Należy oczywiście
sprecyzować sposób i plan działania, aby sys-
tematycznie się zbliżać do nakreślonego celu,
a nie oddalać od niego.
Paradoksalnie, opracowania planistyczne
podstawowe dla obszarów wiejskich (studia
i strategie rozwoju oraz plany miejscowe
gmin) na ogół są pozbawione zdefiniowanej,
ogólnej wizji dotyczącej przyszłości wsi,
a więc tym bardziej – wizji wsi przyszłości,
jej modelu planistyczno-przestrzennego.
Z pewnością można i należy za taki stan
rzeczy winić specjalistów, ale ten wątek, czyli
analiza warsztatowych mankamentów plano-
wania przestrzennego, nie jest przedmiotem
mojej refleksji. Plany są zatwierdzane przez
rady gmin, te zaś reprezentują interesy
i zapatrywania swoich wyborców. Czy poza
kręgami profesjonalistów toczą się dyskusje,
które świadczyłyby o tym, że mieszkańcy wsi
są zainteresowani poszukiwaniem odpowie-
dzi na zasadnicze dla przyszłości obszarów
wiejskich kwestie? Kto zastanawia się nad
kształtem osadnictwa ludności nierolniczej
coraz wyraźniej dominującej na obszarach
wiejskich wielu regionów Polski (np. Ma-
łopolski), konsekwencjami bezplanowego
rozpraszania zabudowy czy wyznaczania
w planach gmin gigantycznych rezerw obsza-
rowych dla terenów budowlanych?
Wymienione problemy, dodajmy, ściśle z sobą
powiązane, osiągają w niektórych regionach
kraju wymiar patologiczny, co jednak nie budzi
widocznego zaniepokojenia opinii publicznej.
Tak jakby istniało powszechne przyzwolenie
na owe patologie i z góry przyjęte założenie,
że pewnych rzeczy zmienić się nie da – tak jak
nie mamy wpływu na pogodę, nie mamy także
wpływu na kierunki i kształt przeobrażeń
zachodzących na obszarach wiejskich.
Na terenach wiejskich Małopolski i innych
regionów coraz wyraźniej dominuje ludność
nierolnicza. Ta, która wywodzi się ze wsi,
ale porzuciła pracę na roli, a także ta, która
dużą falą napływa z miast, osiedlając się na
stałe lub budując sobie na wsi drugie domy.
Ludność nierolnicza, miejscowa i napływowa
osiedla się w obrębie struktur osadniczych
i krajobrazowych formowanych przez dawne
rolnictwo i rolników. Nadmierne rozdrobnie-
nie własności gruntowych, które w dawnej wsi
galicyjskiej, już na przełomie XIX i XX wieku,
osiągnęło wymiar katastrofalny, zostało
współcześnie nie tylko utrwalone, ale jeszcze
bardziej pogłębione. W siatce karłowatych
gruntów pokrywającej obszary wiejskie zdoła-
no wydzielić dziesiątki tysięcy nowych działek
budowlanych. W rezultacie nowe domy poja-
wiły się wśród pól i lasów, w jarach potoków,
na wierzchowinach, we wnętrzach ciasnych
Marek Kowicki
Wieś przyszłości –
scenariusze
przemian
autoportret 4 [39] 2012 | 57
2. dolinek jurajskich, tuż przy ruinach śre-
dniowiecznych zamków, w otulinach parków
narodowych i w dawnych parkach dworskich,
na urodzajnych polach i na gruntach osu-
wiskowych – w najbardziej zdumiewających
lokalizacjach. Jakże często bez poszanowania
walorów krajobrazowo-przyrodniczych, kul-
turowych, stosunków sąsiedzkich, własności
społecznej, prawa...
Próby planistycznego okiełznania tego chaosu,
jeśli nawet są podejmowane, to pozostają mało
skuteczne wobec jego potężnej i żywiołowej
siły oraz determinacji znacznej części społe-
czeństwa, która forsuje – wbrew prawu i roz-
sądkowi – zasadę, że jedynie właściciel gruntu
jest naznaczony przez „święte prawo własno-
ści” do tego, aby decydować o przeznaczeniu
i sposobie zagospodarowania posiadanej ziemi.
