2. H Projekt
Ośrodek Wsparcia
Ekonomii Społecznej
Sebastian Kustra
Trzciany – dzieci są w centrum
Młody, zadowolony z życia, wyjątkowo dynamiczny mężczyzna. Jarosław Chodorski po
prostu wie, czego chce. Na razie zbiera pieniądze na budowę specjalistycznego ośrodka
dla niepełnosprawnych dzieci. Zarabia, organizując festyny i modelując włosy w zakładzie
fryzjerskim. A jego fundacja TRZCIANY powoli nabiera rozpędu.
Student Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego
w Warszawie, Instytutu Studiów nad Rodziną w Łomiankach
na kierunku nauki o rodzinie oraz Akademii Pedagogiki
Specjalnej im. Marii Grzegorzewskiej na kierunku
logopedia. Słuchacz Studium Pastoralnego Archidiecezji
Warszawskiej, przygotowującego do wykonywania zawodu
doradcy rodzinnego.
– Studia nie są mi formalnie do niczego potrzebne,
ale jako odpowiedzialny ojciec dwójki dzieci chciałem
dowiedzieć się jak najwięcej o wychowaniu i rodzinie,
stąd moje wybory. A logopedia? Nie chciałem być laikiem
w kontaktach z lekarzami. Mój syn w wieku prawie pięciu
lat mówił tylko „mama” i „dada”. Wiedziałem, że będzie mu
potrzebna pomoc specjalistów – wspomina.
– Mój syn Wojtek urodził się z wrodzoną wadą, którą
zdiagnozowano jako rozszczep kręgosłupa – opowiada
Jarosław. Przez siedem lat bezskutecznie podróżował
w poszukiwaniu miejsca, w którym potrafiono by Wojtkowi
pomóc. – Odwiedzając przez te lata różne ośrodki
rehabilitacyjne w całej Polsce, zauważyłem, że potrzeby
osób niepełnosprawnych, zwłaszcza dzieci, są naprawdę
ogromne – mówi. Ale niestety niezaspokojone.
Pomagać indywidualnie
Chodorski nie znalazł miejsca, w którym niepełnosprawnych
nie traktowano by jak pacjentów niezdolnych do
normalnego życia w społeczeństwie. Tak narodził
się pomysł założenia własnego ośrodka w rodzinnej,
podwarszawskiej miejscowości – Trzciany. Stąd wzięła
się nazwa fundacji, która została powołana po to,
by wybudować Specjalistyczne Centrum Rehabilitacji.
3. H Projekt
Ośrodek Wsparcia
Ekonomii Społecznej
Wszystko dla ludzi, których los postawił w takiej samej
sytuacji jak Chodorskiego. A w ośrodku?
– Rodzice wraz z dziećmi będą mogli brać udział
w dwutygodniowych warsztatach. Plan jest taki:
prowadzący zajęcia będą pomagać w przygotowaniu dzieci
do samodzielności, uczyć planowania czasu, dzielenia go
między pracę a odpoczynek. Ważne, by uświadamiać im, że
trudności i choroba nie muszą tak naprawdę ograniczać.
Dla osób dorosłych istotne jest, by nie myślały o życiu
z ludźmi niepełnosprawnymi, szczególnie dziećmi, jak
o najwyższym stopniu poświęcenia. Powinny umieć
znaleźć czas tylko dla siebie, dla codziennych, drobnych
przyjemności. Wykorzystywać go, a nie okupować każdą
wolną chwilę wyrzutami sumienia i troską. Fundacja będzie
więc pracować nad kształtowaniem prawidłowych relacji
w rodzinie. Członkowie rodzin osób niepełnosprawnych
otrzymają wsparcie w sytuacjach kryzysowych. Kiedy
zabraknie siły rodzicom, pojawi się zwątpienie w sens
rehabilitacji. Kiedy rodzeństwo będzie mierzyć się
z pytaniami ze strony rówieśników. Niepełnosprawność
bywa czasem pojmowana jak zaraźliwa choroba. Dlatego
tak istotne jest kształtowanie umiejętności rozwiązywania
konfliktów. Tę tematykę Chodorski zgłębia właśnie
na studiach o rodzinie. Wszystko się przyda, gdy ośrodek
nareszcie ruszy.
Praca zespołowa
Bo wspomnianego centrum w Trzcianach jeszcze nie ma.
– Mamy jednak nadzieję, że powstanie jak najszybciej.
Obecnie jesteśmy w trakcie pozyskiwania ziemi pod
budowę od Polskiej Akademii Nauk – wyjaśnia Chodorski.
– Kilka tygodni temu zostały złożone stosowne pisma. Teraz
należy poczekać na odpowiedź instytucji.
W działaniach wspiera go spory zespół. Wśród członków
zarządu fundacji są prawie same kobiety: specjalistka
w zakresie BHP, pielęgniarka, psycholog, pedagog specjalny
z dwudziestosiedmioletnim doświadczeniem. Wszystkie są
matkami. Wszystkie stawiają dobro dzieci na pierwszym
miejscu. Przede wszystkim – to sąsiadki z Trzcian, które
entuzjastycznie zareagowały na pomysł Chodorskiego.
Skoro ich dzieci się przyjaźnią i razem się bawią, dlaczego
rodzice nie mieliby czegoś wspólnie zrealizować?
