Beginners Guide to TikTok for Search - Rachel Pearson - We are Tilt __ Bright...
Grusza
1. Grusza (fragment)
dlaMentora
Maciej nie był pierwszej młodości. Nie. Człowieka, który przeżył dwie wojny nie
można nazwać pierwszej ani nawet drugiej młodości. Słowo „młodość” w ogóle nie powinno
być tu użyte… „Młodość” oraz wiążąca się z nią „niewinność” należy pominąć, gdy mówimy
o Macieju. Idąc tą logiką, jeśli wykluczyliśmy zarówno młodość jak i niewinność, warto by
wspomnieć także o innych cechach, których Maciej z całą pewnością nie posiadał. Cóż, po
pierwsze, nie należał do osób szczególnie bystrych. Można wręcz rzec, że intelektem nie
przewyższał jabłek, które rosły w jego sadzie. Macieja zaliczylibyśmy do grupy prostych
staruszków o ostrym, ale pustym spojrzeniu. Błękitne jak niebo, okolone zmarszczkami oczy
weterana, ciskały ponure błyski wiecznego niezadowolenia. Mimo sędziwego wieku, polski
sadownik wciąż miał niewiarygodną krzepę. Wprawiał tym lekarzy w niemałe zaskoczenie.
Przeżył prawie całą swoją rodzinę, dwie wojny i trzy zawały serca… Co powiemy jeszcze o
Macieju? Starzec miewał przebłyski wspaniałomyślności… lecz niezbyt często. Wolał
wrzeszczeć na swoich biednych pracowników, synów, wnuków i prawnuków. Jak już został
to wspomniane, Maciej posiadał nadzwyczajną siłę ducha i ciała, więc krzyczenie lub
gonienie młodych pracowników po sadzie, wcale nie sprawiało mu większych trudności.
Zdawało się, że tylko jedyna rzecz na świecie może poskromić weterana-sadownika.
Maciej przyglądał się właśnie tej rzeczy. Siedział wygodnie w fotelu i patrzył wilkiem,
zastanawiając się co też takiego w niej pożytecznego. Wyrzucić szkoda, ale żyć z nią jeszcze
gorzej. Żuł kawałek suchego chleba swoimi pożółkłymi zębami. Z markotną miną
cierpiętnika poskrobał się po szorstkim zaroście. Oglądał obiekt z bardzo bliska. Obawiał się
powiedzieć choć słowo, gdyż z doświadczenia wiedział jak to się skończy. Tak. To
byłajedynarzecz, którejMaciejsiębał.
- Co się gapisz, stary darmozjadzie?! – huknęła oburzona żona Macieja, wychylając się znad
blatu stołu.
Maciej zamlaskał parokrotnie i ze zrezygnowaniem machnął ręką. Nawet się nie odezwał, a ta
już swoje.
- Może byś ruszył łaskawie siedzenie?! Przed domem czeka handlowiec z Olsztyna. Stoi już
od jakiś pięciu minut! – żona wstała i z groźną miną podparła się pod boki. Długa, mokra
szmata, którą myła podłogę, zwisała teraz wzdłuż jej nogi.
Maciej zbył słowa żony krótkim burknięciem.
- Nie chce mi się… - zaczął, ale zauważył, jak małżonka sięga za plecy. O ścianę oparta był
miotła. Staruch warknął wściekle pod nosem. Nie chciał wychodzić do miastowego, ale
jeszcze bardziej nie chciał dostać kijem po głowie.
- Dobra, dobra, idę – zaskrzeczał Maciej i z ciężkim westchnieniem wstał z fotela. Żona
odstawiła swoją śmiercionośną broń.
2. Maciej szybko poczłapał w kierunku ganku. Ze stęknięciem schylił się po swoje wysokie
skórzane buty, które ukradł kiedyś SS manowi. Naciągnął obuwie na stopy. Poprawił szelki.
Na podziurawiony, żółty sweter, nasunął nie lepiej się prezentującą kurtkę. Siwą głowę nakrył
ruską czapką, którą otrzymał w prezencie rok temu od znajomego bimbrownika – Semena
Paczenki. Splunął do donicy na parapecie i przejrzał się swojemu odbiciu w oknie. Kiwnął
głową z zadowoleniem.
- Francja elegancja – pochwalił.
Zanosząc się kaszlem, wyszedł na zewnątrz. (…)
/D.