Spytkowice koło Nowego Targu, Białka
Tatrzańska, Zawoja, Jeleśnia, Lubomierz
i setki innych, ciągnących się kilometrami
miejscowości o rolniczej genezie nie zracjo-
nalizowały na podstawie planów zagospo-
darowania przestrzennego geometrii swych
układów osadniczych, mimo że funkcje inne
niż rolnictwo determinują dziś życie tamtej-
szych mieszkańców. Zmieniono plany domów
i ich formę architektoniczną, ale nie zmody-
fikowano zasady kształtowania osadnictwa
w skali planistyczno-przestrzennej. Tam,
gdzie dawna wieś rolnicza ukształtowana
była w formie wielokilometrowego pasma za-
budowy, został on jeszcze bardziej wydłużony.
Tam, gdzie istniała konstelacja funkcjonu-
jących w rozproszeniu przysiółków rolni-
czych i pojedynczych zagród, powiększono ją
o niezliczoną liczbę nowych domów. Zmienił
się standard życia, więc rozproszone osadnic-
two jest wyposażane w nową infrastrukturę
(drogi utwardzone, elektryczność, wodociągi,
kanalizacja, gaz itd). Im większe rozprosze-
nie zabudowy, tym bardziej skomplikowana
musi być sieć infrastruktury i tym wyższy
jest koszt jej eksploatacji oraz utrzymania.
Tu najwyraźniej ujawnia się nieracjonalność
układu osadniczego, w który siłą inercji
nadal brnie polska wieś, nie zważając póki co
na rosnące z tego powodu koszty materialne,
a także na koszty społeczne, przyrodniczo-
-krajobrazowe, sanitarno-środowiskowe itd.
Kiedy nastąpi otrzeźwienie?
Sugestywną, choć jedynie wycinkową ilustra-
cją wspomnianych kosztów mogą być niewy-
gody i niebezpieczeństwa wynikające z pro-
wadzenia wielu głównych dróg przez tereny
zabudowy wiejskiej. Dawne wsie „łańcuchów-
ki” rozcięto trasami przelotowymi, nałożony-
mi na dawne drogi wiejskie, jakby nadal miał
tam dominować ruch pieszy i konny. Teraz,
ciasnymi korytarzami komunikacyjnymi
przeciskają się ciężkie tiry, wielkie autoka-
ry, auta osobowe, słowem – ruch tranzyto-
wy przeplatający się na wąskich jezdniach
Wieś małopolska: stan
rozproszenia zabudowy.
Opracowanie własne
na podstawie
zdjęcia lotniczego:
Marek Kowicki
autoportret 4 [39] 2012 | 58
3. z ruchem lokalnym reprezentowanym przez
traktory, furmanki, rowerzystów i pieszych.
Co kawałek – wyloty prostopadłych dróg pro-
wadzących z prywatnych podwórek. A z nich
w każdej chwili prosto na trasę tranzytową
może się niespodziewanie wytoczyć jakiś
pojazd: wóz z sianem, kombajn, przyczepa
załadowana sągami drewna, dziecko na
hulajnodze... Bywa tak niebezpiecznie i nie-
wygodnie, że w niektórych miejscowościach
zdesperowani mieszkańcy wychodzą na drogę
z transparentami, domagając się budowy
obwodnicy. Nawet tu i ówdzie z trudem, ale
udało się obwodnice przeprowadzić.
I oto są one teraz obudowywane! Tak dzieje się
na przykład w Jurgowie i w Czarnym Dunajcu,
gdzie wzdłuż obwodnic, po obydwu stronach
wyznaczone zostały nowe tereny budowlane,
zatwierdzone przez rady gmin w planach zago-
spodarowania przestrzennego. Czy mieszkańcy
wznoszonych tam domów wyjdą niebawem na
już wtedy byłe obwodnice, aby żądać utworze-
nia nowych?