On sam za jeden z największych atutów instytucji
uznaje fakt, że osoby zaangażowane w jej powstanie
i funkcjonowanie mieszkają w Trzcianach. Znają
mieszkańców wsi, potrafią odczytać potrzeby lokalnej
społeczności, do każdego potrafią dotrzeć. – Nazywają nas
„fundacją z sercem” – mówi Chodorski. To uznanie ma dla
niego ogromne znaczenie i napawa go dumą.
W każdy poniedziałek członkowie fundacji spotykają
się w jej siedzibie, czyli u Chodorskiego w domu.
Dziecko jest największym
skarbem na świecie. A jeśli
urodzi się chore, to stanie się
skarbem zwielokrotnionym,
bo pokrzywdzonym,
niesamodzielnym. Naturalną
rzeczą jest poświęcenie mu
maksimum uwagi. Ważne
jednak, by nie zapominać
o małych przyjemnościach
i życiu, które toczy się za
oknem, w którym wszyscy
– rodzice i dzieci – powinni
uczestniczyć.
4. H Projekt
Ośrodek Wsparcia
Ekonomii Społecznej
Wspólnie redagują pisma, omawiają koncepcję budowy.
– Dyskutujemy, planujemy. Dziewczyny, żeby było
przyjemniej, robią kawę, przynoszą ciasto – opowiada
z uśmiechem. Rodzinna atmosfera.
Podobny klimat udało się stworzyć w czasie
najważniejszego jak dotąd osiągnięcia fundacji.
W czerwcu zorganizowano huczne obchody Dnia Dziecka.
– W integrację społeczności lokalnej w Suchocinie
– sąsiedniej wsi, zaangażowało się wiele osób – opowiada
zadowolony Chodorski. Przy współpracy z radą sołecką
oraz dzięki pomocy wolontariuszy udało się zorganizować
imprezę, którą mieszkańcy wspominają do dziś. Dawno
nie było w regionie takiej uroczystości, na którą mógł
przyjść każdy i poczuć się tu wyjątkowo. Przygotowaliśmy
gry i zabawy ruchowe, pokazy motocyklowe. Można
było pomalować sobie twarz i na jedno popołudnie
stać się postacią z kreskówki. Dodatkową atrakcją była
ministadnina. Tutaj dzieci mogły spróbować jazdy konnej.
– Dla wszystkich przygotowana była pyszna grochówka,
ciasta, słodycze oraz napoje – opowiada z uśmiechem
Chodorski. Na zakończenie przygotowano tradycyjne
ognisko z pieczeniem kiełbasek, a przy ognisku: śpiewy.
Chodorski sam akompaniował na gitarze. – Najlepiej
oczywiście brzmiał utwór „Hej, sokoły”, czyli popularna
„Ukraina”, którą wszyscy solidarnie śpiewali na całe gardło
– opowiada.
Ciąć, by dodawać
– Fundacja czerpie środki z prowadzonej działalności
gospodarczej. Rozwijamy tę dziedzinę. Teraz, po
odbytych szkoleniach, chcemy jeszcze ściślej działać
lokalnie w porozumieniu z samorządem. Negocjujemy
z przedstawicielami gminy i starostwa zlecenia takich
usług, jak np.: drukowanie materiałów reklamowych,
broszur, ulotek – opowiada Chodorski. Fundacja powoli
zdobywa doświadczenie i zaczyna otrzymywać kolejne
zamówienia od firm prywatnych. Dzięki zaprzyjaźnionym
grafikom i właścicielowi drukarni udaje się je wszystkie
zrealizować na czas.
Fundacja prowadzi także działalność gospodarczą,
polegającą na świadczeniu usług fryzjerskich. Jarosław
szczególnie zadbał o stosowne zapisy w statucie. W ten
sposób może wykorzystać swoje umiejętności zawodowe:
fryzura na jeża, pazia, wycieniowana, może być odważna
albo stonowana, decyzja należy do tego, kto siedzi
na fotelu. Rodzinna firma – sieć zakładów fryzjerskich, ma
swój lokal również w Jabłonnej. W środku jest przyjemnie
jasno. Obok maszyn do cięcia, suszenia, upiększania leżą
zabawki, klocki, samochodziki. Dzieci mogą przez chwilę
zająć się zabawą, kiedy mamy zajmują się sobą. Jarosław
Chodorski trzyma nożyczki. – Odmłodził mnie o piętnaście
lat – mówi pani Ewa.
Fundacja Trzciany powstała
w 2008 roku. Buduje
Specjalistyczne Centrum
Rehabilitacji. Jej twórcy
chcą, by dzieci nauczyły się
samodzielności, by pomoc
dla nich nie sprowadzała się
wyłącznie do rehabilitacji.
W celu zgromadzenia
środków na realizację
projektów fundacja prowadzi
działalność gospodarczą
– produkują na zlecenie
materiały promocyjne,
świadczą również usługi
fryzjerskie.
5. H Projekt
Ośrodek Wsparcia
Ekonomii Społecznej
Plany są, podobnie jak źródła dochodu. Teraz należy już
tylko skrupulatnie realizować plan. Centrum Rehabilitacji
w Trzcianach powstanie dla dzieci, rodziców, słowem
– wszystkich, którzy będą go potrzebować.