Rosnąca dominacja osadnictwa ludności
nierolniczej na obszarach wiejskich jest zja-
wiskiem stosunkowo nowym, ale już wyraź-
nie widać, że w swej dotychczasowej postaci
potęguje tendencje patologiczne w przemia-
nach przestrzennych wsi. Jest to rezultat
zasadniczego przewartościowania stosunku
mieszkańców wsi do ziemi. Czasy, gdy ziemia
była ceniona jako podstawa bytu rolniczej
rodziny chłopskiej, należą już do przeszłości.
Dziś potomkowie tamtych rodzin, porzuciwszy
rolnictwo, traktują odziedziczoną ziemię wy-
łącznie jako zasób działek budowlanych. Gaze-
ty są pełne porad, co należy zrobić, aby działkę
rolniczą przekwalifikować na budowlaną.
O tym, że proceder ten udaje się bardzo wielu po-
siadaczom okrawków dawnych gospodarstw rol-
nych, świadczy m.in. wielkość rezerw terenów
budowlanych utworzonych w planach zagospo-
darowania gmin. Rezerwy te znacznie przekra-
czają obecne i przewidywalne potrzeby. W skali
kraju składa się to na obszary absurdalnych
rozmiarów. Według danych opublikowanych
przez Ministerstwo Transportu, Budownictwa
i Gospodarki Morskiej („Planowanie przestrzen-
ne w gminach”, 2012), wielkość terenów zarezer-
wowanych w opracowaniach planistycznych dla
budownictwa jednorodzinnego i wielorodzinne-
go zaspokoiłaby w pełni potrzeby kraju liczącego
316 milionów osób! Według owych planów, tylko
na działkach dla budownictwa indywidualnego,
jednorodzinnego mogłoby zamieszkać ponad 140
mln osób, czyli 8 razy więcej, niż liczy obecnie
ludność wiejska w Polsce.
Rozproszona zabudowa polskiej wsi, żarłocznie
pochłaniająca tereny rolne, będzie w przyszłości
utrudniać organizowanie dobrych gospodarstw
rolnych, pochłaniając piękno wiejskiego krajo-
brazu, wpłynie negatywnie na funkcjonowanie
Wieś w krajobrazie par-
kowym. Niektóre korekty
wprowadzone w zagospo-
darowaniu obszaru wsi:
– wytyczenie „plant” jako
granicy obszaru zabudo-
wy dla ludności nierolni-
czej, a jednocześnie teren
sportu, spacerów, zabaw
dla dzieci itp.,
– zagrody rolników
w planowym rozproszeniu
wśród pól, łąk, ukryte
w kępach zieleni,
– wprowadzenie zieleni
śródpolnej,
– korekta sieci dróg go-
spodarczych, śródpolnych,
z uwzględnieniem funkcji
turystycznej,
– dolesienie obszarów
wierzchowinowych.
Opracowanie własne:
Marek Kowicki
autoportret 4 [39] 2012 | 59
4. obszarów wiejskich jako terenów wypoczynku.
Rozwleczona na nieproporcjonalnie wielkich
obszarach zabudowa będzie też utrudniać
mieszkańcom wsi, a szczególnie dzieciom
i młodzieży, dostęp do klubu sportowego,
harcówki, biblioteki, zajęć pozalekcyjnych itd.,
słowem – będzie hamować aktywność i rozwój
społeczno-kulturalny mieszkańców. To tylko
wybrane aspekty szykującej się, nazwijmy to:
planistyczno-przestrzennej, przyszłości wsi.
Coraz wyraźniej rysująca się przyszłość nie
budzi jeszcze powszechnego zainteresowania,
ponieważ nadal znacznie więcej jest chętnych
do eksploatowania walorów wsi niż do ich obro-
ny. Rabunkowe zawłaszczanie krajobrazowego
piękna, czystej przyrody, wolnej przestrzeni
jest jednak wekslem z odłożoną płatnością,
który pozwala chwilowo zapomnieć o kosztach.
Ale przypomną one o sobie niezawodnie, tyle
że wówczas wycofanie się z niszczącego polską
wieś kierunku przeobrażeń przestrzennych
może się okazać znacznie trudniejsze, niż jest
to możliwe gdzieniegdzie jeszcze dzisiaj.
Wieś w krajobrazie parkowym
Rozwiązanie to propagował wybitny archi-
tekt krajobrazu prof. Janusz Bogdanowski,
odwołując się do prac swoich poprzedników
i współpracowników tworzących krakowską
szkołę architektury krajobrazu, a szczegól-
nie profesorów Zygmunta Nováka, Gerar-
da Ciołka i Marii Łuczyńskiej-Bruzdowej.
Koncepcja wsi w krajobrazie parkowym jest
zbieżna z wizjami wsi przyszłości zawar-
tymi w pracach architektów-ruralistów,
m.in. profesorów Andrzeja Rzymkowskiego,
Mieczysława Chowańca, Andrzeja Soleckiego
i doktora Augusta Bocheńskiego. Idea ta jest
jedynie ogólnie zarysowana, dzięki czemu
można w nią wpisywać pomysły bardziej
szczegółowych rozwiązań i dlatego nadaje
się doskonale jako punkt wyjścia do dyskusji
o przyszłości wsi.
Realizacja wsi w krajobrazie parkowym wy-
magałaby od mieszkańców znacznie większej
świadomości i zaangażowania obywatelskiego,
niż jest to konieczne w ramach realizowanego
obecnie scenariusza przeobrażeń przestrzen-
nych. Po pierwsze dlatego, że wieś w krajobra-
zie parkowym powinna posiadać jednoznacz-
nie wyznaczony w terenie obszar zabudowy.
Starszym architektom może to przypominać
sławetne „wuteby” (WTB – plany wyznaczenia
terenów budowlanych) sprzed pół wieku, jed-
nak w przeciwieństwie do tamtych opracowań,
chodziłoby tu nie tylko o wyznaczenie, ale tak-
że o piękne, czytelne zakomponowanie terenów
budowlanych w krajobrazie obszarów wiej-
skich. Po drugie, wyznaczony teren budowlany
wsi powinien być możliwie zwarty przestrzen-
nie i zamknięty w nieprzekraczalnych dla zabu-
dowy granicach. Wymagałoby to przekonania
do tej idei właścicieli gruntów położonych poza
wyznaczonym obszarem zabudowy. Powstałby
także problem wielkości i pojemności wyzna-
czonego terenu budowlanego.
Zgodnie z doświadczeniami brytyjskimi, opi-
sanymi w klasycznym dziele Thomasa Sharpa
The Anatomy of the Village (1948), wyznaczony
teren budowlany powinien być otoczony
czytelnie zaakcentowaną w krajobrazie gra-
nicą. Mógłby nią być rodzaj „plant”, czyli pas
zieleni parkowej, wśród której znalazłyby
miejsce m.in. urządzenia sportowo-rekreacyj-
ne, zieleń ozdobna, aleje spacerowe, ogrody
zabaw dla dzieci itd.
Przekraczając owe planty, wchodziłoby się
w obszar krajobrazu otwartego, w którym do-
minowałyby powierzchniowo pola uprawne,
łąki, pastwiska poprzedzielane alejami drzew,
towarzyszącymi drogom gospodarczym, ścież-
kom rowerowym i konnym, szlakom turystyki
pieszej. Krajobraz wzbogacałyby parawany
drzew ułożonych w pasy wiatrochronne, ży-
wopłoty okalające pola, grupy drzew tworzą-
cych zagajniki, lasy, zieleń łęgową itd. W tej
strefie powinny się znaleźć, w planowym
rozproszeniu, działki budowlane dla domów
mieszkalnych poszczególnych rodzin rolni-
czych prowadzących gospodarstwa oraz dla bu-
dynków produkcyjno-rolnych. Całość otoczona
dobrze zakomponowaną zielenią izolacyjną.
W obrębie głównej strefy budowlanej za-
mieszkiwałaby ludność nierolnicza, prowa-
dząca ewentualnie niewielkie hobbystyczne
gospodarstwa rolne. Dominowałaby tam
zabudowa jednorodzinna, wolnostojąca na
stosunkowo dużych działkach zdolnych po-
mieścić także ogród lub przydomowy sad.
Idea wsi w krajobrazie parkowym jest szansą
na wydobycie tych walorów obszarów wiej-
skich, które stanowią ich szczególny atut
w porównaniu z obszarami zurbanizowany-
mi: a więc możliwości zamieszkania wśród
otwartych krajobrazów, czystych, uporząd-
kowanych, logicznie zakomponowanych
i łączących w sobie piękno z użytecznością.
Wedle tej zasady projektowano już w XVIII
wieku krajobrazy wsi brytyjskiej. Reguły te
w XIX wieku przeniósł i zastosował w swym
majątku w Turwi generał Dezydery Chłapow-
ski. Do dzisiaj można podziwiać pozostałości
tego projektu, bez wątpienia prekursorskiego
w stosunku do obecnie propagowanych zasad
zrównoważonego rozwoju obszarów wiej-
skich, zachowane w ramach parku krajobra-
zowego upamiętniającego dzieło generała.
Współczesne wsie w krajobrazie parkowym
można odnaleźć bez trudu w Danii, Holan-
dii, Wielkiej Brytanii, Szwajcarii, Austrii
i w tych regionach Europy Zachodniej, gdzie
dostrzega się i docenia rolników nie tylko
jako producentów żywności, ale także jako
opiekunów krajobrazu. Jego pielęgnowanie
jest bowiem jedną z istotnych funkcji zrów-
noważonego rolnictwa.
autoportret 4 [39] 2012 | 60
5. Miasto wśród wiejskich
krajobrazów
Czy można mieszkać jednocześnie w mieście
i na wsi? A więc korzystać w tym samym cza-
sie i miejscu z walorów obydwu tak zasadni-
czo odmiennych środowisk mieszkaniowych?
Z pięknego, otwartego krajobrazu, który
zapewnia wieś, a jednocześnie z bogatych,
urozmaiconych kontaktów towarzyskich
oferowanych przez miasto? Próby rozwią-
zań, w których starano się połączyć owe
walory, znane są z teoretycznych koncepcji
projektowych (np. Vallo di Diano, Dolina
rzeki Tanagro, Basilicata, Włochy, proj. Paolo
Portoghesi) i realizacji (np. Poundbury k.
Dorchester, Dorset, Anglia, proj. Léon Krier;
Haverleij koło ‘s-Hertogenbosch, Holandia).
Mimo wielu różnic wynikających z lokalnych
uwarunkowań i szczegółowych założeń, wy-
mienione projekty charakteryzuje podobny
sposób kształtowania zabudowy dla ludności
nierolniczej.
We wszystkich przypadkach są to kameral-
ne miasteczka usytuowane wśród wiejskich
krajobrazów. Wystarczy kilka kroków, by
wyjść poza miasteczko w otwartą zieloną
przestrzeń pól i łąk. Równie niewiele trzeba,
by wrócić z obszaru zieleni na zurbanizowa-
ną wyspę. Wrażenie, iż każde miasteczko jest
wyspą wśród zielonych przestrzeni, zostało
podkreślone przez ostro zarysowane granice
pomiędzy obszarem wiejskim i obszarem
miasteczka. Kilka miasteczek z zespołu
Haverleij jest nawet otoczonych szerokimi
fosami z wodą, jak w dawnych twierdzach
obronnych.
Poundbury jest miasteczkiem z ulicami
i placami wyposażonymi w sklepy, restau-
racje, kluby i inne elementy infrastruktury
społecznej komponowanej zgodnie z zasa-
dami nowego urbanizmu, którego Krier jest
współtwórcą i propagatorem. Haverleij jest
natomiast zespołem jednostek mieszkalnych,
wśród których jedna, zawierająca szkołę,
przedszkole i inne obiekty społeczno-kul-
turalne i handlowe, obsługuje pozostałe.
W nich także zadbano o organizację miejsca
kontaktów społecznych mieszkańców. Są to
najczęściej rozległe dziedzińce wewnętrzne
z placami zabaw, dobrze osłonięte od wiatru.
Dzięki dostępnym z dziedzińców loggiom nie
są one odcięte widokowo od zielonego otocze-
nia miasteczka.
Myślenie Portoghesiego o systemie miaste-
czek tworzących sieć osadniczą, porządkującą
kompozycyjnie i funkcjonalnie obszar Vallo
di Diano, zawiera wątki obydwu wspomnia-
nych koncepcji. Z ideą Kriera łączy go sposób
traktowania krajobrazu jako przestrzeni
kształtowanej przez aktywne rolnictwo
respektujące zasadę piękna i użyteczności.
Wspólne z ideą Haverleij jest natomiast
tworzenie zespołu miasteczek powiązanych
z sobą kompozycyjnie i funkcjonalnie.
Miasteczka mają formy zamknięte. Nie
przewiduje się ich rozbudowy. Jeśli zabraknie
miejsca dla nowych lokatorów, a będą chętni,
trzeba szukać miejsca pod budowę nowego
założenia w innej lokalizacji, kontynuując
nakreśloną zasadę kompozycyjną zagospoda-
rowania obszaru.
Czy przemyślenia i praktyczne doświadcze-
nia zebrane w Poundbury, Vallo di Diano
i Haverleij można wykorzystać w Polsce? Sen-
sowniejsze byłoby odwrócenie tego pytania
i postawienie go w formie „A dlaczego nie?”.
Czy budowanie miasteczek jest umiejętnością
w Polsce nieznaną? Czy dobrze zaprojekto-
wane miasteczka dla ludności nierolniczej,
usytuowane na obszarach wiejskich nie mo-
głyby być alternatywą i przeciwwagą wobec
realizowanych tam powszechnie bezładnych
„wysypisk” zabudowy?
„Polskie miasteczko” to termin odnoszący się
dziś wyłącznie do rozwiązań historycznych.
Nie różniło się ono w wymiarze kompozycyj-
no-funkcjonalnym od współczesnych pomy-
słów propagowanych przez nowy urbanizm.
Frampol jest jednym z wielu typowych pol-
skich miasteczek. W swej oryginalnej postaci,
nie zniekształconej późniejszymi niechlujny-
mi przeróbkami i dobudowami, z pewnością
zyskałby uznanie Kriera i ideologów nowego
urbanizmu. Zbudowany na początku XVIII
wieku przez prywatnego inwestora, był
położonym wśród pól uprawnych kwadratem
o boku nieco ponad 500 metrów, podzielonym
regularną siatką ulic. Rynek, w środku założe-
nia, w oryginalnej postaci był nawet większy
niż rynek krakowski. Prosta, czytelna kom-
pozycja o wyraźnie zarysowanych granicach
obszaru zabudowy zajmowała ok. 25 hektarów
terenu, a więc tyle, ile z pewnością dałoby się
wyznaczyć i dzisiaj w niemal każdej gminie.
25 hektarów to obszar, na którym w systemie
współczesnej, niskiej zabudowy mieszkaniowej
(zakładając np. 150 mieszkańców na hektar)
można pomieścić w komfortowych warunkach
3750 mieszkańców. Ta sama liczba mieszkań-
ców w systemie zabudowy jednorodzinnej,
wolnostojącej na działkach o powierzchni 10
arów zajmuje obszar ok. 100 hektarów, jeżeli
uwzględnimy powierzchnię sieci dróg dojazdo-
wych prowadzących do poszczególnych posesji.
Miasto wśród wiejskich krajobrazów, po-
dobnie jak wieś w krajobrazie parkowym to
koncepcja, której przydatność w warunkach
krajowych powinna zostać sprawdzona
poprzez pilotażowe realizacje na terenie
kilku wybranych gmin. Patologii w rozwoju
planistyczno-przestrzennym polskiej wsi nie
da się bowiem usunąć za pomocą opracowań
planistycznych, których kreatywność nader
często sprowadza się do wyznaczenia nowych
terenów budowlanych.
autoportret 4 [39] 2012 | 61